Opuszczona wioska, która została wybita - nikt nie wie dla czego, ponieważ została zapomniana i nawet jej nie ma na mapach, a jest w głębi ciemnego lasu. Dzięki temu, że ludzie tam nie przychodzą, jest tam bardzo dużo rzadkich roślin i zwierząt.
Robi eliksiry i leki, by sprzedać je w mieście w swojej aptece.
Właściciel
Robisz te eliksiry, ale w małych ilościach. Kończą Ci się składniki.
-O cholera...
Idzie na polane otoczoną lasem, bardzo blisko wioski.
Szuka pasikonika, parę innych owadów i roślin.
Właściciel
Znalazłeś pasikoniki w liczbie sześciu.
-Chyba wystarczy...
Wraca do domu, kończy eliksiry i idzie do swojej apteki.
Właściciel
Znalazłeś tylko pasikoniki. Reszty nie. Pozwoliło to na zrobienie trzech flaszek eliksiru.
Apteki nie ma w okolicy. A właściwie to nie ma aptek tylko są medycy i zielarze.
Właściciel
W wiosce takiego nie znajdziesz. Jak mówi opis została wybita - więc nie ma tu nikogo poza Tobą.
Idzie do miasta do jakiegoś zielarza.
Właściciel
Najbliżej było Ruhn, ale lepiej tam nie iść. Znacznie rozsądniejszym wyjściem będzie nadłożenie drogi i skierowanie się do Linest.
Właściciel
Ruszyłeś tam. Powiem kiedy będziesz na miejscu.
Maurycy Septopopiel
Handlarz z wyboru rozmawiał ze swoimi kompanami. Głównie o pierdołach, gdyż zarówno dzień, jak i temperatura nie dodawały niczego, co pomagało myśleniu. Zyga skończył opowiadać o swojej filozofii, która stawia magów i wojowników wyżej od reszty, a najemnicy mu przytaknęli. Dość oczywiste, gdyż to oni należeli do kategorii wojowników, ale mniejsza. Kapciuch jechał dalej, podziwiając piękno okolicy i ciesząc się życiem. Chociaż warto znaleźć coś, co będzie mógł kupić, bo z czegoś żyć trzeba.
Właściciel
W końcu na horyzoncie pojawiła się wioska będąca obietnicą przyszłego zarobku. Niestety, chwilę po wjechaniu między jej zabudowania musiałeś mocno zrewidować swoje poglądy: Była najpewniej od dawna opustoszała, co tłumaczyłoby zapuszczenie wszystkich budynków...
Kwestia jest tylko jedna: Kto jest właścicielem. Wszystko da się odpowiednio odnowić, by móc się znowu cieszyć z zarobku. Zeskoczył z konia.
-No to warto zobaczyć to, co zostało zapomniane.
Właściciel
Twoich dwóch kiziorów wykonało posłusznie polecenia, wchodząc do najbliższych chat.
- Nie wiem jak Ty, ale ja to widzę tak: Odremontować całość i sprzedać jakiemuś szlachcicowi za grube złoto. - powiedział Zyga. - O ile znajdziemy w pobliżu jakiegoś szlachcica...
-Zawsze się ktoś znajdzie. Problem polega na tym, że nie zawsze może być całkowicie czysty.
Właściciel
- W przeciwieństwie do tej wioski, tłoczniej i żywiej bywało na cmentarzu.
-Bywa.
Ruszył, by również przepadać budynki.
Właściciel
Sprawdzenie wszystkich zabudowań zajęło Wam łącznie nieco ponad godzinę... Nie znaleźliście nic poza starociami i śmieciami, wioska została opuszczona najpewniej wiele lat temu, chociaż nie możesz być pewien, czemu dokładnie. Na całe szczęście budynki są w dość znośnym stanie, jedynie kilka jest zrujnowanych lub do wyburzenia.
-Trochę to kosztować będzie, ale zysk sprawi, że będziemy mogli przymierzać się do odrodzenia Ruhn. Oby to, co sprawiło, że wioska została zapomniana też zdechło ze starości.
Właściciel
- Czyli do stracenia zębów i dobrej renomy? - zapytał jeden z osiłków, bowiem Ruhn nigdy nie miało zostać odbudowane, z racji nie tyle braku chętnych budowniczych i osadników, co przez złe wspomnienia i wydarzenia z nim związane... Poza tym ma ono stawić pomnik, smutne memento, obecnych czasów, wedle rozkazu Cesarza, Wielkiego Mistrza Paladynów, Najwyższego Kapłana i Wielkiego Inkwizytora.
-Wszyscy biorą łapówki, zwłaszcza pewien Krzyżowiec. Lecz to tylko moje zdanie.
Właściciel
- Ta... Czyli co robimy? - zapytał Zyga, bo reszcie było to w sumie wszystko jedno.
-Właściciela tutaj nie ma, więc ściągamy Ahlorian i pracujemy.
Właściciel
Pokiwali głowami i zaczęli rozkładać obóz, w końcu musicie gdzie mieszkać, skoro macie tu dłużej zabawić.
Właściciel
Przed zapadnięciem zmroku wszystko było gotowe.
No to pora tylko wystawić wartę i pójść spać.
Właściciel
Jak zwykle to nie Ty miałeś tę wątpliwą przyjemność, więc spałeś, aż w środku nocy nie obudziło Cię mrożące krew w żyłach wycie, a po nim szczęk dobywanego oręża i przekleństwa najemników.
Sam również wymruczał przekleństwo, a następnie pochwycił swoje dwie wymyślne bronie, zakładając obie jednocześnie.
Właściciel
W samą porę, bo do wioski zaczęły ściągać wilki. Doliczyłeś się sporych osobników z watahy liczącej minimum tuzin osobników, a może i więcej. Cóż, lepsze to niż Wilkołaki.
Jak na tę porę, to i tak lepiej.
Właściciel
Dokładnie, chociaż problem jest taki, że potwory postanowiły zaatakować, z czego dwa obrały sobie Ciebie za cel. Pocieszające jest to, że to nie te największe osobniki, ale może też oznaczać, że zwierzęta uznały Cię za łatwy łup, co mogłoby Ci poniekąd ubliżać.
Postanowił utrzymać wilki przed sobą, żeby zmusić je do sytuacji, w której tylko jeden mógł zaatakować na raz. Wtedy też podczas jego skoku odskoczył w bok i wbił ostrze broni w jego bok.
Właściciel
Sam impet sprawił, że przeorałeś mu organy wewnętrzne, więc na ziemię spadł martwy, a nawet jeśli nie, to wyzionięcie ducha nie zajmie mu wiele czasu. Tymczasem zaatakował drugi, z tym że nie popełnił błędu przeciwnika, i zamiast skakać, rzucił się na Twoje nogi.
Chociaż podgryziona kostka nie bolała tak mocno, jak przegryziona szyja, to postarał się zatrzymać szarżę przeciwnika ustawiając przed nim swoje ostrza.
Właściciel
Zatrzymałeś ją na dobre, miażdżąc wilczą czaszkę. Pozostali zabili łącznie kolejne pięć osobników, a reszta uciekła, uznając Was za zdecydowanie zbyt trudny łup.
Odetchnął.
-Jeżeli się uda, nazwiemy osadę Wilczą Skórą.
Właściciel
- Chwytliwe. - odparł Zyga, podczas gry najemnicy zajęli się pozbawieniem wilków futer i lepszych partii mięsa oraz porzuceniem padliny na tyle daleko, aby żaden większy drapieżnik bądź padlinożerca nie skusił się na zajrzenie tutaj, gdy będziecie spać.
W sumie, to jest jakaś czynność. Pomógł im w tym.
Właściciel
Mag poszedł za Twoim przykładem i w czwórkę uwinęliście się znacznie szybciej, niż gdyby najemnicy mieli robić to sami. Minęła niespełna godzina, a Ty już spałeś, budząc się dopiero rankiem, tym razem z przyczyn naturalnych, bez pomocy wilków czy innych stworzeń.
I dobrze. Skoro noc przespana, mógł dopisać do listy zakupów palisadę.
-Decyzja podjęta, odtwarzamy to miejsce. Tylko do Linest i czekać na pracowników.
Właściciel
- No to ruszamy? - zagadnął jeden z najemników, mniej więcej w połowie śniadania.
Właściciel
Uspokojony osiłek wrócił do posiłku, Tobie też by wypadało chociaż zacząć.
No, to chyba pora na proste śniadanie starca. Chleb, jajko, szynka, ser i sałata. Tak zwana kanapka, bo jeszcze masło.
Właściciel
Żołądek niby nie obraziłby się, gdybyś kiedyś przerwał czymś innym tę kulinarną rutynę, ale posiłek to posiłek, grunt, że sycący i dający siły do dzisiejszej pracy.
Po tym to już tylko pora ruszać dalej, do Linest.