Moderator
Obóz "Rębaczy" nie jest stały, ponieważ narażałoby to najemników na łatwiejsze wytropienie ich kryjówki. Dlatego nierzadko przenoszą się w inny rejon, cały czas skryci w gęstwinie lasów rosnących od Białej Grani, przez Woragię, po Rushwig. Chociaż w rejony stolicy Gryfitów nie pchają się bez jakiegoś przymusu, bo znacznie łatwiej wpaść tam w ręce władz i skończyć na szubienicy.
Niemniej sam obóz zapewnia najemnikom podstawową wygodę, a nawet stanowi namiastkę samowystarczalnej wspólnoty. O ile ktoś oczywiście lubi załatwiać potrzebę w krzakach, myć się tylko w okolicach rzek i strumieni i ma świadomość, że każde wyjście poza obóz może zakończyć się spotkaniem z wilkiem, albo innym dzikim zwierzem.
Moderator
Kliv właśnie spał rozmarzając o swoich młodzieńczych pragnieniach, gdy poczuł na twarzy łaskotanie. Nie mogło się ono wydawać tylko imitacją wytworzoną przez nocne mary, więc szybko się obudził. Wszelkie obawy jakie dotychczas wysnuł rozbiły się o bardzo logiczny i prosty powód tego łaskotania - porannych promieni słonecznych, jakie przebiły się przez warstwę gałęzi w lesie.
Właśnie wstawał nowy dzień w Ferenthirze, ale chłodne powietrze przebiło się przez warstwę skór, jaką otuloną był młodzieniec w swoim legowisku. Jeśli nie chce marznąć musi się rozruszać. Ale wstawanie nie jest takie proste, gdy słyszy się piękne kwilenie ptaków nad swoją głową, a bądź co bądź - skromne, ale miękkie - posłanie mile grzeje w pośladki. Tylko w pośladki.
Chłopak wstał i otarł oczy - Długie spanie daje szanse takim sku*wielą jak Rike - Sprawdził cały sprzęt jaki miał i czy nic mu nie znikło bo wiadomo jak to jest w takiej grupie. Po czym wyszedł i przybliżył się do jednego z żarzących ognisk po czym wrzucił tam polano by znów móc się ogrzać
//Jak coś to Rike jest największym gnojkiem z całej bandy, silnym i głupim. Takim co najwięcej gw**ci i szabruje zaporzyczyłem go z książki\\
Moderator
Gdy przez nikogo niezauważony Kliv właśnie chciał wrzucić polano do dogasającego ogniska poczuł na karku lodowate, kościste palce, które zacisnęły mu się na szyi i podniosły w górę. Nie mógł ani się wyrwać, ani stwierdzić kto dokładnie go złapał i dlaczego. Jednak na te dwa pytania zaraz uzyskał odpowiedzi.
- Co ty robisz, mały gówniaku? - syczący głos przywoływał na myśl jadowite węże. Jednak Kliva nie pochwyciła olbrzymia żmija, a Epainal - brązowołuska przedstawicielka rasy Nagów. Jedno z czterech ramion nadal trzymało młodzieńca, drugie natomiast wyszarpało z jego dłoni polano, powodując przy tym nieco bólu, gdy szorstka kora zadarła miękki naskórek.
- Idiota - odezwała się po chwili Epainal, a w jej głosie można było wyczuć pogardę i rozdrażnienie. Przeczuwała, że Kliv nie zrozumie za co został schwytany, dlatego wprost mu to wyjaśniła:
- Nie rozpalaj ognisk na nowo, gdy są wygaszane!
Po czym upuściła Reinfortha prosto na ziemię i ruszyła w swoją stronę zająć się prywatnymi sprawami. Zapewne próba jej śledzenia, czy coś w tym rodzaju może się źle skończyć.
Otrzepał się z kurzu i spojrzał w jej strone rozwścieczony - Zmiennociepła suka - Powiedział bardziej do siebie niż kogokolwiek innego. Roztarł obolałą szyje i ruszył na obchód obozu aby się rozgrzać zaczynając od kierunku przeciwnego do kierunku nagii.
Moderator
Aktualnie obóz utkwiony był głęboko w czeluściach borów porastających Ferenthir, lecz niedaleko przepływał strumień i można było nawet usłyszeć szum prącej żywo przed siebie wody. Oczywiście jeśli się człowiek przysłucha. Namioty i legowiska najemników były z grubsza skupione wokół większego od innych namiotu herszta "Rębaczy". Wszystko zostało zakamuflowane z grubsza gałęziami w celu ukrycia obozu przed niepożądanymi oczami. Z daleka się to sprawdzało, a jeśli ciekawski i głupi gap zbliżyłby się za blisko, to już nikomu o obecności "Rębaczy" nie doniesie. Kliv robiąc obchód nie był przez nikogo zaczepiany czy zatrzymywany, a wręcz przeciwnie - mógł sobie bez problemów patrzeć co robią inni.
Poszedł nad pobliski strumień po czym umył ręce i twarz w zimnej wodzie. Kiedy skończył rozgrzał się troche i odszedł gdzieś, gdzie w spokoju mógł sprawdzić, przeczyścić i wymienić zużyte części w swoich pistoletach w oczekiwaniu aż obóz się przebudzi i herszt wyznaczy im jakieś zadanie.
Moderator
// Nie pędź aż tak bardzo. Nad strumieniem chciałem wprowadzić ci pewien smaczek, ale że postanowiłeś go odrzucić... cóż twoja strata... //
//Kiedy piszesz tak długue posty aż głupio napisać tylko "poszedł nad strumień, umyć się" \\
Moderator
Dobrym miejscem na przegląd techniczny arkebuzerek jest udostępniony dla wszystkich fragment obozowiska, gdzie rezyduje Halm Thorn - Nord w podeszłym już wieku, ale ogromną wiedzą dotyczącą kowalstwa. I posiadający uraz do wszelakich form Technomancji, a więc i do Hanka - drugiego ze speców od utrzymywania sprzętu "Rębaczy" w jak najlepszym stanie. Krasnolud w przeciwieństwie do Norda posługuje się przy tym właśnie Technomancją, przez co pomiędzy dwoma mężczyznami panuje cicha wojna. Dlatego ten drugi naprawy wykonuje w swoim namiocie nie potrzebując zbyt wiele miejsca.
Poszedł do namiotu krasnoluda - To znowu ja hank, nie obrazisz się jak pożycze troche części żeby utrzymać jakoś te skarbeńki? -
Moderator
// Aj, chyba źle zrozumiałeś mój opis. Hank siedzi w namiocie bo używa Technomancji - czyli nie potrzebuje narzędzi. Natomiast Nord to rasowy kowal i u niego znajdziesz tradycyjne wyposażenie kowala + parę rzeczy ekstra. Co prawda kuźni, ani paleniska nie uświadczysz, ale narzędzia to ma :P //
//Myślałem że hank ma więcej małych dupereli\\
Poszedł do kuźni przywitał się z kowalem po czym rozpoczął przegląd i drobne naprawy.
Moderator
Kowal odparł młodemu szybkim skinieniem głowy i wrócił do swojej pracy - czyli delikatnego ostrzenia jednego z mieczy. Natomiast Kliv zasiadł na paru skórach stanowiących siedzisko i mógł przystąpić do przeglądu swoich Arkebuzerek. Szybkie oględziny wykazały, że w lufie pozostało nieco resztek niespalonego prochu, co może się zemścić w przyszłości. Ale to tylko kwestia wyczyszczenia. Nieco większy problem natomiast pojawił się w mechanizmie spustu jednego z pistoletów. Kliv mógł to zignorować, po prostu naciskając nieco mocniej na spust, lecz kto wie, czy wtedy Arkebuzerka się nie zatnie w środku walki? Mógł też coś na to poradzić, ale wpierw musiał dokładniej zbadać przyczynę przycinania.
Najpierw przeczyścił lufe po czym wyjął bęben i go również dla pewności przeczyścił po czym rozkręcił osłone by dokładnie obejrzeć mechanizm spustu. Postarał przeczyścić go z zanieczyszczeń wymienić zardzewiałe fragmenty i na końcu potraktować go smarem. Po tych czynnościach sprawdził czy spust działa poprawnie.
Moderator
Spust zadziałał wręcz perfekcyjnie, dając świadectwo dobrze wykonanej pracy. Jednak Kliv nie miał czasu by nacieszyć się sukcesem, bo usłyszał tętent końskich kopyt. Dobrze niósł się po lesie i z każdą chwilą stawał się coraz bardziej głośny, zwracając na siebie uwagę niemalże całego obozu. Co to mogło być? Szpieg? Wątpliwe, ale wcale niewykluczone.
Kliv złożył pistolet i obydwa załadował po czym schował do skórzanych kabur przy pasie. Zaczął powoli iść.w strone dźwięku rozglądając się za wychodzącymi braćmi.
Moderator
Inni członkowie "Rębaczy" także ruszyli w kierunku dźwięku z bronią gotową do użycia, napiętymi łukami, załadowanymi pistoletami, umysłem gotowym do wykreowania ognistego pocisku. Czuć było napięcie i gotowość do ataku, gdy nagle:
- Magmarok! - wykrzyczał konny jeździec. Doskonale wam znana komenda spowodowała, że wszyscy opuścili broń i wrócili do poprzednich zajęć. Szykuje się zadanie, bo właśnie przybywa posłaniec z nowym zleceniem.
Kliv poszedł na plac przed namiotem herszta, to tam wygłaszał on wszystkie plany i zadania. W milczeniu usiadł gdzieś z boku i czekał na przyjście dowódcy.
Moderator
Minęło dobrych kilka minut, gdy rozległo się hasło, które w niewiarygodnie krótkim czasie zebrało wszystkich najemników na placu przed namiotem herszta. Tam ujrzeli swojego przywódcę, który nadal się nad czymś głowił, ale po zebraniu się wszystkich, odezwał się donośnym głosem:
- Witajcie, towarzysze i towarzyszki. Dzisiejszy dzień będzie zapewne od tej pory wielbiony w naszych pieśniach, ponieważ nadarza się szansa, by cały Ferenthir usłyszał o naszej odwadze i potędze!
// Chcesz opisać herszta, czy sam mam to zrobić? //
//A opisuj\\
Podszedł bliżej by dobrze usłyszeć herszta.