No tak jakoś mnie naszło. Dawno nic nowego nie wstawiałem.
Rozkmina związana z Rewolucją Francuską. Można pominąć wstęp i przejść od razu do ostatniego akapitu.
Jedną z przyczyn Rewolucji były cholerne nierówności społeczne. 2% Francji było w ch*j bogate (arystokracja, kler) a pozostałe 98% - nie tzw stan trzeci. (W zależności od podręcznika te dane mogą też być podzielone w stosunku 1 do 99 lub 3 do 97. Ja zostanę przy 2 do 98, bo to i tak szczegół).
Oczywiście przyczynami był też głód, bieda, złe prawo (np 40 lat więzienia za wygwizdanie arystokraty) i inne, trochę mniej ważne rzeczy.
Zostanę jednak przy tej nierówności. Wynikała ona oczywiście głównie z przewagi zwrotu od kapitału (r) nad wzrostem (g) (r wynosiło 4-7% a g 0.01-0.03%). Co powoduje akumulacje kapitału i tak dalej...
Jednak okazuje się (a ekonomiści udowodnili to dopiero w 2013), że w sumie to prawo tworzenia nierówności działa niezależnie od ustroju. To znaczy - nie musi być formalnej arystokracji, żeby po upływie długiego (80+ lat) czasu społeczeństwo stało się nieegalitarne.
I co się okazuje - w 1913, w przededniach 1 wojny światowej, pomimo obalenie arystokracji etc. Okazało się, że podział majątku jest w sumie mniej-więcej taki, jak w 1789.
To jest 1% najbogatszych posiadał 70% majątku w kraju, następna 9% posiadało 20% majątku, a kolejne 90% ludzi posiadało 10% majątku.
I wojna światowa, Wielki Kryzys a później II Wojna Światowa przetasowały majątki i zmniejszyły nierówności (to znaczy biedni zostali biedni, a bogaci przestali być bogaci).
Jednak od II wojny światowej znowu następuje akumulacja kapitału (r wynosi między 4-5%, a g rosło do 1970 kiedy wyniosło 2,4% i od tamtej pory spada). Ponadto badania pokazują, że stosunek majątków dąży do sytuacji z 1789 oraz 1913. (udział najbogatszych 1% cały czas rośnie, obecnie wynosi około 40%, w zależności od kraju. Natomiast najbogatsze 10% posiada 60-70% w zależności od kraju i ciągle rośnie).
Nierówności zatem zapowiadają się być na podobnym poziomie. JEDNAK co ważne rzeczą, która różni nasze społeczeństwo od społeczeństwa z tamtych lat jest to, że najbiedniejsze 50% nawet jeśli jest biedne to i tak jest dużo bogatsze, niż biedni w 1789, czy w 1913. W tamtych czasach bieda=głód, dziś nierówności rosną do podobnych rozmiarów ALE zarówno biedni i bogaci mają dużo więcej.
Myślę, że raczej obiektywne byłoby stwierdzenie, że w 1789, czy 1913 nierówności były złe. Ponieważ 2-10% miało dużo, a wielu z 90-98% głodowało. Dziś jednak, mimo iż proporcje "obrzydliwie bogaci-biedni" zbliżają się do tamtych to nikomu (przynajmniej w Europie) nie grozi głód.
Jaka jest Wasza opinia na ten temat? Czy obecny stan jest sprawiedliwy, czy niekoniecznie? I dlaczego?