Mike polubił swoje dawne miasto. Miał tam swoje "magiczne miejsce". Tak je właśnie nazywał. Zawsze co wieczór chodził tam bez żadnego strachu, ani nawet obaw. Gdy jego rodzice próbowali go zatrzymać chłopak uciekał, a oni nie mogli go złapać. Pewnego dnia spotkał dziewczynę, która była załamana. Koledzy z klasy powiedzieli mu że miała nawet myśli samobójcze. W ogóle po tej rozmowie nie myślał o niej nawet przez chwile. Jednak zobaczył ją kiedyś jak szła w stronę jego miejsca.
Zaczął ją śledzić. Szła z jakimś sznurem który był opętany do jej ręki. Te jego "magiczne miejsce" było ruinami jakiegoś budynku w głębi lasu. Mike odczuł jakieś dziwne uczucie, ale nie przejął się tym. Dziewczyna weszła na belkę przywiązała sznur i nałożyła na siebie, po czym zeskoczyła. Miała w oczach rozpacz i strach. Gdy już w ostatnim momencie miała zawisnąć, upadła na ziemię i zakasłała się, po czym odwróciła wzrok do belki. Sznur był przecięty nożem. Dziewczyna rozpłakała się. Chłopiec patrzył na nią jakby to była wielka zbrodnia, że weszła na jego terytorium.
- Dlaczego chciałaś się zabić? - zapytał Mike.
Nie usłyszał odpowiedzi, więc powtórzył swoje słowa wyraźniej.
- Dlaczego chciałaś się zabić?
Po chwili dziewczyna wstała, wzięła nóż i podała go Mike'owi.
- Proszę, zabij mnie, nie chcę już więcej cierpieć... - wyszeptała dziewczyna.
Chłopiec ze zdziwienia otworzył szeroko swoje puste oczy, oczy lalki, po czym wziął nóż w dłoń. Nagle ponownie poczuł te uczucie, ale tym razem sprawiało to ból. Nie mogł tego wytrzymać, więc po prostu przestał się temu opierać. Jego oczy spowiła ciemność, a on, był jakby w amoku swojej wyobraźni, wziął zamach i przebił swą ręke nożem. Uczucie znikło, a on powiedział psychopatycznym głosem:
- Widzisz, teraz cierpimy razem.
Dziewczyna popatrzyła na jego zakrwawioną rękę i zerknęła za siebie jakby się czegoś bała.
Zamknęła oczy i powiedziała:
- Nazywam się Zoey, pochodzę z bogatej rodziny...
- Dobrze Zoey, ale powiedz mi, dlaczego chciałaś popełnić samobójstwo? - spytał Mike.
- Bo rodzice się mną nie przejmują. Chcę uwagi. Chcę żeby kochali mnie naprawdę, aniżeli kochali swój majątek... - odpowiedziała z przerażeniem Zoey, dalej patrząc na rękę Mike'a.
Po kilku minutowej rozmowie, chłopak wziął dziewczynę do siebie. Gdy Mike i Zoey weszli do domu zobaczyli dom bez ich właściceli. Mike'a nie zdziwiło to zbytnio, ponieważ jego rodzice byli właśnie w pracy. Powiedział do dziewczyny, żeby usiadła, a on zaparzy herbatę i opatrzy swoją ranę. Kiedy napój był już gotowy, zaczęli rozmawiać o swoim życiu. Po kilku godzinach przyszli rodzice chłopca. Zapytali się jak było w szkole, co się stało z jego ręka i w ogóle. Oczywiście nie powiedział prawdy o jego ręce. Usłyszeli tylko tyle, że skaleczył się idąc do domu. Odprowadził dziewczynę do domu i poszedł spać. Następnego dnia obudził się, szczęśliwy. Będąc jeszcze w łóżku zdjął bandaż, popatrzył na zaschniętą krew i otwór do wnętrza jego dłoni. Patrzył na nią rozmyślając o tym uczuciu.
- Co to mogło być?
Po chwili znów poczuł w głębi siebie to samo uczucie, które tak bardzo mu sprawiało ból. Wywiwijał się na wszystkie strony, aż w końcu zrobił to samo co wcześniej, przestał się opierać. W amoku wziął ten sam nóż którym przebił sobie ręke, ale tym razem dźgnął się w drugą rękę. Nie odczuwał żadnych emocji, i tych psychicznych, i tych fizycznych. I tak co kilka dni stawało się to coraz częstsze. Zoey patrzyła się na jego rany które sobie wyrządzał. Myślała już nie o sobie i swoim bezsensownym życiu, tylko o życiu Mike'a właśnie. Myślała o jego długich, kruczoczarnych włosach, jak z jakiegoś serialu anime. Rozmyślała tak, aż wkońcu zobaczyła u niego rozcięty policzek. Pomyślała "DOŚĆ".
- Nie będę patrzyła na to jak robi sobie krzywdę.
Po szkole zamiast pójść do domu poszła, ale za nim. Widziała, jak wchodził do głębi lasu. Do tego miejsca, w którym chciała się powiesić. Patrzyła zza drzewa jak z psychopatycznym śmiechem rozcinał sobie drugi policzek, wciąż tym samym nożem. Miał na sobie czarny t-shirt, a ręce miał całe zabandażowane.
- Stój! Nie rób tego! - krzyknęła Zoey, nie mogąc wytrzymać już dłużej tego okropnego widoku.
Mike odwrócił się i spojrzał na dziewczynę z otwartymi szeroko oczyma i powiedział:
- Chodź, pocierpimy razem...
Dziewczyna zasłoniła usta dłońm,i po czym uciekła. Słyszała za sobą tylko psychopatyczny śmiech swojego cierpiącego przyjaciela. Następnego dnia już nie widziała Mike'a w szkole.
- Co z nim się stało? czemu go nie ma? - pytała samą siebie.
Poszła w stronę jego domu po czym przeżyła szok. Dom był oblężony przez policje. Dziewczyna podeszła do jakiegoś policjanta i zapytała się, co tu się właśnie wydarzyło.
- Jakiś psychopata zabił dwoje dorosłych i dwójkę dzieci, a jednego szukamy. Na ścianie pisało "Teraz cierpimy razem".
Dziewczyna z przerażeniem powiedziała:
- Ch... chyba wiem kto mógł ich zabić...
- Mów dziecko to bardzo ważne.
- T... to... to te trzecie dziecko. To Mike. Ostatnio zrobił się jakiś dziwny, aż wkońcu w ogóle przestałam go widywać. Przy naszym ostatnim spotkaniu powiedział do mnie "Chodź, pocierpimy razem".
Później, gdy Zoey ruszyła do swojego domu, spotkała czarną postać. Przeszła obok niej, a ona powiedziała.
- Kiedyś, może i ty wyciągniesz mnie z opresji.
Nastolatka, ignorując nieznajomego, ruszyła dalej. Po krótkiej chwili rozmyśliła się i odwróciła.
- Mike!
Nie ujrzała go, więc pobiegła w stronę lasu, żeby go poszukać.
[Nie moje] myślę że aż tak długie nie jest :P dużo jest dialogów i enterów