Ostatnio miałem taką rozkminę. Postawiłem się w pozycji, w której Boga nie ma. I spojrzałem na wszechświat naukowo. Skoro nie ma perpetium mobile, to czy wszechświatowi kiedyś zabraknie energii, i po prostu zniknie? Czy może jednak ta energia się nie skończy bo "w przyrodzie nic się nie traci".
Co z kolei znaczyło by, że wszechświat to perpetium mobile ;v