Dlaczego mój rywal..?

Avatar hejtojaoliwia
To się wydarzyło, kiedy pierwszy raz grałem w Pokemon Ruby. Dostałem tą grę na urodziny od mojego dziadka. Kiedy zobaczyłem kartridż moje oczy aż zaświeciły, a w brzuchu poczułem motylki.


Natychmiast ruszyłem do mojego pokoju i szukałem gameboy'a. W końcu znalazłem różową konsolkę GameBoy SP. Nie pamiętałem, co zrobiłem ze zwykłym, więc byłem zmuszony grać na tym. Włożyłem dyskietkę do urządzenia, po czym je włączyłem. Cały czas chichotałem z radości. Byłem taki podniecony nową grą, że nie dałem rady dotrwać do końca intra i bardzo szybko je pominąłem, tylko po to, żeby jak najszybciej móc zacząć grę. Wybór startera nie był prostym zadaniem, bo uwielbiam wszystkie te stworki! Ostatecznie jednak zdecydowałem się wziąść Treeko. Ten pokemon wygląda jak jaszczurka, a ja lubię takie. Nazwałem go Leafy.


Po jakimś czasie gry, dotarłem do Fallarbor Town. W moim składzie byli Leafy (Grovyle), Ziggy (Linoone), Alumi (Skarmory) i Zero (Dustox). Poszedłem prosto na Route 114; I wbiegłem w kępkę trawy, gdy nagle natknąłem się pokemona. Myślałem, że to kolejny Nuzleaf. Byłem w błędzie. To była Zangoose! Strasznie się ucieszyłem, bo jest to mój ulubiony pokemon!


Unikała niemal każdego rzuconego w jej stronę pokaball'a, ale wiedziałem, że muszę ją mieć! Zdecydowałem się użyć Greatball'a. Za trzecim razem w końcu się udało! Byłem z siebie strasznie dumny! System zapytał mnie, czy chcę jej nadać imię. Wybrałem "tak" i nazwałem nowego stworka "Berry". Uznałem że to dobry wybór.


Trenowałem Berry intensywniej niż inne Pokemony. Była na pierwszym miejscu w moim składzie. Mieliśmy dużo zabawy. Byłem pewien, że z nią i resztą moich podopiecznych szybko przejdziemy tą grę.


Kilka dni później dostałem Pokemon Sapphire. Miałem nadzieję zdobyć mojego ulubieńca i w tej grze, jednak tym razem był to Zangoose płci męskiej. W tej grze ostatecznie również dotarłem do Route 114 i spróbowałem znaleźć tegoż Poka. Zamiast niego, nawinęło mi się równie interesujące stworzenie. To był Seviper. Nigdy wcześniej go nie widziałem. Był piękny. Wysłałem do walki Mudkipa. NIe atakowałem, tylko cały czas rzucałem ball'ami. Cały czas skubaniec się wyrywał! W końcu rzuciłem w niego jednym z UltraBalli i... nareszcie się udało! Berry nareszcie miał kogoś to towarzystwa! Nazwałem nowy nabytek "Fang". Byłem bardzo szczęśliwy!


"Tak!" Krzyknąłem radośnie.

Całą drogę przeszedłem z Fang'iem. Byłem już przy siedzibie Elite Four, gdy nagle zostałem zatrzymany przez tekst na dole ekranu.


"Dlaczego już mnie nie używasz?"


Trochę się zdziwiłem. Kto to powiedział? Zignorowałem to i wszedłem do budynku. Nagle zostałem zatrzymany. Nie mogłem się ruszyć. Zupełnie jakby przedemną pojawiła się niewidzialna ściana. Nie wyglądało to na cutscenkę. "Co jest?" pomyślałem. Pojawił się następny tekst: "Proszę, użyj mnie zamiast Fang; Czy jeszcze mnie kochasz?" Byłem skołowany.


Doszło do mnie, że to Berry do mnie mówiła... Wszystkie Pokemony kochałem równie mocno! Miłość jest nieskończona, prawda? Nie chciałem zmieniać lidera w moim składzie... Berry już raz pokonała Elite Four... Teraz była kolej Fang'a.


Szepnąłem cicho: "Przepraszam Berry... Ale tym razem pozwól Fang'owi to zrobić."


Następny tekst na ekranie sprawił, że na prawdę sie przestraszyłem.


"Nie kochasz mnie już?! Bardziej kochasz mojego rywala?! Co on ma, czego ja nie mam?!"


"Rywala?" pomyślałem. "Fang nic jej przecież nie zrobił!" Minęło kilka sekund, a na ekranie pojawiła się kolejna wiadomość.

"Kochasz go bardziej?"

To było pytanie z opcjami tak/nie.


Wybrałem "nie". Za odpowiedź otrzymałem wielokropek. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Byłem już zmęczony. Zapisałem grę, wyłączyłem gameboy'a i schowałem pod łóżkiem.


Następny dzień był jednym z tych, których nigdy nie zapomnę. Po pobudce włączyłem grę. Intro było niepokojące. Początkowo, tak jak zwykle moja postać jechała na rowerze ale... niebo było czarne, a trawa była w krwistoczerwonym kolorze. Przede mną pojawiła się Berry, po czym zaczęła mnie śledzić. Kliknąłem "B" żeby pominąć intro.


W tym momencie znów wydarzyło się coś dziwnego. nie zostałem odesłany do menu. Przeniosłem się bezpośrednio do gry. Niebo tak samo jak w intrze było czarne, a w trawie były krwawe ślady. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Otworzyłem menu mojej drużyny. Jedynym pokemonem była Berry. To było na prawdę niepokojące... Gdzie byli inni? Gdzie się podział Fang? To było szalone! Sprawdziłem statystyki Berry. Jej obrazek wyglądał przygnębiająco... Na prawdę, nie wiedziałem dlaczego...


Zacząłem przeszukiwać teren w pobliżu. Zauważyłem że nie byłem przed siedzibą Elite Four, ale na jakimś polu. Nie było tam żadnej muzyki. Chciałem sprawdzić na mapie gdzie jestem ale... mapy nie było w plecaku. Znalazłem za to "Ostry Ząb", w kolorze ciemnoczerwonym. Miałem wrażenie, jakbym widział go już wcześniej, ale gdzie? Myślałem przez długi czas, jednak nic nie przychodziło mi do głowy.


Wędrowałem po polu bardzo długo. Wydawało mi się jakby trwało to całe godziny. W końcu natknąłem się na coś. To była Zangoose. Chciałem się z nią skontaktować, jednak gdy moja postać do niej podeszła, usłyszałem płacz. Nagle na ekranie pojawiła się animacja rozpoczęcia walki. To co zobaczyłem mnie przeraziło... Zangoose była strasznie pokiereszowana. Na całym ciele miała zadrapania. Wokół jej lewego oka był obleczony bandaż, natomiast prawe było szaro-żółte. Najbardziej przestraszyły mnie czerwone kły w jej paszczy. Wyglądały one podobnie do tego, który miałem w plecaku.


Na ekranie pojawił się tekt:

"Berry chce walczyć"


"To nie możliwe! Berry przecież jest w moim zespole! Nie mogła od tak uciec!" Nagle na dole ekranu znowu poawił się tekst:


"Czy kochasz mnie teraz..? Zabiłam wszystkie Seviper'y które mogły stanąć między nami..! Miałam być Pokemonem numer jeden! Kocham cię mistrzu!"


Poczułem zimne dreszcze wędrujące od mojego karku w dół... Za chwilę znowu dostałem wiadomość:


"Czy jesteś ze mnie dumny?! Możemy znowu być partnerami! WIem że jest ci smutno z powodu Fang'a, więc jego ogon i kły stały się częścią mnie! Powinno ci się polepszyć!"

Poczułem że łzy napływają mi do oczu...


Mój słodki Fang... Został zabity, a Berry przeszczepiła sobie jego członki... tylko po to, żebym używał jej w walkach... Chciałem wyłączyć grę, ale coś poszło nie tak...


Nagle w tle zaczęła grać muzyka z Lavender Town. Ujrzałem więcej tekstu:

"Fang jest częścią mnie! Nie cieszysz się że to zrobiłam?!"

Znów poawiła się możliwość tak/nie. Wybrałem "nie" i niemal natychmiast zacząłem płakać... Nigdy nie powinienem był tego robić... W odpowiedzi otrzymałem kolejny wielokropek...


Berry zaczęła mnie atakować. Użyła na mnie "slash". Moja postać wydawała się nic sobie z tego nie robić. pojawił się kolejny tekst:

"Sprawię że mnie pokochasz!"

Powtórzyła atak.

"Jestem twoim ulubionym Pokemonem! Kochaj mnie!"

Nie wiedziałem, co robić, po prostu oglądałem, bezradnie...


Po jakichś trzech kolejnych atakach moja postać straciła przytomność. Berry zaczęła się szaleńczo śmiać. Po chwili odzyskałem przytomność oraz kontrolę nad grą. Postanowiłem sprawdzić moją drużynę. Były tam moje pokemony ale... Martwe... Wszedłem w statystyki Fanga... Byłem w szoku gdy zobaczyłem że jego ogon jest oderwany, a z rany cieknie krew... Fang... Mój ukochany Fang... Następnie sprawdziłem Alumi... Jej skrzydła również były wyrwane a nogi, złamane...


Następny był Rain... Podzielił los swoich poprzedników... Nie mogłem tego znieść... Wyłączyłem okienko drużyny i zacząłem iść po czarnej przestrzeni. Dostałem kolejną wiadomość:

"Chcesz zobaczyć jak teraz wyglądam?"

Znowu tak/nie.


Wybrałem "tak"... Nigdy... Nigdy nie powinienem był tego robić..! W ogóle gdy zaczęło się robić dziwnie nie powinienem był kontynuować tej gry..! Niestety, jest już za późno... Nagle Berry pojawiła się przedemną... Widziałem co ze sobą zrobiła... Przyszyła płetwy Rain'a do boków swojego ciała... Z jej pleców wystawały zakrwawione płetwy Alumi... A z pyska wystawały kły Fang'a... Otrzymałem kolejną wiadomość...


"Nie możesz się mnie pozbyć! Za bardzo cię kocham! Spójrz! One są teraz częścią mnie! Czy mnie kochasz? Powiedz mistrzu! Jestem twoim ulubieńcem?!"


Próbowałem wyłączyć grę ale konsola nie reagowała. Miałem tylko jedno wyjście... Szybko zbiegłem do piwnicy. Ze starej szafki wziąłem młotek i wróciłem do mojego pokoju.


"Przepraszam Berry..." Po moim policzku spłynęła łza... Uderzyłem w GameBoy'a... To był koniec... Płakałem jak małe dziecko...


Berry nie była zła... Kochałem ją... Była moim ulubionym Pokemonem, ale musiałem to skończyć... Zebrałem wszystkie fragmenty potłuczonej konsolki i wyrzuciłem do śmietnika.


Tej nocy nie umiałem zasnąć. Cały czas słyszałem w głowie krzyki moich podopiecznych, które zostały brutalnie pozbawione swoich członków. Słowa Berry ciągle przeszywały moje myśli...


Minęło już kilka lat, ale wciąż nie chcę grać w Gry takie jak Shapphire. Przeniosłem się na gry na DS'a jak Diamond, Pearl, Platinum. Mam nadzieję że już nigdy nie spotkam żadnego Zagnoose'a...

Avatar
Konto usunięte
SŁODKO

Avatar tombraider100
Fajna historia mroczno- słodka .

Avatar
Konto usunięte
Ktos da bingo czy ja mam zrobic?

Avatar
Konto usunięte
PSmith15 pisze:
Ktos da bingo czy ja mam zrobic?

Zdjęcie użytkownika Konto usunięte w temacie Dlaczego mój rywal..?
O to ci chodzi?

Avatar
Konto usunięte
No i dziękuję

Avatar
Konto usunięte
Do usług. Polecam się na przyszłość.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar TheBDQJP
Właściciel: TheBDQJP
Grupa posiada 8212 postów, 748 tematów i 712 członków

Opcje grupy Lubię się bać

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Lubię się bać