Jędrzej był maniakiem starych,dziwnych przedmiotów.W swoim pokoju miał pełno,kijów z hieroglifami,czapkami do jedzenia i innych badziewi.W czwartek mieliśmy jechać do Wrocławia na wycieczkę szkolną.
Obudziłem się,zjadłem śniadanie i wszedłem na GG.
Jędrzej:YOLO
Ja:Dzisiaj na wycieczkę...
Jędrzej:Nom :3 jaram się,słyszałem,że jakiś antykwariat tam jest!
Ja:Znowu kupisz kolejne gvwno?
Jędrzej:Nie kolejne gvwno tylko bardzo tajemniczy i interesujący przedmiot zwany antykiem,pedale.
Ja:JPRDL ciekawe ile stracisz znowu kasy na to "tajemnicze" gvwno...
Godzinę później wyjechaliśmy autobusem do Wrocławia.
Kiedy już dotarliśmy omijaliśmy jakieś posągi różnych ludzi z Wrocławia,byliśmy w jakimś kościele,żeby podziwiać jak ktoś pięknie wykonał te łuki,te kolumny i tą przepiękną figurę i tak dalej.Krótko mówiąc wycieczka jak wycieczka.
Pani dała dwadzieścia minut,żeby pozwiedzać miasto,później mieliśmy spotkać się w wyznaczonym miejscu.
Jędrzej poszedł jakimiś krętymi,podejrzanymi uliczkami,szedłem za nim.
Gdzie idziesz?TojToja już ominęliśmy.Szukasz grzybiarek?-Powiedziałem do niego.
Sebuś,nie pamiętasz porannej rozmowy?Poza tym już się odlałem przed wyjazdem.-Odezwał się.
Rozmowa się skończyła,szliśmy dalej.Coraz częściej omijaliśmy domy z oknami przybitymi deskami.Starymi,spleśniałymi deskami,które były przybite już zardzewiałymi gwoździami.Na niektórych domach były swastyki i żydowskie gwiazdki.
Czyżby jakaś nieodkryta część Wrocławia?Jędrzej naprawdę jest poyebany....
Dotarliśmy w końcu do celu Jędrzeja-antykwariatu.Był to drewniany domek z napisem "Tutaj kupisz cuda".
Weszliśmy do antykwariatu.Na ścianach były wyryte napisy po niemiecku i rosyjsku.
Na półkach pełno bibelotów.
Jędrzej wypatrzył se jakiś dziwny,żelazny,lekko zardzewiały aparat.
Podszedł do lady.Położył aparat na niej.
W końcu powitaliśmy starego fanatyka z brodą w okularach i lekko pulchną twarzą.
Eee.....dzień dobry....co mi pan powie o tym aparacie?-Spytał się Jędrzej.
To stary aparat niemieckiego artysty,który podróżował po Polsce.Cena 115 złoty.-Rzekł antykwariusz.
Kupuje-Powiedział Jędrzej i wyciągnął z portfela tyle ile było trzeba.
Wziął aparat,odwrócił obiektyw w swoją stronę.Nacisnął przycisk.
Obiektyw wystrzelił z reszty obudowy aparatu na sprężynie w stronę twarzy Jędrzeja.Wbił mu się w twarz ostrymi igiełkami i wrócił szybko do obudowy z kawałkiem twarzy Jędrzeja w kształcie kwadratu.
Ciało Jędrzeja padło na podłogę.A jego twarz była niczym niedokończone puzzle.Brakowało jednego kawałka.
Nagle starzec powiedział.
Aparat ten stworzył Joachim Krucht.Robił nim zdjęcia swoim ofiarom,z ich kawałków twarzy robił niezwykłe obrazy.Lecz pewnego razu pomylił aparaty i zrobił sobie zdjęcie.Zginął właśnie tak samo jak twój kolega chłopcze.-Powiedział starzec,Uśmiechnął się.
To może zrobimy sobie wspólne zdjęcie?Chłopcze?
Zaczął iść w moją stronę z aparatem.