Ostatnio poszedłem do szkoły. Zawsze normalnie, kumple siedzą na ławkach, grają na telefonach. Ale ta osoba... Usłyszałem krzyk i zobaczyłem jednego z kolegów leżących na ziemi. Na korytarzu zgasło światło i zobaczyłem cień z nożem pochylającym się nad Szczepanem. Wbiegłem i skoczyłem na osobę z nożem. Jako umieśniony chłopak jak na 3 gimnazjum przybiłem go do ziemi.
Marcin, to ty? - odezwałem się - Tak, to ja - odezwał się ochrypły głos.
Czemu chcesz nas zamordować? - spytałem się. Wtedy ujrzałem jego twarz. Blizny, wszędzie, w dodatku nie miał oka. Potem zniknął. Na korytarz wróciło światło i przybiegła pielęgniarka.
Teraz jestem w psychiatryku. Dali mi laptop. Uznali mnie za zabójcę. Pomóżcie mi. On się tu pojawia!