Właściciel
- No to może byśmy spróbowali ich tam poszukać? Takie zimno to przyjemna odmiana. - powiedział Hans półżartem, a półserio.
-Chcecsz to polecisz tam poleconym kopniakiem w dupę. Wracamy, niech sobie zabijają kogo chcą
Właściciel
Wedle rozkazu, grupa wykonała w tył zwrot, wprost do bazy.
//Zgaduję że w bazie jest reszta ekipy.
Właściciel
//Ci, których szukasz? Nie.//
//Ci którzy zostali z tyłu i mieli wybór//
Właściciel
//Yhym.//
Kazałeś iść im do bazy, a wiec tak, właśnie tam ich zastałeś.
-Wiedziałem że zastanę wasze tłuste dupy w bazie. To było do przewidzenia
Właściciel
- Czyli tam, gdzie kazałeś nam iść, szefie?
Właściciel
//Dzięki, mam pamięć sklerotyka i nie pamiętałem, serio.
Uznali czekanie na cholera wie co za głupią opcję, więc jednogłośnie wrócili do bazy.//
//Spoko//
-No a jak! To oczywiste! Dobra, to co chcecie robić?
Właściciel
Wzruszenia ramion mówiły same za siebie.
-Ok. Macie czas wolny, wieczorem wszyscy w bazie
//jak nie masz nic w planach to pomińmy do wieczora//
Właściciel
//KKK.//
Czas do wieczora minął Wam dość spokojnie, w sumie przyjemna odmiana, ale co teraz?
-Dobra. Macie wybór. Idziemy wcześniej spać, lub sprawdzamy Betę.
Właściciel
- A co tam jest niby do sprawdzenia?
Właściciel
- Jak mamy sprawdzić, czy żyją, skoro ich tam nie było? Wejść i grzecznie poczekać, aż wrócą, a jeśli nie, to znaczy, że są martwi?
Podrapał się po głowie
-Dobra jutro sam pójdę
Właściciel
Uznając, że mają wolne, zajęli się rozmowami, grą w karty, spaniem, sprawdzaniem broni i ekwipunku oraz tym podobnymi czynnościami z życia codziennego.
Sam rozkręcił jednego glocka, wyczyścił i skręcił, sprawdził czy działa i powtórzył z drugim
Właściciel
Spałeś całą noc smacznie, budząc się dopiero rankiem.
Codzienna rutyna. Ogarnia się do stanu użytkowego, bierze pistolety i idzie pod "okno"
Właściciel
Dzień jak co dzień: Wszystko się udało, a za oknem cisza i spokój.
Albo gdzieś wyemigrowali albo coś im się stało... Meh, nie jego problem
Wraca i czeka aż się reszta obudzi i przy okazji je śniadanie
Właściciel
Skończyłeś chwilę przed tym, jak wszyscy niemrawo zwlekli się ze swoich posłań.
-Beta najwyraźniej gdzieś spie**oliła. To co mamy robić teraz? Czas na protest?
Właściciel
- Protest? - zagadnął z zainteresowaniem jeden z żołnierzy, ciekaw co to znowu masz na myśli.
-Przeciw muzłumanom w Ziemi Świętej.
Właściciel
- To raczej nie jest priorytet lokalnych władz ani nikogo innego. - zauważył kolejny.
-Ale nasz już tak, deklu! Po to tu przyjechaliśmy!
Właściciel
Nie miał ochoty się o to wykłócać, więc wbił spojrzenie w buty i zamilknął.
-To co? Tak jak przed pandemią? Pod Sejm i wrzeszczeć wniebogłosy aż nas spacyfikują?
Właściciel
Wymowne milczenie było chyba wystarczającą odpowiedzią, podobnie jak groźne pomruki i spojrzenia pod Twoim adresem.
//Ej, Kube, bo chyba się nie zrozumieliśmy co do ekipy. Oni są też fanatycznymi chrześcijaninami, i chcą takich protestów
Właściciel
//Dokładnie, nie zrozumieliśmy się: Oni nie chcą takich protestów, które gówno dają, tylko coś konkretnego. Cokolwiek.//