Właściciel
Największy, najstarszy i najlepszy szpital w całym mieście. Leczy się tutaj setki pacjentów bez względu na ich majątek czy pochodzenie, co często sprawia kłopot arystokracji której stan jest zbyt ciężki by przenieść ją do szpitala uniwersyteckiego.
Właściciel
- T-tak jest. -- Odpowiedział i wyszedł z łazienki, a następnie przeszedł przez drugie drzwi przy prysznicach.
Korytarz póki co był pusty. Doktor starał się iść spokojnie, ale widać że był zdenerwowany.
Jean szła za nim wręcz beztrosko. Gotowa była na wszelkie fortele, jakich mógł dopuścić się jej od-niedawna-przewodnik.
Właściciel
Kilka kroków później byliście na skrzyżowaniu dróg. Z prawej był korytarz prowadzący do reszty szpitala, a z lewej były schody do kostnicy i tam właśnie udał się Wostok.
A Jean wciąż szła za nim.
Właściciel
W końcu dotarliście do kostnicy. Na ścianach było pełno charakterystycznych lodówek w których trzyma się zwłoki.
- No i, gdzie to jest?... - Zapytała, rozglądając się.
Właściciel
Bez słowa podszedł do jednej z lodówek stojących w kącie i otworzył ją. W środku były zwłoki jakiegoś Niskiego wąsatego lorda z poderżniętym gardłem. On się tym nie przejął i otworzył ukrytą szufladkę w której była teczka wypełniona jakimiś dokumentami.
Nie czekając na dalsze posunięcia doktorka popchnęła go na bok tak, że aż przewrócił się na ziemię, po czym złapała za teczkę i przejrzała ją, w celu sprawdzenia, czy to właśnie są dokumenty, których szukała.
Właściciel
To była twoja pełna dokumentacja. Zawierała wszystkie informacje, od chwili gdy przybyłaś do laboratorium, aż do chwili w której uciekłaś.
- Doskonale... - Mruknęła pod nosem, po czym, zależnie od rozmiarów teczki zatknęła ją sobie za paskiem, albo zwyczajnie złapała w rękę, a następnie postawiła stopę na klatce piersiowej leżącego obok naukowca. - Masz dziesięć sekund, żeby zacząć się tłumaczyć z tego, co mi zrobiłeś, albo zaraz będziesz tutejszym lokatorem. - Wysyczała ze z trudem hamowaną wcześniej odrazą.
Właściciel
- Ja zajmowałem się jedynie przeszczepami organów, na te zmodyfikowane. Nie zgłębiałem się szczególnie w działania przeprowadzane przez innych członków zespołu! - Odpowiedział śmiertelnie przerażony.
- Kiepskie wytłumaczenie. Dam ci jeszcze jedną szansę i tym razem wymyśl coś lepszego, chyba, że życie ci niemiłe. - Pochyliła się nieco nad naukowcem, wypowiadając te słowa.
Właściciel
- Co chcesz jeszcze wiedzieć! - Wykrzyczał prawie przez łzy. - Modyfikiwałem gotowe organy, a potem ci je przeszczepiałem dbając by nie było odrzutów! - W tej chwili do sali weszła pielęgniarka. Na widok tej jednoznacznej sytuacji pobiegła z krzykiem w głąb szpitala.
Nie zwróciła uwagi na pielęgniarkę. Za to nachyliła się jeszcze bardziej, niemal wsadzając filtr swojej maski w twarz mężczyzny. - Chcę wiedzieć, co wam strzeliło do głowy, żeby robić mi coś takiego?! Jak mogliście w ten sposób mnie skrzywdzić?! Gadaj! - Krzyczała.
Właściciel
- Chcieliśmy stworzyć nadczłowieka który będzie w stanie pokonać te cholerne potwory Fleischa! Modyfikowaliśmy kilka osób ale ty jako jedyna przetrwałaś wszystkie eksperymenty! - Z jego oczu leciały łzy.
Wyprostowała się i pokręciła głową z rezygnacją. - To bez sensu... Nie masz za grosz współczucia. Tak samo, jak reszta z nich... - Rzekłszy to postawiła mu stopę na twarzy tak, że pięta znajdowała się na szyi, a następnie nacisnęła tak, by skręcić naukowcowi kark.
Właściciel
Usłyszałaś cichy trzask i doktor momentalnie zmarł. Zapewne ochrona budynku już zbliżała się do kostnicy.
Westchnęła i ruszyła w kierunku wejścia do kanałów, z którego tu przybyła.
Właściciel
Jest za wcześnie... Zmiana Lokacji!