Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tutaj znajdziemy opisy wszelkich statków kursujących po galaktyce: Od małych i zwrotnych lekkich frachtowców, mokrego snu każdego przemytnika, po wielkie liniowce pasażerskie i transportowce, w które można upchnąć dobytek wszystkich mieszkańców małej planety.
Nie zabraknie też okrętów będących na wyposażeniu najemników, organizacji paramilitarnych, rządów poszczególnych planet, piratów, organizacji przestępczych, armiach różnych państw i organizacji lub też na wolnym rynku, a więc myśliwce, kanonierki, korwety, fregaty i wielkie bydlęta pokoju pancerników czy krążowników.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Lekki myśliwiec typu "Grot" - Wynaleziona ponad wiek temu, ale ciągle będąca w aktywnej służbie maszyna, mająca renomę zarówno dobrej maszyny jak i latającej porażki.
Nazwanie Grota lekkim to z pewnością nie jest przesada: Pancerz naprawdę nie powala, a o osłonach można powiedzieć właściwie tylko tyle, że są (co bardziej złośliwi mogą dopowiedzieć, że są słabe). Nie nadaje się przez to ataków na większe lub lepiej opancerzone, jednakże jest szybki i zwrotny, niewiele maszyn może dorównać mu pod tym względem. Lekkie to jest też jego uzbrojenie, ponieważ ma do dyspozycji ledwie dwa słabe działka laserowe. Przez to nie nadaje się do starć przeciwko lepiej opancerzonym lub uzbrojonym przeciwnikom, jak zostało to już powiedziane.
Brak solidnego pancerza i osłon oraz cięższego uzbrojenia czyni z Grota jednostkę eskortową dla bombowców lub innych maszyn, mającą za zadanie eliminować wraże myśliwce. Standardowa doktryna użycia tych maszyn to zalanie nimi wroga i wykorzystanie przewagi w szybkości, zwrotności i liczbie. O dziwo, sprawdza się i uważa się ją za dobrą (oczywiście, niektórzy mogą polemizować, jak na przykład ci pechowcy, których zestrzelono nim Groty zyskały niezbędną przewagę liczebną). Niestety, ich wykorzystanie jako jednostek dalekiego zasięgu jest problematyczne, a właściwie to niemożliwe, gdyż nie posiadają hipernapędu. Przez to muszą być transportowane przez inne jednostki. Na szczęście można je stosunkowo łatwo złożyć, zmniejszając w ten sposób rozmiary maszyny i pozwalając upchnąć ich w hangarze więcej, niż można by się spodziewać.
Wiele armii cały czas wykorzystuje Groty jako swoje podstawowe lekkie myśliwce, a poza nimi korzystają z nich także piraci, którym wady myśliwca nie przeszkadzają, z racji tego, że ma on w założeniu walczyć tylko i wyłącznie bezbronnymi lub słabo chronionymi frachtowcami. Równie często korzystają z nich korsarze, najemnicy i inne organizacje paramilitarne, a także grupy przemytników zdeterminowane siłą przebijać się przez patrole celne.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kuter piracki - Ciężki jest żywot pirata... Aby móc skutecznie wykonywać swoją pracę, potrzeba przecież jakiegoś okrętu, nieprawdaż? A zakup czegoś większego od korwety swoje kosztuje i ciągnie za sobą kilometry dokumentacji w najróżniejszych urzędach, przez co można dość łatwo wyśledzić okręt lub jego obecnego właściciela. A gdyby spróbowało się przejąć taką jednostkę siłą, to nie ma co się spodziewać, że obecny właściciel zechce się z nią rozstać i do tego będzie dysponować konkretnymi argumentami... Jednakże znane przysłowie mówi, że potrzeba jest matką wynalazków. Nie inaczej było w tym wypadku, kiedy piraci z kosmicznego złomu, dostępnych, zakupionych lub skradzionych części i podzespołów oraz odrobiny szczęścia stworzyli właśnie to, czyli jednostkę noszącą miano ni mniej, ni więcej, kutra pirackiego.
Mówi się, że co załoga, to inny kuter, acz piraci poprzestali w pewnym stopniu na modyfikacjach i jakoś to standaryzowali: Zwyczajnie określili co z tą biedną jednostką można robić, a czego nie, aby nie przedobrzyć.
I tak oto ta jednostka jest pod wieloma względami typową średniachą: Pancerz przyzwoity, nietragiczny, ale też bez szału, podobnie z osłonami. Prędkość i zwrotność są zadowalające, ale tylko jeśli chodzi o wyścigi ze swoimi ofiarami, czyli frachtowcami, transportowcami i innymi jednostkami handlowymi oraz cywilnymi. Ładownie za to są dość okazałe, pozwalają więc przewozić sporo skradzionego towaru, acz nie tylko, gdyż można je stosunkowo łatwo przerobić na zbrojownie, dodatkowe kajuty, stołówki, pokoje do gier i zabaw, aby jakoś zabić czas między napadami, pomieszczenia dla dodatkowych generatorów zasilających cały okręt, cele dla ewentualnych więźniów, a nawet mały hangar dla kilku pojazdów naziemnych lub atmosferycznych, tudzież nawet kosmicznych myśliwców (oczywiście chodzi tu o łatwe do złożenia, upakowania i rozłożenia Groty lub myśliwce przechwytujące piratów).
Jedynie uzbrojenie potrafi zadziwić, bowiem jak na tak małą jednostkę, kuter jest bardzo dobrze opancerzony: Ciężkie działo w charakterystycznych "szczękach" na dziobie jest ostatecznym narzędziem perswazji i najcięższą bronią kutra. Uzupełniają to dwa podwójne średnie działka jonowe w obrotowych wieżyczkach niedaleko mostka, idealne do przejmowania ofiar żywcem i bez uszkadzania ładunku. W kolejnych dwóch wieżyczkach zamontowano po jednym laserze o małej mocy do samoobrony przed lżejszymi jednostkami przeciwnika. Również na dziobie, niedaleko głównego działa, umieszczono dwa średnie lasery. Rufa też jest uzbrojona, a mianowicie w podwójne średnie działko laserowe i dwa lekkie podwójne działka jonowe, rzecz jasna w obrotowych wieżyczkach. Na każdej burcie posiada także śluzę z palnikami laserowymi, która pozwala przybić do innego statku lub okrętu i zrobić wejście tam, gdzie wcześniej go nie było. Jedną lub obie śluzy (choć adaptacja aż dwóch to zły pomysł) można stosunkowo łatwo przerobić w stawiacz min kosmicznych.
Taką maszynę stosunkowo łatwo nabyć, istnieją nawet specjalne stocznie pirackie, które zajmują się ich produkcja. Większość piratów zaczyna właśnie na takich jednostkach, przez co są one prawdziwą zmorą szlaków handlowych, zwłaszcza gdy łączą się w grupy.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Myśliwiec przechwytujący piratów - Jak już zostało wcześniej powiedziane to ciężki jest żywot pirata, a potrzeba to matka wynalazków, i tak dalej, i tak dalej... O ile tych słów użyto podczas opisywania pirackiego kutra, to mogą one posłużyć spokojnie za opis innej maszyny pirackiej.
Piraci, jak i wiele innych organizacji, doskonale rozumieją korzyści płynące z posiadania takiego małego, szybkiego, zwrotnego i dobrze uzbrojonego stateczku, jakim jest myśliwiec kosmiczny, oraz nowych horyzontów, jakie się przed nimi otwierają wraz z posiadaniem go. Niestety, tak jak w przypadku zakupu większej jednostki bojowej, tutaj również zakup to problem, tak samo jak odebranie siłą. W związku z tym ambitni i pomysłowi piraci znów zasiedli do desek kreślarskich i stworzyli właśnie to, co niezbyt twórczo nazwali myśliwcem przechwytującym piratów.
Ta niezbyt ciekawa nazwa idealnie opisuje zadania, jakie wykonuje ta maszyna. Została ona zbudowana w oparciu o myśliwiec typu Grot, a podobieństwa w zewnętrznej budowie widać tu i ówdzie. Niemniej, nadal jest to mała, łatwa do złożenia, upakowania i rozłożenia, szybka i zwinna maszyna bojowa, idealna do terroryzowania frachtowców i rozprawiania się z nadgorliwą eskortą lżejszych maszyn (jak na ironię, pirackie myśliwce często ścierają się ze swymi pierwowzorami podczas walk o konwoje).
W pirackim myśliwcu zrezygnowano z osłon, za to opancerzenie jest nieco lepsze, tak jak i silniki. Jakby tego było mało, w miejsce generatora osłon, zainstalowano hipernapęd. Co prawda może on zaprogramować tylko dwa skoki nadprzestrzenne, jest wolny, wadliwy i ma tendencję do wyrzucania z nadprzestrzeni niekoniecznie tam, gdzie się chciało, to jednak jest, a to już duży plus.
Na uzbrojenie myśliwca składają się dwa podwójne działka laserowe, identyczne jak te w Grocie, tylko umiejscowione w innym miejscu. Na dodatek jest on niezwykle podatny na modyfikacje, więc można go stosunkowo łatwo dozbroić, a najpopularniejszym wariantem są cztery lekkie działka laserowe, cztery lekkie działka jonowe lub dwa lekkie działka laserowe i dwa lekkie działka jonowe. Dodatkowo, niezależnie czy dozbrojony, czy nie, posiada też cztery podwieszenia pod kadłubem, które pozwalają przenieść cztery pociski rakietowe dowolnego typu (pociski, a nie wyrzutnie pocisków, to spora różnica).
Niewiele więcej można powiedzieć o tej maszynie, bo raczej oczywistym jest to, że działa wespół z kutrami pirackimi, wspomaga je, jest przenoszony w ich miniaturowych hangarach oraz broni pirackich baz i innych instalacji, nieprawdaż?
Podobnie jak w wypadku kutrów, istnieją stocznie pirackie, które zajmują się tworzeniem tych maszyn oraz części do nich.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kanonierka typu Anvil - Mokry sen piratów, najemników, korsarzy i gangsterów, a często też ich największy koszmar, podstawa ochrony wielu konwojów i planet, czyli właśnie kanonierka Anvil.
Anvil to stosunkowo niewielka maszyna, choć nie oznacza to, że nie może wiele. Jej pancerz bije na głowę opancerzenie wszystkich innych jednostek z tej samej klasy lub wielkości, podobnie jak osłony, które są zasilane przez lwią część generatorów na pokładzie.
Aby kanonierka była kanonierką, potrzeba jej silnego uzbrojenia. Owe uzbrojenie to nic innego jak lasery, a mianowicie dwa nieruchome, sprzężone działka na dziobie, tuż pod kabiną pilotów, oraz kolejne cztery, po dwa sprzężone w wieżyczce na burcie kanonierki. Daje jej to imponujący stosunek siły ognia do wielkości i sprawia, że załoga i pasażerowie wszystkiego, co mniejsze od korwety, poczują się co najmniej nieswojo. Kolejną zaletą pojazdu są jego okazałe ładownie. O ile większość można, a wręcz trzeba, zaadaptować na generatory zasilania dla pokaźnej gamy uzbrojenia i osłon oraz innych systemów, to i tak pozostaje wystarczająco dużo miejsca, które można zaadaptować w dowolny sposób: Na ładunek, kontrabandę lub przechwycone towary, cele dla więźniów, zbrojownie, dodatkowe systemy uzbrojenia w rodzaju wyrzutni pocisków, kolejnych laserów lub dział jonowych, miniaturowy hangar dla kilku małych pojazdów naziemnych lub droidów oraz tym podobne. W standardzie załoga kanonierki wynosi pięciu ludzi (z czego jeden to pilot, kolejny to drugi pilot, zajmujący się też obsługą działek, dwaj kolejni to strzelcy w wieżyczkach, a ostatni jest mechanikiem-złotą rączką i pełni inne, podobne, funkcje na pokładzie, czasem też zastępuje innych członków załogi w razie potrzeby). Oczywiście, wraz ze zwiększeniem liczby systemów uzbrojenia lub tym podobnych, rośnie również liczba załogantów.
Zespół czterech potężnych silników w opancerzonych gondolach na rufie okrętu pozwala osiągnąć wystarczającą prędkość, aby stanąć w szranki ze wszystkim, czym będą dysponować piraci, najemnicy, korsarze, przemytnicy i, po drugiej stronie, handlarze i służby ochronne konwojów.
Najczęściej widzi się te jednostki jako patrolowce w służbach najróżniejszych planet i ras, korzysta z nich także armia w celu zapewnienia sobie straszaka na wraże myśliwce, silnie uzbrojonego patrolowca lub desantowca (standardowa, niezmodyfikowana, wersja pozwala przewieźć do dwudziestu pasażerów). Takie jednostki, z racji silnego uzbrojenia i posiadania hipernapędu, są częstym widokiem w ochronie konwojów handlowych, równie często posiadają je lepiej zorganizowani gangsterzy i korsarze, ale piraci już niekoniecznie, gdyż zakup jest problemem, a przejęcie działającej jednostki już w ogóle. Przemytnicy też często korzystają z kanonierek typy Anvil, aby siłą przebić się przez blokadę lub patrol celny, choć z reguły urzędnicy i funkcjonariusze nie traktują Anvilów jako zagrożenie, chyba że zaczną robić coś podejrzanego, jak na przykład otwarcie ognia do celników.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Korweta typu CR-90 - Nosząca mniej lub bardziej oficjalne miano "łamacza blokad" oraz jeden z najbardziej pożądanych okrętów w całej galaktyce.
Ta korweta łączy w sobie właściwie wszystko, a więc ma dobre opancerzenie i przyzwoite osłony, zwrotność też jest niezła, lecz to inne parametry decydują o jej wielkiej popularności po obu stronach prawa.
Po pierwsze: Szybkość. Swój przydomek zyskała sobie głównie dzięki owej szybkości, prześcigając wszelkie pościgi oraz przemykając między okrętami na orbicie tak szybko, że te nie są w stanie jej namierzyć. Tak wysoką szybkość zapewniają silniki, które może i osobno nie robią wrażenia, ale gdy wziąć pod uwagę, że jest ich aż jedenaście(!) to jest coś na rzeczy.
Po drugie: Uzbrojenie. Aby móc skutecznie zwalczyć pościg myśliwców i tym podobnych, małych, ale szybkich, jednostek wroga, korweta dysponuje stosunkowo silnym uzbrojeniem, a mianowicie dwa ciężkie działka laserowe w obrotowych wieżyczkach nad i pod kadłubem, a także umiejscowione nieco z tyły, cztery lekkie lasery przeciwlotnicze.
Po trzecie i zapewne najważniejsze: Łatwość modyfikacji. Mając odrobinę czasu, pieniędzy i nieco zaplecza technicznego można przerobić korwetę na niemalże wszystko: Miniaturowy lotniskowiec, transportowiec pasażerów lub ładunków, ciężko uzbrojoną jednostkę bojową, desantowiec, luksusowe kasyno kosmiczne, latający hotel, jednostkę przemytniczą lub celną oraz wiele, wiele innych. To dzięki możliwości modyfikowania zamówienia na CR-90 ciągle spływają i zapewne nie za szybko się to zmieni.
Jak galaktyka długa i szeroka, przedstawiciele wszelkich zawodów używają tych maszyn, a więc nie tylko żołnierze, ale i przemytnicy, piraci, korsarze, najemnicy, przedsiębiorcy, niezależni piloci, przewoźnicy i handlarze, a także zapewne wielu innych, gdyż wielu ambitnym istotom nie brakuje kreatywności na stworzenie czegoś nowego z podstawowej wersji tego okrętu.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Arka - W zamierzchłych czasach to na pokładach takich jednostek podróżowano na nowe planety, aby zasiedlić je i stworzyć tam nowe cywilizacje. Jednakże te czasy minęły już bezpowrotnie. Ale czy na pewno?
Niektórzy wychodzą z założenia, że niekoniecznie, gdyż projekt starego statku kolonizacyjnego, o nazwie Arki, odkurzyli, zmodyfikowali, unowocześnili i wypuścili na rynek, tworząc w ten sposób realną konkurencję dla osławionych już korwet CR-90.
Arka jest co prawda od nich o wiele większa, a więc mniej zwrotna i wolniejsza, przez co nie może aspirować do miana "łamacza blokad," lecz przekłada się to na zwiększoną wytrzymałość i ładowność, a ta ostatnia jest szczególnie imponująca.
Jako że Arki zaprojektowano pierwotnie aby miały bezpiecznie zawieść kolonistów na daną planetę, a później służyć im za mobilne, lub nie, bazy, posiadają wielkie ładownie, w których można upchnąć nawet do kilkuset ton towarów, a także kilkuset pasażerów-kolonistów.
Aby móc skutecznie bronić się przed atakami piratów, rdzennych mieszkańców, potworów i tym podobnych, Arkę wyposażono nie tylko w silny pancerz, ale też w mocne generatory osłon, osłony zapasowe (po wyczerpaniu się głównych, aktywują się te zapasowe) i stosunkowo silne uzbrojenie. Dwa podwójne działka laserowe w wieżyczkach pod mostkiem i nad mostkiem oraz sześć średnich laserów, po trzy na burtę, i dwie wieżyczki z podwójnymi działkami jonowymi na burtach sprawiają, że jest to trudny orzech do zgryzienia dla potencjalnych przeciwników.
Kolejną zaletą jest bardzo silny i czuły system namierzania, wykrywania i komunikacji, dzięki którym mogą nadawać na bardzo duże odległości i odbierać choćby wiadomości o najsłabszym zasięgu.
O ile kolonizacja nie jest już tak popularna, a wręcz wymarła, to nie przeszkadza to Arkom, których można spotkać wiele na gwiezdnych szlakach. Dzięki swoim ładowniom to bardzo poszukiwany okręt dla handlarzy i przemytników, zwłaszcza że w wypadku napadu piratów może skutecznie obronić się sam i wesprzeć inne jednostki, które sobie tak dobrze nie radzą. Z podobnych przyczyn wykorzystuje je wojsko, jako desantowce i zaopatrzeniowce wojska, a także jako eskortowce i patrolowce. Ze względu na bardzo dużą autonomiczność, wysyła się je też na dalekie patrole. Na rynku cywilnym służą nie tylko do przewozu wspomnianych towarów, ale też pasażerów, często przerabia się je także na dobrze uzbrojone i chronione okręty wszelkich bogaczy lub ciężkie transportowce dla ładunków na tyle cennych, że nie można powierzyć ich zwykłemu statkowi kurierskiemu.
Oczywiście, piraci, korsarze i bandyci także pokusiliby się o posiadanie Arki we własnej flocie, choć to już nie jest takie proste, głównie ze względu na cenę i fakt, że niewielu właścicieli oddałoby ją bez walki. Mimo tego, spośród przedstawicieli tych nieciekawych zawodów, szczególnie upodobali sobie Arkę... łowcy niewolników.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Myśliwiec typu Jastrząb - Jedno z pierwszych, a jednocześnie najpopularniejszych, dzieł Linkinów, pierwotnie zaprojektowane na ich własne potrzeby, a z czasem też dostępne na wolnym rynku.
Nazwą nawiązuje on do zamierzchłych czasów, kiedy to Linkinowie przemierzali sawanny i dżungle swej ojczystej planety, polując na najrozmaitsze stworzenia i szukając wyzwania, a towarzyszyły im nieodłączne ptaki drapieżne.
Myśliwiec jest szybki i zwinny, a przy tym stosunkowo dobrze opancerzony. Małe rozmiary maszyny sprawiają, że nie może mieć naraz hipernapędu i generatora osłon energetycznych, a przez to użytkownik musi wybrać jedną z dwóch ewentualności.
Główną zaletą maszyny są jej niezwykle zaawansowane i czułe systemy wykrywania oraz maskowania, co czyni ją wręcz idealną dla szpiegów lub zwiadowców. Upodobali ją sobie także łowcy nagród, choć to już z powodu czegoś innego, a mianowicie uzbrojenia.
A owe jest niezwykle pokaźne: Główną bronią jest działko laserowe nieopodal kabiny pilota, którego dużą siłę ognia uzupełnia też celność, ponieważ wyposażone jest też w laserowy czujnik, który nie wyrządzi celowi krzywdy, ale ułatwi namierzenie go i oddanie strzału z właściwej broni.
Uzupełniają to standardowe działka jonowe na końcach skrzydeł i coś, co można spotkać tylko w tym myśliwcu, czyli potrójne, szybkostrzelne, obrotowe działka laserowe o małej mocy, idealne do obmiatania strefy lądowania z siły żywej przeciwnika. Jakby tego było mało, mają ciekawą właściwość, przez które mówi się o nich, że są działkami jonowymi na organicznych: Po zmianie trybu ognia mogą, zamiast poszatkować cel, ogłuszyć go, niczym w niektórych typach broni energetycznej.
Wszystkie te zalety sprawiają, że poza linkińskimi łowcami, Jastrzębia używają również wspomniani łowcy nagród, co bogatsi gangsterzy, łowcy głów i organizacje przestępcze oraz pirackie, które mają na tyle duże fundusze, aby móc przyzwoicie wyszkolić swoich pilotów i dać im coś lepszego od Grota, na przykład Czarne Słońce.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Lotniskowiec gwiezdny C-023 - Chmara myśliwców, która zaleje wroga liczbą i wybije co do nogi... Fale bombowców, które raz za razem będą nadlatywać nad cel i zetrą go z powierzchni gruntu... Te, oraz tym podobne wizje, to prawdziwy mokry sen wielu dowódców kosmicznych flot, lecz przez wiele lat nie można był go w żaden sposób ziścić, gdyż aby przeprowadzić zmasowany atak małych jednostek potrzeba było albo wyposażyć wszystkie w hipernapęd (co było niemożliwe ze względu na konstrukcję maszyn lub koszta), albo przewieźć maszyny bez napędu nadprzestrzennego na pokładach innych jednostek, a że niewiele miało hangary odpowiedniej wielkości to potrzeba było kilku lub nawet kilkunastu do wykonania tego zadania, a później i tak całą operacją mógł szlag trafić, jeśli choćby jedna jednostka zabłądziła, przyleciała za późno lub została zniszczona przed wypuszczeniem myśliwców. Kresem dla tych wszystkich problemów było nic innego, jak tylko pojawienie się lotniskowca gwiezdnego.
Mimo iż odpowiada rozmiarem ciężkim i potężnie uzbrojonym jednostkom w rodzaju pancerników lub krążowników to sama nie posiada żadnego uzbrojenia. Owa długość wynika tylko i wyłącznie z tego, że potrzebna jest dla rozlicznych pokładów hangarowych, w których lotniskowiec może przenieść łącznie nawet do piętnastu eskadr najróżniejszych maszyn(!), a do tego upchnąć tam zapasy paliwa, amunicji i części zamiennych oraz żywności i wody dla pilotów, załogi lotniskowca i personelu technicznego.
Myśliwce, bombowce i inne maszyny to jedyna siła ofensywna i defensywna tych maszyn, ponieważ nie mają żadnego uzbrojenia, tarcze są słabe, a konstrukcja kadłuba sprawia, że dość łatwo go, dosłownie, rozerwać na strzępy...
W związku z tym w każdej armii ta jednostka działa na uboczu bitwy, wypuszczając jedynie swoje maszyny i koordynując ich poczynania z bezpiecznej odległości, z reguły będąc pod strażą dedykowanych jednostek bojowych.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Lotniskowiec eskortowy C-047 - Większość ras, państw i planet zgodnie uznała, że lotniskowce to dobre maszyny, choć niepozbawione wad, to dobre i nie wymagają dalszych poprawek, a jedynie odpowiedniego i rozsądnego użytkowania. No tak, większość, gdyż ktoś zawsze musi mieć odmienne zdanie na ten temat, w tym konkretnym wypadku jest to nikt inny, jak Federacja. Wzięli oni na warsztat zwykły lotniskowiec gwiezdny, przerobili i stworzyli to, co nazywają lotniskowcem eskortowym.
Od pierwowzoru różni się przede wszystkim innym położeniem mostka i jest to najbardziej widoczna zmiana na pierwszy rzut oka. Kolejna z nich to zmniejszenie przestrzeni hangarowej: Zamiast piętnastu eskadr myśliwców przewozi ich ledwie tuzin. Brakujące miejsce zostało zaadaptowane w jednym celu, czyli na systemu uzbrojenia oraz zapasy amunicji do takowych. Lotniskowiec wyposażono w dwa podwójne ciężkie działa laserowe pod kadłubem oraz położoną na dziobie uniwersalną wyrzutnię pocisków kierowanych. Zarówno wyrzutnia, jak i działka, mogą posłużyć do eliminacji celów w kosmosie, jak i w atmosferze, a nawet na powierzchni planety.
Kolejną zmianą są o wiele silniejsze generatory osłon, a także bardziej zwarta i wytrzymała konstrukcja kadłuba, która pozwala dłużej przetrwać wraży ostrzał.
Dzięki tym modyfikacjom, lotniskowce eskortowe potrzebują mniejszej ochrony od tych zwykłych, a to, oraz systemy uzbrojenia, doskonale rekompensują te kilka brakujących eskadr w hangarach.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Rafael_Rexwent
Superlotniskowiec Zuikaku
Przynależność: Federacja
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Jeśli ma się w dłoniach broń, która w przyszłości może zdominować pole walki to aż żal nie wykorzystać tego faktu. Myśl techniczna Federacji, a zwłaszcza jej sektor wojskowy podążyła w nowym kierunku ku powszechnej akceptacji militarnych ekspertów frakcji. Doświadczenie w tej kwestii objawiło się już przy niezwykle udanym lotniskowcu eskortowym lecz był on tylko rozgrzewką. Wstępem dla księgi okrętów tej klasy wypisywanej złotymi zgłoskami.
Zuikaku to po prostu dopracowany w najmniejszych szczegółach projekt lotniskowca mogącego samotnie wpływać nie tyle na bitwy, ale wręcz na całe kampanie wojenne. Jeśli C-023 były mokrym snem dowódców flot to Superlotniskowiec jest wizją doskonałości doprowadzającą do omdlenia. Federacja wzięła na stoły kreślarskie wszystkie dotychczasowe okręty oraz myśliwce, długie lata analizowała ich budowę oraz uważnie słuchała wszelkich skarg i uwag odnośnie już wyprodukowanych jednostek. Mobilizowała tysiące, dziesiątki tysięcy inżynierów, architektów, szkutników i naukowców. Rozbudowywała największe stocznie. Zbierała miliony, miliardy ton surowców. To wszystko po to by stworzyć infrastrukturę godną stworzyć tego potwora.

Zuikaku jest jednostką unikatową jaka wykorzystuje innowacyjne rozwiązania konstrukcyjne. Już samo to wyznacza prestiż okrętu. Zatrważająca liczba możliwości przeniesienia do dwustu czterdziestu maszyn (dwudziestu eskadr) nie oddaje w pełni potencjału Superlotniskowca. Tak naprawdę największą przewagą jaką posiada jednostka Federacji nad innymi okrętami są... pasy startowe. Tak, tak. Potencjalnie nieistotne w przestrzeni kosmicznej tutaj mają ogromną rolę. Otóż para pasów startowych (umieszczonych jeden nad drugim) na Zuikaku jest elektromagnetyczna. Co to oznacza? Ano to, że przypominają działaniem railguny wytwarzając poprzeczne pole magnetyczne oddziałujące na startujące myśliwce i bombowce. Oczywiście nie jest to taka siła, że stają się one żywymi pociskami tylko... No właśnie, po co właściwie taki bajer? Przyspiesza on start jednostek – to raz. Dwa – pozwala im od razu rozpędzić się do prędkości bojowej przez co zaoszczędza się cenny czas. Czy jak to uczy pole bitwy, bezcenny. Trzy – Otwiera nowe możliwości taktyczne takie jak wystrzelenie eskadr bombowców wprost w środek wrogiej formacji korzystając z siły przyspieszenia. Same działanie pasów jest absolutnie bezpieczne dla pilotów (znaczy doświadczonych ludzi rozpędza się od razu do prędkości bojowej, nowicjuszy tylko „lekko przyspiesza”) jak i maszyn (Nie licząc kryzysowej sytuacji gdzie używa się trybu awaryjnego jaki wystrzeliwuje jednostki z taką prędkością, że piloci przez paręnaście sekund tracą przytomność).
Drugie cudo inżynieryjne to dwa umieszczone na rufie hangary „powrotowe” czyli przeznaczone dla jednostek już wracających na okręt-matkę. Wyposażone w baterie lekkich promieni ściągających, sieci wyłapujące oraz liny hamujące są zdolne unieruchomić i bezpiecznie posadzić na płytę hangarową nawet ciężko uszkodzoną, rozpędzoną jednostkę. Ponadto są tam liczne zraszacze oraz systemy przeciwpożarowe i przeciwprzepięciowe. To wszystko by zminimalizować ryzyko wybuchu myśliwca we wnętrzu Superlotniskowca co mogłoby doprowadzić do reakcji łańcuchowej i w rezultacie – zniszczenia okrętu.

Ogółem cała konstrukcja Zuikaku jest zwarta bo tworzona w całości. Ogranicza to liczbę stoczni Federacji jakie pomieszczą w dokach tak ogromną konstrukcję do liczby zdolnej do wskazania na palcach jednej dłoni. Za to zapewnia to czego tak bardzo brakuje typowemu lotniskowcowi – odporności kadłuba. Pancerz to wiele warstw wytrzymałych stopów zmieszanych z ceramiką i terakotą, a to wszystko osadzono na bardzo solidnym szkielecie. Do tego dochodzą burtowe pasy przeciwtorpedowe stworzone tylko po to by powstrzymywać wrogie salwy pocisków rakietowych. Dodajmy, że newralgiczne sektory Zuikaku czyli pomieszczenie dowódcze (o który zaraz jeszcze wspomnę), zbiorniki paliwa, magazyny amunicji, główny reaktor oraz centrum kontroli lotów są chronione dodatkowymi warstwami pancerza.
Aby ostatecznie wyjaśnić kwestię defensywności i żywotności Superlotniskowca wspomnę jeszcze o silnych generatorach osłon jakie są trudne do dostrzeżenia i mogą pokryć polem energetycznym cały okręt. No i ogólnie o zaawansowanych systemach awaryjnych takich jak liczne grodzie, zapasowe akumulatory do podtrzymywania sztucznej atmosfery oraz grawitacji nawet gdyby główne źródło zasilania zostało wyłączone/zniszczone, wspomniane wcześniej systemy przeciwpożarowe i zraszacze. Do tego specjalne korytarze awaryjne dla astromechów i droidów ratunkowych by mogły jak najszybciej dostać się do jakiegoś rejonu wymagającego pomocy.
A tak, jeszcze rozbudowany system wentylacyjno-filtrujący oraz przeciwrezonansowy. To po to by uniknąć unoszenia się oparów paliwa (to bardzo niebezpieczne i grożące zagładą okrętu jeśli przeciwnik by wtedy trafił) oraz zminimalizować szkody wytworzone przez wstrząsy wewnątrzkadłubowe po uderzeniu wrogich torped.

O ile główną oś okrętu stanowią pasy startowe i rufowe hangary to gdzieś te myśliwce muszą być transportowane. Zuikaku przenosi je w przestronnych hangarach po obu stronach klinowatego kadłuba. Pozwala to nie tylko na ich transport, ale nawet na naprawy i konserwację w komfortowych warunkach. Zaś na pas startowy jednostki są dostarczane przez szerokie korytarze, ciągnięte przez ciągniki repulsorowe jakich spora liczba jest na wyposażeniu każdego okrętu tej serii. Identyczne korytarze łączące części hangarowe z rufą pozwalają na transport jednostek z tylnego hangaru. Oprócz tego są oczywiście magazyny, zbiorniki paliwa (wszystko dodatkowo dopancerzone jak już było wspomniane), maszynownie, zbrojownie, czy też kajuty marynarzy, oficerów, mechaników etc. Słowem – całej załogi, dzięki której okręt działa nienagannie i z pełną skutecznością.
Ktoś musi tym całym molochem dowodzić, prawda? Zuikaku nie odbiega tutaj od normy pod względem tego wymogu. Jednakże tutaj znów konstruktorzy Federacji wpadli na oryginalny pomysł – to co każdy weźmie za mostek jest tak naprawdę tylko centrum kontroli lotów wyposażonym w systemy łączności oraz sterowania jednostką. Prawdziwy „mózg” Superlotniskowca mieści się głębiej w trzewiach okrętu otoczony potrójna warstwą opancerzenia oraz osobistym generatorem mocy mogącym utrzymywać tam warunki zdatne do życia nawet jeśli reszta wielkiej jednostki byłaby zdewastowana. To wszystko by chronić to co najcenniejsze – Kapitana oraz oficerów. Iluminatory nie są potrzebne jeśli ma się system holorzutników prezentujący pole bitwy w trójwymiarze i mogący natychmiast przetwarzać na logiczne rozkazy ruchy wykonywane przez dowódcę na holograficznych figurkach. Chcesz wysłać na wrogi pancernik cztery eskadry bombowców? Żaden problem, wystarczy kilka gestów, rozkaz przekazania ich dalej i piloci już wiedza co mają robić. W razie jakiś problemów jest też tradycyjny holograficzny stół, chociaż nic nie pobije komfortu oraz dogodności podstawowej opcji. Oprócz tego miejsce to pełni rolę tradycyjnego mostka. Zapasowe systemy łączności i sterowania, kontroli uzbrojenia, wykrywania oraz wiele innych.

Pozostałe jeszcze do opisania kwestie to mobilność oraz uzbrojenie. O ile w przypadku pierwszego za wiele się rozpisywać nie trzeba – to jednostka monstrualna więc nie można od niej wymagać kręcenia bączków wokół myśliwca. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt zamontowania komputera nawigacyjnego zdolnego bardzo szybko wyliczać awaryjne skoki nadprzestrzenne. Premiowanie tchórzostwa? Raczej zapobiegliwe zabezpieczenie do nagłej ewakuacji. Zaś co się tyczy uzbrojenia... Zuikaku oczywiście może bronić się za pomocą własnych myśliwców. Ale może także w ograniczonym stopniu bronić się samemu. Dwadzieścia stanowisk obrony przeciwlotniczej złożone z podwójnie sprzężonych działek laserowych w wieżyczkach z zaawansowanym osprzętem celowniczym może postawić sprawiającą przynajmniej namiastkę ochrony zaporę ogniową. Do tego szesnaście wysuwanych wyrzutni rakiet kierowanych typu kosmos – kosmos, które idealnie sprawdzają się w eliminacji wrogich bombowców jak i wolniejszych myśliwców. Jednakże brak jakiejkolwiek ciężkiej artylerii dobitnie świadczy o tym, że Federacja nie próbuje odwracać praw Wszechświata do góry nogami. Nie próbuje tworzyć jakieś ciężko uzbrojonej abominacji lotniskowca. Zuikaku to tylko ulepszony pod wszelkim możliwym względem przedstawiciel lotniskowców. Zasługuje jednakże na miano Superlotniskowca, bo obecnie we Wszechświecie nie ma żadnych innych okrętów o takim potencjale bojowym.

Obecnie Federacja posiada jedną taką jednostkę, kolejne cztery są w mniej lub bardziej zaawansowanej fazie budowy, zaś jakiekolwiek wieści o innych są utajnione.
(WFF – Wielka Flota Federacji)
Okręt WFF CV-8554„Hosho”
W trakcie budowy:
Okręt WFF CV-8636 Langley”
Okręt WFF CV-8792 „Argus”
Okręt WFF CV-8922 „Furious”
Okręt WFF CV-8933 „Hermes”

Avatar Kuba1001
Właściciel
Frachtowiec kontenerowy - Idealny przykład na to, jak obejść system i jednocześnie na tym zyskać. Nieposiadający jakiejś szczególnie twórczej nazwy, frachtowiec kontenerowy stworzony został przez, wtedy, małą firmę, która dotąd projektowała jedynie części do większych statków i okrętów, a ten projekt miał być ich sposobem na wybicie się i dołączenie do galaktycznej czołówki, gdyż po jednym udanym zamówieniu, te zaczęłyby spływać masowo. Niestety, coś musiał stanąć na przeszkodzie, a w tym konkretnym wypadku była to sąsiednia firma, o wiele większa, która dała swym mniejszym konkurentom wybór: Albo zgodzą się na ustępstwa co do projektu, albo zostaną wyeliminowani przez najętych w tym celu najemników. Jako że ludzie z firmy chcieli żyć, to zgodzili się na pierwszą opcję. W związku z nią frachtowiec miał mieć nieco ponad o połowę zmniejszone gabaryty, a przez to ładowność, ale nic poza tym. Czyniło to z niego w zasadzie nie ciężki frachtowiec, ale coś z pogranicza średniego lub lekkiego, przez co pozostałe parametry, jak szybkość lub zwrotność, nie miały najmniejszego sensu. Mimo to owa firma zaczęła produkcję i niejako wygrała życia (dosłownie i w przenośni), ponieważ frachtowiec przyjął się, a za zarobione pieniądze sami zdetronizowali konkurencję. Ale jakim cudem niby się przyjął? Rzeczywiście, był dwa razy mniejszy, ale wyposażony w specjalne zaczepy magnetyczne pozwalające przenieść kontener ładunkowy, który powiększa pojemność frachtowca niemalże trzykrotnie lub czterokrotnie, zależnie od tego, jaki dokładnie towar przewozi. Z czasem firma zaczęła projektować te frachtowce zarówno z kontenerem, jak w oryginalnych wymiarach, w konsekwencji odnosząc jeszcze większy sukces.
Frachtowiec, jak to frachtowiec, nie jest szczególnie szybki czy zwrotny, brakuje mu też jakiegokolwiek uzbrojenia, przez co w razie konfrontacji musi polegać na sile osłon i kadłuba, dopóki nie naładuje się skok nadprzestrzenny lub nie pojawi się odsiecz. Choć inną metodą na pozbycie się, na przykład, piratów jest odrzucenie kontenera z lwią częścią ładunku, bo to z reguły na ładunku piratom i innym ich pokroju zależy najbardziej.
Ładowność zaś jest niezwykle imponująca: Poza zwykłymi ładowniami położonych w środku kadłuba i okolicach rufy, dysponuje własnie owym kontenerem. O ile do kontenera można upakować tylko jeden i ten sam towar, to ładownie można dzielić w dowolny sposób dzięki systemowi hermetycznych drzwi i grodzi, co sprawia, że można tam przewozić kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt różnych towarów.
Frachtowce kontenerowe to podstawa rozwoju i utrzymania średnich firm transportowych, często wykorzystują go też ci handlarze, na których go stać, a dla wielu jest on spełnieniem najskrytszych marzeń.
Ciekawe zastosowanie dla tych frachtowców znaleźli piraci i najemnicy: Ci pierwsi korzystają z nich jak ze statków-pułapek lub wabików, zaś najemnicy często dozbrajają je i tworzą z nich desantowce drugiego rzutu dla żołnierzy i cięższego sprzętu, wykorzystywane wtedy, kiedy strefa lądowania zostanie zabezpieczona przez mniejsze jednostki.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Rafael_Rexwent
Pancernik Bliskiego Zwarcia typu Gorimalleus
Przynależność: Niepodległa Republika Krasnoludzka, Żelazna Armada, Żelazne Kuźnie
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Definicja pancernika jest prosta – to duże, silnie opancerzone i uzbrojone jednostki przeznaczone do panowania w kosmosie poprzez eliminowanie wrogich okrętów w pojedynkach artyleryjskich. I ogólnie można by na tym zakończyć opisywanie krasnoludzkiego PBZ, ale wtedy istnieje ryzyko ogromnego zaskoczenia na polu bitwy.

Gorimalleusy są takie jak ich twórcy – Zwarte, bardzo wytrzymałe i zabójcze na krótkim dystansie. To jak z pędzącym na ciebie brodaczem z toporem. Niegroźny z daleka, lecz śmiertelnie niebezpieczny na krótkim dystansie. Doskonale tę lekcje zapamiętały Elfy, które do dziś żywią szczerą nienawiść o pewną bitwę. Kilka ciężkich krążowników Enklawy Zielonego Pąku zażarcie ostrzeliwało jednego Gorimalleusa, który bez większych szkód to znosił i wytrwale skracał dystans. Aż w końcu złapał elfickie jednostki w zasięg uzbrojenia, a wtedy pokazał potęgę Krasnoludów rozrywając wrogie okręty na strzępy. Ta bitwa dowiodła o głównych zaletach PBZ – sile ognia na krótkim dystansie oraz opancerzeniu. I chociaż od tamtego czasu doczekały się one kilku serii rozwojowych to główna idea się nie zmieniła.

Podstawowym uzbrojeniem Gorimalleusów wersji 3 (najnowszej) są dwie wieże artyleryjskie mieszczące straszną broń – ciężkie działa laserowe z turbodoładowaniem w liczbie sześciu (po trzy na wieżę), mogące strzelać trybem ognia seryjnego (lufy strzelają po kolei) lub druzgocącym trybem salwy. Ich zasięg co prawda jest mizerny i to jemu Pancerniki Bliskiego Zwarcia zawdzięczają swą nazwę, ale w pełni wynagradza to potencjał destrukcyjny. Gorimalleusy lekkie krążowniki, korwety i eskortowce przeszywają na wylot, zaś krążowniki anihilują po krótkim pojedynku artyleryjskim. A ja cały czas piszę tylko o dwóch głównych wieżach. Bo oprócz nich PBZ posiadają drugą broń przeznaczoną na „bliski kontakt” czyli wyrzutnie ciężkich rakiet przeciwokrętowych w liczbie sześciu (możliwe pola ostrzału: 4 dziobowe, 3 na burtę, 2 rufowe). Jak ciężkie działa laserowe nie pomogą to pocisków wypełnionych materiałem wybuchowym wróg nie ma szans przetrwać. Chyba, że będzie daleko. Bo odległość to prawdopodobnie jedyny sposób walki z Gorimalleusami. Jego nieliczna artyleria pomocnicza złożona z dwunastu dział laserowych daje mizerną siłę ognia z dalszej odległości, a tylko ona dorównuje perymetrem zasięgu galaktycznym standardom. Z drugiej strony – im większy dystans tym trudniej wymierzyć w wrażliwe punkty opancerzenia. Zaraz... Przecież to konstrukcja Krasnoludzka. Tutaj nie ma czegoś takiego jak „wrażliwy punkt”. Po prostu rufa jest słabiej opancerzona, bo najwięcej pancerza poszło na dziób i burty okrętu. Specjalny fartuch pancerny przypominający taran kryje najważniejsza część Gorimalleusów czyli reaktor, a wspierają go w tym silne tarcze energetyczne. Tak więc ten okręt to ciężki orzech do zgryzienia.

Ale taka odporność i siła ognia musiały zostać czymś okupione i tutaj padło na mobilność oraz obronę przeciwlotniczą. Dział ani pocisków kierowanych do zwalczania bombowców nie ma żadnych, a to z prostego powodu – Krasnoludowie są tak pewni swego pancerza, że nie marnują energii reaktora na zasilanie pierdołowatych działek. Jak na razie mają rację – tylko zmasowane naloty dywanowe lub precyzyjne mogą naruszyć konstrukcję kadłuba. A o taką liczbę maszyn trudno. Co do mobilności to przemilczmy ten fakt. Gorimalleusy to straszliwe ślimaki o znikomej zwrotności. Ale na co komu zmiana formacji skoro nacierają na ciebie idealnie uformowania linia tych okrętów miażdży cię zaraz po dostatecznym zbliżeniu? Dokładnie. Dlatego też Gorimalleusy cieszą się u Krasnoludów wielką popularnością i licznie służą pod banderami Żelaznej Armady i Niepodległej Republiki Krasnoludzkiej.

PBZ Gorimalleus v0 – seria prototypowa, która albo została już zezłomowana, albo stała się zabytkami.
PBZ Gorimalleus v1a – podstawowa seria, nieprodukowana już od czterdziestu lat. Wciąż jednak stosunkowo liczna w krasnoludzkich flotyllach, chociaż używana głównie w ochronie mniej ważnych placówek i stacji. Główne różnice to dwie wieże artyleryjskie po dwa ciężkie działa laserowe o jeszcze mniejszym zasięgu, gorszy pancerz oraz lepsza mobilność.
PBZ Gorimalleus v1.5b – Nieudana wersja rozwojowa, wyprodukowano tylko osiem prototypów.
PBZ Gorimalleus v2 – Główny trzon flot krasnoludzkich, nieco gorsza parametrowo od serii v3. Powoli ustępuje właśnie tej serii, ale miną jeszcze dekady nim całkowicie znikną z areny wojny
PBZ Gorimalleus v3 – Najnowsza wersja, produkcja ruszyła kilkanaście lat temu.

Avatar Rafael_Rexwent
Drednot typu Extermidosii
Przynależność: Imperium Kluurgów
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Okręt wojenny Kluurgów. Zwiastun Zagłady. Przeklęte bydlę. Drednoty typu Extermidosii są różnie nazywane w Galaktyce, jednakże zawsze kojarzone są z jednym – totalną anihilacją. Pojawienie się tej jednostki w okolicach dowolnej zamieszkałej planety niebędącej pod kontrolą Imperium to doskonała broń psychologiczna. Galaktyka wie do czego są zdolne Extermidosii więc każdy starałby się uciec z takiego globu choćby na własną rękę. Co niezawodnie doprowadziłoby do chaosu w siłach obronnych. Czyli wróg Kluurgów zostałby rozproszony jeszcze przed pierwszą salwą.

Czy tak złowrogą renomę Drednoty zdobyły swymi zdolnościami bojowymi? Nie do końca. Owszem, są ciężko opancerzone i wyposażone w zróżnicowaną artylerię laserową (Ciężkie zgrupowane w baterie – pięć baterii po dwie wieżyczki po dwa działa każda, średnie w kazamatach – po dwadzieścia na burtę, oraz lekkie w wieżyczkach w formie dział do zwalczania lotnictwa, kanonierek i innych, mniejszych celów – dwanaście podwójnych, trzydzieści pojedynczych), ale jak na swoje rozmiary są... przeciętne. Czyżby inżynierowie Imperium nie potrafili stworzyć potężnego okrętu godnego Kluurgów? Otóż jak już zostało wspomniane – Extermidosii nie jest przeznaczony jako typowy pancernik, tylko do wzbudzania paniki. Oraz łamania oporu wszelkich planet.

Wyrzutnie superciężkich rakiet z głowicami atomowymi, zapasy bomb chemicznych, systemy zakłócające elektronikę naziemną, specjalne pociski kierowane z głowicami jonowymi przeznaczonymi do eliminacji elektrowni oraz innych celów energetycznych. No i wisienka na torcie – specjalny tryb głównego uzbrojenia umożliwiający przeprowadzenie druzgocącego bombardowania orbitalnego. To wystarczy by na danym świecie natychmiastowo zlikwidować bezrobocie, korupcję i głód, a przy okazji zamienić go w radioaktywną pustynię. Chyba, że wcześniej dobrowolnie się podda. Wtedy tylko straci jakąś jedną czwartą populacji i wszystko będzie w porządku.

Sam okręt oprócz uzbrojenia kosmicznego i „dyplomatycznego” przenosi także dwie eskadry bombowców strategicznych jakie mogą zostać wyposażone we wspomniane już bomby chemiczne albo słabsze bomby atomowe. Kluurgowie lubią patrzeć na agonię wrogów i miast paru superciężkich pocisków mogą bombardować metropolię po metropolii małymi bombami. Ot tak, dla zabawy. Ach, zapomniałbym – specyficzny humor Gadów objawia się tym, że posiadają na każdym z Drednotów zapas bomb agitacyjnych, które mieszczą w sobie ulotki propagandowe zachwalające Imperium Kluurgów. Sęk w tym, że w każdej z takich ulotek są ukryte ładunki wybuchowe aktywowane zbliżeniowe więc biada każdemu mieszkańcowi jaki chwyci taką w dłonie. Nie będzie już wtedy widma zagłady. Nie będzie głodu. Tylko śmierć. Zaprawdę zabawne jest to Kluurgbiuro.

Oczywiście Drednoty Extermidosii jak najbardziej da się zniszczyć. Chociaż niezwykle odporne na uszkodzenia stopy opracowane przez Imperium wytrzyma wiele to zmasowany atak wymierzone we wrażliwe łączenia szkieletu okrętu albo na sekcję napędową mogą doprowadzić do reakcji łańcuchowej jaka pochłonie całego Drednota. Tego akurat kluurgowscy inżynierowie nie dopracowali, skupiając się na doskonaleniu broni ofensywnej. A największa szansę powodzenia taki atak ma jeśli zaskoczy się pancernik podczas przygotowania do bombardowania orbitalnego. Bo przestawienie dział na tryb bojowy może trwać i godzinę. Wtedy do obrony Drednotowi Extermidosii służą tylko lekkie działka laserowe a i te nie powstrzymają czegoś większego od korwety. Ba, nawet nalot bombowy takiej Federacji z ich lotniskowców byłby druzgocący dla Kluurgów. Dodajmy do tego beznadziejną wręcz mobilność jaka spada do zerowej podczas przygotowań i prowadzenia bombardowań orbitalnych i zrozumiemy wtedy dlaczego Imperium nigdy nie puszcza Drednotów typu Extermidosii samopas tylko zawsze z solidna ochroną. Niemniej jeśli chodzi o aspekt psychologiczny to są to niekwestionowani liderzy Galaktyki w zastraszaniu samą obecnością.

Avatar Vader0PL
Okręty Zwiadowcze klasy January
Mało znane ludzkie państwo o nazwie Spertens to enklawa otoczona przez Federację. Choć nie spadło na nie jeszcze wojsko giganta, to i tak nie mogą spać spokojnie. I właśnie dlatego wymyślili Okręty Zwiadowcze, które swoją prędkością mogą im uciec, a uzbrojeniem zwalczyć te, które dorównują im prędkością- Myśliwce. Oczywiście pomyślano też o pancerzu, który jest wykonany z diamentowych siat. Wytrzymie tak długo, na ile jest to konieczne. A konieczna jest natychmiastowa ucieczka. Niestety, kosztem tego Klasa January może zwalczać tylko mniejsze od siebie, a jej wielkość jest... no cóż, choć przez kształt trudno jest ją trafić, to i tak Myśliwiec nurkujący może łatwo go uszkodzić. Prawdziwą perełką i głównym symbolem January'ego są silniki połączone z rdzeniem atomowym. Co to oznacza? Otóż Okręty Zwiadowcze mogą się nagotować ( podczas tego okręt jest niewykrywalny przez radary), a później całą energię dać w silniki, przez co nawet najszybsze Myśliwce w galaktyce nie mają prawa jej dogonić. Oprócz cech, które umożliwiają jedynie drażnienie floty bocznej przeciwnika, to warto wspomnieć jeszcze o wnętrzu: Spokojnie mieszkać w tej jednosce może dwudziestu pięciu załogantów, przewozić może do dwóch czołgów/pojazdów ciężkich, trzech Mechów, dziesięciu motorów Exo-616, lub (zamiast tych wszystkich wojskowych rzeczy) 3,2 tony towarów. Ciekawostką jest, że nigdy nie walczyły przeciwko flocie Federacji, nawet nigdy nie były ścigane.
Obecnie, na wyposażeniu floty Spertens znajduje się 257 Okrętów Zwiadowczych klasy January, które (pomimo pojawienia się kolejnych 11 modeli) nadal stanowią coś, z czego Spertensi są cholernie dumni.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Myśliwiec przechwytujący B-45 "Cień" - Kluurgowie są taką rasą, która prędzej czy później zda sobie sprawę, że potrzebuje własnego lekkiego myśliwca, a nie kupowanych lub używanych wszędzie Grotów. Wobec tego te agresywne jaszczury złożyły do kupy tę chęć, dostępność planów Grotów, potężny przemysł na Ploor i tabuny niewolników i co im wyszło? No właśnie Cień.
Zbudowany na planach Grota, w pierwowzorze miał być jego prawie idealnym odpowiednikiem i kopią, ale podczas produkcji stworzono coś, co z wyglądu niewiele przypomina swój pierwowzór. Jednakże to na wyglądzie kończą się różnice.
Cień jest szybki i zwinny, wyposażony co prawda w lekkie osłony energetyczne, ale bez silnego pancerza i hipernapędu. Za podstawowe, i oczywiście jedyne, uzbrojenie służą mu dwa sprzężone działka laserowe o mocy dostatecznej, aby móc nawiązać walkę z wrogimi myśliwcami i bombowcami, zaś w grupie nawet z kanonierkami i promami.
Myśliwiec nie ma możliwości podróży w nadprzestrzeni, jest więc mały, aby można go było łatwo i w dużych ilościach przewieść na pokładzie większych jednostek. Jednakże patrząc na gabaryty, można mieć wątpliwość, czy aby Kluurg wejdzie do środka. No właśnie nie wejdzie, przez co tutaj przydali się ci niewolnicy, których jest mnóstwo, a że służba we flocie Imperium zapewnia, po kilku latach, oczywiście, wolność to i chętnych nie brakuje. Spośród pilotów Cienie najczęściej spotyka się ludzi, Elfy, Mroczne Elfy i krzyżówki tych ras.
Podstawowym zadaniem Cienia jest, w defensywnie, wiązanie walką wrogich myśliwców i przechwytywanie, a następnie zestrzeliwanie wrażych maszyn bombowych, zaś w ataku służą jako eskorta bombowców, do niszczenia myśliwców i jako jednostki wykorzystywane do ataków na małe i średnie cele przy wykorzystaniu maksymalnej prędkości, dość imponującej, oraz wielkiej liczby.
Ciekawą właściwością Cieni jest to, że ich kształt (zwłaszcza skrzydeł) zapewnia im dobre właściwości lotu i walki w atmosferze.
Cień zyskał sobie nazwę od czarnego malowania i tego, że piloci wręcz uwielbiają atakować wroga od strony słońca kiedy to tylko możliwe, rzecz jasna po to, żeby zwiększyć swoje szanse na przetrwanie, bo wśród pilotów równie często mówi się o Cieniu jako o Latającej Trumnie.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Rafael_Rexwent
Lekki krążownik typu Taurus
Przynależność: Plaga Krwawej Furii
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Plaga Krwawej Furii to państwo jakie nieustannie toczy wojny. I chociaż krew Minotaurów, Gnolli oraz Centaurów rwie się do walki to nie można zignorować pewnej rzeczy – na arenie galaktycznej wojny prym wiedzie flota. Nie można atakować planet siłami naziemnymi bez okrętów, gdyż... jest to po prostu niemożliwe. Oczywiście Plaga posiada marynarkę wojenną lecz problem z nią jest taki, że bardzo szybko topnieje na skutek starć. A że nacja zjednoczonych tworów Rady Magów technologią nie bryluje to ich okręty odstają poziomem od jednostek innych nacji. Dlatego kiedy jeden z Minotaurów zwany Dedalusem wpadł na jakże ciekawy pomysł – jeśli nie możemy przewyższyć wroga uzbrojeniem, opancerzeniem lub mobilnością to wykorzystajmy fakt, że taranowanie jest efektywne niezależnie od różnicy technologii. Znaczy tak naprawdę powiedział to inaczej, czyli cytując – Jak się walnie młotem człowieczka w hełm to i tak zginie choćby miał zarąbistą zbroję (wyrazy wulgarne zostały odfiltrowane ze względu na przyzwoitość kulturalną). Mniejsza! Ważniejsze jest to, ze pomysł się przyjął, Dedalus został zarządcą nowego projektu jaki został nazwany Taurus, bo nic nie taranuje lepiej niż rozpędzony Minotaur.

Czym charakteryzują się te Krążowniki? Otóż tym, że są... „jednorazowego użytku”. Przynajmniej tak zakłada doktryna wojenna Floty Plagi gdzie przetrwanie przez okręt trzech bitew jest uważane za wyczyn i jeśli takowa jednostka przetrwa czwartą batalię to zostaje przebudowana (choćby była już tylko osmalonym wrakiem) na Wariant Bojowy. Ale przeżywalność Taurusów w standardowej wersji jest mizerna. Za to straty wśród ich załóg niemalże zerowe. Pachnie przekrętem? A może to tylko propagandowe plotki? Nic z tych rzeczy.

Lekkie Krążowniki typu Taurus są czasami przezywane „Latającymi złomowiskami”, a to z prostego powodu – składa się je z przestarzałych części z dawnych jednostek, przechwyconych transportów wrogich frakcji albo kupionych za bezcen z demobilu okrętów dawno wycofanych z użytku bojowego. Przetapiane są przez liczne kuźnie i stocznie Minotaurów, które bądź co bądź na tej robocie się akurat znają, przekształcając się przez to w toporne, ale bardzo wytrzymałe płyty pancerne. Potem są one nakładane na szkielet specjalnie przystosowany do maksymalnego rozłożenia siły uderzenia w trakcie taranowania, wypełniane przestarzałą elektroniką (byleby odpalić leciwy reaktor, skoczyć w nadprzestrzeń i nakierować się na kurs kolizyjny) i jedynymi zaawansowanymi technologicznie rzeczami czyli potężnymi silnikami podświetlnymi oraz „statkiem ratunkowym”. Te pierwsze odpowiadają za to, że Taurus potrafi momentalnie nabrać prędkości godnej myśliwca i wbić się z impetem we wrogą jednostkę zazwyczaj zamieniając ją w równie bezużyteczny wrak co on sam po tym zderzeniu. No dobrze, więc dlaczego straty wśród załóg są tak małe? Ano chodzi o drugi wynalazek, czyli statek ratunkowy. To teoretycznie mostek lekkiego krążownika, lecz w praktyce – odrębny statek kosmiczny z hipernapędem jaki zaraz po zaprogramowaniu kursu kolizyjnego odrywa się od reszty okrętu i dokonuje odwrotu bądź to na tyły floty bądź w nadprzestrzeń. Dlatego cała załoga Taurusa przeżywa zaś on sam – dokonuje aktu samozniszczenia wraz z wrogą jednostką (albo i nie, bo też nie zawsze się uda).

Wady? Oczywiście, ze lekki krążownik Floty Plagi posiada wady. Wręcz biją one po oczach. Podstawowa kwestia to brak jakiegokolwiek uzbrojenia oraz skupienie opancerzenia wyłącznie na dziobowej części kadłuba. Burty dziurawią już nawet mniejsze wśród średnich dział laserowych, a rufę masakrują i choćby działka przeciwlotnicze. Fakt ubogiej technologii oraz ogólnej toporności to oczywistość, wspomniana nawet wcześniej. Jednakże pomimo teoretycznie szalonych założeń lekkie krążowniki typu Taurus dają radę w kosmicznych bataliach stanowiąc ostrze topora rozrywające niespodziewaną taktyką wrogi kordon obrony byleby przebiły się desantowce. A na powierzchni planet Plaga Krwawej Furii pokazuje wtedy swą prawdziwą potęgę.

Avatar Rafael_Rexwent
Lekki krążownik typu Princeps Taurus
Przynależność: Plaga Krwawej Furii
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Uważnemu oku dowódcy nie umknie żadne spostrzeżenie, zaś dowódcy Floty PKF dostrzegli ciekawą rzecz odnośnie lekkiego krążownika typu Taurus – mianowicie mimo ich toporności wróg miał problem z przebiciem się przez przednie opancerzenie okrętu na co wpływ miał sam fakt trudności wstrzelenia się w jednostkę o tak małym przekroju poprzecznym. Dlatego postanowiono zaryzykować i spróbować uczynić z konceptu Dedalusa coś więcej niż zwykłe okręty-tarany. Mogło się nie udać co byłoby ciosem dla gospodarki Plagi Krwawej Furii. Mogło. Bo na szczęście projekt okazał się całkowitym sukcesem i dostarczył jakże brakującego frakcji ogniwa. Czegoś stosunkowo mobilnego, łatwego w produkcji oraz zdolnego do nawiązania równorzędnej walki z wrogimi okrętami.

Pancerz dziobowy odpornością dorównuje oryginałowi chociaż jest lżejszy (kwestia zastosowanych stopów), a i opancerzenie burtowe oraz rufowe w końcu zapełnia przyzwoitą jak na lekki krążownik ochronę. Potężne silniki wymieniono na słabsze za to znacznie ergonomiczne i niezawodne w zamian dorzucając silniki manewrowe co pozytywnie wpłynęło na zwrotność. Zmiany nie ominęły również elektroniki oraz statku ratunkowego. Ta pierwsza w końcu prezentuje jakiś cywilizowany poziom a tego drugiego w ogóle nie ma. Liczba załogi Princeps Taurusów naturalnie wzrosła, podobnie jak większe koszta i czas produkcji w porównaniu do oryginału, ale... było warto. Chociaż systemy wykrywania, łączności czy kontroli ognia odstają nieco od galaktycznych standardów. Chociaż zasięg uzbrojenia jest mniejszy Chociaż czas chłodzenia się luf dział laserowych dłuży się niemiłosiernie. Jest wiele "Chociaż" jednak mimo wszystko lekkie krążowniki typu Princeps Taurus idealnie wręcz wpasowują się w rolę typowego lekkiego krążownika. Ciutkę odstającego od nowoczesnych zabawek innych frakcji, ale wciąż potężnego. Z drugiej strony – mniejsza „technologiczność” sprawia, że wrogie działa jonowe są mniej efektywne. Bo mniej energii ostrzału z takowych idzie w okablowanie, a więcej w pancerz jakiemu nie sprawia to żadnej szkody.

Odnośnie uzbrojenia o którym nie dotąd nie wspominałem. To typowe do bólu uzbrojenie lekkiego krążownika czyli średnie i lekkie działa laserowe w wieżyczkach artyleryjskich i kazamatach, parę sprzężonych dział jonowych oraz spora jak na klasę jednostki liczba laserowych działek przeciwlotniczych. Dodać można jeszcze to, że Princeps Taurus posiadają dwie śluzy abordażowe z tunelami abordażowymi wyposażonymi w palniki plazmowe. Co przy dobrej charakterystyce mobilności okrętu pozwala na przechwytywanie wrogich transportów a potem ucieczkę w nadprzestrzeń przed przybyciem odsieczy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bombowiec B-28 "Zagłada" - Koncepcja ciężkiego bombowca strategicznego jest znana już od dawna, a po spektakularnym sukcesie myśliwca przechwytującego Cień jedynie kwestią czasu było, aż Kluurgowie rozpoczną prace nad takowym. Ich owocem jest własnie bombowiec B-28.
Znani ze swego rozmachu Kluurgowie postanowili stworzyć maszynę ciężkiego kalibru, która sama może przenieść tyle materiałów wybuchowych, co cała eskadra bombowców lekkich.
Najpotężniejszym uzbrojeniem Zagłady są cztery podskrzydłowe punkty podwieszeń, które można wykorzystać do zawieszenia bomb ważących pół tony każda lub ciężkich rakiet (w tym tych wyposażonych w głowice o ładunku atomowym).
Kolejnym typem uzbrojenia są dwie wyrzutnie, liczące piętnaście pocisków każda, które służą do zwalczania tego wszystkiego, na co nie opłaca się marnować ciężkich bomb i rakiet. Wyrzutnie, zależnie od potrzeby, mogą przenosić pociski chemiczne, gazowe, przeciwpancerne, burzące, odłamkowe lub jakiekolwiek inne, które w danym momencie będą potrzebne.
Dwie kolejne wyrzutnie mają mniejsze rozmiary i ładowność pocisków (po dziewięć sztuk na jedną), a służą przeważnie celom obronnym i do niezwykle precyzyjnych, niemalże snajperskich, ataków na dane obiekty, gdyż są to pociski kierowane laserem lub ciepłem.
Uzbrojenie dopełnia, i zarazem zamyka, para podwójnych sprzężonych działek laserowych, które wykorzystuje się nie do samoobrony (z racji parametrów bombowca), ale jako dodatkową broń do ataku na cele naziemne, którą wykorzystuje się do eliminowania siły żywej, pojazdów i lekkich umocnień.
Zagłada wymaga dwóch Kluurgów załogi: Pilota sterującego maszyną i obsługującego działka oraz bombardiera, który ma dostęp do całego uzbrojenia rakietowego bombowca.
Bombowiec, z racji olbrzymiej ilości przenoszonego uzbrojenia, jest niezwykle wolny i niezbyt zwrotny, przez co nie nadaje się do walki kołowej (i z tej też przyczyny ciężko wykorzystać mu działka w obronie). Kluurgowie nawet nie starali się poprawić tych parametrów, a nawet pogłębili je, dodając czułe i zaawansowane komputery celownicze dla bombardiera, odstrzeliwaną kabinę członków załogi, która może służyć za kapsułę ratunkową, mocny pancerz, generator silnych osłon energetycznych i hipernapęd, czięki czemu nie tylko całe eskadry bombowców równają z ziemią wrogie pozycje, ale i klucze lub nawet pojedyncze maszyny mogą dokonywać równie niszczących, co zaskakujących, ataków.
Z racji braku uzbrojenia do bezpośredniej ochrony, jak wieżyczki z dodatkowymi działkami laserowymi lub jonowymi, tudzież ruchome działka laserowe, jakie już posiada, Zagłady z reguły nacierają pod osłoną myśliwców przechwytujących typu Cień, które zapewniają im ochronę przed maszynami wroga, jednakże w samotnych atakach muszą radzić sobie same i korzystać z osłon, pancerza i kierowanych pocisków rakietowych.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ciężki myśliwiec szturmowy B-201 "Dominator" - Myśliwcem nazywa się to właściwie tylko dla zmyły, głównie w oficjalnych raportach oraz tym podobnych dokumentach, zgodnie z protokołem wojennym Imperium Kluurgów oraz w celu zmylenia potencjalnych wrażych agentów i szpiegów. No i sprawienie wrogom straszliwej niespodzianki, gdyż tam gdzie spodziewaliby się jakiegokolwiek myśliwca, dostaliby coś, co można spokojnie uznać za kanonierkę.
Przede wszystkim świadczy o tym potężne uzbrojenie tejże maszyny: Bronią główną są dwa ciężkie(!) sprzężone działa laserowe, dodatkowo nad którymi montuje się także po jednym laserze namierzającym, który co prawda nie wyrządza fizycznych szkód, ale za to bardzo ułatwia celowanie z tej potężnej broni.
Dodatkowym uzbrojeniem są cztery podwójne działka laserowe sprzężone parami, przeznaczone głównie do eliminacji celów naziemnych oraz jedno takie samo działko w wieżyczce, która ma pole ostrzału wynoszące trzysta sześćdziesiąt stopni. Uzupełniają to dwie wyrzutnie średnich rakiet, po dwa pociski na wyrzutnię, dwie wyrzutnie lekkich rakiet kierowanych, każda licząca siedem pocisków, oraz dwie wyrzutnie lekkich rakiet namierzających, z czego każda może pomieścić trzy pociski.
To z pewnością najcięższy "myśliwiec" w galaktyce, zarówno pod względem wytrzymałości pancerza jak i uzbrojenia. Mimo tych zalet, posiada także sporo wad.
Po pierwsze potrzeba mu do pełnego i sprawnego działania aż ośmiu Kluurgów załogi. Po drugie nie jest zwrotny, a do tego nader wolny. Jednakże największą wadą jest liczba uzbrojenia energetycznego, gdyż wymaga ono tak wielkiego zasilania, że nie da się prowadzić ognia jednocześnie z ciężkich dział i lekkich działek, a do tego pobór energii jest tak wielki, że nie ma on osłon i musi polegać wyłącznie na pancerzu.
Poza byciem maszyną szturmową, ma wiele innych funkcji, gdyż nawet klucz takich maszyn może zagrozić korwecie, nie mówiąc o siłach naziemnych. Służy także jako straszak na myśliwce lub ich eliminator, a jakby tego było mało wielu oficerów i dostojników Imperium korzysta z tych maszyn jak z osobistych promów.
Nazwa tej maszyny jest dość oczywista: To myśliwiec, który ma zdominować całe pole bitwy, przy czym wychodzi mu to niezwykle dobrze.
Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Kuba1001
Właściciel
Krążownik uderzeniowy typu Acclamator - Ten okręt może, bez dwóch zdań, pochwalić się co prawda nie najdłuższą służbą w historii wojskowości (choć i tak wynik jest imponujący), ale liczbą państw, planet i organizacji, których bandery dumnie nosił.
Acclomator to potężny okręt, który został od podstaw zaprojektowany jako ciężka jednostka bojowa o dalekim zasięgu, przeznaczona przede wszystkim do przewozu i desantowania oddziałów naziemnych Federacji.
W związku z tym może przenieść ogromne zgrupowanie inwazyjne: Szesnaście tysięcy żołnierzy, pięćdziesiąt czołgów, machin kroczących i innych pojazdów, trzydzieści sześć dział AV-7, cztery działa jonowe AV-12, trzysta dwadzieścia mechów i łącznie osiemdziesiąt promów, lądowników, kanonierek i myśliwców do desantu tego potężnego zgrupowania wojsk oraz jego osłony.
Okręt szczyci się wieloma zaletami, z których należy wymienić przede wszystkim zróżnicowanie uzbrojenie (dwadzieścia cztery działka laserowe do obrony przeciwlotniczej, tuzin poczwórnych ciężkich działek laserowych i cztery uniwersalne wyrzutnie pocisków, z których każda zawiera ich dwadzieścia pięć sztuk), szybki hipernapęd, jak dotąd niepobity przez jakąkolwiek inną jednostkę, mała załoga, bo ledwie około siedmiuset osób, możliwość stabilnego lądowania na powierzchni planet i łatwość modyfikacji. To właśnie ta ostatnia cecha sprawiła, że jest on tak popularny, gdyż poza byciem szybkim okrętem desantowym, który może przebijać się przez blokady, może zostać przerobiony na wiele sposobów: Potężnie uzbrojony okręt liniowy, jednostkę dostosowaną do bombardowań orbitalnych, krążownik przeciwlotniczy, mobilna baza remontowa, zaopatrzeniowa lub wypadowa, ruchoma stacja medyczna, punkt dowodzenia lub ześrodkowania komandosów czy też zwykły lotniskowiec (po pozbyciu się większości sprzętu naziemnego może on przenieść nawet do stu pięćdziesięciu sześciu myśliwców typu Grot).
Acclamator służył Federacji wiernie, lecz w końcu został odesłany do demobilu, a stamtąd odzyskało go wielu innych konsumentów, którym służy do dziś.
Największe uznanie zdobył wśród takich państw jak Plaga Krwawej Furii (jeden okręt, który może pełnić wiele różnych funkcji), Chanatu Hobgoblinów (może na raz zebrać dość pokaźną armię tych zielonych debili), Karmazynowej Hordy (to w końcu doskonałe bazy wypadowe dla Orków) i Konsorcjum Hobgoblinów, gdzie jego różne odmiany pełnią różne funkcje we flocie tegoż państwa, a poza byciem okrętem lub statkiem wojskowym zyskał on sobie inną, mniej chlubną, funkcję, gdyż dzięki wielkiej ładowności i możliwości lądowania na powierzchni planety jest idealną wręcz jednostką niewolniczą...Zdjęcie użytkownika Kuba1001 w temacie Hangar

Avatar Rafael_Rexwent
Ciężki krążownik typu Crusader
Przynależność:
Paladyni Złotej Pięści (Białe malowanie oraz złote emblematy), Inkwizycja Światła (Śnieżnobiałe malowanie pokryte srebrnymi oraz złotymi znakami), Kapłani Verlos (Czerwone malowanie z białymi krzyżami i emblematami)
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Tak naprawdę Crusadery to okręty stworzone przez Kosmiczną Spółkę Inżynieryjną w ich stoczniach. Jak więc trafiły pod opiekę „tych Dobrych”? Ponoć chodzi o odwdzięczenie się Paladynom Złotej Pięści za jakąś interwencję z przeszłości. Szczegóły nie są znane, ale coś musi być na rzeczy bo nikt o zdrowych zmysłach nie rozdaje za darmo takich cudeniek inżynieryjnych. A tak stało się właśnie z tymi ciężkimi krążownikami jakie zyskały w Galaktyce miano „Świetlistych Okrętów” zaś samą flotę Paladynów ochrzczono mianem „Świetlistej Armady”. Bo można być pewnym, że tam gdzie się pojawią zostanie wyplenione wszelkie zło. Nawet jeśli do tej pory miało własne jednostki kosmiczne.

Crusadery jak na krążowniki przystało są przystosowane nie tylko do walki, ale i transportowania zaopatrzenia bądź prowadzenia akcji humanitarnych. W końcu Paladyni to nie zawodowa flota, tylko Strażnicy Pokoju. W bitwach Świetliste Okręty świetnie przełamują szyki wroga swym nielicznym, jednakże zadziwiająco celnym uzbrojeniem będąc samemu komfortowo chronionymi warstwowym pancerzem oraz silnymi generatorami osłon. Na siłę ofensywna składają się: ciężkie, dalekosiężne działo laserowe na dziobie; osiem ciężkich wieżyczek dział laserowych (po trzy na burtę, dwa rufowe); dwanaście średnich dział laserowych w kazamatach (cztery dziobowe, po trzy na burtę, dwa rufowe) oraz dziesięć poczwórnie sprzężonych działek przeciwlotniczych. Niby niezbyt imponująca siła, jednakże uzbrojenie Kosmicznej Spółki Inżynieryjnej to nie partactwo tylko sprzęt z najwyższej półki – specjalny system chłodzenia oraz dosyłania gazu laserowego zwiększa szybkostrzelność i żywotność broni, zaś obrona plot to prawdziwa sztuka inżynieryjna wyposażona w najnowsze dalmierze oraz wspomagacze elektroniczne, a do tego nieposiadająca martwego pola ostrzału.

Jednakże nie samą wojna Paladyn żyje, dlatego Crusadery to nie tylko latające twierdze, ale i szpitale. Przestronny kadłub mieści wyposażoną najlepiej jak tylko możliwe salę medyczną z niezbędną aparaturą oraz droidami Świergot i MD-1. W razie potrzeby można szybko zorganizować przerzut części wyposażenia w formie szpitala polowego za pomocą dwóch transportowców skrytych w trzewiach niewielkiego hangaru. Pytanie – Skoro to Paladyni to czemu nie użyją Magii Światła? Z wielu powodów, ale najważniejszy to fakt, że po prostu z całym wyposażeniem akcja przebiegnie szybciej i sprawniej niż jeśli mieliby biegać od chorego do chorego. Oprócz sali medycznej oraz innych niezbędnych sektorów (maszynownia, zbrojownia, itd.) Crusadery posiadają sporą ładownie jaką można przeznaczyć na transportowanie zaopatrzenia w ramach akcji humanitarnych. Czy to lekarstw, czy żywności, czy czegokolwiek potrzebnego podczas awaryjnej sytuacji. Wyładunek może odbyć się poprzez dwie furty ładunkowe, ale też i dodatkowymi dwoma windami ładunkowymi co znacznie przyspiesza proces rozładunku. Dodajmy do tego zaawansowany hipernapęd i silniki podświetlne, które pozwalają jak najszybciej zjawić się z pomocą.

Same Crusadery są bardzo rozpoznawalne w Galaktyce, zazwyczaj witane z radością przez potrzebujących lub z nienawiścią przez wszelkich mrocznych wrogów. Produkt Kosmicznej Spółki Inżynieryjnej stanowi chlubę sił Światłości a do tego – tylko ich. KSI złożyło oficjalną obietnicę, że Crusadery będą produkowane wyłącznie dla Paladynów, Kapłanów i Inkwizycji, zaś ich plany konstrukcyjne nie ukażą się żadnym innym stronnictwom. Oczywiście, żeby nie było tak słodko to zaznaczę, że tylko pierwsza partia była darmowa bo za kolejne jednostki Paladyni już płacili. Niemniej licencja na wyłączność na takie cacko to ogromne wyróżnienie. A dlaczego Crusadery znalazły się także u Kapłanów i Inkwizycji? Bo nie wypadało faworyzować Paladynów dlatego Kosmiczna Spółka Inżynieryjna postanowiła obdarzyć wszystkie stronnictwa zajmujące się szerzeniem dobra po Galaktyce. Jednakże tam liczba krążowników nie jest zbyt wielka i stanowi raczej formę reprezentatywną niż faktyczną siłę bojową. Chociaż... chodzą słuchy o tajemniczych Crusaderach Inkwizycji wyposażonych w magiczne osłony odbijające pociski we wroga. Ale to tylko plotki... Prawda...?

Avatar Rafael_Rexwent
Ciężki krążownik typu Cruorssor
Przynależność:
Paladyni Krwawego Półksiężyca (charakterystyczne, szkarłatne malowanie)
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Kosmiczna Spółka Inżynieryjna przykłada ogromną wagę do zręcznej dyplomacji, która jest podstawą przetrwania. Zaś epizod z Crusaderami mógł poważnie zagrozić neutralnym stosunkom KSI z Paladynami Krwawego Półksiężyca. A rozwścieczeni Siepacze to coś czego nie chce żadna frakcja. Dlatego trzeba było obdarzyć również i tę organizację, tylko... Czym? Słowo się rzekło i prawa do posiadania Świetlistych Okrętów zyskały tylko trzy pozostałe frakcje dobra. Zmiany umowy nie wchodziły w grę z wiadomych powodów więc by uniknąć niepotrzebnych tarć inżynierowie Kosmicznej Spółki Inżynieryjnej czym prędzej ruszyli ku deskom kreślarskim. Tak powstał ciężki krążownik typu Cruorssor będący serią jednostek wyłącznie dla Paladynów Krwawego Półksiężyca. Ci oczywiście ochoczo przyjęli nieoczekiwany prezent. Ba! Dziwne byłoby raczej, gdyby go nie przyjęli. Przecież produkt ze stoczni KSI idealnie wpasował się w klimat organizacji.

Cruorssory są owiane równie złą sławą co Drednoty typu Extermidosii, a ich szkarłatne kadłuby powodują ciarki przerażenia na plecach. Nawet jeśli nie jest się żadnym mrocznym magiem albo innym plugawym pomiotem. Przecież to okręt Paladynów Krwawego Półksiężyca, który nie zawaha się staranować twojego statku byleby osiągnąć wyznaczony przez siebie cel. A bliskie spotkanie z ciężkim krążownikiem o setkach ton opancerzenia kończy się zazwyczaj tragicznie. Oprócz solidnej warstwy pancernych płyt przed obrażeniami Cruorssory chronią także silne generatory osłon padające po drugiej salwie z głównych baterii Gorimalleusów. Jest to wielkie osiągnięcie, bo dowolny inny okręt tej samej klasy traci je już po pierwszej. Tak więc jednostka Paladynów Krwawego Półksiężyca przewyższa Crusadery pod względem odporności kosztem zwrotności oraz prędkości. Naukowcy „robili co mogli”, ale nie można z ciężkiego krążownika zrobić myśliwca. Nawet pod groźbą wojny.

Ale po co komu prędkość skoro ma się potężną siłę ognia pod ręką? Cztery baterie ciężkich dział laserowych w superpozycjach pozwalają na jak najefektowniejsze rozłożenie pola ostrzału (dwie baterie na dziób, dwie na rufę, wszystkie na jedną z burt). Do tego dochodzi piąta bateria, która może jednak strzelać wyłącznie podczas salw burtowych bądź gdy przeciwnik będzie w górnej półsferze pola ostrzału. Od razu zauważalna wada jest oczywista – Cruorssory nie mogą używać głównych baterii jeśli wróg zaatakuje „od spodu”. Jakaś pomyłka inżynierów Spółki? W żadnym wypadku. Na takich delikwentów czekają dwie wyrzutnie superciężkich rakiet przeciwokrętowych z samodzielnymi systemami namierzania i śledzenia (w ograniczonym stopniu) celu. A na mniejsze cele na jakie żal marnować drogich pocisków rakietowych ciężkie krążowniki mają wieże artyleryjskie z średnimi i lekkimi działami laserowymi równomiernie rozłożonymi po okręcie (trzy podwójne średnie/cztery podwójne lekkie – dziób, cztery podwójne średnie/cztery podwójne lekkie, sześć pojedynczych lekkich – na burtę, dwie podwójne średnie, cztery pojedyncze lekkie – na rufę).

Na grzbiecie Cruorssorów są także dwie potrójne baterie średnich dział laserowych (jedna dziobowa, jedna „podmostkowa”) które posiadają jednakże specyficzny tryb, a mianowicie „ciągły”. Co to oznacza? Że miast wytwarzania boltów cewki skupiające oraz kondensatory generują długi, trwały promień jaki idealnie przydaje się do szlachtowania wrogiego lotnictwa. Właściwie tylko jego, bo siła przebicia takiego lasera jest znacznie mniejsza. Ogółem największe zagrożenie Cruorssory stanowią podczas pojedynku burta w burtę bo wtedy mogą użyć dodatkowo swej kolejnej zabawki rodem z Kosmicznej Spółki Inżynieryjnej – ciężkich, pulsacyjnych dział jonowych (po trzy na burtę). Niestety wadą tego rozwiązania jest spadek mocy tarcz o dwadzieścia procent. Po prostu reaktor okrętu nie może udźwignąć tak licznego i potężnego wyposażenia naraz.

Dorzućmy do tego wszystkiego hangar mogący pomieścić do trzech desantowców lub osiem myśliwców, pojemne ładownie (mniejsze niż w Crusaderach, ale nadal mogące sporo pomieścić), przestronne pomieszczenia oraz szybki hipernapęd (nieco wolniejszy niż w okrętach Piąstek), a otrzymamy prawdziwą chlubę Paladynów Krwawego Półksiężyca - Krwawego Wysłannika (Cruorssory zyskały takie miano w sporej części Galaktyki) jaki nie ima się żadnego zła wypalając je do gołej ziemi.

Avatar Rafael_Rexwent
Prom typu Black Raven
Przynależność:
Gildia Lichwiarska (wersja tradycyjna), Wolny rynek (wersja ogólnodostępna)
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Jeśli widzisz ten statek to masz przesrane. A to z prostego powodu – są to jednostki Gildii Lichwiarskiej, która zawsze ale to zawsze po zaległy dług wysyła egzekutorów właśnie Czarnymi Krukami. Z pozoru niczym nie wyróżniająca się jednostka posiada pewne „udoskonalenie” za które dowolna frakcja z Federacją na czele wyłożyłaby ostatnie pieniądze. O co chodzi? O wspomagany magicznym dekoktem hipernapęd promu jaki pozwala na skoki w nadprzestrzeń choćby z powierzchni planety. Tak! Dobrze słyszycie – z powierzchni planety! Oczywiście receptura jak i miejsce wytwarzania owej mikstury są najpilniej strzeżonymi informacjami w Gildii, a ktoś kto by ją wykradł mógłby stać się najbogatszą istotą w Galaktyce.

Po za tym Black Raven to tradycyjny prom – wydajne silniki podświetlne, łatwość w pilotażu, niezgorsza zwrotność oraz dwuosobowy kokpit. Za wsparcie Lichwiarzom często służy droid astromechaniczny serii R2 jaki czuwa nad stanem technicznym jednostki. Nie widać uzbrojenia, ale ono samo jest. To wysuwane, ciężkie działo jonowe zdolne obezwładniać jednostki większe od promu. Dorzucamy do tego silny promień ściągający i mamy naukę, że przed Lichwiarzami nie da się uciec. A ucieczka tylko pogorszy sprawę.
Myślicie, iż to już koniec? Nie, bo Czarne Kruki kryją w sobie jeszcze jeden sekret – zaawansowaną celę energetyczną oraz miniaturową salę tortur. Już wielu dłużników przeżyło (lub nie) tutaj najgorsze chwile swego życia, a Lichwiarzom dostarcza to mnóstwo przyjemności. Dlatego żaden z promów Gildii nie zrezygnował z posiadania takowych „ekscesów” na pokładzie chociaż mógłby dać tam jakieś pomieszczenie rozrywkowe z holoodbiornikiem. Zaraz... w sumie salę tortur tez można potraktować jako miejsce rozrywki.

Wersja ogólnodostępna – oczywiście pozbawiona specjalnego hipernapędu, ale ten zwyczajny w zupełności zadowoli galaktyczne gusta. Także celę energetyczną oraz salę tortur zamieniono na wolne pomieszczenia do zagospodarowani, a resztę pozostawiono bez zmian. Więc jeśli nie przeszkadza Ci wysoka cena zakupu takowego Black Ravena to nie będziesz zawiedziony, gdyż to kawał solidnej maszyny.

Avatar Omeg12
Statek Badawczy Aegis
Zdjęcie użytkownika Omeg12 w temacie Hangar
W ramach inicjatywy badawczej rząd Qa Qusih wyprodukował około 40 statków wyposażonych w najnowszą technologię, zwłaszcza pod względem podróży nadświetlnych. Ich przeznaczenie jest dosyć konkretne: Wyszukiwanie i badanie nowych form życia w galaktyce. I o ile to zadanie spełniają one wzorowo, to nie są to bynajmniej okręty bojowe. Ich jedyną formą bezpośredniej walki są systemy obronne zaprojektowane raczej z myślą o zestrzeliwaniu niewielkich asteroid na kursie kolizyjnym ze statkiem, niż konfrontacją z innym pojazdem kosmicznym. W razie zagrożenia ze strony innych statków najlepszą metodą obrony jest ucieczka, która ze wzgląd na czuły radar, szybki napęd i krótkotrwały system kamuflujący nie powinna być wybitnie trudna, aczkolwiek poza nadprzestrzenią statek nie należy do najszybszych.

Każdy ze statków poza niezbędnym wyposażeniem i maszynerią zawiera laboratorium, pokaźną farmę służącą jako naturalny system recyklingu tlenu oraz równie pokaźny magazyn, niezbędny do przechowywania potrzebnych na dłuższe podróże zapasów oraz znalezionych na obcych planetach form życia. Konieczność upchnięcia tego wszystkiego sprawia, iż statek jest dość pokaźnych rozmiarów, lecz wysoka automatyzacja sprawia iż potrzebuje jedynie kilkunastu osób załogi aby operować na pełnych obrotach. Obecnie wszystkie sztuki są na służbie rządowej lub w naprawie po odniesionych na ów służbie obrażeniach.

Avatar Psychopata_
Kanonierka Suicide
Zdjęcie użytkownika Psychopata_ w temacie Hangar
Suicide jest właściwie w większości wykonany z kradzionej technologii i kilku innowacyjnych, nieco szalonych rozwiązań. Dlatego też można go nabyć jedynie na czarnym rynku, a sama produkcja i sprzedaż tego okrętu wiąże się z niezłym zagrożeniem, ponieważ kraje i organizacje, którym te technologie wykradli nieźle płacą za wskazanie osoby produkującej ten okręt lub wprowadzającą go na rynek. Teoretycznie osoba, która go zaprojektowała dawno siedzi już za kratkami, a hala produkcyjna i plany zniszczone lecz Suicide nadal jest budowany, więc albo to nie tego inżyniera złapano oraz nie tę hale i nie tę plany zniszczono albo było ich więcej.

Pierwszym z szalonych rozwiązań jest umieszczenie działa ciężkiego, będącego prawie że kopią tego z ciężkiego myśliwieca szturmowego B-201 "Dominator", tyle że ze zmniejszonym o połowę odrzutem, lepszym systemem celowania oraz większą mocą. Co w tym takiego szalonego? Może to, że to umieszczono je na tym "pierscieniu" i dodano możliwość przemieszczenia go wzdłuż niego. Tak, dobrze przeczytałeś, ciężkie działo zmienia swoje położenie. Dzięki takiemu rozwiązaniu działo to obejmuje obszar 270 stopni. Oczywiście, z powodu odrzutu, wymagana jest częsta korekta kursu jeśli nie strzela się idealnie przed siebie, a im bardziej działo przesunie się w stronę jednej z burt tym odrzut będzie bardziej odczuwalny. Nie jest to jedyne uzbrojenie tego okrętu. Na grzbiecie ma umieszczone jeszcze dwie chowane wieżyczki. Ta bliżej rufy ma jedno średnie działko jonowe. Na tej bardziej na środku grzbietu zamontowano dwa lekkie, sprężone działka laserowe. Z uzbrojenia to tyle.
Kolejne szalone rozwiązanie? Tak, oczywiście. A co jeśli wziąćby projekty kilku silników pozwalających osiągnięcie najszybszej prędkości w galaktyce i na ich podstawie opracować własny napęd? Gdyby to tak trochę niedopracować to powstałyby właśnie napęd Suicide, pozwalający osiągnąć naprawdę niezłe prędkości, będąc przy tym cholernie niebezpiecznym. A to dlaczego? Głównie dlatego, że jest to cholernie niestabilny i delikatny system. Przepływ energii do silników trzeba stale kontrolować, ponieważ może ona gwałtownie wzrosnąć lub opaść, co prowadzi albo do wybuchu, albo do dryfowania w przestrzeni ze zepsutym napędem. Ale dla takich wyników w prędkości, niektórzy są wstanie zaryzykować. W napęd połączeniu z głównym działkiem daje ciekawą możliwość walki - zrównać prędkość, ustawić działo na cel i strzelać.
Suicide posiada również ciekawy system osłon. Generatory osłon zbudowane są na podstawie tych z Kanonierki typu Anvil. Osłony mają możliwości ochrony dowolnej przestrzeni o dowolnej powierzchni z pełną mocą. Oznacza to, że można ustawić osłony np. na tylko jeden metr kwadratowy przed dziobem. Powierzchnia ta będzie chronia z mocą jaką dotychczas był chroniony cały okręt. Wadą tych osłon jest to, że potrafią przestać działać na kilka sekund.
Kolejnym ciekawym rozwiązaniem jest wysoka automatyzacja tego okrętu. Automatyka uzbrojenia, autopilot pozwala zwolnić pilota z wielu obowiązków, dając mu możliwość pełnego skupienia na systemach, które wymagają ciągłej obserwacji.
Automatyka uzbrojenia korzysta z licznych i czułycg systemów wykrywania oraz namierzania celu. Obsługiwane są przez nią wszystkie systemy uzbrojenia. Po prostu - każ strzelać a automatyka zrobi za ciebie całą resztę.
Autopilot - No tutaj to już się inżynierzy popisali. Powiedz gdzie ma lecieć, za czym ma lecieć albo przed kim uciekać a autopilot to zrobi. Dodatkowo wliczy pojawiające się na trasie lotu przeszkody i je ominąć, a przy trybie ucieczki jest w stanie wykonać kilka operacji mających na celu zgubić pościg. Przy okazji autopilot stosuje również korektę kursu przy użyciu działka na "pierscieniu".
Często uszkodzeniu ulega też sztuczna grawitacja oraz oświetlenie.
Okręt ten posiada również sześcio osobową kajuta, pomieszczenie sanitarne i pomieszczenie medyczne oraz dość sporą, jak na ilość systemów i rozmiar okrętu ładowanie.

Avatar Vader0PL
Bezzałogowy Okręt-Bomba klasy February
Odkąt Spartens dołączyło do Sojuszu, to udało im się stworzyć fabryki na bezpieczniejszych planetach. Wspólnie z rasami sojuszniczymi wpadli na to, żeby minimalizować straty własne, a powodować silne straty u wroga. Tak też właśnie dlatego powstał February. Ustrojstwo wielkości myśliwca, wypełnione ładunkami wybuchowymi . Został pozbawiony działek, gdyż nie jest to jego zadanie. Okrętowi-Bombie przypada tylko jeden cel: Dolecieć do większych okrętów wroga, przyczepić się do jego budowy, wbić się w niego jak nóż, a następnie eksplodować. Choć jeden nie jest w stanie zniszczyć w całości okręt wroga, to już ich zmasowany atak jest jednoznaczny z utraceniem jakiegoś okrętu po stronie wroga. Zwłaszcza, że February jest zbudowany tak, żeby rykoszetował wrogie pociski, a jego pancerz jest wytrzymały na wysoką temperaturę. Czyli zwiększ ktoś ochronę silników w lotniskowcach. Oczywiście nie jest pozbawiony wad, czyli działają na niego ładunki EMP, a gdy dojdzie do hackowania systemu dowodzenia, to może stanowić równie duży problem dla własnej floty. Poza tym jego zasięg nie jest olbrzymi, a wystartować może tylko raz. gdy już to zrobi, to drugie lądowanie uruchomi procedurę detonacji. Za sterowanie odpowiedzialny wewnętrzny komputer, o której budowie Spartens nie wspomina, gdyż nie pozwolą na to, by ktoś się do tego włamał :)
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar docRobert
Wielozadaniowy statek ekspedycyjy InterSolarX GW-24 "Istarus"

Zdjęcie użytkownika docRobert w temacie Hangar

Statek kosmiczny stworzony specjalnie, jak nazwa wskazuje, do eksploracji różnych obiektów w galaktyce. Stworzony do długich podróży między różnymi systemami gwiezdnymi. Jest to właściwie mobilna baza naukowa, która zawiera rozmaity sprzęt do prowadzenia badań i odkrywania interesujących zjawisk. Pojazd kosmiczny ma 500m długości, 250m szerokości (w najszerszym punkcie) i 60m wysokości. Posiada podstawowe uzbrojenie obronne. W przedniej części znajduje się najsilniejsza broń -
średnie działo strzelające rozgrzanym gazem i metalem. Posiada dwa mniejsze działka strzelające pociskami przeciwpancernymi i dwa szybkosyrzelne działka energetyczne po obu stronach statku. Pojazd posiada również jedno działko strzelające pociskami fragmentującymi. Posiada dwustopniową osłonę. Zewnętrzną - kierowaną i wewnętrzną w postaci pola energetycznego, które zatrzymuje obiekty lecące ponad 20m/s. Posiada także zestaw flar cieplnych, jako osłona do skupiania pocisków kierowanych. Dodatkowo posiada kilka pocisków EMP, by na jakiś czas unieszkodliwić przeciwnika i możliwość wypuszczenia dwóch rodzajów min (wybuchowe i wytwarzające osłonę). Na pokładzie znajduje się całkiem przytulna, samowystarczalna baza, pozwalająca przetrwać ok. 18 miesięcy. Posiada też hangar na trzy pojazdy. Mogą to być zarówno mniejsze pojazdy kosmiczne jak i pojazdy atmosferyczne. Dodatkowo na pokładzie znajduje się całkiem obszerna ładowania na wszystkie znaleziska.

Avatar docRobert
Mały myśliwiec zwiadowczy Scaurer C-14

Zdjęcie użytkownika docRobert w temacie Hangar

Niewielki pojazd kosmiczno-atmosferyczny przeznaczony do pokonywania krótkich dystansów. Jego działalność ogranicza się do poruszania na orbicie planety o w obrębie jej księżyców. Loty dalej niż 5 milionów kilometrów są wysoce niewskazane. Kapsuła zasilana jest reaktorem fuzujnym a za napęd służy specjalne paliwo ciekłe. Ma wymiary 10m długości, 5m szerokości i 3m wysokości. Mieści jednego pilota i jednego towarzysza. Jest to statek zwrotny i zwinny. Łatwo nim wykonywać akrobacje. W atmosferze (gęstej) osiąga do 750m/s. Posiada dwa tryby: atmosferyczny i kosmiczny. W trybie atmosferycznym uajtywniają się powierzchnie kontrolne i manewrujące a także wloty powietrza a silnik przełącza się na tryb samolotowy. Posiada tylko jeden rodzaj broni - dwa niewielkie działka maszynowe z przodu. Dodatkowo może wypuścić flary by zmylić pociski naprowadzane. Statek nie jest silny. Posiada jedynie podstawową osłonę energetyczną. Statek nie ma dużej siły, więc najczęściej stanowi element większych statków międzygwiezdnych i używany jest do bliskich wypadów z pokładu statku macierzystego.

Avatar
Konto usunięte
Korweta Biomechaniczna ViralTech No.8 Płaszczka
Najpopularniejsza z korwet należących do harpii. Jest to mała, bardzo szybka jednostka, jednakże dość słabo uzbrojona i niezbyt wytrzymała. Przeciętna załoga liczy do czterdziestu osób, przy czym obsługa jest z reguły sterowana przez biologiczny mózg. W wypadku jego uszkodzenia, bądź przejścia w stazę, możliwe jest jednak sterowanie procesami przez załogantów. Na uzbrojenie Płaszczki składają się lasery umiejscowione na "ogonach", oraz wyrzutnie torped umieszczone pod skrzydłami. Odnośnie torped - ich autoprodukcja jest możliwa jednakże jest to dosyć długi sens mający znaczenie jedynie w sytuacjach krytycznych.
Zdjęcie użytkownika Konto usunięte w temacie Hangar

Avatar
Konto usunięte
Myśliwiec Biomechaniczny ViralTech No. 11 Żabnica
Ulubione okręty harpich żołnierzy. Dość wytrzymałe i dobrze uzbrojone. Przeciętna załoga liczy trzysta osób. Mózg jest organiczny, jednakże naszpikowany elektroniką, która wspomaga go i pozwala wydłużyć maksymalny czas stazy. Niektóre myśliwce (oznaczane No. 11 C), posiadają zamiast tego AI, jednakże należą one do rzadkości. Uzbrojenie tych statków składa się z frontalnego działa laserowego wysokiej mocy, torped zlokalizowanych w "kle" w przedniej części statku oraz grzbietowej broni jonowej. Ponadto na ogonie znajdują się organizmy uzbrojone w pojedyncze lasery o mózgach złączonych z mózgiem Żabnicy. Służą one rozpraszaniu uwagi przeciwnika.
Zdjęcie użytkownika Konto usunięte w temacie Hangar

Avatar
Konto usunięte
Bombowiec Biomechaniczny ViralTech No. 1 Seria EX, Behemot
Wyjątkowy model statku kosmicznego, bombowca przenoszącego niezliczone ilości toksycznych wirusów zdolne uśmiercić pełną planetę. Załogę tworzy nie mniej niż dziesięć tysięcy żołnierzy, biomechaników, mechaników i innych operatorów. Obecnie wiadomo jedynie o dwóch jednostkach tego typu. Jeszcze nigdy nie zostały wykorzystane. Głównym uzbrojeniem są wyrzutnie pocisków z wcześniej wymienionymi wirusami (przez żołnierzy zwane puszkami pandory). Chyba nie muszę wspominać, że to jedne z najpowolniejszych istniejących jednostek, których utrzymanie kosztuje fortunę?
Zdjęcie użytkownika Konto usunięte w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Myśliwiec T-1
Przynależność: Sojusz
Podstawowy Myśliwiec stanowiący główną siłę w myśliwcach w armii Sojuszu. Jest on charakterystyczny już przez sam swój kształt, a trzeba dodać, że to nie jedyne, co go wyróżnia. Posiada on kilka trybów prędkości, w tym tak zwaną "pokazową". Idealne, gdy prezentuje się armie podczas parad. Ale mniejsza o tym, ze względu na jego szeroką produkcję jego pancerz wytrzyma maksymalnie trzy trafienia z lekkichh dział laserowych. Jego słabymi punktami są duże i płaskie skrzydła, a w środku jest on pozbawiony systemu potrzymywania życia, przez co piloci muszą mieć na sobie odpowiednie stroje do walk w kosmosie. T-1 posiada dwa działka laserowe do zwalczania równych sobie, a dodatkowo posiada jedno działko jonowe. Główną taktyką pozytywnego działania T-1 to zalanie przeciwnika liczebnością, lub osłanianie większych okrętów, by te całe dotarły do wroga.


Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Rafael_Rexwent
Okręt Skrytobójczy Anoi
Przynależność:
Federacja
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Historia łodzi podwodnych zakończyła się z momentem wkroczenia marynarki wojennej na pozbawiony powietrza bezkres kosmosu. O ile pancerniki, krążowniki czy niszczyciele dosyć szybko przystosowały się do nowego środowiska jakie otworzyło przed nimi nowe możliwości to łodzie podwodne po prostu znikły. Zyskanie trzeciej płaszczyzny ruchu oraz wiele innych czynników uczyniło dotychczasowych łowców bezużytecznymi. Zapadły się w niebyt na tysiące lat, odrzucone przez kosmiczną pustkę. Aż do niedawna...
Federacja wszędzie szuka możliwości rozwoju. Obecnie w swojej flocie mają futurystyczne wynalazki będącymi mokrym snem naukowców. A jednak czasami by uczynić krok naprzód trzeba cofnąć się o trzy w tył. Idąc dalej tym tokiem rozumowania – im dłuższy rozbieg tym dalszy skok. Anoi zaś stanowi skok ku przyszłości o niespotykanej nigdy dotąd skali. Ale jak to? Łódź podwodna? Relikt przeszłości wyciągnięty z pradawnych kronik?
Po kolei – Anoi to jednostka sto dwudziesto dwu metrowej długości o bardzo małym przekroju poprzecznym oraz ogólnym wyglądzie wprost z podręczników o wojnach morskich sprzed wieków. No nie licząc stateczników na obu burtach. O ile jednak teoretycznie jednostka sprawdziłaby się tylko w wodzie to w praktyce ma na swoim wyposażeniu najnowocześniejszej klasy sprzęt, który wypadałoby pokrótce opisać:
Reaktor Thantonius-X – Thantonius to specjalny pierwiastek jaki Federacja wydobywa z ściśle strzeżonych miejsc, który w Anoi służy jako podstawowe źródło napędu. Dlaczego? Z dwóch powodów – po pierwsze ma wręcz absurdalną wartość wydajności energetycznej (jeden gram Thantoniusa mógłby zasilać korwetę CR-90 przez miesiąc). A po drugie – przy przemianie w energię nie wydziela niemalże żadnych fal mogących zdradzić położenie okrętu. Brzmi skomplikowanie? Chodzi po prostu o to, że Reaktor Thantonius-X przeprowadza rozkład pierwiastka na cząstki Gravsonium, te zaś rozpadają się na znane fizykom i chemikom pierwiastki dostarczające niezbędnej ilości energii do wszystkich urządzeń okrętowych. Co najważniejsze – to wszystko dzieje się w „ciszy radiowej” czyli nie emituje żadnego promieniowania. A te jak wiadomo odbierają sonary oraz radary montowane na okrętach kosmicznych.
Wytłumione silniki grawitonowe – Nowoczesny okręt wymaga nowoczesnych silników, zaś te zamontowane w Anoi stanowią wyższy etap ewolucji napędu jonowego. Z tym, że tutaj miast jonów wykorzystuje się cząsteczki grawitonu wprost z reaktora okrętu. Nie powoduje to co prawda znacząco na prędkość jednostki jednak ma jeden, niepodważalny atut – ślad energetyczny jest niemal niewykrywalny przez wszystkie znane Galaktyce systemy wykrywania (według symulacji Anoi wyspecjalizowana fregata walki elektronicznej zdoła wykryć dopiero w odległości dziesięciu kilometrów – a mówimy tu o samym śladzie silników przy pełnej prędkości). A właściwie dwa. Bo jeszcze dochodzi Tryb Pełnej Szybkości, gdzie Anoi świeci się na radarach niczym stukilometrowy pancernik jednakże to nie ma większego znaczenia bo i tak nic jej wtedy nie trafi. Nie ma to jak rozpędzić się do jednej dziesiątej prędkości światła w ciągu paru sekund zostawiając za sobą wszystko co tylko możliwe.
Pole maskujące – Kto ma oczy ten nie widzi. Kto ma radar ten... też nic nie widzi. Anoi posiada emitery maskowania jakie pozwalają jej – dosłownie – rozpłynąć się w kosmosie. Jednakże może to być też miecz obosieczny, bo wtedy nie wykrywają jej też i sojusznicze jednostki co może mieć tragiczne konsekwencje... Pole maskujące nie chroni przed masą ciężkiego krążownika.... Ponadto pole zużywa sporo Thantoniusa oraz po wyłączeniu blokuje przez trzydzieści sekund Tryb Pełnej Szybkości.
System Informacji Bojowej I-401 – Rozwinięcie projektu zastosowanego przy Superlotniskowcu. Zintegrowane baterie czujników dostarczają niezwykle precyzyjnych danych prezentowanych na holograficznych rzutnikach oraz ekranach. Zaawansowana elektronika pozwala zarządzać całym okrętem zaledwie siedmioosobowej załodze (kapitan, pierwszy oficer, sternik, operator kontroli ognia, operator sonaru, operator systemu komunikacji oraz główny mechanik/operator reaktora), a wszystko da się zrobić za pomocą paru ruchów dłoni.
Silniki manewrowe SD-K1 – Niestety nie są wytłumione, więc po ich użyciu okręt da się wykryć, jednakże ich moc pozwala Anoi w ciągu dwóch sekund wykonać zwrot o dziewięćdziesiąt stopni bądź wykonać „ślizg” o długość jednostki w lewą lub prawą stronę. Pozwala to na uniknięcie potencjalnie śmiercionośnego pocisku bądź zmylenie wroga. Oczywiście nie znaczy to, że Anoi stanowi stumetrowy myśliwiec bo silniki manewrowe potrzebują piętnastu sekund chłodzenia przed ponownym użyciem.
Hipernapęd XARP – Osiągami nie szokuje bo wyciąga tyle co krążowniki (a do takich patrolowców albo korwet jej sporo brakuje), ale to nie o osiągi tu chodzi tylko o fakt, że podobnie jak w silnikach wytłumionych nie ma szans na namierzenie Anoi za pomocą skanerów. Żadnego śladu nadprzestrzennego. Żadnej iluminacji materii kwantowej. Łowca ma pozostać niezauważony. Ofiara nie może się niczego spodziewać.
Osiem wyrzutni torpedowych Sentoku – Automatycznie ładowane wyrzutnie sprzężone z komputerem celowniczym systemu I-401 przez co mogą zostać dowolnie ustawione (tryb skupionej salwy, ciągłego ostrzału, parowania dwuwyrzutniowego itd.). Mogą wystrzeliwać szeroką gamę pocisków jednakże z racji planowanych zadań główne typy to: samonaprowadzające z ograniczonym systemem maskowania, samonaprowadzające z pełnym systemem maskowania, samonaprowadzające głowice wibracyjne oraz samonaprowadzające wabiki obszarowe. Te pierwsze uniemożliwiają wykrycie skąd zostały wystrzelone jednak mogą zostać wykryte przez nieprzyjacielskie radary przeciwtorpedowe (oczywiście słabej jakości radary tego nie zrobią, a nawet i te najmocniejsze nie wykryją takowych równie szybko jak typowe wojskowe pociski). Te drugie są wyzwaniem nawet dla najnowocześniejszych fregat zwiadowczych. Trzeci typ umożliwia wykrycie po śladzie odpalającym Anoi do tego łatwo go wykryć przez co może zostać zestrzelony. Jednak jeśli trafi to wyrządza ogromne szkody. Ostatni to typ pocisków jest wykorzystywany w ramach samoobrony.

Dlaczego nie ma ani słowa o działach albo tarczach energetycznych? Z prostego powodu – Anoi ich nie posiada. Czyżby Federacja była aż tak zuchwała? Nic z tych rzeczy. Po prostu zarówno railguny, lasery oraz tarcze nawet w stanie spoczynku generują szum energetyczny jaki może zostać wychwycony przez nieprzyjacielskie systemy wykrywania. A siła łodzi podwodnych tkwiła w niewykrywalności, więc Federacja pozostała wierna starej szkole. Jeśli nawet kadłub został specjalnie wyprofilowany tak by wyłapywać wewnętrzne promieniowanie i zatrzymywać je przed wydostaniem się w przestrzeń kosmiczną to znaczy, że konstruktorzy postawili na zminimalizowanie ryzyka wykrycia. Anoi to niemalże gotowa do walki jednostka, którą tylko ostateczne testy dzielą od wyruszenia na łowy. W razie zagrożenia wojną Okręt Skrytobójczy będzie idealnym asem w rękawie. Asem o którym obecnie niemal nikt nie wie... Galaktyka nadal śpi spokojna nie czując co szykuje największa potęga kosmosu.

Avatar
Konto usunięte
Mikro-statek kosmiczny Minimalist 4
Nazwa właściwie mówi wszystko o tym szybkim i zwrotnym pojeździe. Minimalist 4 to kosmiczny statek o rozmiarach pozwalających na transport nie więcej niż dwóch osób aczkolwiek został zaprojektowany do przewożenia zaledwie jednej. Standardowe wyposażenie wnętrza to stalowe lub plastikowe naczynia, stół, laptop średniej jakości, łóżko, kanapa, szafa, wieszak, monitory oraz prysznic, a także apteczkę. Uzbrojenia z reguły nie posiada gdyż i tak nie zmieści się na tym nic szkodliwego. Modele 4S posiadają zaawansowane maskowanie. Zasilane są dzięki silnikowi nuklearnemu, który odgrodzony jest ołowianą płytą by nie stwarzać zagrożenia dla pasażera.
Jak można się domyślić - cena nie jest zbyt wysoka.
Zdjęcie użytkownika Konto usunięte w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Okręt Transportowy klasy March
Trzeci typ okrętu wyprodukowany przez Spartens z serii "Rok". Ciężko jest przypisać March'owi odpowiednią kategorię głównie przez to, że łączy on sobie zalety innych jednostek. Dysponuje on ładownością porównywalną do Arki, ma cztery zaczepy magnetyczne podobne, lecz słabsze od tych w Frachtowcu kontenerowym i dysponuje średnią artylerią i działami przeciwlotniczymi jak Fregata bojowa. Ta wielka mieszanka została jeszcze wzmocniona solidnym i grubym pancerzem, który nie pozwoli tak łatwo zniszczyć okrętu transportowego. Największą różnicą, jaka charakteryzuje Marcha jest to, że działa równie dobrze w kosmosie, jak i w atmosferze planet.

Uzbrojenie pozwala na zwalczanie myśliwców, jednakże już znacznie gorzej sobie radzi z większymi okrętami. Potrzebuje przez to stałej osłony nie tylko myśliwców, ale też np. korwet. Lepiej już to wygląda w stratosferze, gdzie to dzięki nowatorkiej formie silników March zyskuje zarówno na prędkości, przez to może się pokusić o samotne zwalczanie równych sobie okrętów.
Ładowność pozwala na transport jednego frontu (ok. 3 tyś zołnierzy) z pełnym wyposażeniem, oraz do 4 ton maszyn, amunicji i innych śmieci. Sprawę ułatwiają jeszcze zaczepy magnetyczne, które mogą przenieść jeszcze 4 maszyny równe czołgowi ciężkiemu (lub mniejsze), lub jeden superciężki czołg. March nie musi również lądować, by opuścić te maszyny. Wystarczy utrzymać March w miejscu i opuścić same zaczepy. Sprawdza się to nie tylko do transportu własnych maszyn, ale też do porywania, lub do przewracania wielkich maszyn lądowych wroga. Dodatkowo, odkąd March został oficjalnie przyjęty przez Sojusz wiele żołnierzy umieszcza tam LKM'y, rakietnice i CKMP po bokach, by w chwili lądowania ostrzelać dodatkowo wroga.

Ciekawą sprawą są również silniki maszyny. Otóż posiada dwa takowe umieszczone po bokach maszyny. Może się zdawać, że łatwo je uszkodzić. I tutaj właśnie pojawia się zaskoczenie wroga, gdyż osłonięte są magnetyczną tarczą, o którą myśliwce mogą się rozbić z równym skutkiem, jak o powierzchnię planety. Zasilane są one rdzeniem, który jest dodatkowo osłonięty przez parę mechanizmów, które uniemożliwiają działanie EMP w 100%.

Jednakże, jak każdy okręt ma swoje wady. Choć pancerz pozwoli na transport jednostek na średni dystans, to już podczas szturmu na planetę jednostka bez odpowiedniej eskorty może zostać zniszczona powodując dość duże straty. Również pancerz nie ułatwia rykoszetowania, a uzbrojenie jest jedynie przeciwko myśliwcom i ewentualnie przeciwko działkom przeciwlotniczym. Również wielkość maszyny nie dodaje jest wdzięku, gdyż nawet debil przy odrobinie szczęścia może w nią trafić. Z 3 tyś. żołnierzy ok. 1,5 tyś. musi być stale gotowa do obrony March'a, jeżeli dojdzie do próby przejęcia. No cóż, wady dużej, ułatwiającej chodzenie,górnej budowy.
///bez niemieckich symboli
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Okręt Transport-Ostrzał klasy April
Kolejna klasa okrętów stworzona na potrzeby Sojuszu i Spartens. Jest to szybsza wersja March, jednakże przewozi ona tylko do 100 żołnierzy w pancerzach wspomaganych, bez ciężkiego sprzętu. Nadrabia to jednak pancerzem, mniejszą budową i uzbrojeniem.

April mieści w sobie 100 żołnierzy noszących pancerze wspomagane Kobra, oraz 20 innych, koniecznych do prawidłowego działania jednostki. April może zrzucać żołnierzy na planetę w kapsułach zwanych potocznie puszkami, które posiada 120. Na wszelki wypadek, w razie awarii, może szybko je zamienić na sprawne i zapakować tam żołnierza. "Wyrzucani" są przez wyloty umieszczone po bokach April. Jest to też słaby punkt maszyny, ale został zaprojektowany tak, że w razie uszkodzenia hangar jest automatycznie odłączany wrotami i włazami od przedniej i tylnej części okrętu. Choć i tak trzeba utrzymać hangar, bo jego zniszczenie sprawi, że April rozleci się w dwie części.

Teraz trochę o pancerzu i uzbrojeniu. (Wspomniałbym o Mostku, ale jest on widoczny w tylnej części maszyny). Pancerz może wytrzymać do trzech prób zniszczenia April przez eskadrę myśliwców, ale z większymi maszynami również sobie radzi na tyle, by móc spełnić swoje zadanie i odlecieć. Uzbrojenie maszyny jednak pozwala już na stały udział w walkach kosmicznych. Choć nie posiada dział bocznych i tylnych (co jest sporą wadą) to przednie działa porządnie uszkadzają wrogie, większe maszyny. Składa się ono z dwóch ciężkich dział laserowych, dwóch wyrzutni ładunków EMP i trzech średnich działek jonowych.

Istnieje inna, bardziej bojowa wersja April. W niej hangar został zastąpiony przestrzenią pełną działek p.lot umieszczonych pomiędzy średnimi działkami laserowymi. (Jeden p.lot, jeden laser, jeden p.lot, jeden laser...) Jednakże taka wersja jest obecnie testowana i nie jest jeszcze używana przez Sojusz i Spartens, choć w kryzysowej sytuacji może coś takiego zostać utworzone.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Kapsuła do zrzutów Puszka
Choć formalnie istnieje tylko nazwa "Kapsuła do zrzutów", to i tak wszyscy nazywają te kapsuły Puszkami. Nic dziwnego, gdyż jest to bardzo mała kapsuła z zapasem powietrza na dokładnie pół godziny, wyposażona w silnik odrzutowy i stożek, który wbija się w momencie uderzenia w ziemię. Wtedy też kapsuła rozpada się na wszystkie strony jak pudełko (silnik po wkroczeniu w atmosferę odłącza się od Puszki), a żołnierz w pancerzu wspomaganym może wkroczyć do walki. Przestrzeń w Puszce nie jest wielka, przez co utrudnia poruszanie się żołnierzom w pancerzu, a w chwili ewakuacji April i odkryciu, że kapsuły ratunkowe spłonęły- może pomieścić do czterech załogantów bez wyposażenia. Jest to sprzęt ryzykowny, ale skuteczniejszy niż March. Choć jeden strzał myśliwca sprawi, że Puszka eksploduje, to jest na tyle mała, że w miarę trudno w to trafić. Pomaga też pakt między organizacjami głoszący, że zbrodnią wojenną jest strzelanie do Puszek, gdyż żołnierz w środku nie ma szans na ratunek. W ramach tej umowy Sojusz wydał schematy budowy Federacji i innym państwom, które zgodziły się na warunki Sojuszu. No cóż, wszyscy skorzystali. Żołnierze w Puszkach nie będą celem dla Myśliwców, a każda organizacja militarna posiada własne Puszki. Mniej, lub bardziej zmodyfikowane.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Okręt Eliminator klasy May
Zupełna odmiana od poprzedników. Ta machina jest wyposażona jedynie w dwie rakiety, które ma wystrzelić i spieprzać z pola walki. Przez to nie posiada ona ani dobrego pancerza, ani jakiegokolwiek (innego) wyposażenia. May ma po prostu zadanie polegające na namierzeniu wrogich jednostek i wystrzeleniu rakiet, które stanowią główny element tego okrętu.
Ale o co chodzi? Otóż rakiety te są wzmocnione pancerzem i są zbudowane tak, żeby rykoszetowały. Nic to nie mówi, gdyż to kwestia pancerza. Znacznie ważniejszą kwestią jest to, że są wypełnione silnymi ładunkami wybuchowymi, które mają na celu zniszczenie albo silników wrogiego okrętu, albo mostka. To przy większych. Przy mniejszych... no cóż, zniszczenie całej jednostki. Żeby to działało, to ekipa złożona z trzech pilolotów przed wystrzeleniem musi namierzyć swój cel, a dopiero wtedy wystrzelić. Komputerki wbudowane w rakiety załatwią resztę. Warto wspomnieć też o tym, że takie małe cholery są niezwykle szybke, prześcigając z łatwością myśliwce.
Żeby jednostka nie była na raz podczas walki tuż obok ich lądowisk umieszcza się składy rakiet, żeby specjalnie do tego wyznaczone oddziały od razu mogły umieścić tam kolejne dwie rakiety i ponownie wypuścić May do walki. Takie proste, a jak skuteczne!
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Bezzałogowy okręt jonowy klasy June
Kolejna myśl wojskowa Sojuszu. Znacząco ulepszyli oni komputer umieszczony w February i stworzyli okręt służący tym razem do obrony. Jak on działa? Zadziwiająco prosto, namierza cel i wystrzela ze swojego dużego działka jonowego pocisk wymierzony głównie w większe maszyny wroga. Mało kiedy można spotkać w walce duże działko jonowe, ale niestety June płaci to tym, że ma bardzo słaby pancerz, który można zniszczyć nawet działkiem przeciwlotniczym. Słabo, prawda? Dodatkowo na minimum 50 June musi być jeden July, który zawiera "mózg", czyli główny komputer co do sterowania June. Trzeba dodawać, że w chwili zniszczenia July maszyny te przestają działać? Okręt słaby, do działania w wielkich grupach. Tylko do obrony, gdyż porusza się bardzo wolno z racji słabych silników. No ale cóż, kiedyś i Sojusz musiał oszczędzić na wydatkach w zamian za brak strat w istotach żywych i dodatkowej sile ognia.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Okręt laserowy klasy July
Duży talerz większy niż u February, dwa silniki o średniej mocy, ciężkie działko laserowe pod mostkem? Oto July. Jest to ostatni tani i masowy typ okrętu, który został wyprodukowany przez Sojusz. Do pełnej obsługi wymaga dwóch ludzi, z czego jeden pilotuje, a drugi strzela. Warto dodać, że cały okręt byłby mały, ale komputer sterujący June jest gigantyczny (to właśnie on stanowi cały ten talerz). Z racji na przebywanie tutaj dwóch organizmów żywych pokuszono się o lekki pancerz i silniki, które mogą pomóc w taktycznym odwrocie dopóki myśliwce Sojuszu nie pomogą. Bo jak nie pomogą, to już jest koniec. Zarówno July, jak i całego oddziału złożonego z 50 June. No ale cóż, w przypadku obrony własnych planet jak znalazł. Bo tylko do tego się nadaje. Wielkość maszyny to 50 metrów.
//Wygląda ch*jowo, ale nie mogłem znaleźć niczego innego.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Okręt Patrol-Przejęcie klasy August
Okręt, który odpadł z klasy myśliec patrolowy przez swoje większe rozmiary i znacznie twardszy pancerz. Służy on Sojuszowi i Spartens do wspierania celników na równi z myśliwcami, ale też do pilnowania obszarów wojskowych i tych z ryzykiem wybuchu bójek. Warto też wspomnieć, że August jako jedyny został udostępniony policji galaktyki. Szlachetny gest, prawda? Mniejsza jednak o tym, przejdźmy do tego, co w August jest piękne.

Jest to dwuosobowa maszyna z sześcioma wyrzutniami lekkich rakiet jonowych do zatrzymywania okrętów, czterema lekkimi działkami obrotowymi z tyłu, minigunem laserowym (lekka broń, obrotowa, sześciolufowa) pośrodku i dwoma średnimi działkami laserowymi z przodu. Jest wolniejszy od myśliwców, jednakże i tak ma przewagę nad większymi maszynami i statkami cywilnymi, przez to wiadome, kto kogo dogoni. Podczas gdy jeden pilot zajmuje się manewrowaniem, to drugi obsługuje komputer przełączając pomiędzy różnymi działkami. August sprawił, że policja wykupiła licencję na tworzenie tych maszyn bez ograniczeń przez pięć lat, co tylko dało Sojuszowi fundusze na kolejne klasy okrętów.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Myśliwiec Zwiadowczy T-2
Kolejna, dość powszechna, maszyna klasy myśliwiec. Ta tutaj została wzmocniona lepszymi silnikami, przez i mniejszymi skrzydłami, przez to trudniej ją trafić. Jednakże odbiło się to na szerokości maszyny i uzbrojeniu. Albowiem brak działka jonowego, tylko jeden laserowy Tajemnicza skrzynka obok kokpitu pilota to tak zwany rejestr. Jest to komputer przesyłający z jednosekundowym opóźnieniem widok z kokpitu pilota. Niestety, nie każdy pilot może wrócić ze swojej misji. Przynajmniej liczy się na to, że coś zarejestrował przed śmiercią, by flota Sojuszu mogłaby podjąć w tym przypadku jakieś czynności.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Myśliwiec Torpedowy T-3
Jednostka całkowicie pozbawiona uzbrojenia, jednakże wyposażona w torpedę zdolną wyrządzić spore szkody nawet największym okrętom wroga, o ile te dotrą do miejsca swojego przeznaczenia. Torpedy również nadają się, jeżeli trzeba będzie zniszczyć jakąś jednostkę wodną przeciwnika, lub od tyłu uszkodzić mu jakieś gigantyczne pojazdy lądowe. Jednakże, bez porządnej eskorty T-1 ta maszyna jest latającą trumną dla pilota. Bo raczej każdy dowódca wie, że trzeba zestrzelić to gówno, które spuszcza im na głowy torpedy, prawda?
///Nie śmiać się z tego artu plis ;-;
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Myśliwiec bombardujący T-4
Ciężki, wolniejszy o dwa węzły od reszty myśliwców pojazd latający, którego głównym zadaniem jest wsparcie wojsk lądowych, lub (ewentualnie) zrzucenie bomb na duże okręty wroga, np. lotniskowce. Został on wyposażony w cięższy pancerz i "zbiornik", w którym znajduje się siedem bomb gotowych do zrzutu. Ten zbiornik znajduje się za kokpitem pilota. Oprócz tego, to jest uzbrojony tak samo jak T-1, więc dwa lasery i działko jonowe. No cóż, w prostocie siła.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Myśliwiec T-5
Myśliwiec, który dawał największą siłę ogni laserowego, zanim wprowadzono T-6 i T-7. Otóż, jest to pierwszy myśliwiec Sojuszu wyposażony w trzy skrzydła tworzące trójkąt równoboczny, w których każdy kończy się działkiem laserowym. Wzmocniono tutaj również znacząco pancerz, przez to wytrzymuje już nie trzy, ale sześć trafień. (Myśliwca, nie wspominam tutaj o ciężkich jednostkach ;-;). Na rysunku może nie wygląda to najlepiej, ale pilot który oberwał dwa razy i przeżył wie, jak pocieszające są dodatkowe trzy trafienia, jakie może przyjąć. Pojazd masowo został produkowany pięć lat temu, jednakże obecnie jego produkcję ograniczono dla dowódców eskadr.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Myśliwiec T-6
Ulubiony myśliwiec asów Sojuszu, wyposażony w cztery działka laserowe i dwa jonowe. Również ze względów na asów T-6 wzmocniono znacząco wytrzymałość kokpitu i prędkość maszyn zwiększając ją o całe dwa węzły. Dzięki temu T-6 są prawdziwym postrachem wrogich myśliwców. W końcu potrzeba niesamowitych umiejętności, by utrzymać się takiej maszynie na ogonie, a co dopiero uciec, gdy taka go goni! Jest to również jeden z dwóch myśliwców, których kokpity posiadają jako taki system potrzymywania życia. To znaczy w chwili utraty skrzydeł automatycznie komputer pokładowy kieruje pozostałości T-6 do pierwszego sojuszniczego okrętu. Nie ma jednak nic za darmo. Zwrotność maszyny uległa spadkowi, oraz nie ma w niej osłon. Za duża strata? Nie, do wyuczenia.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Myśliwiec T-7
Prototypowy model myśliwca uzbrojony w sześć dział laserowych. Może i równa się to przesadzie, jednakże samo wyszkolenie pilota do tej maszyny zajmuje miesiące, a wyprodukowanie- kolejny rok. W końcu tu nie chodzi tylko o to, by doczepić skrzydła T-6 do T-7 w liczbie trzy, ale też o zmodyfikowanie kadłuba tak, żeby pilotowi nie kręciło się w głowie. W końcu cała ta maszyna polega na tym, że będzie cię obracała jak poje*ana. Otrzymuje ona wady i zalety T-1, przez co trzy trafienia=zniszczenie maszyny. Prędkość również pozostaje taka sama. Jest to myśliwiec najmniej popularny wśród klasy T właśnie przez to, że jest droga w produkcji, a czas wyszkolenia pilota również jest za długi, by wysyłać je na straty.
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Vader0PL
Okręt Ciężki Krążownik klasy September
Pierwszy Krążownik Sojuszu, który powstał na bazie projektu Ptolemeusza. Jest on zbliżony do tych, którymi latała jego rasa. Z racji na to, że była bardzo skuteczna przeciwko Federacji, to została głównym krążownikiem jej największego przeciwnika.
W oczy rzuca się głównie podłużny kształt maszyny z dwoma gigantycznymi skrzydłami. Są one nie tylko miejscem umieszczenia dwóch z trzech silników, ale też miejscem, gdzie umieszcza się osłony i bariery rozprowadzające się na cały krążownik. Zaskakuje tutaj również mostek maszyny, umieszczony tym razem z przodu. Jednakże umieszczono również kilka "sztucznych mostków" w innych częściach maszyny, by Federacja (główny przeciwnik) lub inny przeciwnik nie wiedział, gdzie strzelać. Jest to pierwsza tajna informacja tej maszyny, którą poznaje się dopiero wtedy, kiedy zaczyna się służbę na niej. Oczywiście w sytuacjach bojowych Sojusz może wprowadzić modyfikację, która sprawi, że mostki będą w różnych częściach okrętu, by za każdym razem wróg nie wiedział, gdzie dokładnie jest mostek. Trzeba przyznać, piękno tego okrętu wiednieje w uzbrojeniu, które jest POTĘŻNE.
Uzbrojenie:
15 wież ciężkich dział laserowych (dwudziałowe)
3 wieże megaciężkich dział laserowych (jednodziałowe)
45 lekkich dział laserowych
30 średnich dział laserowych
10 baterii artylerii przeciwlotniczej
Miejsca hangarowe - do dwóch eskadr myśliwców
Ładowność - 9 000 ton metrycznych
Pancerz i tarcze energetyczne- silne
Systemy wykrywania oraz łączności- średnie
Prędkość-15 węzłów kosmicznych
Liczba załogi:
-Konieczna 3 tyś osób
-Maksymalna 4 tyś osób
Długość 900 metrów
Zdjęcie użytkownika Vader0PL w temacie Hangar

Avatar Rafael_Rexwent
Wielka Flota Federacji

Jednostki liniowe

Korweta typu Flower
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Najmniejszy okręt wojenny we flocie Federacji, ale wcale nie najmniej znaczący. Korwety stanowią bardzo ważne ogniwo w siłach kosmicznych gdyż dzięki swojej mobilności oraz ekonomicznością mogą pełnić różne funkcje w zależności od sytuacji. Od patrolowania sektorów, przez rajdy na kryjówki piratów uporczywie naprzykrzających się konwojom, po transporty zaopatrzenia (nierzadko na planety otoczone wrogim kordonem – miano „łamaczy blokad” zobowiązuje) oraz - rzecz jasna – wykorzystanie w działaniach wojennych. Korwety typu Flower to nic innego jak typowe przedstawicielki swej klasy dostosowane do najnowszych warunków galaktycznych konfliktów.
Uzbrojenie:
Sześć wieżyczek lekkiej artylerii (wieżyczki w standardzie dwudziałowym – czyli dwa sprzężone działa na wieżyczkę) kaliber 133 milimetrów o długości lufy L/62 w układzie pozwalającym na pełną dystrybucję ognia w strefie dziobowej oraz rufowej oraz połową siły ognia na jedną z burt. Główną wadą jest brak możliwości ostrzału celów znajdujących się w dolnej półsferze, zaś zaletą – wysokie skupienie ognia (bolty z różnych wieżyczek trafiają w niemal ten sam punkt) oraz sama siła ognia będąca dobrym wynikiem jak na korwetę.
Osiem wieżyczek średnich działek przeciwlotniczych (wieżyczki w standardzie dwudziałowym) kaliber 40 milimetrów o zaawansowanych systemach celowniczych. Standardowe, uniwersalne uzbrojenie nieposiadające martwych stref i przystosowane do zwalczania myśliwców, bombowców oraz pocisków rakietowych.
Silniki:
Dwa silniki jonowe pozwalające jej rozpędzić się do prędkości 82 węzłów kosmicznych i wymagające przeglądu zaledwie raz na rok co jest bardzo dobrym wynikiem jak na okręt swojej klasy. Do tego Flowery posiadają baterie silników manewrowych (ułatwiające szybkie zmiany kursu oraz precyzyjne nawigowanie) i hipernapęd wojskowej klasy. Krótko mówiąc – standard.
Ładowność – 3 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – spełniające standardowe normy wojskowe Federacji
Systemy wykrywania oraz łączności – spełniające standardowe normy wojskowe Federacji
Prędkość – 82 węzły kosmiczne
Liczba załogi – 72 osoby
Długość – 155 metrów


Fregata walki elektronicznej typu Mutsu
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Jeśli będzie się wiedzieć, że przeciwnik grupuje się na lewej flance to pośle się tam dodatkowe siły odwodowe. Jeśli będzie się wiedzieć, że przeciwnik właśnie grupuje flotę to uderzy się pełną mocą by go zaskoczyć. Jeśli będzie się wiedzieć, że przeciwnik szykuje się do bombardowania orbitalnego to wyśle się myśliwce by zaatakowały bezbronne pancerniki. A skąd ma się wiedzieć takie rzeczy? Ano właśnie dzięki fregatom walki elektronicznej, które można porównać do oczu floty. Jednakże o ile oczy wyłapują tylko fale o określonej częstotliwości to fregaty starają się przeczesywać przestrzeń kosmiczną w jak najszerszym spektrum. Ponoć największy wyścig zbrojeń dotyczy dział, tarcz energetycznych, karabinów... Tak naprawdę najważniejsza jest wiedza o posunięciach wroga oraz komunikacja w taki sposób, by nieprzyjaciel nie wiedział o naszych posunięciach.
Mutsu to najnowszy typ fregat walki elektronicznej we Wielkiej Flocie Federacji, który wyróżnia się charakterystycznymi prostokątnymi reflektorami radarów (reflektor nie oznacza tutaj czegoś co emituje promieniowanie tylko wręcz odwrotnie), siecią anten parabolicznych (do szyfrowanej komunikacji z sojuszniczymi jednostkami), obecną w środkowej części okrętu baterią czujników nadprzestrzennych dalekiego zasięgu (do wykrywania wszelkich zmian w nadprzestrzeni), zainstalowanymi nieco z tyłu fregaty radarami bloczkowymi oraz gamą innych, wyspecjalizowanych czujników i anten. Cała ta elektronika sprawia, że Mutsu są niezwykle cennymi okrętami, przez co nigdy nie są widziane bez silnej eskorty. Zwłaszcza, że by wyeliminować ewentualne zakłócenia oraz szumy mogące fałszować odczyty zwiadowcze fregaty walki elektronicznej nie posiadają żadnego uzbrojenia oraz tarcz energetycznych. Jedyne co w sytuacji podbramkowej przemawia na korzyść Mutsu to sześć wyrzutni samonaprowadzających pocisków rakietowych typu kosmos-kosmos do zwalczania myśliwców i bombowców, a także dwie wyrzutnie ciężkich pocisków przeciwokrętowych. Mizernie, ale jak już wspomniałem – to nie są okręty do walki. Potwierdza to także wysokiej klasy komputer nadprzestrzenny oraz hipernapęd o skróconym czasie rozruchu. To na wypadek, jakby zrobiło się zbyt niebezpiecznie.
Uzbrojenie:
Sześć wyrzutni samonaprowadzających pocisków przeciwlotniczych (po trzydzieści pocisków każda)
Dwie wyrzutnie ciężkich pocisków przeciwokrętowych (po pięć pocisków każda)
Ładowność – 2 500 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – pancerz przyzwoity jak na jednostkę tych rozmiarów, brak tarcz energetycznych
Systemy wykrywania oraz łączności – Najlepsze w całej WFF (Oprócz okrętów dowodzenia typu Dominacy) o ile nie w całej Galaktyce
Prędkość – 45 węzłów kosmicznych
Liczba załogi – 853 osoby
Długość – 288 metrów


Fregata przeciwlotnicza typu Tengo
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Jednostka, której widok obok swojej jednostki zawsze uspokaja kapitanów pancerników oraz lotniskowców. Bo obecność Tengo oznacza jedno – czyste niebiosa. A raczej czystą od wrogiego lotnictwa przestrzeń kosmiczną. Chociaż fregaty przeciwlotnicze rozmiarami sięgającymi dwustu metrów idealnie wpasowują się w swoją klasę to mogą zostać pokonane w pojedynku artyleryjskim nawet przez korwetę nie wspominając o większych jednostkach. Wynika to z jednego powodu – uzbrojenie Tengo jest przeznaczone wyłącznie do eliminowania nieprzyjacielskich myśliwców oraz bombowców nie zaś do walki z równorzędnym przeciwnikiem. Dlatego fregaty przeciwlotnicze bardzo lubią przebywać w okolicy większych jednostek bo to zapewnia naturalnie wynikającą symbiozę. Pancerniki oraz krążowniki nie dopuszczą pod Tengo żadnego dużego wroga, zaś Tengo osłoni je przed nalotami bombowymi.
Zwarta, pozbawiona martwych stref ostrzału sylwetka fregaty przeciwlotniczej ma na celu ułatwić jej wykonywanie swego zadania, podobnie jak bąble przeciwtorpedowe na burtach, warstwowe opancerzenie oraz tarcze energetyczne okalające cały kadłub jednostki. Oczywiście najważniejsze w Tengo są trzy rzeczy – zaawansowane radary lotnicze (są zdolne znacznie wcześniej wykryć jednostki do trzydziestu metrów długości niż klasyczne radary wojskowe kosztem mniejszych zdolności wykrywania dużych jednostek), precyzyjne komputery celownicze oraz uzbrojenie przeciwlotnicze. A te jest naprawdę imponujące:
Sześć wieżyczek ciężkich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 52 milimetry
Dziesięć wieżyczek średnich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 40 milimetrów
Dziesięć wieżyczek lekkich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 25 milimetrów
Sześć wieżyczek lekkich działek przeciwlotniczych (standard jednodziałowy) kalibru 25 milimetrów
Dwie baterie po osiem działek bliskiej ochrony (po jednej baterii na burtę) kalibru 17,8 milimetrów
Ładowność – 2 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne - Systemy wykrywania oraz łączności – bardzo czułe systemy wykrywania małych jednostek do trzydziestu metrów wielkości kosztem słabszych systemów wykrywających większe okręty, systemy łączności spełniające standardowe normy wojskowe Federacji
Prędkość – 54 węzły kosmiczne
Liczba załogi – 856 osób
Długość – 200 metrów

Fregata przeciwlotnicza Tengo UF (Universal Firing) – Produkowany od niedawna model Tengo, który posiada nowoczesną broń Federacji, czyli artylerię uniwersalną. Zamiast klasycznych działek przeciwlotniczych Tengo UF może użyć do walki osiemnastu wieżyczek standardu dwudziałowego kalibru 76 milimetrów o długości lufy L/62. Oznacza to, że nie tylko potrafi czyścić kosmos z nieprzyjacielskich bombowców i myśliwców lepiej niż podstawowy model, ale także bez problemu może wygrać walkę artyleryjską z jedną lub dwoma korwetami. Obecnie Tengo UF to rodzynki wśród WFF lecz patrząc na ich specyfikację – to tylko kwestia czasu nim staną się bardziej popularne.


Fregata bojowa typu Maya
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
To ten rodzaj jednostek o których mówi się – uniwersalne aż do bólu. Bo fregaty bojowe typu Maya można użyć jako definicji typowej fregaty, czyli wszystkiego po trochu z domieszką paru technologicznych nowinek. Warta wspomnienia jest tylko jedna bo reszta to typowy inżynierski bełkot. Mianowicie chodzi o rozwinięty koncept konstrukcji mostka z krążowników szturmowych typu Acclamator. Pozostawiono jego główne zalety, a więc przestronność oraz fakt zamontowania tam emiterów tarcz energetycznych co pozwala na efektywne rozłożenie siły osłon, przy jednoczesnym zminimalizowaniu wad znanych ze starszej jednostki czyli ryzyko odstrzelenia części łączącej mostek z kadłubem okrętu (w Mayach ta część jest znacznie masywniejsza i niższa) oraz zniszczenia mostka poprzez frontalny atak lotnictwa (kwestia pancernych grodzi mogących w ułamku sekundy osłonić iluminatory, specjalnego generatora osłon skupionego wyłącznie na ochronie mostka a także obecność zapasowego stanowiska dowodzenia we wnętrzu kadłuba).
Uzbrojenie:
Sześć wieży średniej artylerii (standard jednodziałowy) kalibru 200 milimetrów o długości lufy L/50
Dwanaście wieżyczek artylerii uniwersalnej (standard czterodziałowy) kalibru 76 milimetrów o długości lufy L/62
Osiem wieżyczek średnich działek przeciwlotniczych (standard jednodziałowy) kalibru 40 milimetrów
Dwie wyrzutnie średnich rakiet przeciwokrętowych (po osiem pocisków każda)
Ładowność – 3 500 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – nieco silniejsze od galaktycznej średniej parametru dla fregat bojowych
Systemy wykrywania oraz łączności – spełniające standardowe normy wojskowe Federacji
Prędkość – 54 węzły kosmiczne
Liczba załogi – 954 osoby
Długość – 300 metrów


Fregata eskortowa typu Hunt
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Okręt który równie często widzi się w boju jak i jako eskortę ważniejszych konwojów wojskowych. I chociaż w tym pierwszym przypadku sprawdza się bardzo dobrze to tak naprawdę został stworzony właśnie do pełnienia roli eskortowca. Silniki fregaty zajmują niemal całą jej część rufową co pozwala osiągać imponujące wyniki przy ergonomicznym zużyciu paliwa. Z drugiej strony opancerzenie sekcji napędowej nie jest jakieś wybitne więc już nawet lekki krążownik może doprowadzić do zniszczenia części rufowej i w efekcie pozbawić okręt możliwości ruchu. Ale taka sytuacja może zdarzyć się praktycznie tylko w trakcie większej batalii bo jako eskorta Hunt spotyka się z przeciwnikiem znacznie mniejszego kalibru. A tam pancerz oraz osłony energetyczne będące na styk z normami wojskowymi Federacji nie muszą przechodzić bojowych testów, gdyż mało co jest zdolne im zagrozić. Za to fregata eskortowa może zagrozić napastnikom i to kompaktowym zestawem uzbrojenia na który składa się lekka artyleria laserowa wspierana działami jonowymi oraz wieżyczkami przeciwlotniczymi. A jakby się napatoczył większy przeciwnik to zawsze są dwie wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych. Charakter eskortowy Huntów widać też po fakcie, że mogą w swoich hangarach przenieść eskadrę mniejszych maszyn – zazwyczaj patrolowych bądź zwiadowczych. W razie potrzeby fregaty eskortowe same mogą zostać transportowcami dzięki swym ładowniom zdolnym pomieścić do czterech tysięcy ton metrycznych ładunku.
Uzbrojenie:
Osiem wieżyczek lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kaliber 127 milimetrów o długości lufy L/70
Osiem wieżyczek lekkiej artylerii jonowej (standard dwudziałowy)
Sześć wieżyczek lekkiej artylerii jonowej (standard jednodziałowy)
Sześć wieżyczek średnich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 40 milimetrów
Dziesięć wieżyczek lekkich działek przeciwlotniczych (standard jednodziałowy) kalibru 25 milimetrów
Miejsca hangarowe – Eskadra maszyn + do 6 pomocniczych jednostek (promy, transportowce, holowniki)
Ładowność – 4 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – słabe jak na jednostkę bojową, silne jak na eskortowiec
Systemy wykrywania oraz łączności – nieco silniejsze systemy wykrywania, systemy łączności spełniające normy wojskowe Federacji
Prędkość – 72 węzły kosmiczne
Liczba załogi – 989 osób
Długość – 273 metry


Niszczyciel typu Błyskawica
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Dosyć niszowa (żeby nie powiedzieć – bardzo) klasa okrętów wojennych, która bardzo szybko przystosowała się po zmianie środowiska bytu z wodnego na kosmiczne, a jeszcze szybciej została wyparta przez fregaty i krążowniki jakie przejęły ich rolę. Niszczyciele straciły rację bytu i brutalnie odtrącone podzieliły los łodzi podwodnych. Jednakże Federacja jako „wskrzesiciel historii” przywróciła tę klasę okrętów do łask. I to w stylu godnym podziwu.
Niszczyciele typu Błyskawica to stupiętnastometrowe jednostki charakteryzujące się wysoką zwrotnością i prędkością oraz bardzo silnym uzbrojeniem przeciwokrętowym. Dzięki tym atutom mogą z powodzeniem pełnić swą rolę czyli rozbijanie szyku wroga lub wytworzenie w nim luk poprzez zniszczenie lub poważne uszkodzenie wybranych jednostek liniowych, albo też trzymanie się na uboczu i niemalże snajperskie wyłuskiwanie konkretnych okrętów swymi ciężkimi torpedami. Ba, Błyskawice obecne w Pierwszej Flocie Federacji często są używane do flankowania nieprzyjacielskich zgrupowań, a nawet jako jednostki do rozbijania formacji szturmowych wrogich bombowców i myśliwców szturmowych. To ostatnie to zasługa ośmioprowadnicowych wyrzutni rakiet odłamkowych będących na wyposażeniu serii Grom.
Czy to nie brzmi niedorzecznie? Jak lekkie jednostki mogą szarżować czołowo na ciężkie okręty liniowe? Otóż mogą bo kształt jak i pancerz oraz tarcze energetyczne bardzo pomagają przy rykoszetowaniu boltów energetycznych, a nietypowa konstrukcja napędowa (trzy stateczniki, specjalny pierścień stabilizacyjny, cztery podwójne dwufazowe silniki jonowe) pozwala na karkołomne manewry godne myśliwca. Do tego kwestia zamontowania wyrzutni torped (Dwie pięcioprowadnicowe wyrzutnie dziobowe, dwie pięcioprowadnicowe wyrzutnie rufowe) powoduje, że cel można ostrzelać zarówno przy nalocie jak i podczas odchodzenia do drugiego podejścia. Dodajmy do tego zaawansowane komputery celownicze (ułatwiające synchronizację salw pocisków oraz zwiększające skuteczność klasycznej artylerii laserowe) oraz systemy komunikacji wręcz stworzone do porozumiewania się z jednostkami tej samej klasy oraz korwetami, a otrzymamy okręt o potężnym potencjalne taktycznym.
Uzbrojenie:
Trzy wieżyczki lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kaliber 127 milimetrów o długości lufy L/70
Osiem wieżyczek lekkich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 25 milimetrów
Cztery pięcioprowadnicowe wyrzutnie ciężkich torped przeciwokrętowych (dwie dziobowe, dwie rufowe)
Ładowność – 550 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – dzięki specjalnej budowie kadłuba zaskakująco wytrzymałe
Systemy wykrywania oraz łączności – systemy wykrywania spełniają normy wojskowe Federacji
Prędkość – 75 węzłów kosmicznych, systemy łączności również, lecz w przypadku działania w grupie z innymi Błyskawicami, Flowerami lub Harunami ujawnia swe największe atuty.
Liczba załogi – 192 osoby
Długość – 115 metrów

Niszczyciel typu Grom (Błyskawica AA – Anti Aircraft) – Jedyną różnicą od standardowego modelu jest brak laserowego uzbrojenia przeciwlotniczego w zamian za sześć ośmioprowadnicowych wyrzutni rakiet odłamkowych, które wybornie sprawdzają się w rozbijaniu formacji szturmowych i zwalczaniu małych celów.


Lekki krążownik typu Fargo
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Bardzo popularny w Wielkiej Flocie Federacji okręt, który od trzydziestu lat dzięki ciągłym ulepszeniom utrzymuje się w ścisłej czołówce najlepszych jednostek swojej klasy. Pomimo wyjścia nowej serii lekkich krążowników typu Sendai nie zapowiada się by seryjna produkcja Fargo została zakończona. Niewątpliwą zaletą, która przemawia na rzecz tej klasy okrętów jest zdolność do samodzielnych działań bez kontaktowania się z flotą. Bardzo niska awaryjność, energooszczędne systemy, możliwość wysunięcia paneli słonecznych i magazynowania za ich pomocą energii, a także niezawodne silniki podświetlne oraz zapasowy hipernapęd (co prawda bardzo słabej klasy, ale lepszy ratunek niż...). Oprócz tego pomieszczenia rozrywkowe, kantyna okrętowa, siłownia i parę innych udogodnień, by załoga nie nudziła się podczas dalekich wypadów. Fargo jest wręcz wymarzonym krążownikiem do działań w pojedynkę bądź w grupie jednostek tej samej klasy jednakże przez to nie osiąga aż tak wielkiej efektywności podczas dużych potyczek. Co nie znaczy, że podczas nich jest beznadziejny. W żadnym przypadku! Po prostu wtedy nie można wykorzystać jego największych atutów jednakże spora liczba uzbrojenia oraz zwarta konstrukcja stanowi solidny filar floty.
Uzbrojenie:
Osiem wieży średniej artylerii (standard trzydziałowy) kalibru 220 milimetrów o długości lufy L/55
Szesnaście wieżyczek lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 133 milimetrów o długości lufy L/62
Sześć wieżyczek średniej artylerii jonowej (standard dwudziałowy)
Dziesięć wieżyczek średnich działek przeciwlotniczych (standard trzydziałowy) kalibru 40 milimetrów
Cztery wyrzutnie średnich rakiet uniwersalnych (po dziesięć pocisków każda)
Ładowność – 5 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – nieco silniejsze od galaktycznej średniej parametru dla lekkich krążowników
Systemy wykrywania oraz łączności – dużo lepsze systemy łączności od klasycznych okrętów liniowych oraz nieco lepsze systemy wykrywania
Prędkość – 57 węzłów kosmicznych
Liczba załogi – 2 835 osób
Długość – 550 metrów


Lekki krążownik typu Sendai
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Świeżo wypuszczona seria lekkich krążowników, która nie jest jednak rozwinięciem typu Fargo tylko jednostką przeznaczoną do ścisłej współpracy ze zgrupowaniami jednostek. Bez problemu może służyć jako okręt dowodzenia małymi zespołami bądź eskorta większych okrętów w przypadku dużych flot. W pierwszym przypadku to na barkach jego artylerii oraz pancerza spoczywa główna rola bitwy, zaś umiejscowiony między pancernikami, a fregatami służy jako wsparcie ogniowe oraz wykrywacz wrogich pocisków rakietowych. Bowiem Sendai mają na swym wyposażeniu niezwykle czułe radary wykrywające torpedy i rakiety. Nawet te z systemami maskowania. Oprócz tego dzięki specjalnym systemom łączności natychmiast przekazują swe dane zwiadowcze do wszystkich pobliskich sojuszniczych jednostek, które mogą lepiej przygotować zaporę ogniową.
Jeśli już mowa o kwestii siły ognia. Sendai posiada spory arsenał dział laserowych oraz przeciwlotniczych, które zostały rozłożone po jego zbitym, podłużnym kadłubie. Do tego dochodzą wyrzutnie rakiet pionowego startu (ciekawa nowinka mogąca zostać bardzo sprytnie wykorzystana) oraz zdolność przenoszenia do ośmiu myśliwców na zewnętrznych prowadnicach. Piloci mogą przebywać na pokładzie krążownika, a po ogłoszeniu alarmu bojowego za pomocą specjalnego rękawa łącznikowego bez żadnych problemów docierając do kokpitów swych maszyn.
W Sendai uwiera nieco brak uzbrojenia zdolnego zagrozić większym wrogom, lecz w końcu nie do tego został stworzony. A jako eliminator korwet sprawdza się lepiej niż niż dobrze. Tyle dowódcom Federacji wystarczy. Spełnia swą rolę jako jedno z ogniw Wielkiej Floty Federacji i dlatego czekają go długie lata służby.
Uzbrojenie:
Dwanaście wieży średniej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 203 milimetrów i długości lufy L/50
Czternaście średnich dział laserowych w kazamatach burtowych kalibru 152 milimetrów i długości lufy L/50 (po siedem na burtę)
Szesnaście wieżyczek lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 133 milimetrów o długości lufy L/62
Osiem wieżyczek ciężkich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 52 milimetry
Osiem wieżyczek średnich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 40 milimetrów
Dwadzieścia działek bliskiej ochrony kalibru 17,8 milimetrów sprzężonych z systemami wykrywania pocisków rakietowych
Miejsca hangarowe – Do ośmiu maszyn na zewnętrznych prowadnicach
Ładowność – 4 500 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – silne jak na jednostkę swych rozmiarów
Systemy wykrywania oraz łączności – systemy wykrywania oraz systemy łączności spełniające normy wojskowe Federacji oprócz wspomnianego specjalnego systemu wczesnego ostrzegania przeciwtorpedowego.
Prędkość – 52 węzły kosmiczne
Liczba załogi – 989 osób
Długość – 530 metrów


Krążownik uderzeniowy typu Danae
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Acclamatory niewątpliwie były (i nadal są) wartościowymi jednostkami bojowymi jednakże ich wiek spowodował to co stać się musiało – Acclamatory trafiły do demobilu nie mogąc spełniać już dłużej wyżyłowanych norm wojskowych Federacji. A flota – jak natura – nie znosi pustki, dlatego jak najszybciej należało załatać lukę po dawnych jednostkach. O ile serie desantowców oraz lotniskowców były już w końcowych fazach testów to brakowało okrętu zdolnego wbić się niczym klin w kordon sił obronnych planety lub formację nieprzyjacielskich jednostek. Konstruktorzy Federacji niewiele myśląc postanowili po prostu ulepszyć dawne Acclamatory pod konkretnym kątem i tak postały krążowniki uderzeniowe typu Danae. A dlaczego nie Acclamator II? Bo tak się spodobało dowództwu. Koniec. Kropka.
Charakterystyczny kształt kadłuba przypominający klin nie tylko pozostał, ale wręcz rozpowszechnił się na inne jednostki Federacji bo to chyba najlepsze rozwiązanie jeśli chodzi o dystrybucję ognia bo pozwala skupić ostrzał całego uzbrojenia w sferze dziobowej. Jednakże Danae w porównaniu do „przodka” ma większą wytrzymałość kadłuba (także na przeciążenia, co zmniejsza zużycie paliwa), niżej osadzony i lepiej opancerzony mostek, a także głębiej osadzony główny reaktor i zbiorniki paliwowe (w Acclamatorach kulista osłona reaktora wystawała poza kadłub, a przy ostrzale dziobu mogło dojść do przebicia się przez pancerz i trafienia w ogromne zbiorniki, co w rezultacie prowadziło do eksplozji jednostki) osłonięte dodatkowymi grodziami pancernymi. Z racji faktu, że Danae nie są przeznaczone do lądowań na planetach to konstruktorzy pozbyli się całej płetwy rufowej mieszczącej ogromne repulsory, co polepszyło zwrotność i sterowność krążownika. Oraz odciążyło całą konstrukcję dlatego pomimo dodatkowego opancerzenia jednostka jest lżejsza niż Acclamatory.
Uzbrojenie:
Dziesięć wieży średniej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 210 milimetrów o długości lufy L/45
Dziesięć wieży lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 127 milimetrów o długości lufy L/70
Dwadzieścia cztery średnie działa laserowe kalibru 210 milimetrów o długości lufy L/60 w kazamatach burtowych
Osiemnaście lekkich dział laserowych kalibru 127 milimetrów o długości lufy L/70 w kazamatach burtowych
Osiem wieżyczek ciężkich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 52 milimetry
Dziesięć wieżyczek średnich działek przeciwlotniczych (standard trzydziałowy) kalibru 40 milimetrów
Cztery wyrzutnie ciężkich pocisków przeciwokrętowych
Ładowność – 10 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – jak na galaktyczną średnią bardzo silne, mieszczące go praktycznie w klasie ciężkich krążowników
Systemy wykrywania oraz łączności – spełniające standardowe normy wojskowe Federacji
Prędkość – 52 węzły kosmiczne
Liczba załogi – 3 103 osoby
Długość – 700 metrów


Ciężki krążownik typu Iron Duke
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Typ okrętu, który niegdyś był główną siłą uderzeniową Federacji obecnie nieustannie usuwa się w cień bez większych szans na chwalebny powrót. Jego produkcja zakończyła się z momentem wejścia do służby Nebul, Harun oraz Danae bo robią one to samo co Iron Duke tylko lepiej, sprawniej oraz – co najważniejsze – taniej. Najnowsze pancerniki przewyższają ciężki krążownik nie tylko w sile ognia ale nawet w manewrowości! Zaś Danae efektownie wypełnia lukę między nimi a jednostkami typu Fargo i Sendai wypierając starszy okręt. Jednakże póki co Iron Duke trzyma się aktywnej służby całkiem nieźle, gdyż po prostu nie można ot tak wyjąć filaru nośnego floty. Minie jeszcze dobre kilkanaście(kilkadziesiąt) lat nim ostatnie egzemplarze tej jednostki znikną z flot systemowych bądź oddane do przetopienia, bądź wycofane by pełnić rolę sił obronnych bardziej znaczących planet lub obiektów gospodarczych.
Obecnie Iron Duke chociaż nieco leciwy to nadal zdolny do skarcenia zbyt pewnego siebie wroga. Kształt sprzyjający walce w formacji na dalekich i średnich dystansach oraz masywne silniki pozwalające rozpędzić go do prędkości bojowej. Niestety układ napędowy to nie jest mocna strona tych okrętów dlatego w kwestii szybkości Iron Duke wypadają słabo. Nie tragicznie, ale słabo. I to głównie dlatego nie są używane w mobilnych zgrupowaniach zaczepnych tylko flotach drugiego rzutu lub siłach obrony systemowej. Bo tam ich wada nie wpływa zbyt dotkliwie na kondycję całej formacji, a wtedy ciężkie krążowniki okazują się nadal godne obecności w Wielkiej Flocie Federacji. Góra pancerza ochraniana zachodzącymi na siebie polami energetycznymi, najeżona uzbrojeniem i mogąca wypluć ze swych trzewi nawet do trzech eskadr myśliwców. Podstarzała ciałem, lecz rozpalona duchem - niczym stary Samuraj.
Uzbrojenie:
Trzynaście wieży ciężkich dział laserowych (standard dwudziałowy) kalibru 340 milimetrów o długości lufy L/45
Dwadzieścia wieży ciężkich dział laserowych (standard dwudziałowy) kalibru 240 milimetrów o długości lufy L/40
Czterdzieści średnich dział laserowych kalibru 210 milimetrów o długości lufy L/60 w kazamatach burtowych
Czterdzieści lekkich dział laserowych kalibru 66 milimetrów o długości lufy L/55 w kazamatach burtowych
Miejsca hangarowe – Do trzech eskadr myśliwców
Ładowność – 16 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – bardzo silne nawet jak na pokaźny wiek jednostki
Systemy wykrywania oraz łączności – systemy wykrywania oraz systemy łączności spełniające normy wojskowe Federacji na styk, przez co nieco odstają od reszty okrętów WFF
Prędkość – 18 węzłów kosmicznych
Liczba załogi – 4 791 osób
Długość – 844 metry


Szybki pancernik typu Haruna
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Podstawowe pytanie jakie się nasuwa czytając nazwę tej jednostki dotyczy zapewne tego dlaczego zostało tutaj użyte słowo „szybki”. Przecież pancerniki z natury są powolne, ciężko opancerzone i przeznaczone do walki liniowej z racji swej potężnej artylerii. Ale nie Haruny. Haruny mają inne zadania, które właśnie najlepiej opisuje przymiotnik stojący w nazwie klasy tych jednostek. Szybkie pancerniki mają zaskakiwać niewielkie floty wroga wykorzystując atut mobilności bliższej eskortowcom aniżeli ciężkim jednostkom liniowym i szybko je niszczyć. Pytanie – jak to możliwe, że jeden taki okręt jest zdolny w krótkim czasie rozbić w pył siły wroga wielokrotnie liczebniejsze? Ano to zasługa konstrukcji szybkich pancerników typu Haruna stworzonej wprost pod tym kątem. O ile moc dział nie może równać się z tymi zamontowanymi na ciężkich krążownikach (nie mówiąc o Nebulach) to ich liczba to najwyższa wartość w WFF (Oprócz okrętów dowodzenia), a i obecność obrony punktowej także podwyższa potencjał bojowy. Haruny nie przenoszą myśliwców, ale silny pancerz, zwarta konstrukcja, pasy przeciwtorpedowe oraz solidne generatory osłon osłaniające tarczami całą jednostkę w pełni wynagradzają tę niedogodność. Ogółem szybkie pancerniki są wysyłane w rolach egzekutorów, a w liczniejszej grupie liczącej kilka takich jednostek mogą rozorać niemal dowolną flotę systemową. Problem pojawia się przy przeciwniku o większej kategorii wagowej, bo wtedy wychodzi na wierzch brak naprawdę ciężkiej artylerii oraz uzbrojenia rakietowego. Ale od czego są potężne silniki oraz szybki hipernapęd? No każdy okręt, nawet największy ma „miękko” na rufie, a Haruny mogą się tam pojawić bardzo szybko. W zgrupowaniach floty szybkie pancerniki skupiają się na neutralizowaniu lekkich krążowników, fregat i korwet osłaniając inne jednostki przed oflankowaniem.
Uzbrojenie:
Dwadzieścia pięć wieży średniej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 203 milimetrów o długości lufy L/50
Dwadzieścia pięć wieży lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 150 milimetrów o długości lufy L/60
Dwadzieścia wieży lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 127 milimetrów o długości lufy L/55
Dwadzieścia wieży lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 105 milimetrów o długości lufy L/55
Dwadzieścia pięć wieży artylerii uniwersalnej (standard dwudziałowy) kalibru 76 milimetrów o długości lufy L/62
Dwadzieścia wieżyczek średnich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 40 milimetrów
Czterdzieści działek bliskiej ochrony kalibru 17,8 milimetrów
Ładowność – 21 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – to pancernik. Szybki, ale jednak Pancernik. Czyli potrzeba dużej siły ognia by móc z nim walczyć.
Systemy wykrywania oraz łączności – Znacznie przewyższające normy wojskowe Federacji z racji pełnienia roli okrętów wypadowych
Prędkość – 55 węzłów kosmicznych
Liczba załogi – 6 522 osoby
Długość – 888 metrów


Pancernik typu Nebula
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Klasa sama w sobie. Jeśli Drednot Extermidosii jest wizytówką Imperium Kluurgów to Nebule są niemalże symbolem narodowym Federacji. Ich smukła, najeżona uzbrojeniem sylwetka stanowi odzwierciedlenie ideałów nacji – Doskonałość. Potęga. Jedność. Gdy jednostka tego typu pojawi się na orbicie jakieś planety to już wiadomo, że przybywa tutaj Federacja. I przybywa w konkretnym, nieznoszącym sprzeciwu celu. Pancerniki typu Nebula pomimo nazwy są żwawe, a brak uzbrojenia przeciwlotniczego wynagradzają całkiem pojemnymi hangarami, pasami przeciwtorpedowymi najnowszej generacji oraz maksymalnym nastawieniem na sianie zniszczenia głównymi bateriami. Udoskonalona sylwetka zaczerpnięta od leciwego Acclamatora nie tylko pozwala wykorzystać posiadane uzbrojenie do maksimum, ale też zwiększyć szansę na rykoszetowanie nieprzyjacielskich pocisków (Szanse na to zwiększają silne osłony oraz sam pancerz okrętu). Zamontowane na Nebulach uzbrojenie to działa laserowe dwóch typów dostosowane do zwalczania celów z dużej odległości, a do tego rozmieszczone tak, iż pancernik nie posiada martwych stref. Dodatkowo okręt wyposażono w silną artylerię jonową oraz wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych na wyjątkowo opornych wrogów.
Jakby tego było mało to Nebule trudno wymanewrować (o ile nie jest się korwetą lub fregatą eskortową), gdyż ich zwrotność przewyższa nawet niektóre modele ciężkich krążowników dzięki zastosowaniu systemu bocznych dysz napędowych. Pierwsza seria posiadała możliwość wejścia w atmosferę, ale w dalszych zrezygnowano z tej możliwości. Była ona zbyt sytuacyjna i nieekonomiczna według dowództwa Federacji.
Pancerniki typu Nebula są przystosowane do działań samodzielnych co jest zasługą obecnych na pokładzie eskadr myśliwskich – dwóch eskadr bombowców strategicznych, dwóch eskadr myśliwskich oraz jednej zwiadowczej. Do tego dochodzi specjalna „eskadra pomocnicza” czyli dwanaście promów dyspozycyjnych i transportowych.
Uzbrojenie:
Czterdzieści wieży ciężkich dział laserowych (standard dwudziałowy) kalibru 406 milimetrów o długości lufy L/45
Dwadzieścia wieży ciężkich dział laserowych (standard dwudziałowy) kalibru 356 milimetrów o długości lufy L/45
Dwadzieścia wieży ciężkich dział jonowych (standard jednodziałowy)
Osiem wyrzutni rakiet przeciwokrętowych
Miejsca hangarowe – Do pięciu eskadr maszyn + do eskadry pomocniczych jednostek (promy, transportowce, holowniki)
Ładowność – 22 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – jak na pancernik to tylko jednostki Sojuszu mogą osiągnąć podobne wyniki
Systemy wykrywania oraz łączności – systemy wykrywania spełniają normy wojskowe Federacji zaś łączności albo również spełniają normy (w Drugiej i Trzeciej Flocie Federacji) albo należą do jednych z najlepszych we flocie (w Pierwszej Flocie Federacji)
Prędkość – 24 węzły kosmiczne
Liczba załogi – 7 592 osoby
Długość – 1 215 metrów

Pancernik typu Nebula LR (Long Range) – Planowana seria pancerników wyposażona w nowo opracowane superciężkie działa laserowe kalibru 460 milimetrów o długości lufy L/45 oraz najnowocześniejszy system kierowania ogniem. Początkowe testy poligonowe wypadły bardzo dobrze, a obecnie końcowe badania oraz ekspertyzy przechodzą obie jednostki na których zamontowano baterie nowego uzbrojenia - „Yamato” i „Iowa”.


Lotniskowce

Lotniskowiec wsparcia typu Akagi
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Można by go sklasyfikować jako rodzaj lekkiego lotniskowca, jednak Federacja woli mówić na rzeczy po imieniu. A tutaj mamy rasowy okręt, który nie trzyma się ubocza pola bitwy chowając się za osłoną innych jednostek tylko porusza się w bezpiecznej odległości za pierwszą linią nie tylko wysyłając swe eskadry myśliwskie, ale również wspierając pancerniki swym uzbrojeniem przeciwlotniczym. Rozmiar bliski lekkiemu krążownikowi nie przeszkadza Akagi w rozstrzyganiu niewielkich batalii precyzyjnymi niczym ostrze katany nalotami bombowców. Jednak przy większych bitwach pojedynczy lotniskowiec wsparcia nie ma na tyle licznego kontyngentu maszyn, by samotnie zmieniać wynik starcia. Dlatego czasami Akagi są używane jako... eskorta większych lotniskowców! Wtedy maszyny i uzbrojenie jednostek są używane do zatrzymywania nieprzyjacielskich rajdów korwet oraz bombowców. A uzbrojeniem jak na okręt swej klasy mogą zadziwić bo działa uniwersalne chociaż używane głównie na wrogie lotnictwo są zdolne do zniszczenia nawet i korwety przy nasileniu ostrzału. Ale żeby była jasność – Akagi to nadal lotniskowce. Nawet solidny pancerz, osłony, a także uzbrojenie nie zamieniają go w krążownik więc wysłanie ich na pierwszą linię to równoznaczne z chęcią utraty bardzo dobrych jednostek. Najliczniejsze formacje lotniskowców wsparcia typu Akagi są obecne w Pierwszej Flocie Federacji gdzie udanie wypełniają brak lotniskowców typu Saratoga i chociaż są najmniejszym pełnoprawnym bojowym lotniskowcem w całej Galaktyce to bynajmniej nie najsłabszym!
Uzbrojenie:
Dwadzieścia wieży artylerii uniwersalnej (standard dwudziałowy) kalibru 76 milimetrów o długości lufy L/62
Osiem wieżyczek średnich działek przeciwlotniczych (standard jednodziałowy) kalibru 40 milimetrów
Dwie baterie po dwanaście działek bliskiej ochrony (po jednej baterii na burtę) kalibru 17,8 milimetrów
Miejsca hangarowe – Do sześciu eskadr maszyn + do dwóch eskadr pomocniczych jednostek (promy, transportowce, holowniki)
Ładowność – 20 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – jak na lotniskowiec wypada nieco powyżej galaktycznej średniej
Systemy wykrywania oraz łączności – systemy wykrywania nieco lepsze niż u innych lotniskowców we flocie Federacji zaś łączności należą do jednych z najlepszych we flocie
Prędkość – 60 węzłów kosmicznych
Liczba załogi – 2 755 osoby
Długość – 610 metrów


Lotniskowiec floty typu Saratoga
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Co łączy najnowszy pancernik Federacji z najnowszym (nie licząc Zuikaku) modelem lotniskowca? Wystarczy pierwszy rzut oka by znaleźć wspólny mianownik, czyli kadłub. Nie, to nie jest żadne skalowanie albo wzorowanie. To dokładnie tych samych rozmiarów szkielet jednostki lecz przerobiony pod kątem nie walki artyleryjskiej, a walki za pomocą przenoszonych myśliwców. Dlatego zamiast ciężkich dział laserowych, wyrzutni przeciwokrętowych i części opancerzenia (co nie znaczy, że Saratoga została go całkowicie pozbawiona. Chodzi tu raczej o odchudzenie rzędu 40-50 procent, jednakże pozostawiono pasy przeciwtorpedowe czy też nowoczesne systemy grodzi) Saratoga ma przestrzeń do transportowania oraz serwisowania do dwunastu eskadr maszyn, trzy szerokie wrota hangarowe (wszystkie mogą zostać szybko zasunięte grubymi, pancernymi grodziami, a standardowo są wyposażone w osłony hangarowe) – jedne dziobowe i dwa burtowe oraz coś z czego ta klasa jest chyba najbardziej słynna - zaawansowane centrum dowodzenia pozwalające nie tyle co na koordynację działań własnych myśliwców, ale też i całej floty a także na utrzymanie łączności z innymi zgrupowaniami bojowymi. Krótko mówiąc to doskonały okręt na flagowiec czym idealnie wpisuje się w doktrynę Wielkiego Admirała S. Mitzni dowodzącego Drugą Flotą Federacji. To dlatego w tej formacji jest znaczna część lotniskowców floty typu Saratoga, zaś ani jednej takowej jednostki nie uświadczy się w Pierwszej Flocie Federacji pod dowództwem Wielkiego Admirała I.Yamotoma. Tam rolę takowych flagowców pełnią albo Nebule albo Danae. Docelowo także i Zuikaku, które głównie do Pierwszej Floty.
Uzbrojenie:
Osiem średnich dział laserowych kalibru 210 milimetrów o długości lufy L/60 w kazamatach burtowych
Osiem wieży artylerii uniwersalnej (standard dwudziałowy) kalibru 76 milimetrów o długości lufy L/62
Dwadzieścia wieżyczek średnich działek przeciwlotniczych (standard trzydziałowy) kalibru 40 milimetrów
Miejsca hangarowe – Do dwunastu eskadr maszyn + do dwóch eskadr pomocniczych jednostek (promy, transportowce, holowniki)
Ładowność – 44 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – jak na lotniskowiec to bardzo dobre wyniki
Systemy wykrywania oraz łączności – systemy wykrywania spełniają normy wojskowe Federacji zaś łączności należą do jednych z najlepszych we flocie
Prędkość – 24 węzły kosmiczne
Liczba załogi – 6 843 osoby
Długość – 1 215 metrów


Jednostki wsparcia

Prom uniwersalny typu Wasp
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Wasp to jedyny rodzaj promu w Wielkiej Flocie Federacji. Ktoś powie – brak zróżnicowania. A Federacja tylko się zaśmieje i spojrzy na szeroką gamę wersji promu, dzięki którym jednostki są budowane w zależności od konkretnego zakresu działań jakie będą wykonywać. Nie zmienia się jedno – solidny, smukły szkielet przypominający grot strzały oraz para silnych i bezawaryjnych silników jonowych oraz repulsorowych wydających charakterystyczny „bzyk” w atmosferze (skąd też nazwa Wasp).
Wasp CT (Cargo Transport) – Używany jako tradycyjny transportowiec mogący przewieźć do stu ton dowolnego ładunku dzięki zaawansowanej ładowni. Wyposażony w standardowy zestaw uzbrojenia (trzy średnie działka laserowe), obsługiwany przez sześcioosobową załogę.
Wasp PT (Passenger Transport) – Służący do przewozu do ośmiu pasażerach w jednoosobowych kajutach kosztem zmniejszenia ładowni do dziesięciu ton. Wyposażony w standardowy zestaw uzbrojenia (trzy średnie działka laserowe), obsługiwany przez sześcioosobową załogę.
Wasp C (Courier) – Poświęcając miejsca pasażerskie i przestrzeń ładunkową (ładownia skurczyła się do piętnastu ton) Wasp C został wyposażony w kurierskiej klasy hipernapęd, nowoczesny komputer nadprzestrzenny i potężne silniki podświetlne. Wyposażony w dwa średnie działka laserowe i obsługiwany przez dwóch pilotów.
Wasp VT (Vip Transport) – Pełniące funkcje dyspozycyjne dla najwyższych dowódców Federacji. Mogą różnić się w zależności od upodobań właściciela – od ociekającej luksusami namiastki jachtu z barkiem pełnym najdroższych alkoholi do surowo wyposażonego promu uzbrojonego niczym kanonierka.
Wasp DV (Desant Version) – Wersja przeznaczona do transportowania żołnierzy na powierzchnie planet. Dopancerzona, przezbrojona ze standardowego zestawu na cztery obrotowe działka przeciwpiechotne i dwa lekkie działka laserowe oraz zdolna do desantu oddziału dwudziestu żołnierzy w pełnym ekwipunku.
Uzbrojenie:
Trzy średnie działka laserowe (CT,PT)
lub
Dwa średnie działka laserowe (C)
lub
Dwa lekkie działka laserowe i cztery obrotowe działkaprzeciwpiechotne (DV)
lub
różnie (VT)
Ładowność – 100 ton metrycznych (CT), 8 pasażerów (PT), 15 ton metrycznych (C), 20 żołnierzy (DV), różnie (VT)
Pancerz oraz tarcze energetyczne – standardowe (CT,PT,C), nieco silniejsze (DV), różnie (VT) według norm wojskowych Federacji
Systemy wykrywania oraz łączności – standardowe (CT,PT,C,DV), różnie (VT) według norm wojskowych Federacji
Prędkość – 70 węzłów kosmicznych, 875 km/h w atmosferze (CT,PT), 100 węzłów kosmicznych, 1000 km/h w atmosferze (C), 60 węzłów kosmicznych, 900 km/h w atmosferze (DV), różnie (VT)
Liczba załogi – sześć osób (CT,PT), dwie osoby (C), osiem osób (DV), różnie (VT)
Długość – 28 metrów


Desantowiec typu Sumner
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Podstawowy desantowiec Wielkiej Floty Federacji, którego obecność honoruje niemalże każdy atak Federacji. A to dlatego, że jeśli chodzi o desantowanie to Sumner jest w ścisłej czołówce tak wyspecjalizowanych jednostek. Już sam kształt oraz konstrukcja szkieletu nośnego zapewnia większą szansę na rykoszet pocisku oraz dużą szybkość i zwrotność w atmosferze. Także zamontowanie hybrydowych silników jonowo-turbowentylatorowych na poziomych statecznikach gwarantuje polepszenie stabilności lądującego desantowca. To imponujący wyczyn, gdyż jednostki tej klasy niezwykle trudno pilotuje się w atmosferze przy pełnym ciągu.
Sumner przy zaledwie stu dwudziestu metrach może przenieść do czterystu żołnierzy i dwóch lekkich czołgów naraz. Oczywiście kombinacji jest multum - od wersji z samymi siłami pancernymi po desant piechoty osłanianej przez skutery repulsorowe. Niezbyt imponujący wynik przy takim Acclamatorze, lecz Federacja może produkować swoje desantowce w masowych ilościach wystarczających do transportowania licznej armii.
Ale nie liczy się tylko ilość. Zostaje jeszcze kwestia bezpieczeństwa, a ta u Sumnera jest po prostu bardzo dobra. Silne osłony i pancerz wraz z konstrukcją kadłuba chronią przed lżejszą artylerią, zaś ciężką można zniszczyć. Oprócz tego desantowiec ten osiada dosyć nisko przez co rampy desantowe są osłaniane płytami opancerzenia oraz rzecz jasna ostrzałem karabinków laserowych zamontowanych wzdłuż obu burt wliczając w to stateczniki poziome. Teoretycznie spoglądając na Sumnera łapiecie się za głowę i próbujecie zastanowić się co złego uczynili projektanci tej jednostki. Pewnie uważacie umieszczenie całego uzbrojenia energetycznego (oprócz wspomnianych karabinków laserowych) na grzbiecie desantowca za wyjątkowo głupie, bo przecież powinny być one rozmieszczone także na spodzie, by oczyszczać teren lądowania. Niby tak, jednak prawda wygląda zupełnie inaczej.
Owszem, Sumner może chronić się za pomocą swej lekkiej artylerii laserowej i przeciwlotniczej w ograniczonym zakresie co naraża go na atak od spodu. Ale konstruktorzy zadbali o to, by spód został dodatkowo opancerzony o jakieś trzydzieści procent oraz zaopatrzony w pancerny kołnierz - pozostając w pewnym oddaleniu od kadłuba zapewnia on dodatkową "strefę buforową" w przypadku trafienia oraz osłania rampy desantowe. Dlatego na dobrą sprawę desantowiec Federacji może zostać zneutralizowany dopiero przez najmocniejsze egzemplarze lekkiej artylerii lub coś większego kalibru.
Czy to znaczy, że oprócz karabinków Sumner nie może nijak atakować celów przy podejściu? Nie może atakować uzbrojeniem energetycznym – to fakt. Jednakże desantowiec posiada na spodzie cztery wyrzutnie pocisków uniwersalnych z zaawansowanymi dalmierzami celowniczymi, które służą wyłącznie jednemu - zroszeniu powierzchni planety deszczem rakiet, by zdezorganizować obronę wroga oraz zlikwidować problematyczne punkty defensywne. A może do tego wykorzystać szeroką gamę amunicji od rozpryskowej, przez kasetową i EMP, po burzącą oraz przeciwpancerną. Warty odnotowania jest fakt, że takie pociski naprowadzić mogą także naziemni zwiadowcy, jacy przekażą odpowiednie koordynaty.
A teraz dochodzimy do sedna, czyli wyjaśnienia dlaczego Sumner jest w pewnym rodzaju wyjątkowy. Otóż umieszczenie uzbrojenia energetyczne wyłącznie na grzbiecie ma swój cel, który łączy się z ogólną charakterystyką jednostki. Desantowiec może bowiem zostać... bunkrem. Wystarczy po osadzeniu na ziemi wygasić zupełnie silniki i przestawić reaktor na tryb naziemny. Wtedy jego wykrywalność energetyczna znacznie maleje, a po założeniu na niego siatek maskujących mamy istny, naziemny punkt oporu. Silnie opancerzony i uzbrojony. Właśnie! To na powierzchni planety artyleria laserowa ukazuje swą moc mogąc służyć jako wsparcie artyleryjskie krótkiego zasięgu, podobnie jak działka przeciwlotnicze. A co jeszcze lepsza – Sumnera można łatwo przystosować do pełnienia roli naziemnego centrum dowodzenia albo szpitala polowego. To wyjaśnia dlaczego Federacja używa do desantów niemal wyłącznie Sumnerów i Waspów DV.
Uzbrojenie:
Trzy wieżyczki lekkiej artylerii (standard trzydziałowy) kaliber 127 milimetrów o długości lufy L/70
Trzy wieżyczki średnich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 40 milimetrów
Cztery sześcioprowadnicowe wyrzutnie pocisków uniwersalnych
Ładowność – do 400 żołnierzy z pełnym wyposażeniem i 2 lekkich czołgów
Pancerz oraz tarcze energetyczne – silne jak na desantowiec
Systemy wykrywania oraz łączności – spełniające normy wojskowe Federacji
Prędkość – 60 węzłów kosmicznych, 825 km/h w atmosferze
Liczba załogi – 54 osoby
Długość – 120 metrów


Zaopatrzeniowiec floty typu Big Horn
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Jeśli myślicie, że okręty latają zasilane pustką kosmosu, albo że działa laserowe mogą strzelać w nieskończoność to mam dla was przykrą wiadomość – niestety nie ma tak dobrze. Każdy skok nadprzestrzenny, każdy wystrzał z artylerii, każda pora posiłku na okrętach, każdy przegląd maszyn pokładowych – to wszystko zabiera paliwo, zasobniki mineralne, żywność, części, smar i mnóstwo innych towarów. A okręty to nie samowystarczalne fabryki dlatego Flota to nie tylko bitwy, patrole, czy inne wojenne działania lecz także wymóg zaopatrywania każdej formacji jednostek w niezbędne wyposażenie. Co po nawet najpotężniejszym dziale skoro nie będzie do niego amunicji? No właśnie. Federacja nie może sobie pozwolić na coś takiego dlatego razem z unowocześnianiem pancerników i krążowników do przodu idzie także rozwój statków zaopatrzeniowych.
Big Horn to nieuzbrojona jednostka, której tysiące modeli kursuje każdego dnia po sektorach Federacji. Raj dla piratów? Niekoniecznie. Nie zapominajmy, że mówimy tutaj o terenach najpotężniejszej frakcji w Galaktyce, a nawet jeśli uda się zdybać taką jednostkę samotnie to i tak napastnicy mogą się obejść smakiem. A to dlatego, że osłony energetyczne oraz opancerzenie Big Hornów odpowiada ich rozmiarowi, czyli poziomowi prezentowanemu przez lekkie krążowniki. No i ponadto „cel” porusza się znacznie szybciej niż cywilne jednostki tych rozmiarów bo przecież flota nie może czekać. Więc zaopatrzeniowce mają silniki nowoczesne, ekonomiczne, a przy tym bardzo szybkie, podobnie jak hipernapęd. Także ten zapasowy.
No dobrze, ale skoro to ma taką ochronę to czy przenosi w takim razie coś cennego? Głupie pytanie. Ładownie Big Horna mogą pomieścić trzysta tysięcy ton metrycznych towaru – od paliwa i gazu mineralizowanego, przez części i płyny mechaniczne, po wodę, żywność oraz przedmioty codziennego użycia pokroju papieru toaletowego albo mydła. Oprócz tego okręt ma wszystko co trzeba by skrócić czas rozładunku do minimum a więc dwadzieścia małych transportowców, cztery ładunkowe tunele cumownicze, sporo droidów tragarzy, platform repulsorowych i innych sprzętów tego typu. Big Horny to bardzo ważny element Wielkiej Floty Federacji i chociaż nie posiadają uzbrojenia to wpływają na kampanie wojenne w większym stopniu niż wszystkie jednostki bojowe razem wzięte.
Uzbrojenie - brak
Miejsca hangarowe – Dwadzieścia transportowców ładunkowych
Ładowność – 300 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – godne lekkiego krążownika
Systemy wykrywania oraz łączności – systemy wykrywania i łączności spełniają normy wojskowe Federacji
Prędkość – 50 węzłów kosmicznych
Liczba załogi – 223 osoby (+100 droidów-tragarzy)
Długość – 515 metrów


Stawiacz min typu Gryf
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Około trzydziestu lat temu w najwyżej postawionych głowach dowództwa Federacji narodziła się idea stworzenia jednostki przeznaczonej do stawiania min kosmicznych bez eskorty, nawet podczas działań wojennych oraz mogącej służyć w czasie pokoju jako okręt szkoleniowy. Idea bardzo szybko została przelana na deski kreślarskie i po paru miesiącach projekt stawiacza min był ukończony. Faza planowania płynnie przeszła w etap testowania prototypu, gdzie napotkano nieprawidłowości w konstrukcji części kadłuba i systemów sterowności. Na szczęście szybko się z nimi uporano, a jednostka – ochrzczona mianem „Gryfa” trafiła do masowej produkcji. No może masowa to zbyt wielkie słowo, bo nigdy nie było nagłego przyrostu liczebności stawiaczy min we flocie Federacji. Jest za to nieustająca od wielu lat, stała produkcja tych okrętów, które są bardzo cenione we flocie ze względu na swoją specyfikację. Specjalne ładownie minowe mogące pomieścić do pięciuset min kosmicznych oraz nowatorskie śluzy minowe eliminujące ryzyko wybuchu ładunku wybuchowego, a do tego pozwalające na precyzyjne umieszczenie miny w przestrzeni kosmicznej. Te dwie kwestie to główne atuty Gryfa obok tego, że nie potrzeba mu eskorty. Uzbrojenie pozwala mu nawiązać, a nawet wygrać walkę artyleryjską z korwetą i w ograniczonym stopniu bronić się przed nalotami kluczy myśliwców. Jednakże stawiacz min to nie okręt wojenny dlatego w boju lepiej go nie wykorzystywać.
Uzbrojenie:
Dwie wieżyczki lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 120 milimetrów o długości lufy L/60
Dwie wieżyczki lekkiej artylerii (standard jednodziałowy) kalibru 120 milimetrów o długości lufy L/60
Dwie wieżyczki średnich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 40 milimetrów
Dwie wieżyczki lekkich działek przeciwlotniczych (standard dwudziałowy) kalibru 13,2 milimetrów
Cztery śluzy minowe (Po dwie na burtę)
Ładowność – 50 ton metrycznych, do 500 min kosmicznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – Odpowiadające opancerzeniu korwety typu Flower
Systemy wykrywania oraz łączności - spełniające normy wojskowe Federacji
Prędkość – 40 węzłów kosmicznych (Przy stawianiu min maksymalnie 20 węzłów kosmicznych)
Liczba załogi – 188 osób
Długość – 103,2 metrów


Okręt naprawczy typu Akashi
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Kilometrowej długości jednostka o opancerzeniu na poziomie korwet, słabej zwrotności oraz mizernym uzbrojeniu. A jednak dowództwo Sojuszu uważa ją za największe zagrożenie w razie wybuchu wojny między obiema frakcjami. Skuteczna dezinformacja wywiadu? Nic podobnego. Akashi jest tak traktowana przez Sojusz z prostego powodu – odpowiada za to, że od momentu jej masowego wprowadzenia straty bitewne Federacji zmniejszyły się o połowę, a czas powrotu uszkodzonych okrętów do służby o ponad piętnaście procent. Jest ona zdolna do przetransportowania wprost do stoczni nawet pancernik typu Nebula, nie mówiąc o mniejszych jednostkach. Lecz lot w nadprzestrzeni w kierunku bezpiecznych doków to końcowy akord pracy Akashi, która rozpoczyna się o wiele wcześniej.
Okręt naprawczy można porównać do medyka polowego, który ogląda świeżo przyniesionych z pola bitwy pacjentów, dokonuje podstawowych zabiegów ratujących życie i zabezpieczających odniesione rany przed zakażeniem, oraz przygotowuje rannych do transportu do pełnoprawnego szpitala. Akashi po przybyciu na miejsce wpierw szacuje stan uszkodzonej jednostki za pomocą zaawansowanych baterii skanerów i czujników inżynieryjnych (mogą określić stopień naruszenia szkieletu konstrukcyjnego, szacowane tempo rozszerzania się pożarów, ryzyko wybuchu reaktora, stan systemów podtrzymywania życia oraz wiele, wiele innych), a następnie przystępuje do zasadniczej pracy. Mianowicie rozpoczyna standardowe procedury ratunkowe korzystając ze swojego wyposażenia, na które składają się specjalne tunele ratownicze z palnikami plazmowymi i podwójnym płaszczem ochronnym (by zniwelować ryzyko przerwania takiego przez świeżo oderwany kawał poszycia), nowatorskie emitery promienia ściągającego, pompy powietrzno-grawitacyjne (wtłaczają standardową mieszankę atmosferyczną i przywracają grawitację w pomieszczeniach, gdzie przed chwilą była tylko pustka kosmosu), umieszczone na wysięgnikach miotacze pianki uszczelniającej i kolegelowego spoiwa oraz dozowniki skoncentrowanego materiału ceramicznego. Nie mówię tu o takich podstawach jak harpuny ściągające (w razie, gdyby uszkodzona jednostka nie mogła chociaż w minimalnym stopniu poruszać się we własnym zakresie) czy systemy strażackie mogące neutralizować także wycieki paliw, bo to jest oczywistością na takowym okręcie. Lecz to nie wszystko. Akashi w swoim hangarach przenosi do czterdziestu holowników i jednostek ratunkowych mogących wspierać wysiłki macierzystego okrętu lub skupić się na pomocy innym, lżej uszkodzonym. Oraz na wyłapywaniu kapsuł ratunkowych.
Okręt naprawczy to nie tylko ratunek dla okrętów, ale też dla marynarzy. Dobrze wyposażone centrum medyczne może i nie zastąpi pełnoprawnego szpitala planetarnego jednak skutecznie pełni rolę „pomocy medycznej pierwszego kontaktu”, a to pozwala znacząco zmniejszyć straty wśród personelu co przekłada się na horrendalne oszczędności i zmniejsza ryzyko nagłego spadku wydajności floty po wyjątkowo krwawej batalii. Dlatego Federacja dba o produkcję i konserwację jednostek Akashi nie żałując pieniędzy, bo - chociaż niemal nieuzbrojone - okręty naprawcze mają główny wpływ na przebieg całych kampanii wojennych.
Uzbrojenie:
Cztery wieżyczki lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kaliber 127 milimetrów o długości lufy L/70
Cztery wieżyczki artylerii uniwersalnej (standard czterodziałowy) kalibru 76 milimetrów o długości lufy L/62
Dwanaście wieżyczek lekkich działek przeciwlotniczych (standard jednodziałowy) kalibru 25 milimetrów
Miejsca hangarowe – Do czterdziestu holowników i jednostek ratunkowych
Ładowność – 100 000 ton metrycznych + 6 000 miejsc w sekcji medycznej
Pancerz oraz tarcze energetyczne – bardzo słabe
Systemy wykrywania oraz łączności – Bardzo zaawansowane inżynieryjne skanery oraz systemy wykrywania form żywych i sygnałów SOS, systemy łączności spełniają normy wojskowe Federacji
Prędkość – 20 węzłów kosmicznych
Liczba załogi – 323 osoby + 953 osoby personelu medycznego + 50 droidów medycznych + 1 968 osób personelu technicznego
Długość – 1000 metrów


Jednostki dowodzenia

Okręt dowodzenia typu Dominacy
Zdjęcie użytkownika Rafael_Rexwent w temacie Hangar
Zawsze troje ich jest, nie więcej, nie mniej. Flagowiec Pierwszej Floty, Flagowiec Drugiej Floty i Flagowiec Trzeciej Floty. Najpotężniejsze okręty jakie widziała Galaktyka, których liczba zawsze pozostanie stała niczym Wszechświat. Ba, nie tylko ich liczba, ale też i duch. Początki okrętów dowodzenia sięgają na długie lata przed powstaniem Imperium Kluurgów, ale to właśnie Siódma Wojna Galaktyczna narodziła jednostki jakie znamy dzisiaj. Bowiem te dwukilometrowe kolosy są właśnie flagowymi okrętami z czasów ostatniej wojny z brutalnymi Kluurgami. Obudowane nowoczesnym kadłubem są niczym stary weteran ubrany w najpotężniejszy pancerz. Każdy z nich przypada na jedną flotę Federacji, a chociaż niemal identyczne to odróżniają się wyjątkowymi cechami odzwierciedlającymi trzy główne rody wojskowe Federacji sprawujące główną władzę. Każdy z nich stanowi centrum dowodzenia dla jednego z trójki Wielkich Admirałów.

„Nagato” (Wielki Admirał Irosoku Yamotoma) – Okręt, z którego mostka padł rozkaz rozpoczęcia operacji nalotu na bazę Kluurgów w Haber'Peeh co rozpoczęło Siódmą Wojnę Galaktyczną. Od pozostałych Flagowców odróżnia go charakterystyczny kształt mostka (przypominającego pagodę z wychodzącymi nieco z tyłu dwoma wydłużeniami obserwacyjnym), wielki symbol Federacyjnego Kwiatu Chryzantemy oraz pewna grafika na prawej burcie wielkości dwustu metrów związana z nieco „nietypowym” podejściem do pamięci historycznej rodu Niho. Przedstawia ona bowiem „personifikację (uosobienie) Nagato” co też niezamierzenie powoduje powstawanie plam śliny niewiadomego pochodzenia na promach przybijających do Flagowca Pierwszej Floty Federacji.

„Missouri” (Wielki Admirał Stecher Mitzni) – Okręt, na którego pokładzie doszło do podpisania ostatecznego aktu kapitulacji Imperium Kluurgów co zakończyło Siódmą Wojnę Galaktyczną. Charakterystycznym elementem Missouri jest wielki symbol Federacyjnej Gwiazdy Zwycięstwa oraz namalowany na obu burtach obraz przedstawiający uskrzydlonego orła otoczonego wieńcem laurowym na cześć końca Siódmej Wojny Galaktycznej.

„Queen Elizabeth” (Wielki Admirał Stonniw Chillhur) – Flagowiec Trzeciej Floty Federacji, który chociaż nie tak słynny jak dwie siostrzane jednostki to i tak mający ogromny wkład w działania wojennej podczas Siódmej Wojny Galaktycznej w tym m.im. bombardowanie stacji bojowej typu Nornamdy zapewniające spektakularne zwycięstwo i otwierające drogę do stolicy Imperium. Charakterystycznym elementem Queen Elizabeth jest wielki symbol śnieżnobiałej wstążki z krwistoczerwoną różą pośrodku oraz dwie symetryczne przybudówki po obu stronach mostka ozdobione złotymi ornamentami.

Wszystkie Flagowce cechują się szyfrowanymi systemami komunikacji, którymi mogą porozumiewać się z dowolnym okrętem Federacji w obrębie całej Galaktyki. Czyli żadnego „braku zasięgu” tylko pełnoprawna komunikacja z nawet najbardziej oddalonymi grupami szturmowymi. Dość powiedzieć, że to liczna aparatura niezbędna do kompresowania, wzmacniania, osłaniania, czy komutacji sygnału stanowi jedną trzecią wagi całego okrętu. Druga jedna trzecia to konstrukcja nośna i opancerzenie, zaś trzecia część to wszelkie wyposażenie, silniki oraz uzbrojenie. Dominacy to nie nafaszerowana absurdalną liczbą uzbrojenia samobieżna platforma artyleryjska (ale uzbrojenie posiada) tylko przedłużenie ręki głównodowodzącego jaka dostarcza mu najnowszych informacji i przekazuje najszybciej jak może wszelkie jego rozkazy.
Uzbrojenie:
Pięćdziesiąt wieży ciężkich dział laserowych (standard dwudziałowy) kalibru 406 milimetrów o długości lufy L/45
Trzydzieści wieży ciężkich dział laserowych (standard dwudziałowy) kalibru 356 milimetrów o długości lufy L/45
Sto wieży lekkiej artylerii (standard dwudziałowy) kalibru 127 milimetrów o długości lufy L/55
Sto wieży artylerii uniwersalnej (standard dwudziałowy) kalibru 76 milimetrów o długości lufy L/62
Dwanaście trzyprowadnicowych wyrzutni ciężkich rakiet przeciwokrętowych
Miejsca hangarowe – Do sześciu eskadr maszyn + do pięciu eskadr pomocniczych jednostek (promy, transportowce, holowniki)
Ładowność – 50 000 ton metrycznych
Pancerz oraz tarcze energetyczne – Rozmiary mówią same za siebie – bez dobrej floty nie podchodź
Systemy wykrywania oraz łączności – systemy wykrywania spełniają normy wojskowe Federacji zaś łączności są po prostu najlepsze w całej Galaktyce.
Prędkość – 12 węzłów kosmicznych
Liczba załogi – 19 592 osoby
Długość – 2 000 metrów

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku