Przechodząc przez Uniwersytet mijali kolejne grupki studentów, tak samo jak tamci nowicjusze, kłaniających się przed Jude z szacunkiem, oraz kilku magów, pełniących funkcje nauczycieli, którzy zbyt pochłonięci swoimi sprawami pozdrawiali go jedynie krótkim skinieniem głowy. Cassimir nowicjuszy traktował po prostu jak powietrze, a przechodząc obok magów tylko na moment się zatrzymywał, by wykonać pośpieszny ukłon i iść dalej. W końcu doszli do wyjścia z głównego korytarza i znaleźli się w rozległej sali wejściowej, w której środku znajdował się mniejszy budynek Rady Gildii. W zasadzie, Rada stała tam o wiele wcześniej niż Uniwersytet i kiedyś była jedynym budynkiem na terenie Gildii, jednak wraz z upływem czasu i wzrostem liczby magów (a zatem i zapotrzebowania na pomieszczenia, w których mogliby się pomieścić), cała reszta została dobudowana i jakoś tak wyszło, że okrągły, kamienny instytut niejako otoczono dziś posiadającym sławę drugiego z najokazalszych (zaraz po królewskim pałacu) budynków na terenie całej Kyralii budynkiem dziś służącym za Uniwersytet. Gabinet administratora znajdował się prawie dokładnie nad nimi, po lewej od korytarza. Na piętro prowadziły między innymi rozmaite klatki schodowe, które mijali wcześniej po drodze, jednakże z sali, w której się właśnie znajdowali, na górny korytarz prowadziła para schodów paradnych, idąca lekkimi półkolami po obu bokach sali. Jak wiele osób zauważało, gdy pierwszy raz przestąpiło próg Gildii - już same te schody robiły niesamowite wrażenie, marmurowe, a miejscami również szklane, misternie rzeźbione i trzymające się między sobą na tak cienkich elementach, że dawno powinny się same zawalić pod własnym ciężarem. Nie stało się tak jednak dzięki ich konstruktorowi, który jako pierwszy wynalazł i zastosował wtłaczanie magii do skał i kamieni, co sprawiło, że owe schody stały solidnie i nawet nie groziły zawaleniu od dobrych kilkuset lat! Nie dość, że wyglądały imponująco to jeszcze pod względem technicznym, oraz czysto fizycznym ich istnienie było po prostu
niemożliwe! Ale czyż magia również taka nie była z logicznego punktu widzenia?
//Ekhem... Masz tutaj mapę Imardinu, w Informacjach też dostępną. Jak myślisz, gdzie mieszka?
Choć w sumie Imardin jest duży, więc tak z pół godziny/czterdzieści-pięć minut pojedzie...
I znów przepraszam za słabą jakość tekstu i doprawdy przydługawą paplaninę o tych schodach.
Po prostu w książkach zostały one tak genialnie opisane, że nie potrafię tego ubrać w słowa...