Właściciel
Uwaga - ten post zawiera wy***wiście duże spoilery serii powieści, której prawdopodobnie nigdy nie napiszę.
Zawiera też wiedzę, której gracze uczestniczący w sesjach RPG osadzonych w moim świecie muszą udawać, że nie znają.
Ale i tak zachęcam do przeczytania.
Choć w moim świecie jest tylko troje bogów, głównych nurtów religijnych jest trzykrotnie więcej, a większość z nich mocno się zmieniała i dzieliła na przestrzeni dziejów.
Są to:
- Wyznawcy boga kosmosu
- Wyznawcy boga czasu
- Wyznawcy bogini człowieczeństwa
- Kościół Stwórcy
- Druidzi
- Czciciele demonów
- Smocze kulty
- Ścieżka Addusa
- Poganie
Każda istota, a nawet przedmiot może stać się obiektem religijnej czci i choć zazwyczaj dotyczy to istot które same w sobie są niezwykle potężne, ludzka wiara sama w sobie dodaje im mocy, dzięki czemu wszystko ma w sobie potencjał awansu do rangi bóstwa.
Działa tak jeden z aspektów naturalnej dla każdego człowieka niewielkiej mocy magicznej. Religijna cześć pozwala przenieść część tej mocy na obiekt kultu, co przy setkach tysięcy wyznawców potrafi nawet z niczego stworzyć naprawdę potężną istotę. Wygląd, rodzaj mocy, lecz także charakter i moralność tej istoty są w ogromnym stopniu kształtowane przez nieświadomych tego zjawiska wyznawców.
Większość takich bóstw rzadko decyduje się wykorzystywać tę moc osobiście, zamiast tego funkcjonując jako swego rodzaju przekaźnik pomiędzy ogółem społeczności wyznawców, a garstką wybrańców obdarzonych boską mocą.
Warto zaznaczyć, że podobny efekt – choć w mniejszym stopniu – może dodawać sił najsłynniejszym bohaterom lub największym władcom.
Oprócz wykreowanych przez wiarę bóstw, istnieją też jednak prawdziwi bogowie.
Mnóstwo czasu zajęło mi wymyślenie kim są i czym się wyróżniają na tle innych istot, ale jestem bardzo zadowolony z rezultatu.
Bogów w sporej mierze dotyczą te same prawa, co pomniejsze bóstwa – ich wygląd i poglądy odzwierciedlają wyobrażenia wyznawców, a ich moc jest zależna od ich liczebności i gorliwości.
Bogowie pozwalają ludziom wierzyć w różne rzeczy, bo szczegóły życia śmiertelników nieszczególnie ich obchodzą. Ciężko wytłumaczyć, czym bogowie tak właściwie są, w jaki sposób postrzegają świat i co odczuwają. Prawdziwa, niezmienna natura bogów stanowi tylko niewielki element oddanych im religii, ale jest to element niezwykle istotny, stanowiący ich rdzeń.
Tym rdzeniem jest sam cel istnienia bogów, który jest dość prosty, aczkolwiek prawie nikomu nieznany. Każde z bogów jest strażnikiem jednego z sekretów na temat natury rzeczywistości Mizorugii. Sekretów, których mieszkańcom tego świata wolno się domyślać, wolno nawet dochodzić do właściwych wniosków, ale pod żadnym pozorem nie można dopuścić, żeby którykolwiek z nich znalazł dotarł do jednoznacznych dowodów potwierdzających słuszność ich wniosków.
Istnienie bogów jest konieczne, bo pozwoliło Stwórcy – istocie o ogromnej, lecz wbrew wierzeniom jego wyznawców nie nieskończonej mądrości i mocy – zapieczętować w nich pewne elementy, których nie chciał w swoim świecie, a których nie był w stanie usunąć całkowicie. Gdyby zostały one uwolnione, życie w Mizorugii stałoby się koszmarem.
Bogowie korzystają z mocy płynącej z wiary wyznawców znacznie skuteczniej, niż pomniejsze bóstwa, ponieważ zamiast wkładać wysiłek w zniekształcanie rzeczywistości, tylko zdejmują z jej elementów ograniczenia nałożone przez Stwórcę, ukazując część jej prawdziwej, bardziej okrutnej natury. Jednak zdolność bogów do zdejmowania tych ograniczeń jest tylko skutkiem ubocznym prawdziwego celu ich istnienia – pilnowania, by nie mógł tego zrobić nikt oprócz nich i kapłanów całkowicie podporządkowanych ich woli.
Dodatkowym skutkiem ubocznym tych nałożonych przez Stwórcę ograniczeń jest to, że cała Mizorugia stała się miejscem nieco bardziej nierzeczywistym, a przez to też niestabilnym. Gdyby ktoś poznał boskie sekrety, groziłoby to czymś znacznie groźniejszym od przemiany rzeczywistości w bardziej prawdopodobną i okrutną wersję. Groziłoby jej całkowitym załamaniem i zniknięciem.
Ta groźba sprawiła, że bogowie musieli pchnąć swoich wyznawców ku wojnie przeciwko cywilizacjom niebezpiecznie nastawionym na rozwój, zbyt bliskim poznaniu boskich sekretów.
Wojnie, która zakończyła się dosłownie przecięciem planety prawie na pół. Po czymś takim cała potęga obu stron konfliktu była konieczna do utrzymania przy życiu choćby niewielkich fragmentów zniszczonego kataklizmem świata, by później mógł z nich się odrodzić na nowo.
A Kościół Stwórcy, druidzi i demony pojawiły się w tym świecie dopiero tysiące lat później...