Dzień 148

Avatar talon
DZIEŃ 148

Ostatnio wprowadziłem się do mojego nowego domu. Stary dom był w bardzo złym stanie. Tynk odpadał ze ścian , prąd często zawodził a w piwnicy było słychać podejrzane dźwięki. Były bardzo dziwne ale rodzice wmawiali mi , że to rury wentylacyjne są zepsute a jeden dodatkowy kanał w piwnicy najprawdopodobniej pękł i powietrze wydaje ten odgłos. Ja mam na imię Josh i mam 11 lat. Nowy dom był dla mnie dużym wyzwaniem. Bałem się że od teraz wszystko się zmieni. I tak też się stało lecz wszystko zmnieniło się na lepsze. Dom był wielki , piękny i jak to mówił mój starszy brat James "nowoczesny". Ale najlepszy jest mój pokój. Ogromne łóżko , wielki telewizor z x boxem , biórko z lampką i komputer który też wyglądał jakby został ledwo co wprowadzony na rynek. Chwile zastanawiałem się zkąd rodzice biorą na to pieniądze , ale potem oddałem się urokowi pokoju marzeń.

2 miesiące po przeprowadzce znalazłem coś dziwnego na strychu. A mianowicie dziennik czyjejś osoby. Na pierwszej stronie widać było napis "Dziennik Bradda Laphosona 1984". Bardzo zainteresowałem się co jest dalej więc zajrzałem. Jednak nie spodziewałem się tego co tam zobacze. Było tam pełno historii z życia Bradda , o tym jak bawił się z kolegami , o tym jak raz wpakował się w mocne tarapaty , o tym jak kiedyś zgubił się w lesie , o tym jak zyskał pierwszą miłoś , o tym jak wyruszył na studia i wiele innych. Zainteresowało mnie to bardziej niż jakakolwiek lektura , którą czytałem. Oczywiście ukrywałem to w tajemnicy i jak mama pytała się co tam czytam to odpowiadałem "znalazłem w bibliotece i naprawde mnie wciągnęło".

Pewnego dnia po powrocie ze szkoły usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Nie działał. Chwyciłem telefon w celu włączeniu youtube , jednak łączność internetowa także została przerwana. "Pewnie wysiadły korki" pomyślałem sięgając po ulubiony pamiętnik. Przeczytałem jeden wpis który jakoś specialnie mnie nie zaciekawił , byl to zwykły opis nudnego , niczym nie różniącego się dnia . Nie było żadnych przygód , nie było nic czym można było zabić nudę. Otworzyłem następny wpis. Zobaczyłem długie opowiadanie o tytule "DZIEŃ 148". Zdziwiłem się. Przecierz w poprzednich wpisach nie było tytułu . Zignorowałem ten fakt i zabrałem się do czytania.

-Dzisiejszy dzień to najgorszy i najdziwniejszy dzień mojego życia. Wstałem rano , ubrałem się i poszedłem do ukochanej pracy. Pod czas drogi zauważyłem że ulice są niewyobrażalnie puste. Nie było żadnego człowieka, żadnego samichodu , nie było zupełnie niczego. Po drodze zauważyłem coś bardzo dziwnego. Wszystkie okna były przybite deskami...tego nie mogłem poprostu zignorować. Miałem zamiar wejść do mojej cioci , której dom mijałem zawsze po drodze do pracy. Zapukałem do drzwi. Nie otworzyła. Zapukałem raz jeszcze w nadzieji że otworzy.
-KTO TAM?! -usłyszałem krzyk mojej cioci. Jednak nie był to jej krzyk . Ten krzyk brzmiał jakby osoba krzycząca była zdenerwowana i zdezorientowana. Teg nie mogłem powiedzieć o mojej ukochanej emerytowanej ciotce Mary , która zawsze się uśmiecha i nigdy się nie denerwuje.
-To ja Bradd!
-Czego tu chcerz?!?!
- Chciałem cie tylko odwiecić ciociu
- NIGDY!! Nie jesteś mnie godny ty wstrętny człowieku! nie chce cię znać!!
Bardzo mnie to zdziwiło ale kontynuowalem drogę do pracy. Gdy doszedłem ujrzałem cały budynek spalony. Na drzwiach wisiała kartka z napisem "Drodzy pracownicy! Budynek spłonął wczorajszej nocy. Wasza praca zostanie zawieszona przez pare miesięcy. Otrzymacie list z powiadomieniem kiedy wrócicie do pracy. Wasz szef". No więc obrałem kierunek powrotny. W domu pod drzwiami zobaczyłem kasetę. Zabrałem ją i od razu włączyłem ją w odtwarzaczu kaset. Ujrzałem film przedstawiający ciemność. W tle słyszałem dziwną melodię , jakby puszczaną od tyłu. W pewnej chwili zobaczyłem dwie zielone kropki. Nie! To były oczy. Dwoje zielonych , ogromnych , jasnych oczu. Później obraz rozjaśniał się coraz bardziej. Widziałem kogoś w dziwnej czarnej zbroi , zielonymi oczami i książką w ręku. To coś gapiło się bez ruchu i wydawało nie ludzkie dźwięki. Przekląłem i wyłączyłem kasetę. I wtedy spojrzałem na moje okno. Na dworze była noc. Spojrzałem na zegar. Była 23:45 . Nagle usłyszałem bardzo głośny hałas na zewnątrz. Zszedłem na dwór. I znowu ten hałas ale głośniejszy. Pobiegłem w jego stronę ale nic nie zobaczyłem. Pomyślałem że coś mi się zdawało i już chciałem wracać ale...spojrzałem na okno i zobaczyłem go. Postać z filmu stała w oknie i gapiła się na mnie swoimi nie ludzkimi zielonymi ślepiami. W ręku trzymała książkę. Stałem chwilę i gapiłem się na niego. Następnie co sił w nogach pobiegłem do mojego domu. Jednak biegłem za szybko i potknąłem się. Upadłem głową w ziemię. Podniosłem głowę ale to co zobaczyłem było wręcz nie możliwe. Całem moje miasto płonęło , włącznie moim domem. Nie mogłem w to uwierzyć. W śród płomieni ujrzałem postać w mrocznej zbroi rycerza i zielonymi oczami. W pewnym momencie znikła. Wstałem z ziemi i próbowałem znaleźć jakieś miejsce które się nie paliło. Jednak płomienie stawały się coraz bardziej gorące i zbliżały się coraz bliżej. Nagle byłem otoczony przez płomienny krąg. Tajemnicza postać pojawiła się z nikąd przede mną. Miała głowe spuszczoną w dół i wydawała nieludzkie dźwięki jak na nagraniu. Nagle te dźwięki krztałtowały się w zrozumiały wyraz. 148...to coś powtarzało coraz wolniej jedno słowo . Podniosło głowę i troche patrzyło się na mnie. Byłem sparaliżowany. Aż w końcu wykrzyczałem dość długie zdanie.
-Czym jesteś?! CZEMU TO ROBISZ?! Odebrałeś mi mój dom , moich znajomych , wszystko co miałem. Czemu? Zabiłeś wszystkich których kochałem! Jak ty możesz mieć z tego satysfakcję?!?!. Potwór nadal gapił się na mnie , wyciągnął rękę i dotknął mnie. W pewnym momencie trafiłem do ciemnej póstki. Bez końca. Sufita i ścian nie było , a podłoga była przezroczysta. Widziałem tylko mrok. Nagle na podłodze zobaczyłem mój dziennik i pióro. Zapisałem całą tę historię wyrzuciłem dziennik w górę. Nie wrócił do mnie. Jeśli kto kolwiek go znajdzie niech wie , że ja i wszyscy , którzy byli dla mnie bliscy już nie istniejemy. Żegnaj. 148.

Na tym skonczył się wpis. Byłem przerażony. Czułem jakby ten "mroczny rycerz" był za mną. W pewnej chwili Usłyszałem trzask w kuchni. Pobiegłem tam. Cała się paliła. Szukałem gaśnicy ale nigdzie jej nie było. Gdy chciałem zadzwonić na straż ,mój telefon nie reagował. Płomienie tak się rozprzestrzeniły, że momentalnie palił się cały dom. Chciałem uciec ale potknąłem się i wpadłem w płomienie. Jednak nie wstałem. Nie mogłem. Coś mnie trzymało. Leżałem tak aż spłonąłem żywcem. Ostatnie co widziałem przed śmiercią to czarna postać z zielonymi oczami. ŻEGNAJCIE...148

Avatar talon
pare informacji
1.ja jestem autorem
2.może napisze sequel
3.błagam nie wytykajcie mi wszystkich błędów jakie zrobiłem...starałem się ich nie popełniać
4.krytykujcie i piszcie śmiało...

Avatar
Konto usunięte
nie wytykajac blędow
autor wpisu miał chyba adhd
całe miasto spłonęlo
tak z dupy
autora zabija jakiś murzyn
kk 4/10

Avatar talon
Olejman pisze:
nie wytykajac blędow
autor wpisu miał chyba adhd
całe miasto spłonęlo
tak z dupy
autora zabija jakiś murzyn
kk 4/10

mówiąc czarna postać nie miałem na myśli murzyna :D raczej chodziło o zbroję. Btw miasto spłonęło z dupy przez moc mrocznego rycerza. Nie czytałeś nigdy o szatańskiej mocy która na pstryk palca może uczynić najstraszniejsze rzeczy.

Avatar Gniotek7
Jak już przeczytałem to co teraz napisałeś co się zastanawiam... Czy to w ogóle jest straszny makaron? Czy jakaś tam opowieść.

Avatar
Konto usunięte
Te spacje przed znakami interpunkcyjnymi... cough, cough

Avatar Nieznany_analfabeta
Błędy : niech będzie 5/10 chcerz i wiele innych
Logika : zszedłeś na dwór ? 5/10 było kilka takich..... Nawet, że mieszkasz w starym domu z różnymi wadami a masz x-boxa, kompa, telefon i telewizor ? A potem luksusowe mieszkanie ? WTF

Strach 2/10

Avatar lol30pl
"-KTO TAM?! -usłyszałem krzyk mojej cioci. Jednak nie był to jej krzyk"

hę?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku