Właściciel
Jest to grupa kilkunastu fabryk i magazynów które stanowią naczelne źródło dochodów dla całego miasta. Dość powiedzieć że pracuje tutaj prawie dziesięć procent populacji miasta! Jest tu produkowane wszystko, parowozy, sprzęt kuchenny, konserwy, woda sodowa, linie produkcyjne i wiele więcej. Trudno znaleźć w tym mieście dom całkowicie pozbawiony sprzętu wyprodukowanego w tych zakładach.
Właściciel
- Co poradzisz. - Stwierdził beznamiętnie i popędził konie. Po chwili wyjechaliście z terenu rezydencji i byliście już w drodze ku dzielnicy fabrycznej.
Po dwóch kwadransach byliście już w fabryce. Setki dymiących kominów tworzyły industrialny las, będący symbolem tej dzielnicy. Timmy zaparkował dorożkę przed dawną fabryką Smitha.
- Poczekaj tu mój chłopcze jakiś czas, załatwię to co trzeba załatwić i zaraz wracam -. stwierdził do kierowcy schodząc na chodnik, zaraz po tym ruszył wprost do drzwi budynku -.
Właściciel
- Oczywiście panie Leoncouer.
Powiedział wyciągając zza płaszcza dzisiejszą gazetę. Drzwi były otwarte a w środku był niesamowity wręcz harmider. Setki robotników uwijały się przy długich jak pociąg liniach produkcyjnych. Na balkonie pomieszczenia służącego za biuro machał do ciebie pan Smith.
Ruszył do niego od razu, dobrze sobie znaną drogą którą przecież przedzierał się już tak często.
Właściciel
Po paru chwilach byłeś już w pomieszczeniu biurowym gdzie z wyciągniętą ręką powitał cie Smith. - Leo przyjacielu! Co cię sprowadza w moje skromne progi?
- To co zawsze, to co zawsze -. uścisnął jego dłoń po czym przeszedł do spraw najważniejszych -. Otóż chcą ode mnie kilku bardziej siłowych rzeczy których produkcję chciałbym ci wyznaczyć.
Właściciel
- Dobrze, siadaj proszę. - Wskazał na krzesło przy biurku a samemu usiadł na swoim fotel. - No powiedz, czego ci potrzeba.
Usiadł więc i rozwinął przed swym znajomym kilka planów części które będą mu potrzebne po czym wytłumaczył jak je zrobić.
- I to tyle, niektóre z nich złożę później u siebie bo będą wymagać specjalistycznej obróbki ale resztę powierzam tobie.
Właściciel
- Będą do odebrania najpewniej jutro, a rachunek dam dostawcy. - Spojrzał się jeszcze raz na plany. - Zgaduję że to urządzenia dla Poutauxa, co nie?
- Inne produkuje bardzo rzadko .- odpowiedział lekko przekrzywiając głowę w bok-. Chociaż i zapewne na coś mógłbym się medycynie przydać bo zobacz co utworzyłem -. położył na biurku przed sobą malutki flakonik z fioletowym płynem -.
Właściciel
Smith podniósł tajemniczy flakonik i obrócił go w ręce. - A cóż to za dziwna substancja?
- Trucizna, niesamowicie silna - jej opary są niemalże zabójcze a zważywszy na to że noszę maskę z filtrami dla mnie prawie bezpieczna .- odparł po czym dodał na uspokojenie -. A i proszę się nie martwić, jest bardzo dobrze zapieczętowana..
Właściciel
- I co to ma do medycyny, oni tam raczej próbują ludzi uratowac niż dobić. - Zaśmiał się delikatnie odkładając flakonik.
- W tym rzecz że po krótkich badaniach udało mi się też stworzyć serum które całkowicie niweluje efekty trucizny .- odpowiedział z nutką dumy w głosie -. Wydaje mi się że jeśli broń przestanie się sprzedawać, w co nawiasem nie wierzę to jakoś odnajdę się w tym.
Właściciel
- Miejmy jednak nadzieję że do tego niegdy nie dojdzie. - Zasmiał się krótko i wstał.- Miło było cię spotkać Leo. Wybacz mi, ale mam bardzo dużo pracy
- Oczywiście, oczywiście -. założył więc na głowę kapelusz który zdjął podczas rozkładania planów i podniósł laseczkę którą zostawił przy drzwiach pomieszczenia, gdy to zrobił ruszył w stronę swojej dorożki -.
Właściciel
Timmy gdy tylko cię zauważył schował gazetę w płaszcz, a gdy wsiadłeś do dorożki zapytał - Gdzie teraz panie Leoncoeur?
- Do Klubu Obserwatorów Timmy, dostałem od nich zaproszenie więc wypadałoby odpowiedzieć.- odparł znowu dodawszy do swego głosu cień dumy -.
Właściciel
- O cholercia, gratuluje! To nie byle co zostać obserwatorem. - Powiedział swoim typowym pozytywnym tonem głosu i popędził konie.
- Też się tego nie spodziewałem, otóż siedziałem dzisiaj w pracowni zastanawiając się nad nowym projektem gdy Jully przeszkodziła mi w badaniach chociaż każdego upomniałem żeby tego nie robić. Ale przyniosła ona listy z takimi wieściami że aż sam zapomniałem co miałem robić .- lekko się zaśmiał -.
Właściciel
- Jully taka jest że potrafi namieszać człowiekowi w głowie. - Zaśmiał się krótko, a po chwili wyjechaliście z dzielnicy zostawiając fabryki za sobą.
Patataj! Zmiana Lokacji!
Właściciel
- Zbyt wiele się teraz dzieje żeby ta zdzira śmierć mnie dopadła.. a jeśli zapuka do moich drzwi to przywitam ją wszystkim co najgorsze.- odparł -. No, ale Timmy wracając do tematu. Jedziemy do pana Smitha !
Po chwili dotarliście pod znaną ci dobrze fabrykę. Jak zawsze słychać z niej było miarową pracę i dźwięk taśmy produkcyjnej.
- Tak więc wiesz co robić, ja zaraz wracam .- stwierdził zeskakując z dorożki i szybkim krokiem ruszając w dobrze sobie znanym kierunku - wprost do biura pana smitha -.
Właściciel
Musiałeś po raz kolejny pokonać całą fabrykę, ale udało ci się dotrzeć pod drzwi biura.
Tak więc z grzeczności zapukał do nich, po czym powoli wszedł do środka
- Dzień dobry, Panie Smith.- stwierdził -.
Właściciel
Smith właśnie wypełniał jakieś dokumenty, lecz gdy cię zobaczył uśmiechnął się. - O, witaj Leo. Co cię sprowadza?
- Chciałem spytać jak tam moje rzeczy, tak to mógłbym je od razu naczelnikowi dostarczyć..- stwierdził
Właściciel
- Zrobieone i zapakowane. - Stwierdził z uśmiechem. - Skrzynia czeka na dole, dam komuś znać by ci ją zapakował.
- Dzięki za pomoc, przy takich rzeczach ręczne robienie zajęło by mi troszkę czasu..
Właściciel
- Ależ nie ma problemu! - Stwierdził. - Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
- Ale tak czy siak dziękuję ! I jeśli będzie pan czegoś potrzebował to proszę się do mnie od razu zwrócić .- zawołał miłym głosem -.
Właściciel
- Nie zapomnę! - Stwierdził radośnie.
- No dobrze, skoro pan mówi że wszystko jest załatwione to ja już będę szedł się tym wszystkim zająć żeby wrócić do domu szybciej..
Właściciel
- Oczywiście, do zobaczenia Leo. -
Gdy wróciłeś do dorożki musiałeś poczekać raptem minutę, aż dwóch mężczyzn przywiąże szkrzynie na dach wozu.
Tak więc zajął od razu swoje miejsce i od razu zagadał do Timmiego
- Teraz do Rochenoir, trzeba to dostarczyć Naczelnikowi.
Właściciel
- Aye aye. - Powiedział i zakasłał. Dorożka ruszyła przedzierając się przez zatłoczoną ulicę.
Święty mikołaj w sierpniu? Zmiana Lokacji!