Właścicielka
Zastał dość zatłoczoną salę, w której unosił się zapach alkoholu, oraz kobiecej perfumy. Za ladą dostrzegł barmana, starannie polerującego kufle, a przy barze siedziała dwójka napakowanych typów, rozmawiająca z piękną, młodą dziewczyną o kruczoczarnych włosach, która jednak wyraźnie nie była nimi zainteresowana. Gdzieś w kącie sali jakiś pijoczek sobie usnął z nogami na stole... No dzień jak codzień! Prawie udało mu się przejść niezauważenie przez lokal, ale wtem ktoś położył mu dłoń na ramieniu. Jakaś kobieta... -Gareth! Kolego, chcesz nas tak szybko opuścić!?- rozpoznał roześmiany głos Merlin, nieco od niego starszej sąsiadki z pokoju obok, mieszkającej wraz z dwoma równie pięknymi jak ona siostrami. Kiedyś umawiał się z jedną z nich i... Nie skończyło się to dla niego zbyt dobrze. Merlin, Derlin i Kerlin znane były z łamania serc mężczyznom i on dobrze o tym wiedział, a i tak dał się skusić jednej z nich na wspólny podwieczorek przy race. Skończył z prawie pustą sakiewką, oraz wielkim odciskiem dłoni na buzi. Ałć. Wracając, Merlin miała długie niemal do pasa, czerwono-rude włosy i wielkie, niebieskie oczy, a twarz usianą delikatnymi, pomarańczowymi piegami, które nadawały jej tylko uroku. Oszałamiająco piękna. I powabna. A jej ciało... Aż ciężko opisać słowami to, jak bardzo przypominała ideał nawet pod względem figury, smukłości, kształtów, oraz biustu! Błękitna, zwiewna sukienka do ziemi i łososiowej barwy, ręcznie tkany sweterek w formie bolerka za to nadawały jej także niewinnego charakteru. Na twarzy miała lekkie wypieki, co świadczyło o tym, że miała z dwa czy trzy kieliszki wypite... -Kerlin pytała się co u ciebie! Martwi się, bo dawno cię nie widziała. Derlin też jest ciekawa, co u ciebie słychać... Zastanawia się nawet, czy słusznie cię rzuciła?- dodała pogodnie i pokazała mu na stolik, przy którym dostrzegł dwie inne postacie, wspomniane siostry. Kerlin, piękność o drapieżnej urodzie, długich, czarnych włosach, oraz szczerozłotych oczach, ubrana w czarną suknię z kwiecistymi dekoracjami. Z charakteru wyzywająca i ponętna, o skłonnościach flirciarskich. Derlin, nie dość, że nieziemsko ładna, to jeszcze inteligentna i oczytana. Miała równie długie co u jej sióstr, słonecznikowo-blond włosy i bystre, srebrne oczy, którymi chłodno spoglądała na świat. Wyrachowana intelektualistka, znająca się na prawie każdej dziedzinie, jednak tak do bólu perfekcyjna, że nieraz ochrzaniała go o byle gafę, kiedy byli razem. Ach, te dziewczyny... Nic dobrego zadawać się z jedną. Zadawać się z całą trójką zakrawa na balansowanie na granicy przepaści między piekielną otchłanią, a ziemskim rajem. -Dosiądziesz się do nas?- zapytała z uśmiechem, któremu aż żal byłoby odmówić.
//Nie dramatyzuj, to psuje całą akcję. A moja zemsta będzie powolna i przemyślana...
Nie odczujesz jej do czasu, aż pojawią się jej konsekwencje. Ale postaci tak od razu nie zabiję.