Odkąd dwa lata temu stary O’Dea wjechał swoim starym motocyklem na „Autostradę do Piekła” by odnaleźć „Schody do Nieba” warsztat przejęły jego trzy córki: najstarsza Harley, środkowa Derbi i najmłodsza Husq. Ta trójka dziewczyn naprawi wszystko co ma lub kiedyś miało silnik, choćby i starszy od nich trzech razem wziętych!

W warsztacie były dwa miejsca na samochody, z czego jeden zajmował aktualnie restaurowany wrak Chevroleta Camaro Z28. Do drugiego mogłaś spokojnie wjechać, to najlepszy sposób by dać o sobie znać.

Amanda zatrzymała się przed warsztatem, z wystającym ze środka japy jęzorem spojrzała na wolne miejsce. Wielka bryka z ubiegłych czasu wydała z siebie dźwięk podobny do żuka, którego owad używa do odstraszania drapieżników, puściła chmarę spalin i ruszyła ku celowi. Jako, że Amanda nie należy do cichych dziewczynek lubiła dawać o sobie głośne znaki. Wysiadła z auta trzaskając głośno drzwiami.
- Ladies and gentlemen, wasza adoptowana siostrzyczka wróciła! - pół wydarciem powiadomiła, pociągnęła nosem i oparła się na oponie gruchota czekając na pogotowie seksualne.

- To po co wracałaś skoro cię adoptowaliśmy? - Usłyszałaś głośny damski głos dobiegający z domu, a przez drzwi prowadzące do warsztatu weszła Harley, jak zawsze ubrana w skórę, glany na małym obcasie i koszulkę jakiegoś zespołu metalowego. Całość dopełniały jej niesamowicie czarne włosy sięgające do połowy pleców.

- Cenię sobie moje przyrodnie siostrzyczki i nie chcę zniszczyć im życia - Rzuciła ze swoim wrednym uśmiechem seryjnego niszczyciela, po czym skrzyżowała luźno ręce na piersiach chwytając dłońmi swoje przedramienia i przeszła do konkretów.
- Olej muszę zmienić, nie chcę zakatować silnika gruchota, stare gówno chodzi jak żuk, a przy siedemdziesiątce czuję się jak kierowca rajdowy. Niby stabilnie, ale zaraz coś je**ie. - Westchnęła głęboko i postanowiła skończyć się oszukiwać. - Och, Harley, moja Harley... nie potrafię ci sprzedać taniej bajery. Przyjechanie tutaj to tylko pretekst, żeby przywlec swoją dupę do miasta i nachlać się jak zawsze.

- Jakie auto, taki kierowca; ty też niby jesteś stabilna, ale w każdej chwili możesz je**ąć. - Pokręciła głową i podniosła klapę silnika. - Ale jeśli znowu nawalona w trzy dupy, będziesz próbowała wjechać na ulicę, to osobiście przestrzelę ci bak. - Powiedziała niemal beznamiętnie.

- Co to za moralne pieprzenie? - burknęła Amanda wybita z rytmu nucenia rockowego kawałka. - Jak chcesz mnie pewność, że nie będę rozbijać się po pijaku pójdź raz nachlać się ze mną. Zapewnię Ci niezapomniane przeżycia. - rozmarzyła się przez chwilę i wróciła do tematu. - Z resztą życie abstynenta jest nudne. Zanim się obejrzysz założą ci krawat i skończysz jako niewolnik w biurowcu. - pociągnęła nosem przechodząc dalej - Dadzą ci małego obsranego boxa, średnią pensje dla patałachów, a najlepsze lata życia ci zlecą, zdążysz spojrzeć za siebie i wywalą cię z roboty, żeby zatrudnić młodych niewolników zapieprzających za połowę twojej wypłaty.

- Jak się dajesz rzucić w sidła korporacji, to robisz to tylko i wyłącznie na własne życzenie. - Powiedziała odkręcając nakrętkę od wlewu i sprawdzając poziom oleju na bagnecie. - Z resztą nie wierze, że porzucisz to swoje robactwo. Za bardzo je kochasz, chyba nawet bardziej niż alko. -

- Nie kocham robactwa, bo je lubię. - burknęła - Kiedyś Ci powiem dlaczego. Jak już znajdziesz sobie męża! Uuuuuu... - przeciągnęła podkreślając swoją ciętą riposte. - Właśnie! - olśniona Amanda przypomniała sobie o reszcie swoich przyrodnich siostryczek - Gdzie jest Derbi i Husq? Moi potencjalni towarzysze syndromu pustej butelki.

- Derbi pojechała do miasta po części do renowacji. - Tu wskazała na remontowany wrak na podnośniku obok. - A Husq jest jeszcze w szkole. Jakoś nie widziałam by któraś z nich była na kacu. -

//Ile Derbi und Husq mają lat?
- Kiedy skończysz z olejem? Strasznie chcę mi się kawy, a wiem, że nie zaproponujesz - strzeliła wyraźnie poirytowana brakiem kofeiny w swoim ciele, po czym zmieniła temat. - W ogóle co sądzisz o SrakLab? Mi to śmierdzi strefą pięćdziesiąt jeden... Chwila moment i będziemy mieli tutaj ufoludków przypominających robaki giganty - zaśmiała się cicho zdając sobie sprawę, że po części mówi o prawdziwej sobie.

- Jak będą mieli kosmiczne silniki pasujące do cadillaca, to nie będę narzekać. - Dolała oleju i zakręciła wlew. - No, proszę cię bardzo. Przy odrobinie szczęścia nie wybuchnie na zakręcie. - Powiedziała prześmiewczo.

//Siostry mają kolejno 25, 23 i 17 lat.

Uśmiechnęła się w swój enigmatyczny sposób na myśl o silnikach kosmicznych. Stanęła w miarę wyprostowana na tyle, ile jej jeszcze dudniący kac w głowie pozwalał i puściła Harley oczko.
- To ile płacę za pogotowie seksualne? - spytała wygrzebując z kieszeni portfel, po którym chodziły mrówki. - Niedługo zrobi mi się w nim prawdziwe mrowisko, heh.

- Normalnie kosztuje dziesięć dolców, ale tobie przysługuje zniżka dla rodziny i przyjaciół. Czyli piętnaście dolców. -

- Ku*ewsko zajebista ta zniżka dla rodziny i przyjaciół, przypomnę Ci o niej jak będziesz czegoś ode mnie chciała np. żeby Ci pożyczyć wibrator... - pokręciła głową i wygrzebała z agresywnym wyrazem twarzy piętnaście dolców. Niechętnie wręczyła pieniądze Harley, wolałaby mieć pięć dolców więcej na piwo niż dać choćby jednego dolara więcej takiej sknerze, ale rodziny się nie wybiera. - Zaproś mnie kiedyś na rodzinny obiadek i znajdź sobie męża. - strzeliła już w nieco lepszym humorze. Wsiadła do kabiny i wyjechała z warsztatu pokazując środkowy palec na pożegnania, skierowała swój ścierwowóz do baru.