Najbardziej absurdalna historia ostatniego roku

Avatar darcus
Był sobie raz Elvis... Nie, nie, czekaj, to już było. Emm... Dobra, jeszcze raz.

Wracałem raz z imprezy nad ranem, około godziny 4:00. Cóż to była za impreza, tego się prawie opisać nie da! Trwała równe osiem godzin bez przerw, były tam całe stoły alkoholi typu bimber od teścia i towaru typu koks (tak naprawdę to była mąka, ale fajnie było poudawać, że nie...), no i trochę zioła. Słuchajcie, to jest taki towar, że z mózgu to normalnie kora odpada! Marek tak się naćpał, że pod koniec imprezy spalił dilera i wciągnął po nim prochy! Biedny Krzysiu... No, ale przynajmniej odlot był. Swoją drogą, poznałem na tej imprezie taką jedną laskę... Ach, te Rosjanki, cóż to były za kobiety!

Ale nie o to chodzi.
No więc wracałem z tej imprezy, skacowany, kompletnie pijany, tak, że nie mogłem ustać prosto, nie mówiąc już o chodzeniu i na maksa zjarany. Jakby jakiś byk zobaczył moje oczy, to pewnie byłoby po mnie, tak by mi rogi wbił w dupsko, bo takie były czerwone. Swoją drogą, pamiętam, jak kiedyś byłem na wsi. Była tam taka babka, co ciągle nic tylko krowy doiła. Jedną wydoiła, to szła do następnej i tak dalej. Nie wiem, po co to robiła. Jakiś sport, czy co? Na pewno nie dla mleka, bo raz spróbowałem i to cholerstwo było gorsze niż szczyny mojej teściowej. Nie mam teściowej, hihihi... No i chciałem zobaczyć, o co w tym chodzi i powiedziałem babce, żeby mi pokazała. No i pokazała, siadłem na ten stołek, wziąłem wiadro i doję krowę. Potem idę do następnej i ją też doję. I następną. I sobie myślę "co ta krowa tak się cholernie wierci?". Patrzę na babkę, a ona stoi i rechocze. Pytam, z czego ona tak rechocze, a ona na to "to jest byk".

Ale nie o to chodzi.
No i szedłem tak slalomem przez ulicę, ledwie przeszedłem pięć metrów, aż tu nagle patrzę, coś błysnęło na czerwono. Myślę sobie "albo to gliny, albo sąsiad właśnie zapalił papierosa". Ale lepiej nie ryzykować, nie? No, to zwijam się do bocznej alejki i wlokę się dalej. I patrzę, a tam stoją dwie postacie. Jedna taka wielka, czarna, chuda, w kapturze, z kosą w ręce... A druga taka malutka, też czarna, zwijająca się pod nią. Pomyślałem sobie "o ku*wa, przecież to diler Heniek bije murzyna, bo pewnie zwleka z hajsem!" i tak patrzę i aż zachciało mi się jarać od tego patrzenia, no to wołam "HEEENIEEEK, MASZ ZIOŁO?". I nic. To wołam jeszcze głośniej. I znowu nic. No to wołam jeszcze raz i jeszcze głośniej. I wtedy Heniek się odwrócił i patrzy na mnie tymi swoimi oczami. A w sumie oczu nie miał, bo zamiast twarzy miał jakąś czaszkę. Myślę sobie "Co ten Heniek, na bal przebierańców się wybiera?", no ale jednak trochę się wystraszyłem, to odwracam się i spi***alam w drugą stronę. A tam patrzę, coś wybucha. Petarda?

O kurde... Raz z ziomkami mieliśmy parę petard, to zrobiliśmy taką zabawę, że jeden dzwonił do drzwi, a drugi wrzucał petardę przez okno, a potem spi***alamy! Hehehe... Ale hecy było! Raz pamiętam taka sytuacja była, że mój ziomek Mietek miał dzwonić do drzwi, a ja miałem wrzucić petardę przez okno. No i on dzwoni i otwiera mu laska, ale taka dziesięć na dziesięć, normalnie genialna, aż mi ślinka pociekła, no ale stoję pod tym oknem, zaglądam do środka, już mam wrzucać petardę aż tu nagle patrzę... O ku*wa... Na stole leży ekstremalnie ogromne, długie, grube...

...

Burrito.

Ale nie o to chodzi.
No i patrzę na ten wybuch i już mam zasłaniać uszy od huku, ale to nie wybuch, tylko latarka! Podchodzi do mnie taki wielki grubas z latarką, ryj cały w pryszczach i pekaesy jak krasnal ogrodowy, mało się nie zrzygałem. Nachyla się nade mną, latarka rzuca cienie na jego twarz, robi marsową minę i zaczyna mówić... "Miałem tylko 9 lat..."

NIEEEE!!! Porzygałem się i uciekłem jak najdalej od tego wariata. Biegłem sobie spokojnie drogą, aż tu nagle patrzę i widzę, jak idzie kobita. No to zwolniłem, żeby popatrzeć sobie na jej tylną część ciała. Na to ona nagle przyspieszyła. No to ja też, żeby nie stracić jej w oczu. No to ona zaczyna biec, ja też, doganiam ją i ona jeszcze miała czelność mówić w sądzie, że tego nie chciała! Emm... No, tak naprawdę to jej nie dogoniłem, byłem zbyt narypany. No i tak biegłem za nią, ale się przewróciłem i patrzę, nogi. Ale nie takie ładne, damskie, tylko takie brzydkie, ubłocone. Patrzę w górę, mundur policyjny.

Cholera, ile to ja se w życiu narobiłem problemów z policją! Pamiętam taką jedną sytuację, jak szedłem sobie z ziomkami przez miasto, wszystko dobrze, śpiewamy "Legia Warszawa to najlepszy klub, kto nie wierzy to ch*j mu w dziób!", aż tu nagle patrzymy, gliny jadą na sygnale. No to krzyczymy "hawudepe policji!" i spi***alamy alejką. No to oni wysiadają i nas gonią. Cóż to był za dzień! Uciekaliśmy przez pół miasta, połowa z nich nie wytrzymała, reszta złapała moich ziomków, aż w końcu zostałem tylko ja, uciekając przed samotnym gliną. Nagle patrzę... Koń pijący piwo. To cholernie dziwne... Przecież zawsze pił wódkę! Hehehe... Ale serio, tak się zagapiłem, że aż się potknąłem o jednego menela, to chyba był pan Włodek, ale nieważne, no i wypierniczyłem się i wiedziałem, że nie dam rady dalej uciekać. No to leżę tak dupą do góry i czekam, aż gliniarz mnie skuje. A on podchodzi, nachyla się nade mną i cichym głosem szepcze "Nie dla nas jest porażki smak, nie dla nas forma zła...".

Ale nie o to chodzi.
O czym to ja mówiłem? Ach, tak... No więc leżę tak na tej ulicy, w nocy, po imprezie, upity w cholerę i najarany, patrzę na tego gliniarza, a ten tak staje z założonymi rękami i tylko kręci głową z zatroskaniem. No to ja na niego patrzę i zaczynam się tłumaczyć. Opowiadam mu to samo, co tobie i nagle tak patrzę i widzę, że gość już nie ma na sobie munduru, tylko biały fartuch. Myślę sobie "cholerne sztuczki policji, nie dam się nabrać!" i dalej opowiadam. Rozglądam się na boki i patrzę, że nie ma nigdzie budynków, ani chodnika, tylko jest biała podłoga i zielone ściany, na suficie są świetlówki, a obok są drzwi z napisem "Szpital psychiatryczny imienia Hipokratesa w Wygwizdowie"! Ale najgorsze było to, że ja, o ku*wa, też miałem na sobie fartuch! Pomyślałem sobie "ku*wa, co to za czary, cholerne gliny" No ale kończę opowiadać, porządnie zaniepokojony, a gość przede mną jeszcze raz kręci głową i mówi "Oj, panie Januszu, a pan znowu to samo, ile razy panu mówiłem, żeby nie biegać korytarzami po lekach!". Ja tak patrzę na niego, jakbym zobaczył ducha, a on się śmieje.

I co?!

I OD TAMTEJ PORY MNIE TUTAJ TRZYMAJĄ, SKURCZYBYKI JEDNE!!!

Avatar
Konto usunięte
tl;dr

Avatar
Konto usunięte
jak ty na imprezy nie chodzisz

Avatar
Konto usunięte
Ale to prawdziwe miało być.

Avatar darcus
To jest prawdziwe. Opowieść mojego wuja schizofrenika po wzięciu leków.

Avatar
Konto usunięte
darcus pisze:
To jest prawdziwe. Opowieść mojego wuja schizofrenika po wzięciu leków.

A to chyba że.

Avatar darcus
To jak? Wygrałem?

Avatar
Konto usunięte
nie

Avatar darcus
Nie ciebie pytam.

Avatar
Konto usunięte
nie

Avatar Rander
Moderator
is lov.

Avatar
Konto usunięte
"Legia Warszawa to najlepszy klub[...]"

Nice try!

Avatar Paproot
Muj ksiondz wyglonda jak elvis xd

Temat zamknięty

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar ZawiszaMikolow
Właściciel: ZawiszaMikolow
Grupa posiada 13195 postów, 320 tematów i 39 członków

Opcje grupy Forum dyskus...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Forum dyskusyjne - czyli miejsce rozmów luźnych i