Qua Quish

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tę planetę można określić mianem planety-paradoksu, gdyż jej powierzchnia nie jest zdatna do życia, ale jednak rozwinęła się tam zaawansowana cywilizacja.
Właściwie nawet sami mieszkańcy planety, jaszczurkopodobni Qa Qa, nie wiedzą, dlaczego powierzchnia ich planety jest taka, czyli nie tylko skażona, ale też niezwykle gorąca, do takiego stopnia, że już minuta przebywania tam dla osoby w zaawansowanym kombinezonie ochronnym to maksimum, zaś przebywanie bez kombinezonu to pewna śmierć. Nieco lepiej radzą sobie droidy, mechy i inne pojazdy, które to wytrzymują więcej czasu na powierzchni, mniej więcej około trzech minut, choć zdarzali się pięciominutowi rekordziści.
Przez to wszystko planeta mogłaby być niezdatna do życia, jednakże z jakichś powodów Qa Qa nie mają zamiaru jej opuścić, a przez to musieli znaleźć sposób, aby jakoś tu żyć. Oczywiście, znaleźli, a mianowicie zbudowali swe miasta i inne budowle w górnych partiach atmosfery lub na orbicie. Nieco innym powodem pozostania na miejscu jest to, że mogą stąd nieustannie grać na nerwach Kluurgom, a to z wielu powodów: Przyjmując uchodźców ze zrujnowanych przez nich światów, którzy mogą później zaświadczyć o okrucieństwie Imperium, zmuszając ich do okrążania planety i reszty sobie podległych terenów (gdyż te zostały oficjalnie uznane przez wszystkie państwa za nietykalne, przez co niemożliwym jest wejście na ich terytorium bez pozwolenia, a Qa Qa nigdy takowego Kluurgom nie udzielą) lub też ograniczając im dostęp do wielu surowców pozyskiwanych u siebie, w tym przede wszystkim gazu laserowego, którego mają pod dostatkiem z racji licznych mgławic i niezamieszkanych gazowych gigantów w pobliżu Qua Quish.
Poza gazem laserowym i kilkoma innymi surowcami, rasa Qa Qa sprzedaje dla całej galaktyki swoje wykonane niezwykle kunsztownie, starannie i symetrycznie jachty oraz statki, choć nikt nie otrzymał od nich nigdy czegokolwiek, co jest uzbrojone. Wielu sądzi, że trzymają oni w ukryciu sporą flotę okrętów oraz gwiezdnych myśliwców, które dalece przewyższają wszystko, co jakikolwiek wróg może na nich nasłać, ale same jaszczurki temu zaprzeczają, gdyż zarzekają się, że są pacyfistami. Sprawa ta pozostanie zapewne nierozstrzygnięta tak dopóty, dopóki Kluurgom nie puszczą nerwy i nie przestaną się hamować, przez co w końcu dokonają inwazji na swych mniejszych kuzynów.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Aegis 23 wyskoczył z nadprzestrzeni w pobliżu rodzimej planety bez żadnych zakłóceń.

Avatar Omeg12
Cardin podszedł do najbliższego okna, aby popodziwiać widok z orbity.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Choć wychowałeś się w nich, jak każdy inny Qa Qa, to kosmiczne miasta orbitujące nad Waszą rodzimą planetą zawsze budziły ten sam zachwyt: Nie tylko nad ich harmonią i pięknem, ale także wzbudzały prawdziwy podziw, gdyż niewiele innych ras zdołałoby zrobić to samo, co Wy.

Avatar Omeg12
Z tego podziwu po paru chwilach się wyrwał i zaczął segregować wszystko w laboratorium. Przewidywał, iż może przyjdzie im zabrać jakiś nowy sprzęt na pokład lub oddać próbki komuś na planecie, więc lepiej, żeby panował porządek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Skończyłeś swoje małe porządki akurat chwilę przed tym, jak statek dobił do jednego z pierścieni dokujących w orbitalnym mieście pełniącym funkcję Waszej stolicy.

Avatar Omeg12
Od razu wyszedł z pomieszczenia i skierował się w stronę śluzy. W sumie to trochę bezsensowne, gdyż nie miał powodu jeszcze wychodzić, ale i tak chciał być niedaleko wyjścia.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Spotkałeś tam dowódcę statku i kilku innych członków załogi, którzy właśnie opuszczali za pomocą śluzy pokład Aegisa, z pewnością w celu wręczenia raportu przełożonych na temat tego, co zrobili.

Avatar Omeg12
- Zaraz zaraz - zawołał za nimi - Nie potrzebujecie kogoś do... nie wiem... objaśnienia fachowych terminów?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Byłem pewien, że już opuściłeś statek, w laboratorium i kajucie Cię nie było. - odparł kapitan i nakazał gestem, abyś szedł za nim, sam zaś podjął przerwaną wędrówkę z resztą załogi.

Avatar Omeg12
Tak więc jaszczur skierował się za swoimi rodakami

Avatar Kuba1001
Właściciel
Stolica jak stolica, więc nie ma co skupiać się na pojedynczych budynkach, a raczej na ogóle: Harmonijne kształty, płaskie i lśniące powierzchnie, najczęściej w kolorze białym, a także systemy napowietrznych kładek, ruchomych schodów, turbowind i tym podobnych. Co ciekawe, kierowaliście się właśnie do jednej z tych ostatnich, ale jeśli wziąć pod uwagę, że wszelkie ważniejsze instytucje były właśnie najwyżej, robi się już bardziej oczywiste.

Avatar Omeg12
- Zapomniałem już, komu konkretnie zdajemy raport?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Temu, komu zawsze. - odparł kapitan, wzruszając przy okazji ramionami, a Ty przypomniałeś sobie, że chodzi o Ministra Przestrzeni Gwiezdnej, czy jaki on tam miał tytuł, który nadzoruje Wasze wszystkie ekspedycje.

Avatar Omeg12
- Nie będzie raczej szczególnie zadowolony. Ale nie jesteśmy Kluurgami żeby obwiniać się za takie rzeczy. Jakoś to będzie. - Cardin mówił bardziej do siebie niż do kapitana

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie mamy sobie nic do zarzucenia, wypełniliśmy tylko swoje obowiązki. - odrzekł tamten mimo to.

Avatar Omeg12
- W sumie racja... - odparł, po czym już tylko szedł milcząc

Avatar Kuba1001
Właściciel
Strażnicy pod wejściem zapewnili Tobie i reszcie załogi nieco wolnego czasu, gdyż jak na razie wejść mógł tylko kapitan.

Avatar Omeg12
//W sensie że mam czekać przy wejściu, tak?

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Tak, razem z resztą.//

Avatar Omeg12
- To... jak czujecie się widząc ojczyznę ponownie? - niezręcznie zagadał do załogantów

Avatar Kuba1001
Właściciel
- To była krótka podróż. - powiedział jeden, zapewne w imieniu innych, i w sumie miał rację: Zwykle takie wyprawy odkrywcze trwają nawet kilka miesięcy lub lat, więc mieliście niewiarygodne szczęście, że uwinęliście się taks szybko. - Ale i tak wszyscy za czymś tęskniliśmy: Za domami, rodziną, przyjaciółmi, odpoczynkiem, czy nawet normalnym jedzeniem.

Avatar Omeg12
- Hm... prawdę mówiąc za niczym szczególnie nie tęskniłem. No, może za jedzeniem, ale w takim głębszym sensie zawsze było mi lepiej na ekspedycjach.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Co kto lubi. - odparł ten sam Qa Qa, a później kapitan wyszedł i gestem zaprosił również Was do środka.

Avatar Omeg12
Ów zaproszenie jaszczur przyjął.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pomieszczenie w środku było przejawem takiej samej architektury, jak całe miasto na zewnątrz, acz coś je odróżniało: Dominującymi kolorami były mlecznobiały i kremowy, zaś ściany zdobiły portrety i obrazy, zarówno w wersji klasycznej, namalowane farbą i obecnie praktycznie już niespotykane, a także znacznie liczniejsze i bardziej nowoczesne hologramy wszelkiej maści.
Po pomieszczeniu kręciło się wielu Qa Qa, acz byli to z pewnością asystenci, sądząc po identycznych uniformach. Znacznie ciekawiej prezentowała się inna jaszczurka, w czarnym, eleganckim mundurze z licznymi insygniami i odznaczeniami, czyli znany Wam już Minister Przestrzeni Gwiezdnej, który na pewno wiedział o Waszej obecności, ale i tak nie przerywał wpatrywania się w jeden z licznych obrazów.

Avatar Omeg12
Też postanowił popatrzeć się na obraz, chcąc dostrzec jego artystyczną wartość. No i skłonić ministra do rozpoczęcia rozmowy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Był to olejny portret jakiegoś przedstawiciela Twojej rasy, ciężko było Ci określić coś więcej, gdyż minister w końcu przemówił:
- Wasz raport jest niezwykle zaskakujący... I choć nie mam podstaw, aby Wam nie uwierzyć, chciałbym usłyszeć tę historię jeszcze raz.

Avatar Omeg12
- Przylecieliśmy do świata ze sporą obecnością życia. Była dosyć sucha i gorąca, ale nie poza zakresem zezwalającym na rozwój życia. Po dokonaniu skanów okazało się, że są tam istoty rozumne. Wkrótce tymi istotami okazały się Pluskwo-Pajęczaki, którym udało się podbić tubylców. Więcej nie wiemy, gdyż niemal natychmiast po otrzymaniu potwierdzających to nagrań udaliśmy się z powrotem tutaj.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Wedle obliczeń planeta znajduje się za daleko od macierzystego świata Pajęczaków, Klendathu... Wiecie może jak się tam dostały?

Avatar Omeg12
- Nie. Nie mamy żadnych przesłanek, aby skutecznie spekulować odnośnie ich metody transportu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Wspólnie ustaliliśmy z kapitanem, że ruszycie tam z powrotem, z eskortą okrętów i żołnierzy, aby zbadać dokładniej to wszystko. Zdaję sobie sprawę, że jest to znacznie bardziej niebezpieczna misja w porównaniu do tych, którymi zajmowaliście się dotychczas, więc każdy może zrezygnować bez jakichkolwiek następstw.

Avatar Omeg12
- Nie mam zamiaru zrezygnować - odparł po chwili milczenia - Ale czy to nie zmienia natury misji dość znacząco? To już bardziej podpada pod operację militarną. Więc nasuwa się pytanie... kto tą operacją będzie dowodził?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Najwyższy stopniem oficer spośród załogi okrętów eskorty. - wyjaśnił i skwitował zadowolonym kiwnięciem głową Wasze poczynania: Nikt nie miał zamiaru się wycofać. - Jeśli to wszystko to możecie iść, wyruszacie z powrotem za dwanaście godzin standardowych.

Avatar Omeg12
- Zrobimy co możemy, aby podołać misji - powiedział, starając się brzmieć podnośnie, po czym odmeldował się i skierował do wyjścia

Avatar Kuba1001
Właściciel
I tym podniosłym akcentem skończyliście spotkanie, aby z czasem opuścić budynek. Wtedy już grupa rozeszła się: Kapitan ruszył prosto na statek, inni do swych domów, aby przywitać się i być może pożegnać z rodzinami, a jeszcze inni do różnorakich karczm, kantyn czy barów szybkiej obsługi.

Avatar Omeg12
Nie miał w okolicy rodziny z którą mógłby pogadać, więc poszedł do jakiejś restauracji, żeby zjeść coś porządnego przed powrotem na "szlak"

Avatar Kuba1001
Właściciel
Najbliżej trafiłeś na jakąś jadłodajnię, która musiała cieszyć się dobrą renomą, gdyż była pełna klientów, acz wolne miejsce lub stolik znajdziesz bez problemów. Poza klientami organicznych istot było tu jak na lekarstwo, bo jedynie dwóch barmanów stojących za kontuarem. Kelnerzy, sprzątacze, kucharze i inni tacy byli droidami.

Avatar Omeg12
Wybrał więc pozycję z manu metodą losowania - smaku i tak ni miał zbyt wyrafinowanego - zamówił i czekał.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dość szybko zjawił się u Ciebie droid-kelner, stawiając przed Tobą talerz ze sporym omletem z mięsem oraz kilkoma kawałkami pieczywa.
- Dwadzieścia kredytów. - powiedział mechanicznym głosem, jednocześnie wyciągając po sumę swoją metalową dłoń.

Avatar Omeg12
Sumę uiścił, po czym przystąpił do spożywania posiłku.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Posiłek pojawił się na stole tak szybko, ponieważ miał być przygotowany na szybko, a więc smakiem nie zadziwiał, choć był to kawał solidnie sycącej potrawy, którą najadłeś się przynajmniej na kilka godzin.

Avatar Omeg12
Po tym posiłku powłóczył się jeszcze trochę po mieście, ale że tak naprawdę nie miał co robić wrócił w końcu na statek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Przechadzka odbyła się bez większych trudności, tak więc powróciłeś na statek, gdzie to odkryłeś, że masz jeszcze przynajmniej godzinę wolnego czasu.

Avatar Omeg12
Spędził tę godzinę upewniając się, że nie potrzebuje uzupełnić niczego w laboratorium oraz mentalnie usprawiedliwiając sobie decyzję wyruszenia na tą misję.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pierwsza czynność była o wiele łatwiejsza w wykonaniu niż druga, acz jakoś minął Ci w ten sposób czas i ledwo zorientowałeś się, że statek znów zaczął się wznosić.

Avatar Omeg12
Odczekał, aż statek faktycznie wyruszy, po czym położył się na pryczę aby móc przespać chociaż część podróży.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Przespałeś chyba całą, bo wybudziło Cię dopiero wyjście z nadprzestrzeni.
//Przenosimy na statek, możesz zacząć.//

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku