Spałem, w moim mieszkaniu było ciemno... śniły mi się dziwne sny o facecie który wyglądał jak cień i miał poszarpane szaty. Nie mogłem zasnąć, kręciło mi się w głowie. Zobaczyłem dziwne oczy na rusztowaniach rozstawionych bo bloku. Patrzyły się na mnie jakby były wściekłe, i potem znikły. Znowu zasnąłem, ale jednak obudziły mnie samo włączające i wyłączające się światła w moim pokoju. Włączył się również telewizor, a nim pokazała się twarz jakby cienia. To już mnie przestraszyło, próbowałem uciekać z domu, jednak wszystkie drzwi zostały zamknięte. Pozostało mi wybić okno i uciekać na rusztowaniach. Zrobiłem tak, ten dziwny cień zaczął mnie gonić. Poślizgnąłem się i omal nie spadłem, wspiąłem się i poczułem ból głowy a cień był koło mnie. Chwycił mnie za kark i wyrzucił z rusztowań, spadałem jednak złapałem się za pewną rurę.
Zeszedłem na sam dół, i zobaczyłem budynek z włączonymi światłami w pokojach, pomyślałem że ktoś mi pomoże. Otworzyłem drzwi do biura i zobaczyłem człowieka na fotelu. Krzyknąłem do niego żeby mi pomógł, jednak z krzesła wstał ten człowiek cień, nie miałem ucieczki, nagle otoczyły mnie klony tego cienia. zobaczyłem strzelbę około biurka i strzelałem w stwory. Jednak one kiedy strzelałem w nie znikały i pojawiały się zniszczyłem drzwi i uciekałem przez budynek. Potwory złapały mnie, nie miałem nawet promyka nadziei w sobie.
Zaniosły mnie do jakiegoś opuszczonego teatru, zawiązały do krzesła, wylały benzynę w kształt pentagramu i podpaliły ją. Pojawił się potwór ze snów. Ogień się rozprzestrzeniał, próbowałem bujać się krzesłem i w ten sposób rozwiązałem liny na sobie . Nagle zapadła się podłoga i byłem w jakichś podziemiach. Było ciemno, nic nie widziałem. Nagle ten cień. Uderzył mnie w klatkę piersiową swoimi szponami, otarłem się o śmierć. Kopnąłem cień w brzuch a on zniknął. Postanowiłem iść do domu.
Byłem około fontanny i znowu zaczęły się pojawiać cienie. Atakowały mnie, ja ich również lecz to nic nie dawało. Wskoczyłem do fontanny. A stwory nie odważyły się za mną wskoczyć. Bały się chyba wody, więc ja rzucałem w nich garściami jej. Stwory znikały. Wkroczył facet ze snów. Lałem w niego wodą ale nic się nie działo. Więc chwyciłem faceta i wrzuciłem do fontanny. Rozpłynął się tak jak inne stwory.
Wróciłem spokojnie do domu. I od tamtej pory zawsze kiedy szedłem spać trzymałem przy łóżku wiadro wody. UWAŻAJCIE!!! BO POTWÓR PRZYJDZIE PO WAS W NOCY! Mam nadzieję że będziecie spać spokojnie.