Lasek cz.2

Avatar saskacz
Do lasu chodziliśmy coraz częściej, sami albo z innymi dzieciakami. Próbowałem się od nich dowiedzieć czegoś więcej o zakazie chodzenia tam jednak nic nie wiedzieli. Mówili tylko, że mamy/babcie zakazują im tam chodzić. Byliśmy smarkaczami więc nie zaprzątaliśmy sobie tym więcej głowy. Mieliśmy swoją 'bazę' na znalezionym wcześniej drzewie, do tego byliśmy dumni, że chodzimy tam gdzie inne dzieciaki się boją.

Któregoś razu, po obejrzeniu filmu każdy wcielał się w rolę żołnierza, chowającego się przez Predatorem, czyli szukającym. Przy losowaniu kto pierwszy szuka, ku mojemu rozczarowaniu wypadło na mnie. Ze zrezygnowaną miną stanąłem na malutkim, udeptanym nasypie tamującym strumyk i zacząłem liczyć. Nie pamiętam do ilu. Wiem jednak, że po chwili zachciało mi się sikać i postanowiłem, że gdy tylko podleję jakiś krzaczek pójdę szukać kumpli i kuzyna.

Nucąc sobie coś pod nosem, zapinając rozporek zacząłem myć dłonie w wodzie ze strumyka. Wtem usłyszałem, że ktoś za mną woła mnie po imieniu. Był to bardzo dziwny głos. Brzmiał znajomo, wydawało mi się, że doskonale go znam jak i osobę, która mnie woła. Był jak nieco głośniejszy, konspiracyjny szept. Obróciłem się, jednak nikogo nie zauważyłem. Zakląłem coś pod nosem sądząc, że to ktoś ze znajomych robi sobie ze mnie jaja.
Wpierw ruszyłem ku 'naszemu' drzewu licząc na to, że znalazł się choć jeden naiwniak, który tam się ukrył. Nikogo nie znalazłem więc skierowałem się na ścieżkę prowadzącą do jednego z wyjść z lasku. Kilkanaście kroków dalej kątem oka dostrzegłem w zaroślach mężczyznę. Do tej pory nie wiem jak rozpoznałem płeć i takie szczegóły wyglądu jak smoliście czarne włosy i tegoż samego koloru broda. Facet był wysoki i blady, miał na sobie zwykłą, niebieską koszulkę. Serce stanęło mi w gardle. Przecież tu nie wolno chodzić! A co jeśli to właściciel tego lasu? Cofnąłem się najciszej jak tylko byłem w stanie i puściłem się pędem przed siebie. Zatrzymałem się dopiero gdy przeskoczyłem strumyk w miejscu gdzie wcześniej miałem odliczać. Odsapnąłem chwilę i uspokoiłem się. Nie mogłem w końcu pozwolić kumplom czekać prawda? Predator w końcu ich dorwie! Ruszyłem w przeciwnym kierunku do tego, z którego uciekłem przed tajemniczym mężczyzną....

CDN...

Avatar Marvos
Twoją poprzednią pastę można powiedzieć że ,,zhejciłem" ,ale ta choć jak na razie nie straszna pasta bardzo mnie wciągnęła czekam na więcej. Nie będę oceniał tego dopóki tego nie dokończysz.Masz jeden błąd w drugim akapicie po drugim przecinku ,,chowającego się PRZEZ predatorem" wydaję mi się że powinno być PRZED ,a nie PRZEZ.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku