Ja i Michał nudziliśmy się, postanowiliśmy pójść do naszego przyjaciela - Kamila. Musiałem dać mu sygnał na GG, że idziemy do niego. Był ciągle aktywny, ale nie odpowiadał na nic. No trudno, idziemy do niego.
Szliśmy i szliśmy aż doszliśmy. Po drodze spotkaliśmy Piotrka, też szedł do Kamila. Byliśmy przed jego domem, zamknięty. Pukaliśmy, bezskutecznie.
Ktoś w oknie siedział przy kompie, ale nie można było zobaczyć jego twarzy. Wstał, oczy miał zaklejone. Otworzył nam drzwi.
- Siema - Przywitał nas. - Hej, Piotrek chodź tutaj. A wy poczekajcie.
- Dlaczego nie możemy? - Zapytał Michał.
Kamil się zamyślił.
- Bo nie możecie. - I Kamil zamknął drzwi.
Po 5 minutach wrócił, ale bez Piotrka.
- Gdzie jest Piotrek? - Zapytałem.
Kamil zamyślił się, ale nie chciał o tym rozmawiać.
- Michał, cho tu chłopie. - Powiedział do Michała. - A ty się rozgość, w kuchni są ciasteczka.
I poszedłem zjeść ciasteczka. Po 5 minutach przyszedł, ale bez Michała.
- Będziesz mi przydatny.
- Ale do czego? - Zapytałem, gryząc nadal ciasteczka.
Kamil znowu pomyślał, przyniósł kij od bejsbola. Uderzył mnie w tył głowy, straciłem przytomność.
----------
Odzyskałem przytomność po... Chyba po 10 minutach, ech a wracając do wydarzeń, byłem w piwnicy Kamila, ale nie wyglądała jak jego piwnica... Zwłoki były porozrzucane po podłodze a nawet na ścianach! Zszkokowałem się gdy zobaczyłem zwłoki... Michała i Piotrka. Z ciemności wyłonił się... Nie do opisania Kamil, był blady i miał oczy czarne jak smoła.
- Yyy... Ja chcę do domu - Powiedziałem.
- Każdy chciałby iść do domu, ale to czas zabawy. I mi chcesz ją przerwać! Niegrzeczny jesteś.
Wyciągnął nóż i odciął mi policzki, i zrobił mi kilka ran. Jękałem z bólu jak nigdy dotąd. Miałem szczęście że Kamil się przewrócił o zwłoki i rzucił nożem w ściane i odbił się w stronę Kamila. Nóż zadał mu obrażenia i walnął o stół, padł na podłogę. Jedynie co zdołał wyszeptać to słowa: "Chciałem z was zrobić mięso do mojego obiadu. Ale jeszcze po ciebie wrócę."
----------------------------------------
Moja pierwsza Creepka, więc nie traktujcie jej poważnie.