Grzesieku
Se w niedziele przyjechałem do domu i mama mi mówi że se kocisz zdech na moim podwórku. No a potem kazała mi go wynieść. W sensie zwłoki. Takie zimne, futerkowe. Żem wziął se taką szufle do śniegu i go biere na szufle i biegne w strone jakiś krzaków żeby go wziąć i wyrzucić. I tak se biegne i ze zwłokami na szufli. No i go położyłem na trawie gdzieś. Potem sruuuuuuu do domu żeby mie nikt nie zobaczył. Ogólnie był smaczny.
Jako właścicielka dwóch kotów, jestem zdegustowana i życzę ci okropnych dni aż do 1 stycznia następnego roku.
no i czego mi usuwasz wiadomosci
Grzesieku
Dobra nie zjadłem go ale reszta to prawda