Z nudów stworzyłem ,,to". Znajduje się tu całe bingo :D
Znajduję się w szpitalu psychiatrycznym. Opowiedziałem im wszystko, ale oni mi nie wierzą i twierdzą, że zwariowałem!
Opowiem wam o wszystkim co się działo w tamtym czasie. Może przynajmniej wy uwierzycie.
Wszystko zaczęło się normalnie. Obudziłem się, zjadłem śniadanie, umyłem się i postanowiłem pograć w Skyrima. Na początku nic się nie działo, ale po chwili coś się zbugowało i wszystkie postaci wyglądały jak moi sąsiedzi, zostali także podpisani ich imionami i nazwiskami. Znalazłem tych, którzy zawsze mnie denerwują i postanowiłem się na nich wyżyć. Odgłosy cierpienia i wygląd trupów były wyjątkowo hiper realistyczne. Później gdy pozbyłem się już wszystkich znudziło mi się granie. Postanowiłem poszukać ciekawych rzeczy w necie. W grupach na jeja znalazłem jakiś utwór powodujący samobójstwa. Przesłuchałem go, ponieważ nie wierzę w takie pierdoły. Później znalazłem parę plików, których oryginały i zaginęły, m.in. smile.jpg. Pod obrazkiem było napisane, że po patrzeniu się na niego przez minimum 30s zaczyna się widzieć psa z obrazka w snach tak jak niektórzy. Oczywiście żeby pokazać, że to wszystko ściema przyglądałem się obrazkowi przez 2min dla pewności. Nie mogłem uwierzyć co takiego strasznego ludzie w nim widzą, ot fotomontaż zdjęcia psa. Na koniec czasu spędzonego tego dnia przed kompem przeczytałem kilka creppypast. Resztę dnia spędziłem na graniu w kosza z kolegami. Gdy wróciłem do domu zjadłem kolację, umyłem się i poszedłem spać.
Śniło mi się, że ganiały mnie zmasakrowane kuce z jednej creepypasty.
Obudziłem się o trzeciej w nocy. Zauważyłem, że monitor jest włączony. Gdy podszedłem do niego ukazały się ociekające krwią słowa: ,,Nie patrz się za siebie”. Muszę przyznać, że zacząłem się bać. Nie wiedziałem co zrobić. Nagle poczułem ciepły oddech na swoim karku. Usłyszałem szept: „Nie odwracaj się albo już będzie po tobie”. Mimo ostrzeżenia odwróciłem się. Ujrzałem go. Ta biała twarz… ten przerażający uśmiech… Poczułem cios zadany nożem i zgiąłem się z bólu. Dostałem jeszcze kilka kopniaków i byłem pewien, że to już ostatni moment mojego życia, lecz nagle przestał zadawać mi ciosy .Usłyszałem jak mój oprawca wybiega z mojego domu. Nagle poczułem czyjeś ręce, które podniosły mnie i ułożyły na łóżku. Ten ktoś położył na mnie jakiś przedmiot i odszedł. Po chwili przestałem odczuwać ból i zasnąłem.
Gdy się obudziłem wszystko wyglądało jakby nigdy nic się tu nie stało. Musiałem znaleźć przedmiot, który położył na mnie ten tajemniczy ktoś, ale nigdzie go nie było. Po paru minutach szukania usłyszałem dzwonek do drzwi. Przyszedł do mnie jeden z kolegów i powiedział, że zginęło kilku naszych sąsiadów. Wiedziałem, że byli to ci, których zabiłem w grze. Teraz żałowałem tego, że nie mogłem się powstrzymać i zmasakrowałem ich w Skyrimie. Żałowałem, ale nikt nie mógł się o niczym dowiedzieć. Cały dzień zastanawiałem się nad wszystkim co się stało i nie mogłem tego pojąć. To wszystko było wręcz niemożliwe!
Obudziłem się w środku mrocznego, ciemnego lasu. Nie wiedziałem jakim cudem się tam znalazłem, ale musiałem się stamtąd wydostać. Po paru godzinach monotonnego łażenia zauważyłem przed sobą dom. Gdy się do niego zbliżyłem zauważyłem, że jest opuszczony. Nagle na moją głowę coś kapnęło. Gdy przetarłem włosy ręką zauważyłem, że to krew. Nagle zewsząd zaczęła płynąć krew. Wypływała nawet z pni drzew. Byłem u kresu mojej wytrzymałości psychicznej. Myślałem, że nie może być już gorzej, ale ze krwi zaczęły wypełzywać jakby pourywane części ciała. Zacząłem biec w kierunku domu i rozpaczliwie błagać Boga żebym zdążył. Udało mi się! Dobiegłem do drzwi w chwili gdy coś złapało mnie za rękę. Wyszarpałem ją i wskoczyłem do domu szybko zatrzaskując drzwi. Gdy trochę się uspokoiłem zacząłem przeszukiwać dom licząc na znalezienie jakiegoś działającego telefonu. W jednym pokoju znalazłem pluszowego misia. Był bardzo podobny do misia, którego posiadałem w dzieciństwie. Spojrzałem na jego oczy.
Nagle znieruchomiałem i zacząłem obserwować jakąś osobę, tak samo jak w grach RPG z widoku 3 osoby. Nagle zorientowałem się, że to mój oprawca. Byłem zmuszony żeby oglądać jak znęca się nad swoimi ofiarami. Wręcz czułem jaką przyjemność z tego czerpie. W jednej chwili odwrócił się w moją stronę i zaczął się śmiać. Jego śmiech przeszył mnie do szpiku kości.
Odzyskałem kontrolę nad swoim ciałem. Wyjrzałem przez okno i zauważyłem, że cała krew znikła, więc wybiegłem z domu. W końcu po paru godzinach drogi zauważyłem mój dom i moją okolicę. Szybko udałem się na posterunek policji i o wszystkim im opowiedziałem. Nie uwierzyli mi, a w dodatku teraz jestem gdzie jestem. Ale uważajcie na siebie, morderca dalej jest na wolności. Jeśli go zignorujecie on was zabije i to będzie wasz ,,lost epizod".