[Krainy Sprzymierzone.: Morze.]

Temat edytowany przez Erotta - 11 grudnia 2016, 18:16

Avatar Erotta
Właścicielka
Kyralia, Elyne, oraz Lonmar to najbardziej aktywne handlowo państwa w całych Krainach Sprzymierzonych. Kupcy, oraz handlarze przewożą swoje towary na różnorakie sposoby - Drogą lądową, spuszczając towar niewielkimi łodziami wraz z nurtem większych rzek, bądź poprzez drogę morską, czyli tę najbardziej popularną i najszybszą. Taki rodzaj transportu jest jednak ryzykowny, zważywszy na to, że coraz częściej pojawia się pewien dość istotny problem w postaci pijawek morskich, przyczepiających się do burt i zatapiających statki, oraz żeglujących po morzach piratów, grabiących dobytek i biorących ludzi w niewolę, by następnie sprzedać ich w Sachace po okazyjnej cenie. Nigdy nie wiesz, kiedy będziesz mieć pecha, a piraci nie atakują tylko i wyłącznie, jeśli mają do czynienia z magami, a ci dość rzadko wypływają w rejsy.

Avatar Erotta
Właścicielka
Post startowy użytkowniczki Creep-chan~!

Wczesnego ranka Yukari został niespodziewanie obudzony przez pośpieszne kroki i nawoływania na pokładzie statku, znajdujące się dokładnie nad wspólną kajutą jego, oraz trzech innych żeglarzy, których nieobecność była aż nadto widoczna. Statek kołysał się łagodnie w rytm fal, a osoba wprawna w żeglowaniu mogłaby z łatwością stwierdzić, że ich wysokość wskazywała na otwarte morze. Nie dopłynęli zatem jeszcze do Kyraliańskiej Przystani, celu ich podróży, ani nawet nie wpłynęli na słodkie wody szerokiej rzeki Tarali... Więc skąd to poruszenie? O tak wczesnej porze mogły być to albo morskie pijawki, wielkie czasami jak goriny, przyczepiające się do burt statku i swym ciężarem przeważające pokład aż do momentu, gdy statek zatonie, albo piraci. Statek nie zdawał się być ani trochę przechylony, więc druga opcja była bardziej realna...

Avatar Creepy_Family
Yukari odgarnął fioletowe włosy z twarzy i podniósł się dosyć szybko. Rozejrzał się po kajucie i westchnął z irytowaniem, stwierdzając, że żaden z żeglarzy nie kwapił się do tego, by i jego obudzić. Szybko ogarnął swój strój i czym prędzej ruszył w stronę wyjścia na zewnątrz To naprawdę mu nie pasowało... Piraci? Szczerze to wolał już te pijawki. Chociaż to i to było strasznie głupie. Westchnął, karcąc się w myślach za to, że za dużo rozmyśla nad czymś nieistotnym.

Avatar Erotta
Właścicielka
Na pokładzie zastał spore poruszenie. Wielu żeglarzy kręciło się nerwowo po pokładzie, ustawiając działa, roznosząc broń do ewentualnej samoobrony i rozmawiając o czymś strasznie poddenerwowanie. Do ich statku zbliżał się inny, o wiele szybszy i większy od ich, ze znajomą banderą na maszcie... Piraci! -Yuka! No nareszcie, długo zamierzałeś jeszcze drzemać!?- podbiegł do niego Taner, drobny blondyn o wielkich, fiołkowych oczach, będący jednym z tych, z którymi Yukari dzielił kajutę. Bez zbędnego ostrzeżenia wcisnął mężczyźnie w ręce pozbawioną pochwy szablę. -Trzymaj! To miał być krótki, zajmujący ledwie dwa dni odcinek między Elyne a Kyralią, więc nikt z nas się nie przygotował na atak! Na pewno przejmą nasz statek!- jęknął z przejęciem, zerkając w stronę nadpływającego okrętu. I raczej miał rację - Nawet liczebnie załoga tamtego statku miała nad nimi przewagę! Czy mieli w ogóle szansę się przeciwstawić?

Avatar Creepy_Family
Yukari skrzywił się lekko i mruknął coś pod nosem. Delikatnie przejechał palcem po szabli. - Za dużo ich. Warto ryzykować stratami śmiertelnymi...? - to pytanie raczej skierował do samego siebie ale kto tam wie? Westchnął cicho i rozejrzał się wokoło patrząc na przejętych żeglarzy. W pewnym sensie piraci sami mogli pozabijać ich wszystkich jeżeli by chcieli. Bitwa, poddanie się... Na śmierć każde może wyjść. - Taner a ty jak myślisz, lepiej się bronić czy po prostu poddać? - zapytał dosyć beznamiętnie. Zdmuchnął włosy z twarzy i z lekką powagą zaczął przyglądać się blondynowi.

Avatar Erotta
Właścicielka
Przez moment na twarzy rozmówcy odmalowało się zaskoczenie, jednak po przetrawieniu treści pytania przywołał na nią taką lodowatą, niezachwianą pewność siebie, że aż mogło zmrozić krew w żyłach. -Piraci albo zabijają, albo biorą do niewoli, Yuka. A uwierz mi, znałem kilku niewolników i wiem, że śmierć jest znacznie lepsza od tego. Walcząc istnieje pewna, aczkolwiek niewielka, szansa zwycięstwa. Poddanie się to porażka na miejscu, o wiele bardziej haniebna niż śmierć podczas bitwy. A wszystko jest lepsze od poddania się i zostania niewolnikiem, co do tego nie mam wątpliwości!- powiedział dobitnie, po czym zerknął w stronę nadpływającego statku piratów. -Idę załadować kule do dział. Bądź w pogotowiu, w razie, jakby dokonali abordażu...- powiedział, po czym udał się w kierunku tej burty, przy której inni żeglarze już szykowali armaty. Okręt piracki przybliżył się na tyle, że słychać już było krzyki i wyzwiska piratów, w dość nieurodziwych słowach wrzeszczących do nich, żeby się poddali, bo w walce i tak dadzą dupy i tylko się ośmieszą. Może mieli racje? Na pewno nie uważał tak ani Taner, ani kapitan, którego właśnie w tej chwili Yukari dostrzegł na dziobie statku, spoglądającego wzrokiem wypranym z emocji na nadchodzące niebezpieczeństwo. Kapitan Erend, młody, obiecujący żeglarz z wysp Vin o jasno-brązowej karnacji i srebrnym, metalowym spojrzeniu. Jego długie czarne włosy rozwiewał wiatr, w momencie, w którym zwrócił się do swoich ludzi, z determinacją godną szlachetnego samobójcy. -Ognia!- zawołał po Vindońsku, a dziesiątki dział wypaliło, ciskając pociski w kierunku nadpływającego okrętu piratów i dziurawiące go niczym sito. Piraci jednak nie przejęli się tym zbytnio, każdy z osobna wykonał zamach i... Niebo nagle przecięło kilkadziesiąt haków abordażowych z lecącymi za nimi solidnymi linami. Piraci dokonali abordażu!

Avatar Creepy_Family
Yukari przyglądał się temu wszystkiemu z niemal stoickim spokojem. Sam w sumie uważał, że lepiej bronić się do samego końca. Założył kosmyk włosów za ucho i lekko wyprostował szablę, czekając na to, co ma się stać. Uważnie przyglądał się hakom abordażowym. Cóż miał zrobić? Poprostu przygotowywał się do odparcia ataku piratów.

Avatar Erotta
Właścicielka
Spora część żeglarzy natychmiast zabrała się do przecinania lin, zrzucając kilku piratów wprost do morza, jednakże zanim udało im się przeciąć jakąś znaczącą ilość, piraci dostali się na statek. Kapitan Erend, nadal stojąc na dziobie statku, położył dłoń na rękojeści swojej szabli, samemu również gotując się do odparcia ewentualnego ataku na jego osobę. W jego oczach widać było taką determinację, że Yukari przypomniał sobie ich pierwszą rozmowę, kiedy kapitan stwierdził, iż morze to jego jedyny świat, a statek - jedyny dom. I jest gotów o niego walczyć, aż do ostatniej kropli krwi, a w razie czego pójść z nim na dno. Na to wyglądało, że Erend wcale nie rzucał wówczas słów na wiatr. Piraci rzucili się do ataku, krzyżując szable i miecze z orężem żeglarzy. Pełne zapalczywości krzyki obu stron, oraz szczęk broni skutecznie zagłuszyły wówczas dźwięk rozbijających się o burty statku fal, a krew żeglarzy na zawsze poznaczyła deski pokładowe. Nim jeden z piratów, rosły, czarnoskóry mężczyzna, rzucił się na Yukę z mieczem, żeglarz zdołał dostrzec kapitana, zaciekle walczącego z dowódcą piratów. Był naprawdę zdolny w fechtunku! Ale czy to miało szansę wystarczyć? Pirat atakujący Yukari zamachnął się nań, jednakże widać było, iż robił to w taki sposób, by go co najwyżej zranić – nie zabić. Czyż Taner nie wspominał coś o tym, że piraci biorą jeńców do niewoli? Wyglądało na to, że i tym razem mieli taki zamiar...

Avatar Creepy_Family
Skrzywił się lekko i odsunął się, tym samym unikając ciosu. Swoją szablę trzymał w gotowości, by w każdej chwili móc sparować cios mężczyzny. Oczywiście nie skupiał się tylko na tym, który go atakował, miał oczy dookoła głowy. Że też im się to przytrafiło. Tyle jego przyjaciół tutaj polegnie... Starał się uśmiechnąć, jednak na jego twarzy pojawił się tylko grymas niezadowolenia. Bacznie obserwował napastnika, czekając na jego kolejny cios.

Avatar Erotta
Właścicielka
Mężczyzna wykonał pchnięcie, celując Yukari prosto w brzuch, tak, że ten musiał się cofnąć, żeby uniknąć trafienia. Mężczyzna wpadł prosto w silne łapska jakiegoś wielkiego, umięśnionego mężczyzny, jak łatwo się było domyślić - pirata. Nieznajomy złapał go jedną ręką w okolicach klatki piersiowej, otaczając go ramieniem i zakleszczając w niedźwiedzim uścisku, pod którego wpływem Yuka aż wypuścił z dłoni szablę, a drugą przydusił mu lekko szyję, a że był dużo wyższy od fioletowo-/różowo-włosego, Yukari niemalże natychmiast stracił grunt pod nogami, co spotęgowało uczucie podduszenia. Pirat nie trzymał go jednak długo, gdyż w następnej chwili cisnął nim o maszt, a gwałtowne zetknięcie z jego twardą powierzchnią momentalnie odebrało mu oddech, podczas gdy przed oczyma stanęły mu gwiazdy. Poczuł smak krwi w ustach i powoli zaczął tracić przytomność, jednak nadal mógł obserwować bitwę i widzieć, że... Żeglarze zdecydowanie przegrywają. Dostrzegł też kapitana, przytrzymywanego przez trójkę mężczyzn, z ostrzem na gardle. Przywódca piratów mówił coś do Erenda, z szyderczym uśmieszkiem na ustach, jednakże Yukari nie był w stanie wyłapać konkretnych słów, a jedynie paskudny rechot pirata. Zobaczył Tanera, jak jedna z nielicznych kobiet z załogi piratów wypycha go za burtę... I powoli zaczynał tracić świadomość, jednakże wciąż miał zdolność klarownego myślenia i obserwacji. Choć nie na długo! Na więcej niż kilka minut mężczyzna nie miał co liczyć...

Avatar Creepy_Family
Wypluł krew, która nazbierała mu się w ustach. Starał się chociaż troszeczkę podciągnąć, by się podnieść. No cóż, przeliczył się z tym, gdyż nie mógł się nawet poruszyć zbytnio. Syknął coś po Vindońsku i zmrużył lekko oczy. W końcu otworzył je i starał się jak najwięcej zobaczyć. Skrzywił się. Taner... Erend... Czemu i jego od razu nie zabili? Przecież niczym nie wyróżniał się na tle tych niedawno zabitych żeglarzy. Z tego co mówił blondyn, Yukari wolał zostać zabity ale chyba nie było mu to dane...

Avatar Erotta
Właścicielka
Kapitan Erend na razie również pozostał przy życiu, jednakże w pewnym momencie jego rozmowy z przywódcą piratów, chyba powiedział o słowo za wiele, gdyż na twarzy jego rozmówcy wykwitła niepohamowana wściekłość. Złapał czarnowłosego za szmaty i pchnął na dziób statku, tak, że ten prawie wypadł za burtę, jednakże ze swoim refleksem żeglarskim z łatwością przytrzymał się krawędzi okrętu i udało mu się zachować równowagę. Pirat zamachnął się na niego z pięścią, wykorzystując jego chwilę nieuwagi i trafiając go prosto w twarz. Brodacz wrzasnął coś na Erenda po Sachakańsku, czego Yukari jednak nie dał rady przetłumaczyć, mimo tego, iż znał podstawy tego języka. Musiało to być pewnie jakieś przekleństwo, bo w następnej chwili dowódca piratów zaczął kopać leżącego, z taką siłą, że ten niemalże zakrztusił się krwią, jednak utrzymał pełną świadomość. Pirat pochylił się nad nim z szyderczym uśmiechem na ustach i coś do niego powiedział, jednak mina mu zrzedła, kiedy młody kapitan ostatkiem sił splunął mu krwią w twarz, po czym uśmiechnął się promiennie i dopiero wówczas udzielił odpowiedzi. W tym momencie powieki zaczęły zbyt ciążyć Yuce i mógł już tylko słyszeć odgłosy towarzyszące kolejnym uderzeniom, oraz sporadyczne jęki bólu, należące nie tylko do Erenda, ale i do reszty załogi, która również - srogo przegrywała. Ostatnim, co Yukari usłyszał przed utratą przytomności był krzyk Tanera, którego owa kobieta w końcu jednak wypchnęła za burtę... Później nastała ciemność.

//Zmiana tematu na Sachakę, konkretniej Pustkowie. Zaraz zrobię temat.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku