Budzisz się rano w swoim łóżku, trochę boli cię głowa, obok ciebie siedzi śliczna goła babka z dużym cycem i nuci Hosannę z Jesus Christ Superstar (toto). Twój pokój jest podejrzanie czysty i wysprzątany.

Pytam jej się, z jakiego burdelu uciekła.

-Z MSWiA. Dziękuję ci.

-Ale za co?

-Za to że... Och, nieważne. Jadźka powiedziała że świetnie tańczyłeś.
W powietrzu wyczuwasz lekki zapach chipsów, alkoholu, spalenizny, potu i czegoś jeszcze. Pieczonych kiełbasek? Spostrzegasz brak jednej firanki i dywanu.

-Co się wczoraj działo?

-Oj, mała imprezka. Mnie przy tym nie było.

-Co masz na myśli małą imprezkę?-Rozglądam się po pomieszczeniu- Mi to wygląda na niezły kac vegas...

-Serio nie pamiętasz? Nic dziwnego w sumie... Poszedłeś wieczorem do pubu, spotkałeś tam Jadźkę i spontanicznie zaproponowałeś urządzenie imprezy u siebie. Przyszli jacyś twoi znajomi, w sumie było ze dwadzieścia parę osób, kolesie z Ministerstwa wprosili się sami i to oni zrobili największy burdel i przysłali kogoś żeby posprzątał bo ci co brali udział mieli zbyt dużego kaca żeby zrobić cokolwiek.
Nie rozumiesz do końca o co chodzi z tym Ministerstwem. Nie przypominasz też sobie żadnej Jadźki, chociaż kiedy ją poznałeś musiałeś być choć trochę trzeźwy. Poza tym w twoim domu nie było wystarczającej liczby alkoholu dla ponad dwudziestu osób. Jej opowieść nie zgadzała się jeszcze w paru miejscach, ale -
-Kazali mi jeszcze ci wynagrodzić... - Wygięła się w sposób jasno mówiący o sposobie w jaki zamierza to zrobić. - Masz ochotę teraz czy wolisz przedtem wziąć prysznic?

(zboczuch D:)
-Tsa... Chyba mam teraz dość dużo na głowie, żeby to robić.- Wskazuję na burdel w domu.

(jaki burdel, przecież wszystko wysprzątane, tylko śmierdzi i firanki brakuje)
-Chcesz tak rano iść dywan kupować? No weeeeź...

-ta, wezmę i kupię firankę.

-Iść z tobąąą?