//Jako jedyny zacznę od historii. Tak na starcie poinformuję że będzie dość długa :P ponad 13k znaków i prawie 1900 słów//
6. krótka historia ludzkości od początku Nowej Ery do wieku XI
Druga dekada wieku znanego wówczas jako XXI była dla ludzkości przełomowa, jednak nie tak jak oczekiwano. Wojny znów wstrząsnęły światem i po raz pierwszy zagrożenie wojną atomową było realne. Niektórzy jednak w walce o władzę zaciągnęli się za daleko i grozili nie tylko wszystkim narodom, ale również całej planecie. Jednak świat nie posłuchał. Do dziś historycy spierają się czy oddanie się pod władzę tej organizacji nie doprowadziło by do gorszych rzeczy, jednak to co się stało gdy nie zostali wysłuchani z pewnością zostanie zapamiętane jako jedna z najgorszych zbrodni ludzkości. Nie tylko zniszczyli oni środowisko doprowadzając poziom promieniowania na planecie do wielokrotnie większego niż dotąd, ale udało im się wprowadzić zmianę w jej orbicie, sprawiając że ta przechodziła przez pas planetoid (i w dłuższej perspektywie groziła zderzeniem z marsem) sprawiając że śmierć większości życia na ziemi była tylko kwestią lat. Był to jednak początek pierwszego - i być może jedynego zjednoczenia wszystkich narodów świata by razem uratować gatunek ludzki.
Na kilka dni przed obliczonym pierwszym uderzeniem większego ciała w planetę (dzień 0 Nowej Ery) wysłano więc arki. Wszystkie promy i rakiety które tylko udało się wyprodukować udały się w kosmos z większym personelem niż dopuszczalny w normalnych warunkach. Ci, których było na to stać wyruszyli na podróż pojazdami stworzonymi przez prywatne firmy gwarantując sobie miejsce w projekcie. Do reszty uratowanych należeli natomiast ludzie o największych kwalifikacjach i najlepszym stanie fizycznym, z których wszyscy musieli przejść rygorystyczny, ale szybki, trening. Jednak zastosowanie znalazły również pojazdy które nie nadawały się do przewozy świeżo upieczonych astronautów, przenosząc w kosmos setki satelitów które miały stworzyć największą bazę danych o ludzkości, a także dostarczając wielu zasobów które miały pozwolić załodze działać autonomicznie.
Gdy tylko pojazdy znalazły się na orbicie zaczęły tworzenie potężnej struktury wokół ISS, która miała wyruszyć po dokładnie obliczonej trajektorii w stronę Proximy Centauri zakładającej dotarcie tam w przeciągu 80 lat, zbierając przy okazji jak najwięcej surowców z asteroid i komet. Wiele wykorzystanych przy misji technologii miało tam swój debiut, przechodząc wcześniej tylko najbardziej podstawowe testy. Większość z nich jednak zadziałała tak jak przewidywano i liczba osób które zginęły z powodów innych niż starość i choroby była zaskakująco mała (różne szacunki podają od 2 do 7% początkowej załogi).
Mimo problemów z zasobami - a może nawet częściowo dzięki nim - nauka się rozwijała. Najszybszego rozwoju doczekały się szczególnie dwie dziedziny: robotyka i inżynieria genetyczna. Roboty były ocalałym potrzebne by wydobywać surowce i dokonywać napraw oprzyrządowania na w zimnej przestrzeni, a genetyka... Inżynieria genetyczna stała się konikiem ocalałych badaczy. Wszystkie zakazy eksperymentów na ludziach i zwierzętach zostały zniesione w obliczu możliwości zwiększenia szans na przetrwanie. Dość szybko zaczęły się więc eksperymenty mające na celu wspomaganie ewolucji i dostosowanie człowieka. Pierwsze próby były oczywiście nieśmiałe: usunięcie zbędnego DNA nieco zmniejszyło zapotrzebowanie energetyczne komórek przy rozmnażaniu się, a także prawie wyeliminowało szanse na wrodzone mutacje. Później przyszła pora na zwiększanie możliwości ludzkiego organizmu. już 20 lat po wylocie było widać różnice w społeczeństwie, gdzie dzieci nie tylko zaczynały pracować jak dorośli, ale także byli od nich w wielu rzeczach lepsi. Później okres ten nazwano "Pierwszą falą genetyczną". Wkrótce nadszedł także czas na "drugą falę". Tu modyfikacje posunięto znacznie dalej, nie tylko modyfikując istniejące geny i komórki, ale także tworząc nowe. Dopiero wtedy zaczęto rozróżniać zmodyfikowanych jako inne gatunki. Niektórzy potrafili jeść jedynie raz na kilka tygodni dzięki wspomaganiu się fotosyntezą (Później stali się znani z tego że noszą bardzo przewiewne ubrania, lub niemal zupełnie się ich pozbywają), inni dostali większe płuca i skrzela pozwalające im spędzać długi czas pod wodą (zostali szybko docenieni w pracy w okolicach reaktorów nuklearnych i innych miejscach kompleksu które z jakiegoś powodu były zalane wodą), a inni otrzymali dodatkowe zmysły, jak elektrorecepcję (przydatna gdy pracuje się przy przewodach z wysokim napięciem i nie chce się zginąć), czy po prostu znacznie wzmocnione obecne zmysły (np. węch czy słuch). Nie wszyscy oczywiście decydowali się by ich dzieci rodziły się w laboratorium i podczas lądowania wciąż 17% ludzkości nie przeszła (przez całą swoją linię genetyczną) żadnych zmian, a 13% przeszło jedynie drobne modyfikacje związane z eliminacją jakiejś wady wrodzonej. 21% wywodziło się z pierwszej fali i ich rodzina nie przeszła dalszych zmian. Pozostali to oczywiście byli zmodyfikowani "ludzie".
W takich proporcjach rasy ludzkie dotarły do Proximy Centauri B, znanej od tamtego czasu jako Nowa Ziemia. Warunki na planecie były znacznie gorsze niż na Ziemi, jednak hipotezy zostały potwierdzone: na planecie znajdowała się woda. A nawet ku zaskoczeniu ocalałych była tam tlenowa atmosfera. Okazało się że na planecie rozwinęło się życie dość podobne do ziemskiego, choć przez znacznie mniejszą ilość światła działało ono inaczej. Początkowo wydawało się że organizmy na planecie są dopiero na początku swojego rozwoju, gdyż najbardziej zaawansowanymi organizmami zauważonymi po przybyciu pierwszych kolonistów były odpowiedniki naszych bezkręgowców (dokładniej mięczaków). Zmieniło się to jednak gdy jeden z członków ekspedycji został znaleziony martwy. Na jego kombinezonie były ślady ugryzień zwierząt znacznie większych niż dotąd znalezione, a także ślad po jakimś cięciu który przypominał bardziej nóż niż pazury. Wtedy także skojarzono że od ich przybycia zniknęło zbyt dużo dronów górniczych jak na panujące tu warunki. Wkrótce więc w okolicy kolonii pojawiły się patrole uzbrojone w na szybko wyprodukowaną (na podstawie schematów zabranych z ziemi. Ponieważ na statku nie było dozwolone nic tego typu poza taserami) broń. Wkrótce już zauważyły one ruch i w ten sposób upewniono się że na planecie jest jednak coś poza nimi i wspomnianymi już mięczakami i roślinami. Wkrótce znaleziono więc coś, na co ludzkość nie była przygotowana: rasę inteligentnych obcych, którzy nie tylko nie najechali ziemi, ale także byli od ludzi mniej zaawansowani (stosując analogię do ludzkości byliby w średniowieczu) i żyli w górach oraz jaskiniach. Całe szczęście że dyskusje o tym co zrobić z tą informacją nie trwały tyle ile by mogły za czasów sprzed odlotu arki.
Kilka dni po odkryciu spróbowano się z obcymi skontaktować. Miesiąc później udało się rozgryźć zupełne podstawy dwóch z ich języków. Dwa miesiące później odbyły się pierwsze rozmowy z ich przywódcami na temat współpracy między nimi a ludźmi. Negocjacje skończyły się 2 tygodnie później i zakładały że ludzkość podzieli się z nimi swoją technologią i wiedzą, a obcy - którzy sami siebie nazywają Alleri (oczywiście gdyby chcieć to tłumaczyć wyszłoby "człowiek", więc dodano tę nazwę do naszych języków. Tak jak do ich dodano angielskie Human) - dadzą nam ziemie, dostęp do minerałów, niezależność od ich władzy i zagwarantują pokój. Oczywiście nie wszystkie państwa Alleri początkowo przystały na te warunki i kilka rozpoczęło wojnę z ludzkością. Na szczęście wszystkie skończyły się niemal bezkrwawo, jedynie z kilkoma Alleri martwymi i wieloma przerażonymi bronią naszej cywilizacji, a także spowodowaną modyfikacjami sprawnością i wyostrzonymi zmysłami żołnierzy. W ten sposób ludzkość zyskała być może wiecznego sojusznika, bo mimo że teraz nieraz wśród Alleri na Nowej Ziemi pojawiają się opinie że ich oszukaliśmy, ktoś mądry zawsze takim osobom przypomina że bez ludzi być może dopiero teraz byliby na naszym poziomie z tamtego czasu. A kultura Alleri promowała i promuje honor, więc wielu wciąż uważa się za naszych dłużników.
Wracając jednak do ludzkości, gdyż Alleri, ich historii i kulturzę, poświęcę uwagę gdzie indziej.
W czasie gdy prowadzono rozmowy pokojowe narodził się kolejny podział między ludźmi (kolejny po podziale genetycznym). Wiele osób nie chciało schodzić na powierzchnię, a kontynuować swoje życie i być może podróż na Arce. Ostatecznie wytyczyli oni kurs na Gliese 876d, dziś znaną jako Mohse. Od tamtego momentu Arkę przemianowano na Podróżnika. Ciągle usprawniany podróżuje do dziś stronę kolejnych egzoplanet.
//Jakby co to tu się zbytnio rozpisałem nad rzeczami które być może miałyby znaczenie gdybym na nich skończył historię, ale było to zbyt długie, więc to wyciąłem//
Przez następne setki lat nastąpił stosunkowo spokojny rozwój (odbywały się różne wojny, wojny domowe i ataki terrorystyczne, ale nic co pochłonęło by więcej niż kilkadziesiąt tysięcy ofiar), aż do X wieku NE, kiedy to wybuchła pierwsza - i jak dotąd jedyna - wojna między wieloma systemami gwiezdnymi.
W związku z rozwojem technologii FTL czas podróży najbardziej zaawansowanych pojazdów między systemami gwiezdnymi zmniejszył się do znośnych kilku miesięcy. To wówczas postanowiono z powodu 1 000 rocznicy porzucenia Układu Słonecznego wysłać tak ekspedycję i statek kolonizacyjny, który miał skolonizować marsa. Kolonizatorów czekała jednak dość przykra niespodzianka: mars był już zajęty przez ludzi którym udało się przetrwać pod powierzchnią Ziemi. Dlaczego była smutna? Cywilizacja Pierworodnych - jak siebie nazywali po spotkaniu reszty ludzkości - została tak jak kiedyś. Wojny, powstania i inne walki były dla nich wciąż codziennością. Dodatkowo mieszkańcy marsa w większości pamiętali walkę o miejsce w bunkrach w czasie gdy ziemia przechodziła przed pas planetoid. Wielu miało wyrzuty o to że 1 000 lat temu zostawiono ich przodków na zniszczonym globie. Przybyszy przywitano więc gorąco - z pomocą broni plazmowej. Z ich statków Pierworodni odzyskali technologię FTL i ponownie się zjednoczyli pod wodzą przywódców dwóch ówcześnie największych religii - islamu i kościoła katolickiego - na świętą wojnę z resztą ludzkości. Jak już w roku 0 pokazała nam historia, ludzie gdy się zjednoczą są zdolni do wyjątkowo szybkiej produkcji pojazdów kosmicznych. A Pierworodni już dawno przenieśli swoje wojny w kosmos, nieraz nawet bombardując wroga z orbity.
Wkrótce potężne okręty wyposażone w potężne uzbrojenie energetyczne i działa elektromagnetyczne wysokiej mocy wyruszyły do ludzkich planet, szerząc niepowstrzymany terror przez rok. Wówczas zaczął się kontratak na Pierworodnych który rozpoczął prawdziwą wojnę. Do dzisiaj 6 z 58 ówczesnych planet zajętych przez ludzi jest niezdatna do życia z powodu wykorzystania na nich broni chemicznej. Mimo że do tamtego momentu tworzyliśmy i niszczyliśmy całe ekosystemy z wielu powodów, nigdy nie robiliśmy tego na taką skalę.
Aż do tamtego momentu nikt nie pamiętał o okrutności wojny. Dlatego właśnie już po trzech latach walk udało się doprowadzić do pokoju. Jednak nie zmieniło to nastawienia Pierworodnych, a reszcie ludzkości przypomniało jak niebezpieczni mogą być ekstremiści. To być początek Drugiej Zimnej Wojny. Od tamtego czasu pokój już nigdy nie mógł zostać uznany za coś pewnego.
Jednak nie tylko nastawienie do wojny się zmieniło. Nastąpiły dalsze podziały wśród ludzkości. Niektóre podgatunki ludzi oddzieliły się od innych. Stworzyły własne państwa, zaczęły się same zbroić.
Ostatnie pogwałcenie traktatów miało miejsce jedynie kilkadziesiąt godzin temu. "Zieloni" - czyli najbardziej odizolowany od reszty gatunek, wyróżniający się możliwością życia nawet przez kilka miesięcy tylko dzięki wodzie z minerałami, dwutlenku węgla i światłu, oraz zwiększonej inteligencji (w stosunku do "zwykłych" ludzi) w odpowiedzi na naruszenie granic zajętego przez nich układu gwiezdnego przejęli wysuniętą placówkę Pierworodnych. Ponieważ Pierworodni uważają że zmodyfikowany genetycznie człowiek jest wart mniej niż zwierzę hodowlane, a Homo Herba (nazwa powstała częściowo jako żart, ale przyjęła się nawet w środowisku naukowym) są uważani za najbardziej zmodyfikowanych (a przynajmniej najwidoczniej przez całkowicie zieloną skórę) to właśnie te dwie frakcje walczą ze sobą najczęściej. O ile "Zieloni" żyją w społeczeństwie w którym większość osób wie o wszystkim co robi rząd, o tyle u Pierworodnych oficjalnie nie ma żadnych konfliktów.
Jestem pewien że kiedyś historycy znajdą dla tego okresu jakąś inną nazwę i spędzą lata dyskutując o tym jakie popełniliśmy błędy. Jednak nie powinny akcji ludzkości oceniać osoby które nie mogły ich nigdy doświadczyć.
Dlatego właśnie to spisuję. Pierwszy i przy odrobinie szczęścia ostatni - gdyż nie życzę tego losu innym - kronikarz "Podróżnika".
Telegraficzny skrót
ludzie uciekli z ziemi przed apokalipsą.
poznali mniej zaawansowaną rasę obcych.
rozwijali się.
wrócili do układu słonecznego, gdzie okazało się że niektórzy przetrwali pod powierzchnią planety.
ci którzy tak przeżyli mieli urazę do reszty i zaatakowali ich.
rozpoczęła się straszna wojna, która skończyła się zimną wojną trwającą do teraz.