Znajdujący się na samym końcu korytarza pokój to nic innego niż siedziba Chidieber. Jako że pokój po tylu latach spędzonych w szkole jeszcze nigdy nie zaznał innego właściciela niż Chidie, panowała tu atmosfera niezwykle odpowiadająca właścicielce pokoju, która, znudzona wszystkimi uroczystościami rozpoczynającymi nowy rok szkolny, nie wychodziła z niego przez dłuższy okres czasu. Na dwóch prostopadłych ścianach widniały duże, niemal sięgające podłogi plakaty, które przedstawiały misterne cuda współczesnej architektury, na które tak bardzo lubiła się wpatrywać, szczególnie gdy nie miała nic do roboty. Chidieber zmieniała je od czasu do czasu, kiedy mogła już z łatwością przywoływać w umyśle obraz każdego budynku.
W rogu pokoju tkwiły dwie, niezbyt duże szafy, kredens, biurko z najpotrzebniejszymi rzeczami, a nad nim obszerna biblioteczka, która posiadała w sobie najulubieńsze księgi Chidie.
Koło drzwi znajdował się jej największy skarb. Gwoździe, z niezwykłą starannością równomiernie przybite do ściany, na swoich wątłych barkach niosły ciężar sporej ilości różańców, które mieniły się tysiącami kolorów. Każdy był inny, niepowtarzalny - wszystkie były wykonane z kunsztem, który tak bardzo zadziwiał Chidie. Wpatrywała się w nie z nieskrywanym zafascynowaniem, niecierpliwie poprawiając rękawiczki. Równomierne tykanie zegara jednak obudziło ją z zachwytu i sprowadziło na (nie)ziemię.
Hmm, ile czasu już minęło od rozpoczęcia kolejnego roku? - pomyślała, zakładając kaptur na czaszkę. Pewnie dostatecznie dużo, żeby wyjść ze swojej nory i poznawać nowych, dopiero co przyjętych kandydatów. Może już nawet udało im się odwiedzić salę przydziałów i zostać wybranymi do danej klasy? Założę się, że żaden z nowych nie został Vitanem. W poprzednim roku też tak było. Zaśmiała się cicho. Bycie Vitanem nie należało do najłatwiejszych ról, ale jej to odpowiadało. Od dawien dawna uwielbiała pomagać innym, więc nawet nie udawała zdziwienia, gdy została wybrana akurat do tego celu.
Znowu wybudziła się z rozmyśleń. Nie dając sobie czasu na ponowne rozważania, ostrożnie otworzyła drzwi, puszczając przelotne spojrzenie tysiącom koralików, i wyszła z pokoju, delikatnie zamykając za sobą drzwi. To będzie ciekawe - pomyślała, robiąc pierwszy krok w przód, zostawiając swój pokój za sobą.