Właściciel
Miasto portowe położone na południowo-zachodnim wybrzeżu Unii środkowocyrkońskiej. Najważniejsze dla unii miasto portowe. To przez niego są spławiane barki z zbożem które unia chętnie wszystkim sprzedaje dzięki czemu zyskała miano ,,spichlerza cyrkonii".
Właściciel
Bairre Biro
Jechałeś na koniu podarowanym przez barona. Ile jeszcze do tego miasta? Lato tego roku było bardzo upalne. Czułeś jak pot ci spływa po karku. Zobaczyłeś wieś przed sobą. Duża wieś która pewnie stanowiła majątek znanego w okolicy magnaty Fondusa. Słońce na horyzoncie już zachodziło ujawniając inny, straszny świat. Będzie musiał się zatrzymać w wiosce pewnie
Bairre
No to jedzie do wioski.
Właściciel
//ty nie wiesz jak irytują takie krótkie odpisy na Długie posty. Nie wiesz.//
Bairre
Udało się dotrzeć tuż pod granice osady kiedy usłyszałeś cichy jęk spod drzewa obok małego murku, kto to? Licho? Zrobwstaniec? A może Ghul?
niemamnietu
//Ja wiem i czasem sam w siebie nie wierzę, że tak robię//
Właściciel
Bairre
Wjechałeś do wsi. Wieś była już pusta o tej porze dnia. Chłopi się schowali już po chałupach ale światło w miejscowej karczmie wciąż świeciło
Bairre
Przywiązuje konia blisko karczmy i do niej wchodzi
Właściciel
Bairre
Potknąłeś się o zgubioną podkowę upadłeś i swoją twarz ubrudziłeś
/weź opisuj emocje postaci. Jej zachowanie, myśli. Nie tylko to co robi bo ciężko wczuć się w postać i robić dobre odpisy. Rób to dla siebie i dla mnie. Proszę. Trzymajmy jakiś poziom
Bairre
Ku*wa będę musiał umyć maskę
Skoro już uwiązał konia to idzie sprawdzić co tam hałasowało
Właściciel
Bairre
Kiedy w końcu dotarłeś pod drzewo to zobaczyłeś na oko 30-letniego brodatego bruneta z rozdrapanym przez pazury kirysem trzymał się rękami za brzuch, widać było jelita które wyciekały mu z niego, umierał, był ciężko ranny i jeśli mu jakiś mag nie pomoże to umrze!
-greaagh- wyjęczał patrząc w twoją stronę niebieskimi oczami. Był chudy i raczej lekko opancerzony.
Bairre
Wyjął sztylet i klęknął prżycia nim na jednym kolanie-Macie tu jakiegoś maga lub medyka? I co ci się stało?
Właściciel
Bairre
-gryf- wycharczał i wypluł trochę krwi. Zedmlał. Cholera, trzeba go wziąść do wsi. Pewnie mają jakiegoś znachora który chociaż zatamuje ranę. Gościu wyglądał na dosyć doświadczonego łowcę, mógł by ciebie czegoś nauczyć
Bairre
Bierze go i próbuje stać się razem z nim niewidzialny albo chociaż stworzyć magią jakiś kamuflaż.- Ciekawe ile ważysz
Właściciel
Bairre
Udało się stworzyć iluzję niewidzialności. Niestety twój ranny nadał był ranny i krew z niego ściekała na trawę. Trzeba się śpieszyć
Bairre
Idzie tak szybko jak mu kondycja pozwala-Obyś tylko tu nie ginął i był szanowany w okolicy
Właściciel
Bairre
Udało się donieść człowieka do wsi. Karczma dalej była otwarta i wyglądała na najlepszy budynek by pomóc rannemu. W końcu nie znasz tej wsi i nie wiesz gdzie mieszka znachor czy inny medyk
Bairre
-ON UMIERA!POMÓŻCIE!-krzyczy to idąc od drzwi do drzwi budynków które wyglądają na najważniejsze.
Właściciel
Bairre
Drzwi się otworzyły i wyłonił się z nich ewidentnie pijany chłop.
-coo- stanął dęba i wytrzeźwiał jakby na miejscu.
-CHŁOPAKI CHODŹCIE WEŹCIE GŁODYMIRA JAKUB RANNY!!!- Krzyknął wewnątrz karczmy i pomógł ci wnieść rannego. Jedną ręką zrzucił karty i puste, drewniane kufle po piwie z blatu i położył rannego. Szybko wokół was zgromadził się tłumek zaciekawionych osób a stary, z nierówno ostrzyżoną brodą mężczyzna podszedł do niego i zaczął spokojnie zdejmować zbroje
-fu fu. Nieźle go załatwiła ta południca.- powiedział jak zobaczył dwa cięcia na cały brzuch.
Bairre
-Południca?On przecież mówił coś o gryfie.
Właściciel
Bairre
-cholera, czyli jeszcze coś tam jest.- szepnął starzec oczyszczając ranę za pomocą spirytusu
Bairre
-Macie tu chyba poważny problem.Do kogo należy ta wioska?
Właściciel
Bairre
-wioska należy do pana magnaty Feliksa Dragona. Wielki człowiek, dał pieniądze i wysłał do zakonnic na własny koszt sierotę po henryku, biedny człowiek- westchnął kończąc zakładać opatrunek.
-gorącej wody!- Krzyknął. Potrzebował do ziół. Wszyscy się patrzyli na twoje ubranie.
-może zdejmiesz maskę?- zaproponował znachor
Bairre
-Wolałbym nie.
To w żadnym razie nie będzie obraza?
Prawda?
Właściciel
Bairre
Starzec z zrozumieniem skinął głową.
-jak chcesz to możesz ode mnie kupić maść na poparzenia. Mam trochę na zbytku- powiedział. Ranny już był stabilny
-pomożesz? Musimy go zabrać do mnie- pokazał na nogi łowcy
Bairre
Po prostu bierze go i idzie z innymi
Właściciel
Bairre
Mężczyzna był ciężki ale razem z znachorem w końcu donieśliście do domu. Mały, zadbany domek z drewna wyróżniał się na tle biednych chałup chłopstwa zrobionych z gliny i bez okien. Wreszcie weszliście. W środku panował przyjemny półmrok. Znachor zapalił kolejną świeczkę i pokazał na łóżko.
-tu go połóż- łóżko było zadbane i wyglądało na solidne. Siennik ze słomy wyglądał dobrze