Księżyc Jowisza o sentymentalnej i gospodarczej wartości dla androidów. Wydobywa się tu metale ziem rzadkich oraz prowadzi badania nad eksploatacją energii wulkanicznej. Gdyż tych tutaj nie brakuje. Pomimo ciężkich warunków na stale stacjonuje tu około 3,5 miliarda androidów.

//Sentymentalnej?

//Tak, tutaj odbył się holocaust w wykonaniu robotów//

Prom z androidami na pokładzie wchodził na orbitę księżyca. Ten prezentował się dość marnie w porównaniu do Trytona, Ganimedesa, czy chociażby ludzkich światów, ale przy odrobinie szczęścia będzie nieco bezpieczniejszy.

Czekał na lądowanie.

Lądowanie nastąpiło. Statek wleciał do hangaru poprzez kilkukilometrową śluzę i zaparkował pomiędzy innymi.

Czekał na rozkazy lub cokolwiek tego typu.

Rozkazów nikt nie wydał. Drzwi się otworzyły i androidy zaczęły przez nie wychodzić.
- Pewnie nas jeszcze wezwą do broni, o ile sytuacja się nie uspokoi - powiedział CFB001, oznajmiając dość oczywisty fakt

W takim razie wyszedł i zaczął rozglądać się. Sprawdził czy dron za nim idzie.

Hangar był pełen androidów czy to wychodzących z nowo przybyłych statków, czy to przeszukujących przybyszy. I owszem, dron za nim podążał. Jeden z mundurowych do nich podszedł.
- Numer identyfikacyjny poproszę

Podał swój prawdziwy numer identyfikacyjny.

- Och, android wojenny? Wszystkie jednostki bojowe maja się stawić w garnizonie miasta. Widzę, że dron także jest uzbrojony.
- CFB001. I tak, potrafię walczyć - poinformował robot

-Rozumiem - odszedł w stronę garnizonu miasta.

Miasto było może nie tyle mniej okazałe, co bardziej praktycznie zaprojektowane niż te europejskie. Korytarze były ciasne i ponure. W końcu jednak wraz z dronem dotarli pod wejście do garnizonu.