Było to piękne, upalne lato.
Wstałam rano, ubrałam się i popędziłam na dół, żeby zjeść śniadanie.
-Cześć, mamo!
-Cześć Julka. Przygotowałam ci śniadanie.
-Super, dziękuję!. I zabrałam się do jedzenia.
Gdy już zjadłam, umyłam talerz. Po skończeniu spojrzałam na mamę. Miała dziwną minę. Taką obcą minę.
-Co się stało?
Milczała...
-Mamo, co się stało?
Cisza... Przestraszyłam się, że mama mi nie odpowiada, więc się ubrałam i wyszłam na świeże powietrze...
-Dziwne. Zawsze dzieciaki o tej porze bawiły się przy piaskownicy.
Pomyślałam, że na pewno zaraz przyjdą. Wiec usiadłam sobie na ławeczce, założyłam MP3 i słuchałam muzyki, żebym się nie nudziła. Zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam, ujrzałam dzieci.Ale, halo... Dzieci nie wyglądały jak dzieci. Miały rozdarte ubrania, krew na buziach i we włosach. Przeraziło mnie to. Uciekłam więc inną drogą do domu. W domu była mama. Gdy ją ujrzałam, stanęłam jak wryta... Wyglądała jak te dzieci z podwórka... Nawet gorzej. Nie umiem tego opisać... Pobiegłam pędem do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz.
-Cholera, co tu się dzieje?
Gdy przestałam się wypytywać siebie, wsłuchałam się w ciszę. To nie była zwykła cisza. Na dole było słychać ,,Aniu, proszę, nie rób mi tego! Zostaw mnie w spokoju!'' Stawało się coraz głośniej. ,,Ojej, Ania to moja mama!'' Pomyślałam. Otworzyłam cichutko drzwi i wyjrzałam na dół. Zobaczyłam tam swojego tatę, który krzyczał. Miał rozcinany brzuch przez.... Moją mamę! Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia... Bardzo, a to bardzo się przestraszyłam. Uciekłam do pokoju, ponownie się zakluczyłam i płakałam po cichutku, za tatą. Gdy krzyki ucichły otworzyłam drzwi i znowu patrzyłam, co się dzieje na dole. Było tam pełno krwi.Widziałam mamę, która.. Wywala przez okno ciało mojego taty?! Tak. Do oczu podpłynęły mi łzy. Gdy mama poszła do łazienki, szybko zbiegłam na dół po schodach, ubrałam się, i wybiegłam ze łzami z domu. Na szczęście pamiętałam adres babci, więc szybko tam pobiegłam. Babcia otworzyła mi drzwi i zapytała się, o co chodzi. Opowiedziałam babci całą historię i poszłam do kuchni napić się soku. Gdy wróciłam widziałam tym razem babcię z dziwną miną. Wykrztusiłam ze zdziwieniem i strachem jednocześnie z siebie:
Co się stało?
Wiem, że pasta jest słaba. Ale wiecie, to moja pierwsza. Mam nadzieję że się przynajmniej trochę spodobała. Szczałka!