Kilka lat temu poznałam fajnego chłopaka. Był wspaniały i przystojny.
Gdy szłam do niego późnym wieczorem spotkałam staruszkę. Błagała mnie o kilka drobnych. Odrzekłam, że nic nie mam i ruszyłam dalej. Staruszka zaczęła krzyczeć. Po chwili jej krzyk był nie do zniesienia, miałam wrażenie, że bębenki w uszach mi popękają. Zemdlałam.
Gdy się obudziłam wciąż byłam na ulicy. Otworzyłam oczy, a po chwili znów zamknęłam, by przypomnieć sobie co się stało. Pamięć wróciła. Otworzyłam oczy i wstałam. Odwróciłam się i aż krzyknęłam ze strachu.
Staruszka zaczęła coś bredzić w nieznanym mi języku.
Na koniec rzekła: ,,Każdy kogo pokochasz, zginie."
Wystraszona pobiegłam do chłopaka. Poczułam ulgę, słysząc muzykę. Weszłam do pomieszczenia.
Jego ciało kołysało się w rytmie muzyki. Postawiłam kilka kroków do tylu. Dopiero wtedy poczułam zapach krwi.
Odwróciłam się. Na ścianie widniał napis: ,,ZABIJE NAWET TEGO KTÓRY CI SIĘ SPODOBA".
Wybiegłam z mieszkania. Na dworze zadzwoniłam po pogotowie i policje, jednak nie znaleźli żadnych śladów.
Klątwa sprawdzała się i nadal działa. Każdy, kogo pokochałam umierał.
Czujesz mój oddech na karku?
Tak bardzo mi się podobasz....
[Nie moje]