Doświadczył ktoś z was kiedyś paraliżu sennego? Ja osobiście nigdy tego nie przeżyłem, ale paru moich znajomych zrelacjonowało mi ich własne przeżycia, bądź też przeżycia opisane im przez innych. Te relacje są... Niepokojące.
Brak możliwości otworzenia oczu czy też poruszenia czymkolwiek (czasami nawet gałkami ocznymi) nie są wbrew pozorom najstraszniejszymi symptomami sennego paraliżu. Znacznie bardziej przerażające jest uczucie bycia duszonym, jakby ktoś lub coś znajdowało się na naszej klatce piersiowej. Często towarzyszy temu dziwne poczucie obcej, złowrogiej obecności. Spotkałem się nawet z historią, w której dziewczyna doświadczająca paraliżu sennego słyszała głos szepczący jej do ucha... Ale to jeszcze nic. Najgorsze przypadki są wtedy, gdy człowiek po paraliżu sennym budzi się z posiniaczoną klatką piersiową/szyją i wieloma zadrapaniami. O ile wcześniejsze fenomeny sennego paraliżu można wytłumaczyć mocą ludzkiej psychiki, jak wyjaśnić obrażenia?
Dawniej ludzie wierzyli, że za ten stan odpowiedzialne są nocne mary, czyli zmory. Jakby ktoś nie wiedział czym jest zmora, to śpieszę z wyjaśnieniem: wedle naszych słowiańskich wierzeń zmory to nocne upiory, a ściślej złe dusze, które męczą innych ludzi. Ucisk na klatkę piersiową jest celowy, w ten sposób powodują, iż "krew uderza do głowy". Po co to czynią? Otóż rzekomo żywią się ludzką krwią i w ten sposób łatwiej im się jest posilać. Stąd właśnie częste ślady zadrapań i ugryzień w okolicach głowy i torsu.
Niektórzy za nieoficjalną królową i panią zmór uznają Lilith- demonicę, która wedle wierzeń jest odpowiedzialna za śmierci małych i nienarodzonych dzieciaczków. Przychodzi do nich we śnie i po prostu je dusi.