Kwatera główna G.C.P.D.

Avatar Baturaj
Właściciel
Komenda Policji Gotham, kilkupiętrowy budynek, przez który przewinęła się niezliczona ilość szumowin i groźnych przestępców. Przesiaduje tutaj dniami i nocami komisarz James Gordon, zarządzając walką ze zbrodnią trawiącą miasto od środka.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kuba
Kiedy weszli do głównej sali, powitał ich gwar sto razy mocniejszy od tego wcześniej na komisariacie. Tutaj chwilę zajęło, zanim udało mu się znaleźć kogoś, kto by wiedział, o co chodzi. Ale, jako że znał to miejsce, za krótką chwilę dowiedział się od jakiegoś sierżanta, że Gordon zwołuje wszystkich sierżantów i wyższych stopniem do sali opraw.
- Trzeba być za osiem minut - powiedział tamten, patrząc na zegarek. - Ale ja bym już poszedł. Wiadomo, że nie lubi spóźnialskich.

Avatar Kuba1001
- No, młoda, wychodzi na to, że musisz zostać. - powiedział do Jenny, zwracając uwagę na jej stopień. Jeśli nie miała pytań ani nic w tym guście, to ruszył w kierunku sali odpraw.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Tak... To ja... - wyjąkała Jenny. - zaczekam gdzieś tu. - Po czym zaczęła się rozglądać. Widać przedtem była tu góra raz czy dwa. W sali zebrała się już prawie cała ekipa. Zazwyczaj nie gościli tu zwykli sierżanci, toteż panował spory ścisk. Detektywi i niektórzy starsi sierżanci siedzieli na krzesłach, a reszta stała pod ścianą. Louis zobaczył, jak Bill, inny starszy sierżant macha do niego ręką, żeby podszedł.

Avatar Kuba1001
W takim razie zaczął torować sobie drogę w jego kierunku, posiłkując się darciem mordy, gabarytami lub rangą.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kiedy już się przepchnął, Bill wskazał mu składane krzesełko.
- Trzymaj, jedno zostało, a nie będę dawał żadnemu z tych żółtodziobów - uśmiechnął się, pokazując, że żartuje. Jakiś sierżant stojący za nim zaśmiał się z sarkazmem. - Ciekawe, o co chodzi. Ponoć jakiś gang, czy coś - dodał Bill.

Avatar Kuba1001
- Jestem tylko ciekaw który, ostatnio mnożą się jak króliki. - mruknął i usiadł na zajętym przez Billa krześle.

Avatar Baturaj
Właściciel
Po chwili do sali weszło kilka osób, z których jedną był komisarz James Gordon, ubrany w wymiętą, białą koszulę, na którą narzucił luźną, tweedową marynarkę. W ręce miał podkładkę na kartki A4. Razem z nim weszło dwóch detektywów oraz porucznik Cash, ubrany jak zwykle w mundur operacyjny, żeby w każdej chwili być gotowym do narzucenia samej kamizelki i ruszenia na akcję.
Wszyscy rozeszli się po salce, detektywi usiedli na dwóch krzesłach pod boczną ścianą, porucznik zajął miejsce pod tą samą ścianą, a Gordon podszedł do białego ekranu na ścianie z przodu, służącego do wyświetlania slajdów.
W tym momencie zapanowała głucha cisza. Jedynie z zewnątrz dawało się jeszcze słyszeć przytłumiony gwar komendy.
- Zebrałem tu dzisiaj was: wszystkich sierżantów z obrębu południowego miasta, żeby rozważyć problem. A w zasadzie kilka - dał znak, jednemu z detektywów siedzących pośrodku sali. Ten wcisnął coś na laptopie i projektor wyświetlił zdjęcie. Które okazało się połączeniem zdjęć kilku osób. Byli to Rosjanin, Maroni, Sionis i, co wszystkich zaskoczyło, Ronald Marshall. - Oto główni podejrzani i przedmioty naszego głównego dzisiejszego tematu - ciągnął komisarz. - Dowiedzieliśmy się, że Maroni jest w jakiś sposób powiązany z Marshallem, a także zapłacili oni za coś, co nie spodobało się naszemu kumplowi z Odessy. Rosjanin teraz nasilił swoje działania przeciwko wrogom, a obaj również rozpoczęli politykę nakłaniania pomniejszych gangsterów, żeby przeszli na ich stronę. W zamian obiecują im głównie solidarność w walce z tym drugim. W obietnicach bardziej łaskawy jest Maroni, bo daje im chociaż iluzję wyboru. Rosjanin natomiast wszystko bierze siłą. Mieliśmy ostatnio już pięć strzelanin pomiędzy mniejszymi gangami, a Rosjanami.
Bill nachylił się nieznacznie ku Louisowi.
- Stara śpiewka, ale mocniejsze karty - wyszeptał jak najciszej. - Jak zwykle ostatnio. Ciekawe, co następnym razem. Wojna na ulicach?

Avatar Kuba1001
- Dzień jak co dzień. - prychnął i słuchał dalszej części wywodu komisarza.

Avatar Baturaj
Właściciel
- A więc - kontynuował Gordon. - Powinniśmy skierować nasze obecne działania na uniemożliwienie takich incydentów. Grupa porucznika Casha będzie patrolować w losowych konfiguracjach obszary najbardziej narażone. Jeżeli któryś z was będzie świadkiem, na przykład podczas patrolu, działania, które mogłoby okazać się działaniem Rosjanina czy Maroniego, na przykład wymiana pieniędzy z mniejszym gangiem, natychmiast dzwonicie do porucznika albo starszego sierżanta Hicksa. Poruczniku? - spojrzał na wysokiego czarnoskórego oficera. Ten odchrząknął.
- W policji możemy mieć kreta - przemówił głębokim, niskim głosem. - To więcej niż prawdopodobne. Dlatego omijacie centralę i dzwonicie z komórki, prosto do mnie albo do Hicksa. Mój numer to 555-1783563 - poczekał, aż zanotują ci, którzy jeszcze go nie znali. Czyli większość. - To numer służbowy niedawno założony tylko i wyłącznie do takich celów. Numer Hicksa: 555-3346341.

Avatar Kuba1001
Wbił oba numery do swojej komórki, nigdy nie wiadomo, czy się przydadzą, a lepiej być zabezpieczonym w razie czego.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Kontynuując - mówił dalej komisarz. - Zdobyliśmy informacje odnośnie kilku gangów, które już sprzymierzyły się z Rosjaninem albo Maronim, a są to: - dał znak detektywowi przy laptopie, a ten wcisnął strzałkę na klawiaturze. Na ekranie pojawiło się zdjęcie członków jakiegoś mniejszego gangu. - Gang Czarnego Psa, Gang Prochowy, Gang Psów z Down Street - wyliczał Gordon, kiedy zmieniane slajdy ukazywały wciąż nowe zdjęcia. - Oni wszyscy przyłączyli się do Rosjanina. Reszta: Gang Białej Śmierci, Gang Lottiego, Gang Zer oraz Gang Węży - oni wszyscy dołączyli do Maroniego.
W tym momencie czas wokół Louisa jakby zwolnił. Nagle już wiedział, dlaczego Gang Węży wydał mu się taki znajomy. To w strzelaninie z tą właśnie grupą zginął James.

Avatar Kuba1001
Doskonale... Po prostu świetnie, zawsze chciał zemścić się na bandzie tych ch*jów, wystrzelić ich co do jednego jak pie**olone kaczki na tafli zasranego jeziora... Niemniej, nie chciał się ośmieszać czy narazić na degradację, więc czekał na koniec wykładu i czas na ewentualne pytania czy coś w ten deseń.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Tak więc - kontynuował Gordon. - Przydzielę teraz grupy, które wezmą udział w oficjalnych śledztwach odnośnie tych grup. A więc...
Zaczął wymieniać nazwiska par przydzielonych do tego zadania. Mówił i mówił, ale kiedy doszedł do gangu Węży, powiedział nazwisko Pincheza, czyli starszego sierżanta, który dostał się do Policji w tym samym roczniku, co Louis. I jego partnera. Zanim Louis zdążył to przemyśleć, komisarz dodał:
- A teraz wymienię nazwiska tych, którzy wspomogą Grupę Zadaniową porucznika Casha. W tym sensie, że będą czasem jeździć do mniej spokojnych miejsc i tam pytać, przesłuchiwać czy może czasem... - zawiesił głos na chwilę, chyba zastanawiając się, czy może to powiedzieć. - No, może, kiedy ktoś będzie zbyt agresywny, obić parę mord. Nie powiedziałem tego - mrugnął i kilka osób się uśmiechnęło. Zaraz jednak twarz Gordona wróciła do pierwotnego, poważnego wyrazu.

Avatar Kuba1001
Gdyby nie natłok złych wspomnień na pewno również by się uśmiechnął, ale tak tylko czekał i słuchał dalej.

Avatar Baturaj
Właściciel
Komisarz wymienił teraz siedem nazwisk, wszystkie należące do starszych sierżantów. Ostatnim okazało się nazwisko Louisa.
- Po odprawie zapraszam "Grupę Węszącą", że tak ją tymczasowo nazwę, do siebie. Pytania? Odnośnie czegokolwiek?
Porucznik Cash dał Gordonowi dyskretny znak. Komisarz odchrząknął.
- No tak. Batman. Jeżeli ktokolwiek z was zobaczy, że z gangsterami walczy Batman, nie zmienia to niczego. Wciąż dzwonicie prosto do porucznika, ale opisujecie wyraźnie, co zobaczyliście. Jakieś pytania?
Zapanowała cisza.

Avatar Kuba1001
- Skoro będę członkiem tej specgrupy, to co z moja partnerką, która trafiła do mnie na szkolenie? Będzie miała wolne czy zastępstwo? - zapytał, rzecz jasna po uprzednim podniesieniu ręki czy przykuciu uwagi komendanta w inny sposób. - No i w sprawie Gangu Węży: Ich też trzeba odstawiać na komendę i w ogóle, czy jednak można od razu zastrzelić sku*wysynów?

Avatar Baturaj
Właściciel
Większość oczu w sali skierowało się na Louisa. Kątem oka zobaczył, jak jeden z detektywów skrywa uśmiech. Komisarz spojrzał w oczy Louisa.
- Chociaż w tej sali zachowałby pan nieco kultury, starszy sierżancie Aragon. Mniejsza z tym, odpowiadając na ważne pytanie - powiedział, patrząc w kartki na swojej podkładce. - Starszy sierżant Aragon i starszy sierżant Fodd, którzy mają niedawno przydzielonych partnerów-żółtodziobów... Tak, nie będzie żadnego zastępstwa. Muszą oni od razu zdać sobie sprawę, o co się prosili, chcąc przeniesienie do Gotham. Jednak proszę was obu o nieco większą ostrożność. Nieco - powtórzył. Chwilę myślał, po czym dodał: - Co do drugiego pytania. Chyba muszę panu uświadomić, że nie jest pan jedyną osobą w tej sali, której partner zginął w strzelaninie z gangami Gotham. To dla nas chleb powszedni. Nie jest mi przyjemnie, kiedy muszę uświadamiać to takim starym wygom, jak wy - zawiesił głos na chwilę i poprawił okulary na nosie. - To jest Gotham. Rozumiem rozgoryczenie, ale w naszej pracy zemsta jest niedopuszczalna. To wykorzystywanie stanowiska do osobistych porachunków. Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy.

Avatar Kuba1001
Myślisz, że po jakiego ch*ja wróciłem do munduru? Dla żarcia na stołówce, rudej siksy czy miłej atmosfery? No przecież, ku*wa, żeby rozje**ć tamtych sku*wysynów i odejść na zasłużą emeryturkę. - pomyślał, ale powstrzymał się od wypowiedzenia tego na głos. Zamiast tego powiedział:
- Tak, sir. Rozumiem, sir.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Świetnie - powiedział komisarz, bardziej chyba do samego siebie, po czym dodał głośno: - Jeśli nie ma więcej pytań, odprawę uważam za zakończoną. Rozejść się. Grupa do pomocy porucznikowi zostaje tutaj.
Wszyscy zaczęli się zbierać, ustawiać krzesła tak, jak były, kiedy weszli i wychodzić. Gordon dodał:
- A, Fodd, Aragon? Przyprowadźcie tutaj tych waszych partnerów. Macie trzy minuty!

Avatar Kuba1001
Sranie w banie, nie był żółtodziobem, żeby nabierać się na gadki swoich szefów o pośpiechu. Chociaż trzeba przyznać, że wyciągał nogi, w końcu wolał nie dostać opie**olu za to, co powiedział wcześniej.
- Jenny, zbieraj się. - zagadnął swoją partnerkę, gdy tylko ją zobaczył i bez żadnych wyjaśnień odwrócił się i ruszył w drogę powrotną, a jeśli stała w miejscu zaskoczona, poszedł o krok dalej i chwycił ją za rękę, aby zmusić do wspólnego marszu.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Dobra, już idę - powiedziała Jenny, wyswabadzając rękę. Znalazł ją przy automacie do kawy, rozmawiającą z jakimś młodym szatynem w mundurze posterunkowego. Jak się okazało, był to właśnie partner Fodda, który zagadnął do Louisa, kiedy szli z powrotem do salki:
- Przynajmniej oboje będą mieli z kim pisać o tym, jak to im ciężko w Gotham. Zakładamy się, które z nich pierwsze zgorzknieje? Jeśli wcześniej nie odejdą, oczywiście. Jeszcze nie poznałem dobrze Alana, żeby to ocenić. W sensie, czy jest odpowiednio twardy, jak na Gotham.
Powiedział to na tyle cicho, że tamta dwójka raczej nie usłyszała, gorzko się uśmiechając.

Avatar Kuba1001
- U mnie podobnie. I wolałbym nie zostawiać ich samych. - odparł, rzecz jasna takim samym tonem, jakim mówił Fodd.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kiedy dotarli do salki, Komisarz z porucznikiem stali pośrodku, a przed nimi siedziało pięciu pozostałych funkcjonariuszy. Niektórzy ustawili krzesła oparciami do przodu i opierali teraz na nich łokcie, inni siedzieli rozparci lub wyprostowani w zwykłej konfiguracji. Gordon wskazał w ich stronę, patrząc na przybyłych.
- Usiądźcie.

Avatar Kuba1001
Nie wypadałoby odmówić, a więc zajął miejsce, tak jak sobie tego komisarz życzył.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Proszę, poruczniku - rzekł Gordon. Cash popatrzył na wszystkich i powiedział:
- No więc naszym zadaniem jest znalezienie dowodów na tych wszystkich skurczybyków. Z tym, że różnić się to będzie od zadań tamtych dwójek, które wymienił komisarz w taki sposób, że nie zawsze będziemy działać oficjalnie. Oczywiście, starajcie się robić to tak, żeby nie łamać prawa, ale jeśli czasem będzie trzeba nagiąć pewne zasady, żeby złapać tych morderców i drani, róbcie to. Tylko z umiarem. Moja grupa będzie w każdej chwili gotowa do wymarszu, więc w przypadku jakichkolwiek większych kłopotów - dzwońcie od razu. Musicie robić to tak, żeby: albo przyłapać ich na gorącym uczynku, albo znaleźć dowody potrzebne, żeby ich przyskrzynić. Dlatego miejcie przy sobie włączone dyktafony, kiedy będziecie rozmawiać. Noście też odznaki, ale pokazujcie je w ostateczności. Dyktafony zaraz dostaniecie. A teraz rozdysponujemy was do konkretnych zadań.
Wziął z małego biurka teczkę i rozdał każdemu sierżantowi po jednej.

Avatar Kuba1001
Zajrzał do środka i przeczytał zawartość, skoro i tak musiał czekać na otrzymanie dyktafonu.

Avatar Baturaj
Właściciel
Okazało się, że Louis wraz z Jenny dostali zadanie wypytać w Dixon Dock o jakiekolwiek podejrzane sytuacje, typu ludzie kręcący się po nocy czy tajemnicze, nielegalne rozładunki. Niebezpieczne zajęcie, z umiarkowanie wysokim stopniem ryzyka.
Uwaga dodatkowa: unikać udawania się tam po zmroku, unikać wchodzenia między kontenery. Pytać także o Rosjanina i Maroniego.

Avatar Kuba1001
Po zapoznaniu się z informacjami przekazał teczkę Jenny.

Avatar Baturaj
Właściciel
Zobaczył, jak dziewczyna ledwo zauważalnie się spięła. Jej pierwsze śledztwo, w dodatku tak szybko!
Do pokoju wszedł jeden z detektywów i podał porucznikowi spore pudełko z kartonu.
- To wasz sprzęt.
Rozdali każdej parze po dwóch małych, elektronicznych dyktafonach, wyglądem przypominających zapalniczki Zippo.
- To na wszelki wypadek. I tak jeśli was przeszukają, to będziecie w dupie, więc nie wyjmujcie tego bez potrzeby.

Avatar Kuba1001
- Jak rozumiem, nie dam rady zapalić tym fajki, żeby się uwiarygodnić?

Avatar Baturaj
Właściciel
- Spróbuj - rzucił porucznik.

Avatar Kuba1001
Rozkaz to rozkaz, a więc spróbował. Rzecz jasna tylko zapalić, nie marnowałby teraz papierosa, nawet gdyby zaskoczyło.

Avatar Baturaj
Właściciel
Otworzyła się normalnie i kiedy Louis spróbował ją zapalić, pojawił się mały płomyczek.
- Daliśmy tam do środka malutką zapalniczkę. Możecie mówić, że paliwo wam się skończyło. Ale i tak nie polecam wyjmować - powiedział Cash.

Avatar Kuba1001
- Fajna rzecz. - skomentował jedynie i schował urządzonko do kieszeni. - Wyruszamy natychmiast, tak?

Avatar Baturaj
Właściciel
- Tak szybko, jak pozwoli wam przebranie się w domu w odpowiednie, zwykłe ciuchy i wyruszenie na miejsce - potwierdził komisarz. - Dostajecie dwie doby. Dajemy wam te zadania, bo detektywi już wypruwają sobie flaki, a większość z nich już i tak gangsterzy rozpoznają na kilometr. Na zwykłych mundurowych nie patrzą. Najczęściej. Za dwie doby zdajecie raport i wtedy zdecydujemy, kto z was dostanie kolejne zadanie, jeśli będzie to w ogóle potrzebne.

Avatar Kuba1001
Pokiwał głową i wyszedł, uznając to za koniec odprawy. Zaczekał przy okazji na Jenny.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kiedy wstawał z krzesła, Gordon powiedział:
- Sierżancie Aragon, funkcjonariusze... - ostatnie słowo skierował do reszty.

Avatar Kuba1001
Zatrzymał się, rzecz jasna, chcąc wysłuchać tego, co ma mu do powiedzenia, chociaż nie liczył za wiele poza zdawkowym "powodzenia," "uważajcie na siebie" i tak dalej.

Avatar Baturaj
Właściciel
- Koniec odprawy, uważajcie na siebie. Odmaszerować. A - dodał w stronę Louisa. - Starszy sierżancie, proszę na chwilkę. Twoja partner niech zaczeka na zewnątrz.
W tym czasie wszyscy pozostali, łącznie z Cashem, wyszli z sali, a Jenny, słysząc komisarza skinęła głową i wyszła, oglądając się przez ramię na Louisa.

Avatar Kuba1001
- Pierwszy raz zostałem tak zaszczycony, komisarzu Gordon, tak więc: O co chodzi?

Avatar Baturaj
Właściciel
Gordon podszedł bliżej i ustawił się nieco bokiem do Louisa, tak, jak to się robi w poufnych rozmowach.
- Aragon, wiem, co się stało z twoim partnerem - rzekł cicho, lecz mimo to stanowczo. - Wiem też, że straciłeś członka rodziny w tragiczny sposób. Ale zrozum, musimy być ponad tym. Wiem, że jesteś twardzielem, więc poradzisz sobie z własnymi nieuporządkowanymi pragnieniami. Wiesz, ilu policjantów tutaj straciło swoich partnerów, przyjaciół? Niektórzy nawet więcej niż jednego. Zastrzelili im partnerów, jednego po drugim. Ale oni nie mogli się ugiąć, bo jesteśmy w Policji Gotham, jesteśmy egzekutorami prawa, a nie ludzi. Wspomnij na to, kiedy będziesz mieć szansę na zabicie tych sku*wysynów - dokończył, kładąc mu rękę na ramieniu na dwie sekundy. Zdjął ją i powiedział: - Jesteś wolny, sierżancie.

Avatar Kuba1001
- Taest. - odparł krótko i opuścił pomieszczenie.

Avatar Baturaj
Właściciel
Jenny czekała przy tym samym automacie, co wcześniej, tym razem sama. Spojrzała na niego z ciekawością.

Avatar Kuba1001
- To o czym rozmawiałem z komisarzem jest ściśle tajne łamane przez nie wiem, młoda. - uprzedził ją od razu i kiwnął głową. - Idziemy. Mamy przebrać się w cywilne ciuchy i ruszać do akcji jak najszybciej, więc proponuję się tu rozejść. Zadzwoń i podaj adres, a wpadnę po Ciebie, gdy będziesz gotowa. Pasuje?

Avatar Baturaj
Właściciel
- Zrozumiano! - Jenny ledwo panowała nad podekscytowaniem. Odruchowo mówiąc to wyprężyła się na baczność, ale po sekundzie zorientowała się, jak głupio wygląda, więc rozluźniła się i dodała:
- Zadzwonię jak najszybciej!

Avatar Kuba1001
//Oezu...//
W takim razie ruszył do swojego domu.

Avatar Baturaj
Właściciel
//w domu nie będzie żadnych problemów, więc może przeskoczymy o godzinkę, kiedy już Jenny będzie gotowa?//

Avatar Kuba1001
//Mordo Ty moja, normalnie w myślach mi czytasz. Lecimy.//

Avatar Baturaj
Właściciel
//hop//

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku