Niegdyś wspaniałe miasto, a obecnie... Łagodnie można to nazwać "miejscem kontrastów."
Jednak jego mieszkańcy wolą określenie "Największa, zawszona, radioaktywna dziura w tej części Europy, gdzie wszystko chce Cię zabić."
Zacznijmy najpierw od kontrastów:
Stara, zabytkowa i przedwojenna zabudowa sąsiaduje z bunkrami, wielkimi twierdzami będącymi też luksusowymi pałacami i ruinami.
Natomiast na obrzeżach miasta i poza nim małe chatki, gospodarstwa i slumsy stoją w cieniu fabryk i zakładów przemysłowych.
Skąd to wszystko? Otóż w mieście nie ma wielu nieumarłych, Ghuli, demonów czy innych monstrów, więc ludzie chętnie się tu osiedlają. Co większe grupy wyżej wymienionych są skutecznie eliminowane przez lokalne frakcje, które zbudowały właśnie te bunkry, twierdze i zakłady zbrojeniowe.
Otóż Ruch Naukowy założył tu wiele fabryk produkujących broń (od noży i pistoletów, przez działa i moździerze, a na amunicji, broni maszynowej i lekkich pojazdach opancerzonych i tankietkach skończywszy).
Całe miasto podzielone jest na dzielnice, które kontrolują różne frakcje.
Pierwszą dzielnicą jest ta należąca do RN i ZA. Jest tam najbezpieczniej, nie ma co liczyć na spotkanie z jakimś potworem. Zagrożeniem może być wybuch w jakiejś fabryce lub napaść przez żołnierzy ZA, którzy są tu swoistymi panami i mogą właściwie wszystko.
Dzielnica obejmuje wszystkie tereny wokół Wilna, a także około czterdzieści procent całego miasta.
Druga dzielnica znajduje się w centrum. Tam już łatwiej o potwory i bandytów, ale władzę sprawuje tam MZP. Swoje koszary, warsztaty dla kilku transporterów i czołgów oraz inne ważne budynki zgrupowali wokół więzy zegarowej, na której ustawili dwa działa przeciwlotnicze Flak kalibru 20 mm i tyle samo dział Flak 40 mm. Ochrony dopełniają działa przeciwpancerne Boforsa, a także zasieki z drutu kolczastego. Pozostałe rejony centrum są regularnie odwiedzane przez żołnierzy Zgrupowania Powstańczego, którzy tępią zagrożenia i werbują w swoje szeregi ocalałych. Całość zajmuje około dwadzieścia pięć procent miasta.
Ledwie dziesięć procent zabudowy zajmuje Sierp i Pistolet. Są to głównie slumsy i tereny blisko wsi. Tam najłatwiej im o werbunek, jednak są często narażeni na ataki bandytów i większych grup potworów.
Piętnaście procent przypadło na ruiny i nieużytki, jednak nawet tam ktoś rezyduje. A mianowicie bandyci i gangi, którzy zajmują się zabijaniem monstrów, a także napadami na cywilów i patrole innych frakcji. Ci pierwsi dają im korzyści materialne i czystą przyjemność, drudzy uzbrojenie, amunicję i pancerze.
To też na pograniczu wszystkich czterech dzielnic znajduje się najciekawszy obiekt w mieście - zdrobniale określane mianem Zoo.
Żyją tam zmutowane zwierzęta, głównie nietoperze przenoszące różnorakie choroby, lwy, tygrysy, wilki i niedźwiedzie o zwiększonej sile, wytrzymałości czy inteligencji, będące prawie na szczycie układu pokarmowego. Jeśli prawie, to co jest na szczycie?
Otóż Croco. Jak można sądzić po nazwie, jest to krokodyl. Jednak w wyniku mutacji zwiększył swe rozmiary z czterech metrów do ponad dwunastu. Jest to drapieżnik szczytowy, rasowy ludojad i stwór zdolny zgnieść w szczękach motocykl.
Nikt nie zapuszcza się do Zoo dobrowolnie, bo to niemal pewne samobójstwo, ale podobno gra jest warta świeczki, gdyż można tam znaleźć wiele ciekawych rzeczy. Jakich? Kiedyś wysłano tam oddział niemieckich komandosów z DC-17. Żaden nie wrócił, więc ich broń musi gdzieś tam być...
SIP i bandyci wspomagają się nawzajem, choć nieoficjalnie. ZM i RN walczą razem przeciwko MZP.
Ciekawa sytuacja miasta, sprawia, że wielu ludzi tu ciągnie, głównie najemników.
Jednak w lasach w okolicy podobno żyją dziwne monstra, stwory i potwory. Większość uważa je za wynik działania mrocznych mocy. Choć są tacy, którzy sądzą, że Ruch Naukowy maczał w tym palce...