Ďało się tam słyszeć muzykę:
youtu.be/DFvy94GXsj0
Pełno było tam róźnych oprychów. Jeden z nich pił piwo, a na podłokietnikach jego krzesła siedziały jego prywatne niewolnice, których jedynym ubraniem była krótka spudnica i złote blaszki przykute do ich sutków i łączące się z łańcuchem oplatającym rękę pijącego, gdzieś w rodu dwóch z bandytów się napieprzało po mordach, jeszcze gdzieś indziej siedziała dwójka kanciaźy i grała w karty, w innym rogu tawerny stał dziwny jegomość ubrany na czarno tak, źe nie było widaç nawet jego twarzy, tylko jedno oko wystawało spod kaptura. Miał on przy sobie kuszę i średniej długości ostrze. Za szynkwasem pracował prawdopodobnie wyźszej kasty zbir, miał on przy sobie cerbera.