FunnyDog.jpg

Avatar Payroman
Zawsze od kiedy pamiętam miałem, czy tam w rodzinie był, jakiś pies. Pierwszy, którego pamiętam to był wilczur (taki niby, bo bez rodowodu), mieszkał w budzie na podwórku, potrafił urwać każdy łańcuch, i rzadko kiedy kogoś się słuchał.. Na smyczy nie lubił chodzić i nieraz przeciągnął mnie kilkanaście metrów po trawie (miałem wtedy ze 12 lat). Dzieci tolerował, obcych dorosłych nie bardzo. Kolejny pies (ona) to był maleńki kundelek, bardzo zadziorny, ale rozumieliśmy się bez słów. Następny pies (znowu ona), to już po kilku latach przerwy, pierwszy mój pies w dorosłym życiu, pudel, z początku dziki, panikujący w każdej niespodziewanej sytuacji. Po kilku latach, jak urodziła mi się córka, okazał się idealnym psem dla rodziny. Przez ostatnie 14 lat, po pudlu - Mice - mieszkał z nami znowu niby wilczur. Moja córa wychowała się z nim, spali w jednym łóżku, jedli, nieomal z jednej miski. Kora – tak się zwała sunia, potrafiła przeciągnąć córkę, przez całe mieszkanie, łapiąc ja za nogi lub ręce, i nie zrobiła jej nawet siniaka. Od dziesiątego roku życia córa chodziła z nią samodzielnie na spacery. Mogłem je razem wypuścić na spacer o dowolnej porze dnia czy nocy i wiedziałem, że mojej córce nic nie grozi, bo jest z Korą. Niestety, czas mijał i wiek psa spowodował, że coraz mniej wychodziła na dwór, i w końcu nas opuściła. Córka długo przeżywała odejście przyjaciela. Jednak wciągnęła się do jakiejś grupy „kuglarzy”, jak to nazywała. Robili pokazy z ogniem. Oczywiście najczęściej po zmroku, dla lepszego efektu. Jednocześnie powstał pewien konflikt między nowymi a starymi znajomymi córki (miała jakieś 17 lat wtedy). Pewnego razu wracając z pokazu „Fire Show”, na przystanku autobusowym, spotkali się starzy i nowi koledzy córki. Jak opowiadała mi córka, zadyma wisiała w powietrzu. W pewnym momencie, próbującą godzić zwaśnione strony, córę pchnął któryś z jej zacietrzewionych kolegów... Do bijatyki nie doszło, do końca nie wiem dlaczego, ale córa mówiła, że na jej kolegów coś się rzuciło. Kilku upadło, kilku krzyczało w panice. Po zajściu okazało się, że zostali pogryzieni, chyba przez psa, ale uzębienie nie do końca pasowało. Któryś z kuglarzy zrobił zdjęcia, aby udokumentować agresję „blokerów”. Córka pokazała mi je później. Twierdziła, że to Kora ją obroniła. Widzę pewne podobieństwo do mojej suni, ale... Ona nigdy nie była agresywna...

Na dzień dzisiejszy moja córa nie boi się wyjść w nocy z domu, na spacer, z naszym nowym przyjacielem (zadziorny kundel, mały, ale rzuca się na wszystkich i wszystko, z poza domowników, a w domu nawet kota toleruje). Twierdzi, że Kora ją zawsze obroni, jak zajdzie taka potrzeba.
Alternatywna historia
W listopadzie 2011 roku na pewnym forum dało się odnaleźć wątek nazwany jako ‘funnydog.jpg’. Gdyby w niego wejść zobaczylibyśmy ciekawy przypadek pewnej kobiety..

„Założyłam ten temat ponieważ intryguje mnie pewna sprawa. Kilka dni temu dostałam e-maila w którym zamieszczony był plik, ten, który wkleiłam i zdanie ‘Nie patrz mu w oczy’. [zdjęcie w załączniku poniżej] Na początku pomyślałam, że jest to kiepski żart, a istota na zdjęciu zrobiona w jakimś programie graficznym. […] Wróciłam do domu z zakupami i włączyłam komputer. Na tapecie było nic innego, jak to coś przypominające może trochę psa. Oczywiście od razu zmieniłam tapetę, jednak zawsze przy włączaniu i wyłączaniu komputera od tamtej pory na kilka sekund się wyświetlało. Stwierdziłam wtedy, że ten żart jest jeszcze bardziej niewyszukany. Z tym faktem może łączyć się pewne zdarzenie. Otóż jakieś dwa tygodnie przed dostaniem maila idąc do pracy (pracuję jako pielęgniarka, najczęściej mam nocki) po zmroku słyszałam szelesty w zaroślach, czasami mignęła mi przed oczyma sylwetka średniej wielkości psa. Wiedziałam, że nie powinnam zwracać na niego uwagi. […] Sytuacja zdarzała się kilkakrotnie z coraz większą częstotliwością, jakby pies przywiązał się do mnie i czekał, aż wyjdę do pracy. Po kilku dniach zdecydowałam się wziąć z domu poczęstunek dla psa, zapewne bezdomnego. Położyłam kiełbasę na kraju i [oddaliłam się na wystarczającą odległość?]. Zjadł całą i wesoło zamerdał ogonem. Przez kilka następnych dni dostarczałam pieskowi nędzne racje żywnościowe, aż wreszcie zdecydowałam się wziąć go do siebie. Gdy wracałam do domu pies sam do mnie się przyłączył, jakby wiedział, co postanowiłam. Zmęczona po pracy włączyłam komputer i zauważyłam, że dostałam właśnie tego maila. Od tamtej pory też źle sypiałam. Słyszałam dziwne dźwięki, zapewne wydawane przez psa, czasami oświetlało mnie dziwne, czerwone światło i śniły mi się często koszmary. Gdy otwierałam oczy patrzyłam na psa, czy śpi – bałam się że czerwonym światłem mogła być jakaś latarka. […] Raz nagle wybudziłam się ze snu i spojrzałam na psa, oczy miał szeroko otwarte i widocznie był czegoś bardzo wystraszony. Spojrzałam na telefon – dostałam sms od nieznanego mi numeru, jak próbowałam na niego zadzwonić, nic się nie działo. W smsie było dobrze mi znane zdjęcie, a tytuł wiadomości był ‘funnydog.jpg’ Pod zdjęciem widniały tym razem dwa zdania. ‘Nie patrz mu w oczy. Nie daj mu się przywiązać do siebie’. Zniesmaczona spojrzałam w oczy swojemu pieskowi, w jego duże, czarne oczy niczym studnie na pustyni – futro miał w końcu przetykane kolorem piasku. Miały (szczęśliwy wyraz?) a pies od razu pomerdał ogonem i polizał mnie w wystawioną rękę. Jak myślicie, co to może oznaczać?”

Zaciekawiła mnie cała opowieść, więc zdecydowałem się poszukać informacji na ten temat w internecie jak i napisać coś do tajemniczej kobiety, dowiedzieć się, gdzie mieszka. Odpisała po kilku godzinach. Gdy poznałem adres, którego nie wolno mi tutaj wymienić zdecydowałem się odwiedzić kobietę. Po dwóch dniach, gdy miałem wystarczająco dużo czasu pojechałem tam, okazało się że tylko 100 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem do drzwi. Nikt nie odpowiadał. Nacisnąłem klamkę i okazało się, że dom jest otwarty. W środku nie było żywej duszy. Wszedłem do sypialni, w której panował nieprzyjemny zapach i zobaczyłem na stoliku kartkę, pisaną zapewne na szybko. „Mogłam wierzyć. Drake (zapewne imię psa) wygląda zupełnie jak na grafice.. Siedzi po drugiej stronie łóżka z obnażonymi kłami i niemożliwie rozciągniętym pyskiem. Ujada, a jego oczy to dwa świecące punkty, nie mogę na nie patrzeć. Coś mi każe spojrzeć.. Z jego pyska wydobywa się nieprzyjemny odór. Nie mogę spojrzeć mu w oczy.. Nie, nie mo…” Z zimnym dreszczem wybiegłem z kartką i jak najszybciej odjechałem z tamtego miejsca. Wyobraziłem sobie jak obok mojego łóżka siedzi Drake, taki jak na zdjęciu.. Kilka dni po zdarzeniu w wiadomościach było o zniknięciu kobiety. Do mnie przybłąkał też się mały, szary kotek. Jest zapewne bezdomny, nakarmiłem go mlekiem i zrobiłem już posłanie…

DOPISEK TŁUMACZA: Gość zniknął, nie wypowiada się już na żadnym forum i ogólnie jakby rozpłynął się w powietrzu. Czy to ma związek z funnydogiem?
img3.wikia.nocookie.net/__cb20130924092437/creepypasta/pl/images/4/4d/160px-Funnydog-1-.jpg

Avatar
Konto usunięte
Czytałam to. To zdjęcie to przeróbka psa jednego z komentujących .-.

Avatar Griszka
Moderatorka
wleciał mi kiedyś przez okno gołomp i go hoduję.
co to może znaczyć? o_o

Avatar Nieznany_w_internecie
Griszka pisze:
wleciał mi kiedyś przez okno gołomp i go hoduję.
co to może znaczyć? o_o

Maż w swojej jeżej norce okno? ._.

Avatar
Konto usunięte
To zdjęcie jest śmieszne ._. przynajmniej dla mnie. 8/10

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar TheBDQJP
Właściciel: TheBDQJP
Grupa posiada 8212 postów, 748 tematów i 712 członków

Opcje grupy Lubię się bać

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Lubię się bać