pojechałem do Krakowa by odwiedzić starego przyjaciela, był żołnierzem, oficerem, lecz go zdegradowali więc żeby się postarać na fundusze dla armii. Rosły też tam rzadkie Nieśmiertelniki, ale to na końcu kopalni i mało prawdopodobne by żołdacy cię tam wpuścili.
Była też tam grupa turystyczna która zwiedzała sieć tuneli kopalni.Wreszcie znalazłem swego przyjaciela Berengira ,,Malinę" Malińskiego. jeden z górników nie chciał dalej kopać mówił że słyszy stukanie i ryki, ale mu już kompletnie odbiło. Był Francuz którego tak bardzo korcił diament w szczelinie. Mówili że od kilku dni znajdują te dziwne diamenty i górnikowi odbiło.
Pewnego dnia górnicy nie dawali znaku życia poszedłem to sprawdzić, strach mnie obleciał, zobaczyłem stworzenie pożerające Francuza, nie dało się go opisać bo było ciemno, potwór tylko mnie zauważył i się zakopał. Ciało Francuza było rozszarpane i nie miało ręki.Stworzenie musiało mu ją odgryźć kiedy wsadził rękę w tą szczelinę, są nawet świeże ślady krwi na szczelinie i na diamencie.
Nagle ze szczeliny wyłoniła się wielka łapa i wciągnęła ciało Francuza w szczelinę. Spojrzałem przez szczelinę i zobaczyłem bardzo dużą sieć tuneli. Coś mi mówi że za chwilę znajdę Berengira.