Zwykły dzień, za oknem pochmurnie, a ja dopiero wstałam. Rodzice pojechali do rodziny, a ja nie chciałam się z nimi spotkać; zawsze gdy tam jestem czuję porzucona. Śmieją się z tego jaka jestem. Słychać jak meble w domu odzywają się bezdźwięcznym:,, skrzyp". Wyszłam z pokoju do salonu. Włączyłam telewizor, słuchałam muzyki, która była bardzo głośno. Zaczynam tańczyć, w rytm melodii. Nagle słychać pukanie do drzwi. Podeszłam do drzwi... gdy chciałam dotknąć klamki od drzwi, znieruchomiałam słychać było nadmierne dyszenie. Żaden człowiek nie byłby w stanie oddać takiego dźwięku. Postanowiłam nie otwierać. Podeszłam do okna w salonie. Znów słyszę pukanie podchodzę więc jeszcze raz.
-,,Nic Ci nie zrobię"- usłyszałam głos...
-,,Jestem przyjacielem"- powtórzył.
Więc otworzyłam powoli drzwi... zobaczyłam wysokiego mężczyznę, miał ubrany płaszcz. A twarz ... nie mogłam określić. Stał w zbyt ciemnym miejscu.
-,,Czy zastałem rodziców?..."-zaczął się krwiożerczo uśmiechać.
- Nie...- odpowiedziałam
- ,,Hmm... to wystarczysz Mi tylko... Ty..."- powiedział po tych słowach rzucił się na mnie zamienił się w... wilka, który miał kły bardzo zaostrzone, cały był bardzo ogromny. Jego proporcję nie kryły się z wyglądem normalnego wilka. Podniósł mnie za koszulę nocną, swymi zębiskami do góry.
-,,Obiecaj...nikomu ani słowa...- warknął przy czym się usmiechał i przegryzł całe moje gardło.
Ostatnim momentem jaki widziałam było ... widok pożerającego mnie stwora. Jego szczęki połknęły mnie w całości... zapewne czekał za moimi rodzicami, którzy wrócą... niebawem. Leczy ... ,,wilkołak"- będzie się nimi delektował, przez wiele dni...wiem to bo sam Mi powiedział...w piekle. Jestem jego uczennicą możliwe...,że Ty będziesz następny czytelniku..., słucham go uważnie... Nazywa się ... Lucifer.
Taa...wiem,że nie straszne,ale Mi się nudzi. I to moja pierwsza creepypasta. Więc trochę zrozumienia ludzie ;c.