Stałem sobie na słoneczku całe 5 minut dzisiaj.
W tym czasie zdążyło mi podmienić tekstury karku, uszu i policzków z "to_trup_czy_on_jednak_żyje?" na "musi_czart_jaki_z_piekła". (czytaj jako: w ciągu 5 minut stania na słońcu dostałem poparzenia słonecznego na karku i twarzy.)
Chyba czas zainwestować w krem z wysokim filtrem i jakąś piankę od poparzeń.
Słoneczko mnie chyba nie lubi. ;-;
A co złego wam zrobiło słoneczko?