Właściciel
Historia lubi się powtarzać... totalnie zbombardowane miasto, jednak wśród ruin można znaleźć coś przydatnego.
Właściciel
Nic ciekawego, same ruiny.
-Gdzie myśmy do ch*** pana doleźli Maćku?- zapytał rozglądając się wokoło.
Właściciel
Kot nie odpowiedział, koty nigdy nie odpowiadają.
Znajdowałeś się w zachodniej części Berlina, jednak to samo co u Kacpra- nic, same ruiny.
Ruszył ulicą przez miasto.
Właściciel
Nic ciekawego, chociaż natknąłeś się na jakąś małą grupę średnio-uzbrojonych ludzi.
Niezwykłe, że ktoś tak uzbrojony przemierza sobie Berlin jak gdyby nigdy nic.
-Oni chyba nie wiedzą jak tu jest niebezpiecznie, Maćku. Moglibyśmy do nich podejść, ale ludzie są nieprzewidywalni...-powiedział do kota, i ruszył w dalszą podróż tą samą drogą omijając wyżejwspomnianych.
Właściciel
//Fabuła? Nigdy w moich PBf'ach nie było fabuły, wszystko robiłem na żywioł ._.
Udało ci się od nich oddalić, natknąłeś się na człowieka, który rozglądał się po okolicy.
Teraz MietseR66:
Zauważyłeś człowieka z kotem, nie wyglądał groźnie, ale czy na pewno?
-Hmm... Jest sam... Moglibyśmy spróbować się dogadać, a nawet jeżeli już sam nie powinien mieć dużo większych szans ode mnie, prawda Maćku?-powiedział do kota.
Ten tylko patrzył się na niego, swoimi błękitnymi oczyma.
-Ale w sumie to wygląda na dresa... No czy ja wiem...-rzekł wciąż zastanawiając się.
Podchodzi do człowieka z kotem -kim jesteś?
Wyjmuje maczete.
-Spokojnie, spokojnie! Nie chcę żeby komukolwiek stało się coś złego!-powiedział, zaskoczony tym jak szybko postać pojawiła się obok- Jestem tu tylko po to, żeby znaleźć rzeczy dające jakiekolwiek szanse na przetrwanie!
Chowa Maczete -Ja też,może czegoś poszukamy?
-Ok... Hm... Tędy!- powiedział wskazując na prostą uliczkę prowadzącą do czegoś przypominającego dawną Bramę Branderburską.
Właściciel
Nic was nie zatrzymywało, spokojne, puste miasto.
-Widzisz coś ciekawego?- zapytał rozglądając się wokoło.
Właściciel
Nic wam nie przeszkadzało.
-Może chwilę odsapniemy?-zapytał.
-Dobra, może nawet na chwilę zrobimy tu obóz?
-Dobra, zdecydowane. Do nocy jeszcze daleko ale myślę, że już moglibyśmy się rozejrzeć za czymś co może nam pomóc przetrwać noc.
Właściciel
Na wprost był ratusz, stary, podniszczony, ale ciągle ratusz.
-A może pójdziemy do tego ratusza?
-Nie wiem jak go nie zauważyliśmy... No cóż, jeżeli w środku już ktoś lub coś się nie zagnieździło, a nie jest on bardzo zniszczony możemy tam pozostać na dłużej...
-To chodź sprawdźmy.
Idzie
Właściciel
Weszliście do holu głównego, był... pusty.
-No dobrze, teraz warto się rozejrzeć rozdzielamy się, czy trzymamy się razem.
-Trzymajmy się razem bo może ktoś nas zaatakować.
-A co ty na to Maciek?-zapytał kota, który cichutko mruknął- więc zdecydowane, idziemy razem. Gdzie zaczynamy?
//Vader jak tam wygląda ;-;?
Właściciel
///dużo pomieszczeń, sekretariat, itp... mało okien, dwa piętra.
Właściciel
//? Możesz grać nie czekając na niego.
//dobra//
Zaczął przeszukiwać szuflady.
Właściciel
Kilka było pustych, a w kilku były [już] bezwartościowe papiery.
Przejrzał na szybko papiery i przeszedł do sąsiedniego pokoju.
-Paczaj Maciek, walczyć próbuje. Już ja mu dam!-krzyknął do kota, po czym uderzył "z bara" w drzwi.
Właściciel
Były zablokowane... zamknięte na cztery spusty...
-Hmm... Może spróbuje obejść te drzwi?- powiedział rozglądając się.
Właściciel
Nie było takiej możliwości na tym piętrze.
Zaczął rozglądać się za schodami, drabiną lub czymś takim.