- Nie trawię ryb.- Powiedział, podchodząc do lady.- I ile to będą trzy takie? I co jeszcze masz do zaoferowania?
SiMmoNneRr
"Ghhh... Że też teraz..? Ten jeden raz przeboleję..." - Pomyślał Nemomata. Po skończonej robocie na tronie, zdjął on z siebie ubranie i obmył to co trzeba, upewniając się wcześniej raz jeszcze czy zamknął drzwi. Po umyciu z siebie, spróbował umyć zanieczyszczone odzienie. "Niech no tylko, do cholery jasnej, usiądę raz jeszcze przy jego ladzie..."
I zaczął jeść owe danie, dalej obserwując otaczających go ludzi. W pewnym momencie posłał do swojego chowańca mentalną wiadomość "Jak się czujesz? Ile zajmie Ci wyleczenie ran?".
-Dziękuję. Do zobaczenia.
Odrzekł poprawiając buty. Wyszedł na miasto i ruszył w wyznaczonym prze Vita kierunku.
Właściciel
-Pięć za sztukę ale że bierzecie sporo na raz to wam za jeden jedną utnę z ceny...
Rzekł vito
-No i do tego za kolejną piętkę proponuję butelkę dobrej krasnoludzkiej gorzały.
Dodał po chwili
Lilieth patrzyła an ciebie wzrokiem mówiącym "Pragnę tego czegoś"
No więc się obmyłeś, ale dyshonor został...
Cóż było ono trochę kwaśnawe, trochę ostrawe i troszeczkę słodkawe, a ostatecznie strasznie oleiste i pożywne. Ot taka se rybka
'aktualnie walczę z toksyną, jeśli ją zwalczę, to same rany nie będą niczym specjalnym, ale ten...pająk... chociaż nie do końca... to była kultystka... '
Po chwili byłeś już za bramą miasta idąc w stronę rzeczonej lokacji... więc... zmiana tematu - Szary Bor
- Tak więc poproszę te trzy ryby, a z gorzałką podziękuję. Wolę nie pić przed wyprawą, a dla mnie weź też coś taniego, jednak nie za.
Położył więc rzeczoną sumę pieniędzy, czekając, aby dopłacić za kolejne zamówienie.
Zjadł sobie, to może i popije? Tylko nie jakąś gorzałką, podczas drogi nie chciał by jego umysł był choć w najmniejszym stopniu zmącony, chociaż ból który czuje od Alexandra jest lekko irytujący, to dołożyć do tego efekt jakiejś gorzałki...
- Poproszę szklankę wody i już mogę wyruszać.- Rzekł do Vita, po czym wysłał Alexandrowi mentalną wiadomość: "Wiesz o niej coś więcej?"
SiMmoNneRr
Upewnił się raz jeszcze, czy on sam, a także jego ubrania na pewno są czyste, domywając odpowiednio pozostałości. Założył po tym swoje ubrania. Chi raczej nie dałoby rady wysuszyć ich w szybkim tempie... Wziął więc co jego i wyszedł z wychodka. Jego twarz, postura, wyraźnie dawały świadectwo jego zdenerwowania. Przysiadł więc ostro wpieniony na okupowanym wcześniej stołku. - Nie, nie nadaje się. Dajże coś, o co prosiłem, bo ten smak ostał na moim podniebieniu... - Ton jego głosu był równie niespokojny co twarz, postura...
Właściciel
- Taniej nie będzie... chyba że chce pan pajde chleba za orła..
Powiedział do Eniara podając Lilieth ryby
Po tym spojrzał on na Edwarda
- woda ma być z sokiem, z alkoholem, z ziołami jako napar, a może z tropikalnymi nasionami dającymi jej właściwości pobudzających ?
Spytał.
Po tym Edward usłyszał w głowie krótką lecz konkretną odpowiedź ' Na pewno więcej, niźli wy... śmiertelni... 'po czym głowa mocniej zabolała
Wtedy wchodzi mocno podku*wiony, delikatnie śmierdzący biegunką nekomata, którego znacie - Magnus... i mówi to... co mówi.
-Coś się stało przyjacielu ? Czemu taki posępny ?
Spytał zatroskanym głosem podając ci lampkę Sanguine Savoy
- To ile za smaczny kawał mięsa i jakiś sok?
SiMmoNneRr
- To cholerstwo jest niebezpieczne... Naprawdę, naprawdę niebezpieczne... Moje całe życie minęło mi przed oczami...W każdym razie, prosiłem o coś łagodniejszego, przez te ciągłe chlanie Savoya niedługo zacznie mi nie smakować... - Westchnął głęboko nad sobą, opierając swoje czoło o ręce położone wygodnie i złożone na blacie. Ojej, ojej, ojej.
- Wolałbym z sokiem...Najlepiej bez jakiś specjalnych właściwości- Odtworzył sobie w głowie obraz biegnącego gdzieś Magnusa... I teraz bidulek lekko śmierdzi gównem... Edward wolałby nie ryzykować i nie skończyć podobnie jak Kiciuś. Złapał się jedną ręką za głowę, kiedy poczuł ból, prawdopodobnie nadsyłany mu przez Alexandra.. Dobra, da już chowańcowi spokój, niech się leczy, zwłaszcza jeśli rozmowa z nim ma mu przysparzać ból. Zapyta się go o więcej wieczorem, czy w drodze. Teraz wolałby unikać nagłych bólów głowy.
Właściciel
- razem 7
Powiedział do Eniara, po czym wychylił lampkę Sanguine'a która była dla nekosia i spojrzał na niego
- ale co lubisz... wino ? Piwo ? Wódkę ? Gragrin z gorzałą ?
Po czym wykonał szybki obrót chwytając kubek, nalewając doń wody, wrzucił trochę suszonych ziół i podgrzał, po czym ciecz nabrała złotawej barwy, po tym dolał on soku z wiśni aquaryckiej i podał
- 4 orły, 50 koron. Pij, nie bój się, tu nie ma nic nazbyt obcego, na pewno wy na północy już musieliście kiedyś jeść wiśnie..
Po czym wrócił wzrokiem do kota
Podał więc rzeczoną sumę i czekał.
//Czyli 22, tia? Wolę mieć pewność.
SiMmoNneRr
- Jeśli piwo, to tylko od tych przykurczów... Wódka - za mocna, od wina odpoczywam... Dajże jakiś likier, może być advocaat. - Wyglądał co najmniej nieciekawie...
Położył więc odpowiednią kwotę na ladę i sięgną po szklankę z napojem. Pił miarowo i powoli, nigdzie mu się nie spieszyło, a też nie był jakoś specjalnie spragniony. Siedział i przyglądał się rozmowie Kiciusia i Vita.
Właściciel
//17
Wziął więc te orły i korony od magów poczym podał Magnusowi likier... likier nielegalny... z ziem drowgaardu... nazywało to się 'demonovka' co było za razem lekkim żartem ze strony Vita, a także całkiem ciekawą propozycją - miodowo-ziołowo-korzenny likier nie jest zbyt częsty na ziemiach niedrowgaardzkich..
-Kiedy ruszacie ?
Edward rzuca na percepcje -3
SiMmoNneRr
Wziął zatem rozżalony demonolog niewielkiego łyka trunku, byleby pozbyć się egzotyki z języka. Nielegalne to dobre, przynajmniej tak uważał... - Najprędzej jak tylko się da, nie mam zamiaru nic nie robić, czekać, siedzieć z założonymi rękoma. Kiedy Pani wzywa... Postanowiłem, dokończę to, co zacząłem i ruszam. - Powiedział to powoli dopijając zawartość kieliszka.
//Wydatki: 17//
- Poczekacie, aż ja zjem, czy od razu pójdziecie? Bo poniekąd mamy tego pilnować razem...
Właściciel
No więc Edziu wypił, nawet mu smakowało, było słodkie, a za razem orzeźwiało bardziej niż sama woda, co więcej zioła pomogły ci nieco na bóle głowy, nie wiesz jak, ale jakoś...
A i zobaczyłeś nazwę tego co pije Magnus i gdzieś z tyłu głowy zacząłeś kojarzyć fakty, iż pani o której mówi kitku nie koniecznie jest Aurelią...
- Powodzenia więc...
SiMmoNneRr
- Ile za tą esencję? - Powstał ze stołka i począł umiejscawiać miksturki w odpowiednich kieszeniach płaszcza. Robił to już nie raz, nie dwa - będą bezpieczne na czas podróży, oraz w konfrontacji z wrogiem. Dopiął płaszcz tak, aby zostawiał jedynie kołnierz koszuli z owiniętą chustą. Puchate wypełnienie kurtki otulało teraz jego kark. Pochwycił po tym za sakwę.
Czekał dalej na odpowiedź, jak i na zamówienie.
To ciekawe czemu bądź komu koteczek służy... Cóż, albo zapyta go w drodze, albo na miejscu jak ich drogi będą mogły się rozejść. Skoro Kicia chce dotrzeć jak najszybciej to nie chce go spowalniać. Również wstał z siedzenia i zaczął pakować własne mikstury do kieszeni. Nie miał pewności czy będą bezpieczne, ale przeważnie walczy na dystans toteż nie przywiązywał do tego wagi.
Właściciel
- Za to co ci zrobił tamten drink to ten likier jest za darmo... jak chcesz to nawet ci całą butelkę sprzedam...
Powoedzial do Magnusa Vito, podając Eniarowi i Lilieth ich zamówienie po czym spojrzał na nich
- Smacznego.
Edziu powoli zaczał łączyc fakty - dwoch typów: KRWAWY elf oraz kotełek pijący tylko SANGUINE Savoy i Demonovkę mówią o swojej PANI....
SiMmoNneRr
- Och, jak uważasz, druhu. Trzymaj się. Ruszam, zatem... - Momentalnie schował sakwę i obracając się na pięcie zrobił krok do przodu w stronę wyjścia. - Niechaj ziści się Jej wola... Bywaj, Vito. - Uśmiechnął się w ten dziwaczny, nielubiany przez karczmarza uśmiech. Nie odwrócił jednak głowy w stronę lady. Poprawił jeszcze założony wcześniej na plecach futerał, szablę przy pasie, upewnił się, czy butelki oby na pewno siedzą stabilnie... Poprawił jeszcze fryzurę dłonią, nasunął pierścienie na palce i wyszedł z budynku na ulice miasta, nie czekając na swoich towarzyszy przygody...
Cóż, w drodze albo w mieście do którego jadą zapyta się Magnusa o jego panią. Teraz pozostaje czekać mu na Eniara...
Cóż, zjadał więc normalnie, widząc, że kotek ma go gdzieś, to on też go będzie miał gdzieś. Zaczął więc jeść i wysłał wiadomość do Lil'. Jakby co, nie pomagaj temu nekomacie, taka prośba.
Właściciel
- Niech ziści bracie.
Rzekł krótko Vito
Co jak co zwykłe jedzenie, nic nowego
' tak jest szefie'
Kiedy już zjadł, wyszedłby, kierując się do kapłana, lub spróbowałby wypatrzyć kotka.
W końcu! Poszedł więc za Eniarem, licząc że Kiciuś nie zaszedł za daleko.
Właściciel
Panowie rzuty na szybkość i percepcje
I temat szary bor
Selestus wszedł do karczmy, w jednym tylko celu. Reszta społeczeństwa przychodzi tu, żeby się napić, odpocząć, spotkać się ze znajomymi, wziąć nocleg, do pracy, a zdarzają się też chętni na jakieś zlecenie, a on przyszedł tu, aby znaleźć nową wiarę. Mógł dostrzec tu jakiegoś kapłana, bądź innego wiernego? Przy okazji, badał też jaki ether unosi się w powietrzu.
Moderator
W karczmie był bardzo prężny ruch, wszyscy się uwijali jak w ukropie. Można powiedziec, że rój much jest przy tym o wiele mniej żywotny... Ale w powietrzu dało się wyczuć magię krwii... Z jednej z czystszcyhc postaci... Co do wiernych i kapłanów... Co do wiernych pewnie było tutaj kilku, ale się nie obnosili z tym. Za to w rogu dostrzegłeś interesującą postać w czerni, spod której wysawała nienaturalnie biaława skóra... Wręcz trupiobiała...
Tacy tajemniczy delikwenci w koncie płacą najwięcej, więc się tam udał i usiadł, ewentualnie przysunąłby sobie puste krzesło, gdyby nie było.
- Jaką Wiarę mam teraz przyjąć?- Zapytał się tajemniczo i bardziej odruchowo nieznajomą postać. Ten jakże dziwny nawyk zrobił się za czasów, kiedy był w miarę znany, a to był jego znak rozpoznawalny. Niestety, te dni szybko minęły, ale jakaś cząstka tego dalej w nim tkwi...
Moderator
Szybki rzut oka wystarczył by stwierdzić, że masz przed sobą waaampirkę, albo przynajmniej półwampirkę. Jej czerwone oczy aż biły blaskiem niepodobnym do niczego, białe krwi z warg jeszcze bardziej nastręczały wrażenie, że dobrze, że jednak masz kołnierz pancerny. Słyszałeś jednak plotki o wampirzej szybkości i sile, wiec nie wiesz, czy to by zdało egzamin.
-Selestus Empir... A kogo wyznajesz w tej chwili? - zapytała z kamiennym wyrazem twarzy.
Wampir, rzadko miał z takimi do czynienia, co nie znaczy że o nich nie słyszał, bądź nie widział ich w akcji. Raczej nie bał się zbytnio, bo nie wygląda na taką, co zaryzykuje posiłek w miejscu, gdzie inni mogą ją zaatakować i nawet, w co wątpił ale cuda się zdarzają, pokonać. Niemniej, ucieszył się że nie jest ona jedną z tych osób, które o nim nie słyszały. Zaprawdę, nie lubił tłumaczyć tego nawyku, bo mimo wszystko był on dziwny, ale i tez zrozumiały, ostatnio po wyrzuceniu, nie miał życia poza pracą...
- Obecnie? Nikogo, acz za chwilę może się to zmienić...- Powiedział, układając ręce w koszyczek, kładąc łokcie na stole i opierając o dłonie podbródek (bądź brodę, nie odróżniam ;-;).
Moderator
Jej czerwone oczy zabłysnęły lekko.
-Ależ nie... Potrzebuję teraz twojego... Atutu. -Powiedziała i jakby się uśmiechnęła.
-Tam należy zachować... Dyskrecję.
Atutu? Czyżby chodziło jej o obojętność na wiarę? Coś nowego. Zazwyczaj zleceniodawcom to nie przeszkadzało, a często i pomagało. Ciekawe, czy się powstrzyma... Pochylił się nieco bliżej, po czym z zaciekawieniem w oczach zapytał:
- Co mam dokładnie zrobić?
Moderator
-Dowiesz się w swoim czasie... A na razie.. Spójrz mi w oczy - po czym spojrzała Ci w oczy... To światło jest dziwnie zachęcające...
Spojrzał się więc, nie bojąc się konsekwencji, nawet jakby jakieś mogły wystąpić. Najwyżej nie będzie dla niej pracować i wezwie inkwizycję... jeżeli będzie miał taką możliwość, rzecz jasna.
Moderator
Nagle poczułeś dziwną pustkę w głowie... Bardzo dziwną... Masz taką lekką głowę... Ale czujesz też jej głos w głowie.
-Nie opieraj się... I tak należysz już do mnie... - po czym zapadła ciemność.
//Do końca kolejnej sesji - 2 punkty ogłady. Kolejny post w Szarym za jakąś godzinkę.
Obudził się wściekły w swoim pokoju. Wali go to zlecenie, nie chciał hipnozy, a ta szmata co zrobiła? No zero poszanowania dla jego zdania. No zero. Wstał więc, aby zobaczyć jaka jest pora.
Moderator
No cóż. Jeśli chodzi o porę dnia, to jest zajebiście ciemno, więc chyba środek nocy. A co z kolei tą kwestą... Jest tam też jakież dziwne pudełko.
Postanowił go nie otwierać. Jeszcze coś z niego wyskoczy, bądź jakoś przejmie nad tym kontrole, bo jak śmiał podejrzewać, było ono od tej dz****. Zapukał do środka, wsadzając tam lekko miecz.
Moderator
No odpukał... A dokładnie miecz odpukał. Taki o czerwonej barwie. Taki na pół metra.
Ona jest głupia czy głupsza? Z mieczem przesiąkniętym czerwoną aurą, tym mniejsze będzie miał szanse na wejście. No, zakładając że w ogóle by chciał tam wejść.
Moderator
Znaczy ten mieczyk tak sobie jest i stuka. No tak stuka sobie.
Niech sobie stuka. Co go to? Wrócił do łóżka, po czym próbował zasnąć. Za dnia poszuka innego zleceniodawcy...
Moderator
No stukanie jest interesująco nieznośne. I to bardzo.