Lato. Kolejny niemiłosiernie gorący dzień lipca. Brak Coca- Coli zmusił mnie do wyjścia do sklepu. Przy okazji miałem kupić kilka drobiazgów. Wszedłem do mojego ulubionego supermarketu. Wrzuciłem do koszyka to co miałem kupić. W długiej kolejce spotkałem mieszkającego niedaleko mnie Maksa (Maks2603). Ciekawą rozmowę przerwał nam głośny dźwięk - Biip. W telewizorze nad kasą zamiast reklam pojawił się mężczyzna. Ubrany był w garnitur, na głowie miał duże czarne okulary. W rękach miał kartkę, z której zaczął czytać:
,, Drodzy obywatele! Ten komunikat został nadany we wszystkich odbiornikach w Europie. Z powodu nadciągającej z Ameryki epidemii, jesteśmy zmuszeni powiadomić Was o tym, by zachować szczególne środki ostrożności. Już teraz prosimy o udanie się do najbliższego szpitala, gdzie będą rozdawane maski zapobiegające zarażeniu się tym wirusem. Ze względu na rozmiar epidemii prosimy nie wyjeżdżać, nie opuszczać domu bez przyczyny. Należy także utrzymywać szczególną higienę. O godz. 21:00 zabrania się wychodzić na ulicę. Za nie stosowanie się do tych nakazów grozi surowa kara.Jakie kol wiek gorączki,bóle głowy, omdlenia należny zgłaszać niezwłocznie! Prosimy na bieżąco śledzić wiadomości, ponieważ niedługo znów zostanie nadany komunikat. Dziękuje za uwagę.,,
Zapowiadają się ciekawe wakacje- powiedziałem.
20 minut później razem z Maksem byliśmy przy moim domu. Właśnie miałem tam wejść, a Maks pójść do siebie, lecz usłyszeliśmy krzyki. Wbiegliśmy do salonu. Tata Maksa krzyczał, że to nie może być prawda itp. W salonie oprócz niego siedziała mama Maksa i moi rodzice .Zdziwiła nas obecność rodziców Maksa u mnie. Spytaliśmy o co chodzi. Odpowiedź była przerażająca:
- Ten komunikat to bzdura! Znaczy część to prawda, ale mój znajomy z wojska amerykańskiego powiedział, że wirus nie powoduje tylko gorączki. bólów głowy. On dostaje się do mózgu i powoduje w nim zmiany. Człowiek mutuje, niszczy i zabija wszystko na swojej drodze. Zarażeni mają też czerwone oczy, a ich ciała stopniowo gniją.
- I co teraz?- spytałem.
-Posłuchajcie mnie chłopcy. Pobiegniecie szybko do sklepu. Dam Maksowi portfel, w którym jest moja karta kredytowa i lista zakupów, które musicie kupić. W plecaku mam dla was maski. Nie zdejmujcie ich, bo wirus przenosi się drogą kropelkową. Biegnijcie. Za 2 godziny 21:00, a kolejki na pewno będą długie.- rzekł.
Założyliśmy maski. Biegnąc do sklepu ominęliśmy dwóch bezdomnych, którzy ciągle kasłali. Ich czerwone oczy się na nas patrzyły. Wiedzieliśmy ,że wirus jest w mieście. Mamy mało czasu.
Kupiliśmy już całą półkę wody i dużo artykułów spożywczych. Łącznie 4 pełne wózki.
Nie wiem jak byśmy się zabrali, gdyby nie kolega, który przechodził obok. Był uczynny więc nam pomógł. Jednak dwoje bezdomnych ( widzianych już wcześniej), którzy są znani z agresji rzucili się na nas. Na szczęście, owy kolega jest dość silny i bez problemów poradził sobie z agresorami. Zostało 20 minut do 21:00. Byliśmy prawie przed domem, gdy zadzwonił telefon. Był to tata Maksa. Powiedział:
,, Wirus zmutował. Nie przenosi się już drogą kropelkową. Zarazić można się przez kontakt z chorym, czyli np. przez ugryzienie.Wracajcie szybko i do nikogo się nie dotykajcie.''
Mój wzrok powędrował na uczynnego kolegę. Z jego dłoni, z otwartej rany zdobytej w walce z bezdomnymi, powoli kapała ciepła, gęsta krew...
------------------------------------------------------------------------
Część I . Śmiało oceniajcie i mówcie czy się podoba. Jeżeli opowiadanie jest znośne, będę pisał dalej.