Sonia była naprawdę dobrą żoną. Była... Przynosiła mi piwo, codziennie stosunek, sprzątała.
Wiedziałem, że prędzej czy później musi wyładować złość, kumulowaną w sobie całe lata bycia ze mną w związku. Dlatego odmawiałem jej. Czasami sam sprzątałem, gotowałem. Ale z trudem. Nie dopuszczała mnie praktycznie do żadnych czynności, poza stosunkiem i leżeniem na kanapie. Uświadomiłem sobie, że trzeba z nią iść do psychologa... Albo do psychiatry...
Odważyłem się na to. Zaproponowałem jej 3 sesje tygodniowo u dobrego psychologa. Ale teraz chyba nie wzięła tego na serio... Gdy chciałem ją zaprowadzić do pani psycholog, nie pozwalała mi dojść nawet do drzwi. Rwała się, szarpała. Raz nawet mnie uderzyła. Twierdziła, że nie jest jej to potrzebne.
Kiedyś musiało się to stać... Pewnego dnia, chciałem ją zaprowadzić na sesję. Gdy byliśmy tuż przy drzwiach, uderzyła mnie prosto w przyrodzenie. Upadłem na podłogę, zwijałem się z bólu. Zrozumiałem... To już nie są żarty. "Kochanie! Boli cię?!"- Powiedziała ze złością. Wzięła całe opakowanie tabletek przeciwbólowych. Usiadła na mnie i na siłę wsypała mi do gardła całe opakowanie. "Może Ci coś ugotować?!"- Wzięła nóż z kuchni. Rozpruła mi brzuch. Już nawet nie czułem większego bólu po tych tabletkach... "Kochanie! Lubisz przecież wątróbkę!"- Wyjęła mi wątrobę. Usmażyła ją i wcisnęła mi do przełyku. Chciałem umrzeć. "O! Zobacz! O tej godzinie zawsze uprawialiśmy seks!"- Odcięła mi penisa. Teraz dopiero zaczęło boleć. Zaczęła się masturbować moim przyrodzeniem. "Kochanie! Też chcesz?!"- Włożyła mi go do przełyku. Dusiłem się. "Przyniosę ci piwo!"- Przyniosła całą zgrzewkę. Wlewała mi jedno po drugim
do jamy brzusznej. Nie wierzyłem, że przez tyle lat żyłem z tą psychopatką! "Ooo! Jak brudno!"-Wyjęła ze schowka odkurzacz. Wciągała całe jelita. Ból był niesamowity. O ostatnich siłach próbowałem chwycić rurę metalową. "Nie! Nie wymęczaj się!"- Wzięła siekierę. Odrąbała wszystkie moje kończyny. Niestety, przez całą tą akcję utrzymywałem świadomość. "Zapomniałam! Muszę wynieść śmieci!". Zawartość całego śmietnika włożyła na miejsce wyrwanych organów. Pojemnik z odkurzacza opróżniła mi na twarz. Widziałem swoje jelita... Ledwo żyłem. Ciągle utrzymywałem świadomość. "Masz już dość ?!"-Koniec. Odrąbała mi głowę siekierą. Policja przyjechała za późno. Sonię skazano na wyrok śmierci. Nawet się cieszę, że to się skończyło.
Opowiadałem to właśnie w sądzie. W ostatnim sądzie. Moja żona trafiła do piekła, ja do nieba. Teraz się tak zastanawiam, może to ja zawiodłem jako mąż...
Moja pierwsza psychopatyczna pasta 0_o